Korespondent portalu „The New Observer” odwiedził węgierską miejscowość Ásotthalom, której burmistrzem jest László Toroczkai, znany aktywista nacjonalistyczny. W trakcie rozmowy przybliżył on sytuację, jaka wytworzyła się w momencie kulminacji fali imigracyjnej, która zalała Węgry. Burmistrz już w 2013 roku prosił rząd o budowę ogrodzenia na granicy z Serbią, jednak jego apele pozostały bez odpowiedzi. W miejscowości z inicjatywy Toroczkaia utworzono lokalną straż, która rozpoczęła patrolowanie pobliskiej, 25-kilometrowej granicy. Przystąpiono również do walk z przemytnikami ludzi, którymi okazywali się z reguły Cyganie. Jak mówi Laszlo, „80% imigrantów to mężczyźni w wieku poborowym, pochodzący z Iraku, Syrii, Pakistanu, Bangladeszu, Afganistanu i krajów afrykańskich”. W trakcie swojego przemarszu przez Węgry włamywali się do domów, kradli samochody i zostawiali po sobie tony śmieci. Decyzja rządu o budowie ogrodzenia na granicy przyjęta została przez burmistrza Ásotthalom z nieukrywanym zadowoleniem. „Od tego czasu nielegalna imigracja została powstrzymana. Zatrzymaliśmy inwazję, obroniliśmy Węgry i chcemy także bronić Europy. Jeśli nic nie zrobimy, licząca tysiące lat cywilizacja europejska zostanie zniszczona w trakcie naszego życia. Jesteśmy krzyżowcami XXI wieku, mamy sporo pracy, jednak wierzę, że razem możemy zwyciężyć„. Toroczkai za kryzys migracyjny obwinia tylko i wyłącznie demoliberalne elity, których celem jest destrukcja narodów i oddanie ich w niewolę banksterom.
Na podstawie: newobserveronline.com
Najnowsze komentarze