Lata dwudzieste w Sowietach, to epoka o niepowtarzalnej atmosferze. Epoka, która na długo, na wiele dziesięcioleci, cieszyła się zachwytem światowej liberalnej społeczności jako jaśniejący niebywałą wspaniałością eksperyment społeczny. Z wielką zwłoką i nie wszędzie nastąpiło otrzeźwienie. А kto tego trującego powietrza w owej atmosfery wtedy naprawdę łyknął — ten do dziś, z pewnością, teraz już zszedł z Ziemi.
Wyjątkowość tej trucizny, wtedy się szerzącej, polegała na klasowej jego brutalności i barwnej tęczy obietnic tworzenia bezprecedensowego nowego świata, jak też nowości w stosunkach wzajemnego odnoszenia się do siebie ludzi, w przeformowaniu całej gospodarki kraju, warunków bytu i struktur rodzinnych, w społecznych, rozmiarach migracji i liczbie biorącej w tym udział. I w samej rzeczywistości zmiany te były kolosalne.
„Wielki przyrost” ludności żydowskiej w stolicy wynikał z różnych, już omawianych przez nas powodów, rozpoczął się już w pierwszych latach rządów komunistycznych. Autorzy żydowscy o tych czasach piszą kategorycznie: „tysiące Żydów z licznych miasteczek i miast południowej Rosji, już od początku roku 1917, przybyło na stałe do Moskwy, Petersburga, Kijowa na spotkanie nowego, prawdziwego życia”. Wielkimi falami Żydzi napływali do Leningradu i do Moskwy”. Encyklopedia żydowskich podaje następujące liczby: „Setki tysięcy Żydów przeniosły się do Moskwy, Leningradu i innych głównych ośrodków”. „W 1920 roku w Moskwie było około 28 tysięcy Żydów, w 1923 – około 86 tysięcy, a według spisu dokonanego w 1926 roku – 131 tysięcy, 1933 – 226.500″. Pół żartem mówiono w tym czasie w Odessie, że „nastała moda na Moskwę”. Lurie-Łarin, fanatyczny i sprawny kierownik „komunizmu wojennego”, napisał, że „w pierwszych latach nowej władzy porzuciło miasteczka „nie mniej jak milion” Żydów. W roku 1923 mieszkało w dużych miastach „już … prawie 50% ogółu ludności żydowskiej Ukrainy, a ponadto z Ukrainy i Białorusi” Żydzi masowo przemieszczali się do Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Radzieckiej (tj. na tereny tzw. „wewnętrznych prowincji”, uprzednio zakazanych dla pobytu Żydów), na Zakaukazie i do Azji Środkowej, a wielkość tych przemieszczeń żydowskich sięgała liczby pół miliona, podczas gdy cztery piąte – do RFSRR, w tym co piąty migrant – do Moskwy. M. Agurski uważa te dane Larina „za znacznie zaniżone i wskazuje, że te zmiany demograficzne zakłóciły „podstawowe interesy mieszkańców Rosji”. W czasie komunizmu wojennego, jednocześnie z „zakazem prywatnego handlu i ograniczenia pracy rzemieślniczej”, wprowadzono dla „byłych”, tzn. ludzi ze złym „pochodzeniem społecznym”- specjalną kategorię ludzi tzw. „liszeńców”, czyli ludzi pozbawionych wszelkich praw obywatelskich. W ten sposób wielu Żydów zakwalifikowano do kategorii „liszeńców” i pozbawiono ich praw obywatelskich” i „pozbawiono prawa wyborczego”. Niemniej jednak, migracja ludności żydowskiej z Białorusi w głąb ZSRR, głównie do Moskwy i Leningradu, nie uległa zahamowaniu. Przenosili się Żydzi do krewnych, do tych którzy nie byli pozbawieni praw obywatelskich, którzy udzielali im pomocy, zresztą na zasadzie wzajemnej samopomocy.
Według spisu ludności z 1926 r. w całym ZSRR, w miastach i miasteczkach, mieszkało 2 miliony 211 tysięcy Żydów (83% ogółu ludności żydowskiej), na obszarach wiejskich – 467 tysiące Jeszcze „około 300.000″ „nie podawało się za Żydów i ci zamieszkiwali „prawie w całości w miastach,” tak, że „w Związku Radzieckim pięć szóstych Żydów” zamieszkiwało w miastach. W miastach Ukrainy Żydzi stanowili do 23% ludności, w miastach Białorusi nawet aż do 40%.
