5,8 mld euro – o tyle więcej produktów rolno-spożywczych wyeksportowaliśmy niż sprowadziliśmy do kraju od stycznia do września 2015 roku. „Eksport żywności ciągle nas zaskakuje pozytywnie. I sama wielkość eksportu, i salda w handlu zagranicznym” – cieszy się prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Regularnie od trzech lat co ósme euro zarobione przez eksporterów pochodzi właśnie z sektora spożywczego. I to wszystko w sytuacji, gdy obowiązuje embargo na sprzedaż żywności do Rosji. W stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku o 34% wzrósł eksport roślin oleistych, o 26% kawy, herbaty i zbóż, o 25% tytoniu, o 14% napojów i alkoholi, o 12% mięsa. Polscy eksporterzy stale poszukują nowych rynków zbytu. Jabłka, o których było głośno w ubiegłym roku, zamiast do Rosji trafiły do krajów takich jak Białoruś, Cypr, Łotwa, Litwa, Kazachstan, Serbia i Czechy.
Branża spożywcza to sektor uznawany na świecie za polską specjalność. Wygrywamy jakością ale także cały czas ceną. – Jesteśmy bardzo dobrym producentem tych towarów rolnych i spożywczych, w których duży wkład ma praca. Praca wciąż jest u nas dużo tańsza niż w krajach starej Unii Europejskiej, w krajach Europy Zachodniej. Dlatego tam, gdzie potrzebny jest duży wkład pracy mamy przewagi konkurencyjne i to widać w wynikach eksportu. To są branże takie jak: owocowo-warzywna, czy też mięsna – tłumaczy Michał Koleśnikow analityk Banku BGŻ.
Rolnicza przestrzeń Polski nie jest skażona – podkreśla szef Instytutu Nowych Syntez Chemicznych w Puławach. – Mamy bardzo czyste środowisko. Rolnictwo nigdy w Polsce nie było bardzo intensywne. Gleby nie zostały przenawożone. Tymczasem większość krajów „starej” Unii Europejskiej w pewnym momencie doprowadziła je do stanu załamania.
Na podstawie: PAP
Najnowsze komentarze