W stolicach i dużych miastach najbardziej znaczący był napływ Żydów do sowieckiego aparatu władzy. Oto Ordżonikidze w 1927 roku (na XV Zjeździe Komunistycznej Partii) wygłosił referat zatytułowany „Jaki jest skład narodowościowy naszego aparatu władzy”. Według niego, w sowieckim aparacie władzy w Moskwie było 11,8%, Żydów, na Ukrainie 22,6% (w Charkowie stolicy Ukrainy nawet 30,3%), na Białorusi – 30,6% (w Mińsku – 38,3% ). Jeżeli tak, to odsetek Żydów w miastach jest podobny do odsetku Żydów w aparacie władzy. Solomon Schwartz, na podstawie badań statystycznych i gospodarczych Lwa Eingera, twierdzi również, że w latach 1925/26 w kierownictwie władz sowieckich „procent Żydów prawie nie różni się od odsetku ludności żydowskiej zamieszkującym miasta (a w Białoruskiej Komunistycznej Partii (bolszewików) jest znacznie niższy 10). Ale według danych Ordżonikidze – średnia krajowa Żydów w aparacie władzy partii i władz ZSRR była sześć i pół razy większa niż ich liczba w całej populacji ZSRR (ze spisu roku 1926 wynikało, że tylko 1,82%).
Szczególnie zauważalna jest psychologiczna nagłość przejścia od przedrewolucyjnego ograniczenia Żydów w prawach do uzyskania przez nich pozycji uprzywilejowanej. „Wcześniej pełnienie jakiejkolwiek władzy nie było dostępne dla Żydów, a teraz stało się to dla nich bardziej dostępne niż komukolwiek innemu”, co zauważa J. Bickerman. Ten akt psychologicznego zaskoczenia zaistniał, choć w różnym nasileniu, we wszystkich warstwach społeczeństwa. S. Schwartz napisał: „Od połowy lat dwudziestych w ZSRR, podniosła się nowa fala antysemityzmu” – i „nie było to echo dawnego antysemityzmu wynikającego z dziedzictwa przeszłości”. „Także „niezwykłą przesadą jest wyjaśnienie tego zjawiska… wiejskim pochodzeniem większości robotników”, bowiem nie ma „prawie żadnych wiadomości” o „antysemityzmie we wsiach”. Nie, to było o wiele bardziej niebezpieczne zjawisko. Ten antysemityzm pojawił się w warstwach średnich mieszkańców miast i przeniknął „w wyższe warstwy klasy robotniczej”, w środowisko robotnicze, które było niemal nieczułe na antysemityzm przed rewolucją” w środowisko studenckie na uniwersytetach, w środowisko członków partii komunistycznej i Komsomołu, a wcześniej jeszcze pojawił się w „lokalnym aparacie władzy państwowej – zwłaszcza w małych prowincjonalnych ośrodkach” i oto szeroko rozlał się „nastrój aktywnego i agresywnego antysemityzmu. O tym samym Encyklopedia Żydowskich, w końcu XX wieku, pisze: „Podczas gdy oficjalna radziecka propaganda twierdziła, że antysemityzm drugiej połowy lat 20-tych. jest „dziedzictwem przeszłości”, to fakty dowodzą, że był on wytworzony głównie przez zaistniałe w tych latach różnego rodzaju zderzenia różnych sił społecznych w dużych miastach. Do tego przyczyniło się „powszechne przekonanie, że władzę w kraju przechwycili Żydzi, którzy są samym jądrem bolszewizmu 13. Ale nawet w pierwszej połowie lat 20-tych ze szczególnie wyraźnym lękiem pisał Bickerman (1923): „Teraz są Żydzi we wszystkich zakątkach i na wszystkich szczeblach władz. Rosjanin widzi Żydów w naczelnych władzach starożytnej stolicy – w Moskwie, a czele stolicy nad Newą i na czele Armii Czerwonej stanowiącej wypróbowany aparat samozniszczenia. Widzi naród, że w perspektywie St Władimira jest chwalebne imię Nachimsona … Rosjanin teraz widzi żydowskiego sędziego i żydowskiego kata, spotyka na każdym kroku Żydów, nie tak komunistów, jak tak samo bezwolnych, jak on sam, ale gotowych do wykonania każdego zadania postawionego przez sowiecka władzę … Trudno się dziwić, że naród rosyjski, porównując przeszłość z teraźniejszością, utwierdza się w przekonaniu, że obecna władza, to system władzy żydowskiej … że ta władza jest dla Żydów i że ona działa tylko dla wygody i dostatku Żydów i w takim myśleniu utwierdza naród rosyjski ta sama właśnie władza.
Być może mniej widoczny, niż udział Żydów we władzy, był nagle zaprowadzony nowy porządek w edukacji i w kulturze. Nowe nierówności nie wynikały z odczuć narodowych lecz z faktu zamieszkania w stolicy. Rosyjskiemu czytelnikowi nie trzeba tłumaczyć jakie korzyści przez cały okresu sowieckiego panowania, począwszy od wczesnych lat 20-tych aż do 80-tych, dawało zamieszkiwanie w stolicy w porównaniu z zamieszkaniem w reszcie kraju. Z głównych zalet, to była możliwość uzyskania wyższego wykształcenia i związana z tym możliwość dostępu do licznych korzyści. Ktokolwiek, w pierwszych latach sowieckiej władzy, zapewnił sobie stały pobyt w stolicach miał zapewnioną dla swych dzieci i wnuków, przez najbliższych dziesięciolecia, przewagę w porównaniu z mieszkańcami prowincji. Uzyskujący wyższe wykształcenie i odbywszy praktykę zawodową w stolicy mieli zapewnione bezpośrednie wkroczenie do klasy wykształconych, pełniących wysokie funkcje w władzach centralnych. Rosyjska inteligencja została „zgnieciona” już w 1918 roku. W latach 20-tych wydalano z wyższych uczelni już tam studiujących studentów za złe pochodzenie socjalne tj. dzieci szlachty, duchowieństwa, urzędników, oficerów, kupców i właścicieli małych sklepów”; a przez wszystkie następne lata dzieci te miały zamknięty dostęp do studiów. A mówić krócej, to nie dopuszczano na studia dzieci z rodzin inteligenckich. Zakazy te nie obejmowały Żydów jako „narodu, uciskanego przez carat”. Młodzież żydowską, nawet burżuazyjnego pochodzenia, bez żadnych ograniczeń przyjmowano na uniwersytety, Żydowi wybaczano nawet to, że on nie proletariusz.
Czytamy w Encyklopedii Żydowskiej: „W braku jakichkolwiek ograniczeń, motywowanych względami narodowościowymi, dla przyjęć na studia wyższe … w roku akademickim 1926/27, Żydzi stanowili 15,4% wszystkich studentów … co prawie dwukrotnie przewyższało odsetek Żydów wśród ogółu ludności miejskiej w kraju”. Co więcej, to studenci żydowscy, „dzięki wysokiemu poziomowi motywacji, łatwo wyprzedzali w nauce niedorozwiniętych „z proletariackiego awansu społecznego” byłych niewolników fabrycznych i tym sposobem studenci żydowscy szybciej kończyli studia i mieli łatwiejszy dostęp do podejmowania pracy zawodowej. Po pierwsze, to już w latach 20-30-tych, został ustalony, na długie lata, wybitny udział Żydów w sowieckiej inteligencji. Zauważa G. Aronson, że „swobodny dostęp do wyższego wykształcenia doprowadził do zaistnienia kadry lekarzy, nauczycieli, a zwłaszcza inżynierów i pracowników technicznych wśród Żydów, ale również została szeroko otwarta dla Żydów możliwość nauczania i prowadzenia badań naukowych na uniwersytetach i w namnożonych wtedy licznych instytutach badawczo-naukowych”. Na początku lat 20-tych „przewodniczącym Gławnauki” (państwowy organ koordynacji badań o profilu teoretycznym i dla propagandy nauki i kultury w latach 1921—1930 – dodał tłumacz A.M) został (po zniesieniu Glawtopliwu – podobny organ lecz członków jego wyaresztowano – dodał tłumacz A.M.) nie jest naukowcem, ale przywódcą bolszewików, niejaki Martin Mandelsztam-Ljadow.
Jeszcze bardziej wyraźne zmiany nastąpiły w gospodarce kraju. Bucharin zauważył publicznie na początku 1927 roku na konferencji partii, że „w czasie komunizmu wojennego wyniszczyliśmy rosyjską średnią i drobną burżuazję razem z burżuazją wielką” i jak uruchomiliśmy wolny handel, to „żydowska drobna i średnia burżuazja objęła stanowiska drobnej i średniej burżuazji rosyjskiej … Mniej więcej to samo stało się z inteligencją rosyjską, która podstępnie angażowała się w sabotażu. Jej miejsce, na niektórych pozycjach, zajęła żydowska inteligencja”. Dlatego „mamy w centralnych rejonach i w centralnych miastach koncentrację burżuazji i inteligencji żydowskiej, która przybyła z prowincji zachodnich i z południowych miast. I oto „nawet w kręgach naszej partii są często postrzegane antysemickie tendencje, co jest odejściem od programu”, „musimy, towarzysze, prowadzić z antysemityzmem zażartą walkę”.
Bucharin opisał obraz, który był widoczny dla wszystkich. Burżuazja żydowska nie została wytępiona tak całkowicie jak rosyjska. Żyd-kupiec nieporównywalnie mniej był przeklętym „byłym” niż tego samego rodzaju Rosjanie, znaleźli się szybko jego protektorzy i wybawcy – krewni lub sympatycy z aparatu władz sowieckiej zadbali o zmniejszeniu mu podatków, uwiadamiali o zagrażających mu konfiskatach, ostrzegali o zbliżającym się zajęciach lub zatrzymaniach. Jeśli tracili, to nie życie, a tylko kapitał. Czasami pomoc zostawała udzielona i pół-oficjalnie przez Żydowski Urząd Komisarza przy Radzie Komisarzy Ludowych jako, że przecież Żydzi dotychczas byli uciskani, więc teraz, oczywiście, potrzebują pomocy. Oto i Łarin, omijając sprawę wyniszczenia rosyjskiej „burżuazji”, powiedział tylko, że władza teraz rozpoczęła korekturę tych nieprawidłowości, które istniały w czasie reżimu carskiego przed rewolucją. Więc, na czasie odejścia od NEP-u, uderzenie w żydowskich „nepmanów” nie mogło pozostać bez złagodzenia wobec ich związków z kręgami sowieckiej administracji .
Ale mówił to Bucharin w odpowiedzi na szczególne wystąpienie przechodzącego na nowe tory byłego kadeta, prof. J.B. Kliucznikowa. W grudniu 1926 roku profesor wygłosili przemówienie „na wiecu w sprawach żydowskich” w Konserwatorium Moskiewskim: „Mamy do czynienia ze specjalnymi objawami chuligaństwa, które są paskudne. Źródło tego pochodzi z nadętego poczucia nacjonalizmu rosyjskiego. Już Rewolucja Lutowa ustanowiła równość wszystkich obywateli Rosji, w tym i Żydów. Rewolucja Październikowa poszła jeszcze dalej. Rosyjski naród wykazał swe odejście od nacjonalizmu. Spowodowało to brak równowagi między ogólną ilością Żydów w Związku i liczbą Żydów, którzy w miastach zajęli czasowo wyższe stanowiska. Jesteśmy tu, w swoim mieście. A do nas przyjeżdżają i niepokoją nas. Gdy Rosjanie widzą jak rosyjskie kobiety, dzieci i starzy ludzie marzną po 9 – 10 godzin na ulicy, mokną w deszczu przy straganach ulicznych Mosselpromu (trust żywnościowy Moskiewskiej Rady Gospodarki Krajowej w tamtym okresie – dodał tłumacz A.M.), gdy widzą jednocześnie stosunkowo ciepłe, bo zadaszone, żydowskie stoisko z chlebem i kiełbasą, muszą odczuwać niezadowolenie. Tego skutki są katastrofalne … Z tym należy się liczyć. Strasznie jest zakłócona jest proporcja w strukturach państwa i w praktyce życia, oraz w innych obszarach … Czyżby, u nas w Moskwie, nie było kryzysu mieszkaniowego? Przecież teraz wiele osób tłoczy się w jednym pokoju, gdzie nie można, po prawdzie, w ogóle żyć, ale gdzie, w tym samym czasie, można zobaczyć, jak ludzie przyjeżdżają z innych części kraju i uzyskują odpowiednie pomieszczenia mieszkalne, a tymi przyjezdnymi są Żydzi … Rośnie narodowe niezadowolenie i narodowa ostrożność wobec innych narodów. O tym nie można zapominać. Co może powiedzieć Rosjanin Rosjaninowi tego nie powie Rosjanin Żydowi. Masa ludzi mówi, że zbyt wielu Żydów jest w Moskwie. Z tym należy się liczyć, ale nie wymagajmy by to nazywano antysemityzmem”.
Jednakże Łarin przemówienie Kliucznikowa uznał za wcielenie antysemityzmu i mało tego – dodał więcej: „Niniejsze oświadczenie może służyć jako model i wielkie samozadowolenie władz sowieckich w walce z antysemityzmem. Kliucznikowa ostro skarcili kolejni mówcy na tym samym mitingu, ale „żadne działania administracyjne przeciwko niemu nie były podjęte”. (tu widać tęsknotę działacza komunistycznego). Agurski dopowiedział tak: „za wystąpienia, podobne do przemówienia Kliucznikowa, czekały w latach dwudziestych i trzydziestych nieuchronne represje”. A Kliuczkowowi uszło, więc czy nie było w tym, powiedzmy, jakiegoś poufnego poparcia? (No i jak tu poszukać wyjaśnienia tajemnicy? Czyżby uznano za skandal karane tylko co z ufnością powracającego z zagranicy jednego z najwybitniejszych „zmieniaczy poglądów” i tym samym przerwania napływu powracających emigrantów tak korzystnego procesu dla władz sowieckich).
To nazywano we latach 20 „żydowskim podbojem” rosyjskich stolic i większych miast – to jest miejsc, w których były najlepsze warunku bytowe i najlepsze zaopatrzenie w żywność. Nastąpiły również przemieszczenia w bardziej wygodne dzielnice w miastach. G. Fedotow napisał o Moskwie tamtych czasów tak: rewolucja „wypaczyła jej duszę na wylot, wyczyściła do czysta wille i pałacyki, wypełniła je naciągającym z zewnątrz obcym ludem”. A oto i żydowski dowcip z tamtych czasów: „Dlaczego z Berdyczowa bardzo starzy ludzie przenoszą się do Moskwy? A dlatego, że chcą umrzeć w żydowskim mieście”. W prywatnym liście akademika W. I. Wiernadskiego z 1927 roku: „w Moskwie, zamiast w Berdyczowie, siła żydostwa jest przerażająca – a antysemityzm (i w komunistycznych kręgach) rośnie niepowstrzymanie.
Łarin pisał: „Nie ukrywamy, że w Moskwie i innych dużych miastach liczba ludności żydowskiej rośnie”. Był on pewnym tego, że „absolutnie nieunikniona jest w przyszłości”, migracja 600.000 Żydów z Ukrainy i Białorusi. „Nie możemy patrzeć na takie praktyki, jak na coś wstydliwego, że nasza partia milczy … Konieczne jest stworzenie w środowisku robotniczym takiego nastroju, że wszyscy, którzy występują ze sprzeciwem wobec napływu Żydów do Moskwy, że każda taka osoba, dobrowolnie lub mimo woli, jest kontrrewolucjonistą”.
A kontrrewolucjoniście – należy się dziewięć gramów ołowiu, to jest już wiadome.
Ale co zrobić z „antysemickimi tendencjami” – „nawet w kręgach naszej partii?”. To budziło trwogę na partyjnych szczytach.
W 1922 roku, według oficjalnych podanych przez gazetę Prawda, Żydzi stanowili tylko 5,2% członków partii. M. Agurski pisał: „Jednakże ich udział we władzach partii był znacznie większy. W tym samym roku na XI Kongresie partii Żydzi stanowili 14,6% delegatów z głosem decydującym i 18,3% delegatów z głosem doradczym, ale już spośród wybranych przez Kongres członków Komitetu Centralnego było ich 26%. (Inaczej brzmią przypadkowo zdobywane dane. Oto nigdy niepublikowany pamiętnikarz z Moskwy pisze w swym pamiętniku, że gdy w lipcu 1930 roku przeglądał gazety z wynikami XVI Kongresu partii to: „na portretowanych w gazecie Prawda 25 członków prezydium partii komunistycznej widzę – 11 Żydów, 8 Rosjan, 3 z Kaukazu i 3 Łotyszów”). W dużych miastach w byłej linii osiedlenia oficjalne dane brzmiały – w organizacji partyjnej w Mińsku Żydów było na początku 1920 roku – 35,8%, w Homlu – 21,1%, w Witebsku, 16,6%. Łarin zauważył, że „wśród rewolucyjnych działaczy żydowscy rewolucjoniści odegrają znacznie większa role, niż inni w całej rewolucyjnej masie działaczy”, „dzięki swoim osobistym cechom żydowscy robotnicy, znacznie łatwiej od innych, przechodzą z pracy fizycznej na stanowiska sekretarzy komórek partyjnych.
W tej samej publikacji, „Prawda” podała wiadomości o tym, że te 5,2% żydowskich członków partii umieszczało Żydów w partii na trzecim miejscu pod względem narodowościowym. Rosjan było w partii 72%, Ukraińców 5,9%, Żydów 5,2%, Łotyszy 2,5%, a w mniejszych liczbach występowali w kolejności Gruzini, Tatarzy, Polacy. A liczba osób wstępujących do partii, tzw „upartyjnienie”, wynosiła wśród Rosjan 3,8 na stu mieszkańców, zaś wśród Żydów – 7,2 na stu.
M. Agurski słusznie zauważa, że większość komunistów, oczywiście, to byli Rosjanie (Słowianie), ale „to było zamazane przez niezwyczajne dla Rosjan uczestnictwo Żydów we władzach. Ta sprawa po prostu rzucała się w oczy.
Na przykład, taki Zinowiew „zgrupował wokół siebie w kierownictwie Piotrogrodu wielu Żydów. (Agurski uważa, że właśnie to miał na uwadze Łarin, opisując w swojej książce fotografię Prezydium Rady Piotrogrodu w roku 1918). W 1921 roku „przewaga Żydów w kierownictwie organizacji partyjnej w Piotrogrodzie … stała się tak widoczna, że Biuro Polityczne, biorąc pod uwagę wnioski wypływające z powstania w Kronsztadzie i narastania nastroi antysemickich w Piotrogrodzie, zdecydował się wysłać tam kilku rosyjskich członków partii, jednak posunięcie to było wyłącznie propagandowe”. I tak na miejsce Zorina-Gomberga sekretarza Komitetu Gubernialnego został wyznaczony Ugłanow, zamiast Trilissera wyznaczono Komarowa, szefem gubernialnego CZeKa został Siemenow. Ale „Zinowiew ogłosił nowej grupie wojnę i odwołał się od decyzji Biura Politycznego” i… Ugłanowa wycofano z Piotrogrodu, a „w organizacji partyjnej w Piotrogrodzie spontanicznie powstała opozycja, czysto rosyjska” grupa ta została „zmuszona do walki z resztą organizacji, w której ton nadawali Żydzi”.
Ale nie tylko w Petersburgu – na XII zjeździe partyjnym (1923) wśród sześciu członków Biura Politycznego było trzech Żydów. A w „podręcznym partii” Komsomole, to w prezydium krajowej konferencji Komsomołu (1922) – na siedmiu członków było trzech Żydów. Takie stosunki narodowościowe wśród przywódców partyjnych były wyraźnie nie do zniesienia dla innych czołowych komunistów i najwyraźniej widać, że został przygotowana na XIII Kongres (maj 1924), antyżydowski przewrót: „Nie ma dowodów, że grupa członków Komitetu Centralnego na XIII Kongres zamierza wycofać z Biura Politycznego przywódców żydowskich, zastępując ich Noginem, Trojanowskim i innymi i że śmierć Nogina zerwała ten spisek. I to jego śmierć „tuż przed otwarciem XIII Kongresu, była wynikiem „nieudanej i niekoniecznej operacji wrzodu żołądka”, a operacyjnym nożem kierowała ręka tego samego chirurga, który po sześciu latach wyeliminuje Frunzego i to wykonaniem tego samego rodzaju niekoniecznej operacji.
Następną w ważności realną władzę w kraju miała CzeKa – GRU. Badacz materiałów archiwalnych, który był już cytowany w rozdziale 16, ujawnia, na podstawie raportów z danych statystycznych na temat składu osobowego CzeKa w ośrodkach centralnych i lokalnych, bardzo ciekawe dane dotyczące lat 1920, 1922, 1923, 1924, 1925 i 1927. Patrząc na dynamikę zmian personalnych, autor ten stwierdza: „Stopniowo, w połowie lat 20-tych udział mniejszości narodowych wśród pracowników CzeKa zmniejszył się. W całym OGPU, ich liczba spadła do 30 – 35%, a w kierownictwie i wśród decydentów – do 40-45% (w porównaniu z okresem czerwonego terroru, kiedy sięgał 50%, a miejscami do 70%)”. Jednak „zauważa się spadek udziału Łotyszy i zwiększenie odsetku Żydów … lata 20-te były okresem znacznego napływu żydowskich pracowników do organów OGPU. Autor wyjaśnia to w ten sposób: „Żydzi starali się zwiększać możliwość realizowania swoich potrzeb pamiętając, że w okresie carskim nie mieli praw i wykorzystywali do tego celu potencjał organów bezpieczeństwa. Biorąc pod uwagę pogłębienie profesjonalizacji organów bezpieczeństwa Żydzi okazywali się często lepszymi od innych w spełnianiu wymagań stawianych przed kadrami GPU w nowych warunkach. I, na przykład „z czterech pomocników przewodniczącego OGPU Dzierżyńskiego, trzech było Żydami” – G.G. Berry, W.L Gerson i M.M. Luckij 40. (Dzierzyński też z tej nacji. Ojciec jego, o nazwisku Rufin, bogaty kupiec wileński, kupił od cara, wraz z herbem i nazwiskiem, majątek Dzierżyńskich zesłanych na Sybir. Majątek ten sąsiadował z Zułowem Piłsudskich – dodał tłumacz A.M.)
W latach 20-tych i 30-tych naczelnicy CzeKa krążyli nad Rosją, jak orły lub sępy, szybko przenoszące się ze skały na skałę. Z dowodzenia GPU w Azji Środkowej przenosili się na naczelników GPU gdzieś na Białorusi, z zachodniej Syberii na Północny Kaukaz, z Charkowa do Orenburga, z Orła do Winnicy – nieustanny przewiew naczelników i zmiana gniazd drapieżników. I mamy tylko samotne głosy ocalałych świadków lub obserwatorów zaledwie wspominających ich ślady bez konkretnego odniesienia do dat ich działania i ledwo pamiętających nazwiska oprawców. Czeka nie ogłaszała nazwisk ze swoich szeregów, a jeśli to robiła to bardzo oszczędnie. Cała ich robota i ich siła działała w pełnej skrytości.
I tak przebiegały dziesięciolecia sławnej CzeKi. I czytamy w ich gazecie wewnętrznej rozkaz podpisany przez wszechobecnego Unszlichta (od 1921 roku zastępca przewodniczącego WCzKa, w 1923 roku jest członkiem Rewolucyjnej Rady Wojskowej ZSRR, od 1925 zastępcą narodowego komisarza marynarki wojennej) przyznający nagrody za „szczególnie cenne zasługi” – a to tak naprawdę oznacza, że za najbardziej bezwzględne i represyjne metody postępowania. Odznaczeni tym rozkazem to – Jagoda (za „poświęcenie w walce z kontrrewolucją”). M. Trilisser (wyróżniony za „przywiązanie do rewolucji i niestrudzeniu w poszukiwaniu wrogów”) i innych 32 czekistów, których nazwisk nie ogłosili nigdy. A jednak każdy z nich jednym ruchem palca, mógł zniszczyć każdego z nas. Barwne ich szeregi – a wśród nich jesteśmy już zaznajomieni z Jakowem Agranowem (na przestrzeni wielu lat „fabrykował wszystkie ważne procesy polityczne”, mial udział w procesach Prompartii, Zinowiewa i Kamieniewa i innych). Zamy też już Zinowija Kacnelsona i Matwieja Berman (przeszedł z Azji Środkowej na Daleki Wschód), a Lwa Bielskiego (ten odwrotnie, z Dalekiego Wschodu do Azji Środkowej). Mamy w rozkazie i inne, niektóre jeszcze tu nie wspominane nazwiska – Lew Zalin, Lew Meyer, Leonid Bul („sołowiecki nadzoraca”), Semion Giendin, Karl Pauker. Z niektórymi już spotykaliśmy się, a teraz poznaje ich naród. W tym jubileuszowym numerze gazety można zobaczyć i wielkie zdjęcie uśmiechniętego figlarnie Mienżyńskiego z jego wiernym zastępcą smętnym Jagodą, a jak poszukać w innym miejscu, to jest i Trilisser. W jakiś czas później doszli do wniosku, że za mało ich wyodznaczano – i Centralny Komitet Wykonawczy nadał Order Czerwonego Sztandaru dwóm dziesiątkom oficerów CzKa o różnej narodowości – Rosjan, Łotyszów i Żydów – z zachowaniem proporcji – jedna trzecia orderów dla każdej z tych nacji. I nazwiska wielu z tych ludzi nigdy nie zostały ujawnione. Siemion Schwartz, w czasie wojny secesyjnej był przewodniczącym Czeka na Ukrainie. Jego kolega z ukraińskiej CzeKa Ewsiej Schirwindt później przez dziesięć lat był szefem Głównego Zarządu Więziennictwa i Straży Konwojów ZSRR. – Oczywiście, utajnione były nazwiska szpiegów KGB, takich jak Grimmeril Heifetz, wywiadowca od końca wojny domowej i do końca II wojny światowej, jak Siergiej Speigelglass czekista od 1917 roku, awansowany od zwykłego szpiega na szefa działu zagranicznego w Głównym Zarządzie Bezpieczeństwa Państwowego NKWD ZSRR (ten dwa razy otrzymał tytuł „Honorowego Czekisty”). Inni jak Albert Stromin-Strojew – ten nie dostał za wiele stanowisk, był członkiem komisji w czasie przeprowadzania czystki w Akademii Nauk w Leningradzie i „przeprowadzał śledztwa wśród uczonych w „sprawach akademickich” w latach 1929 – 31.
A David Azbel wspomina rodzinę homelskich chasydów Nechamkinów. (Azbel siedział w wiezieniu na skutek donosu jednego z nich, młodszego Lwa) – „Rewolucja wyrzuciła Nechamkinów na szczyt fali. Oni pragnęli tylko zemsty i to zemsty nad wszystkimi, nad arystokratami, bogaczami, nad Rosjanami – chcieli tylko się zemścić! To ich sposób na potwierdzenie samego siebie. Nie przez przypadek przyniósł los wychowanków tego sławnego rodu do CzeKa, OGPU, NKWD, prokuratury. Bolszewicy do realizacji swoich celów potrzebowali takich „wściekłych” i znaleźli ich w rodzinie Nechamkinów. Jeden z tej rodziny, Roginski, osiągnął nawet „świetliste szczyty” – był zastępcą prokuratora ZSRR, ale w latach stalinowskich czystek, jak u wielu, zostały mu obniżone loty i dostał się do łagru, gdzie stał się tanim donosicielem … Inni bracia Nechamkinowioe nie byli tak dobrze znani opinii publicznej. Oni pozmieniali nazwiska na bardziej przystępne dla rosyjskich uszu i zajmowali nawet bardzo wysokie pozycje w organach”.
Unszlicht nie zmienił nazwiska „na bardziej swojskie”. I tu trzeba powiedzieć jak to ojcem narodu rosyjskiego został nasz słowiański brat. Samolot bojowy, zbudowany za środki towarzystwa wzajemnej pomocy chłopskiej, to jest za ostatni grosz wyrwany z kieszeni chłopskiej, nazwano „Unschlicht”. Tej nazwy chłopi, jak i nazwiska, nie potrafili wymówić i zapewne myśleli o tym Polaku, że jest Żydem. (I chłopi rosyjscy byli bardziej obeznani o tym jakiej narodowości jest Unschlicht niż Aleksander Siergiejewicz. Drugi z żydowskich braci Unschlichtów pracował za Polaka po stronie polskiej – dodał tłumacz A.M.). A tak, odrzucając temat żydowski, natarczywie przypomina nam, że sprawa tkwi nie w tym temacie, bo szkodliwości rewolucji to nie wyjaśnia, tylko bogato ubarwia. Tak ubarwiali sprawę dla rosyjskiego chłopa i innymi różnymi nazwiskami, których rosyjski chłop nawet wymówić nie mógł od polskiego nazwiska Dzierżyński i Eismont do łotewskiego Vacietis. I temat łotewski rozwija się od łotewskich strzelców, którzy rozgonili Zgromadzenie Ustawodawcze, a później pilnowali bezpieczeństwa wysokich dostojników Kremla przez cały czas Wojny Domowej, od Łotysza Hekkera, który stłumił powstanie w Jarosławiu. Inni Łotysze znaleźli się i w wyższym kierownictwie – Rudzutak, Eiche, sołowiecki nadzorca Eichmans, M. Karklin, A. Kaktyn, R. Kisis, B. Knorin, A. Skudre (jeden z przywódców stłumienia powstania chłopskiego w Tambowie), czekiści Peters, Lacis (razem z nimi „honorowy czekista” litewski J. Jusis) – i dociągną oni aż do 1991 roku. I jeżeli konsekwentnie odróżnić Ukraińców od Rosjan, jak teraz sobie życzą Ukraińcy, to kilkadziesiąt z nich widzimy na większości najważniejszych stanowisk rządu bolszewickiego od samego początku aż do samego końca ich rządów.
No i właśnie, wówczas władza nie była żydowska, o nie. Władza była międzynarodowa, internacjonalistyczna. W personalnym swym składzie była i rosyjską. Ale przy wszystkich barwach jej składu, to władza ta była zjednoczona w działaniach wyraźnie antyrosyjskich, zmierzających do zniszczenie państwa rosyjskiego i rosyjskiej tradycji.
I nie patrząc już na takie antyrosyjskie ukierunkowanie władzy i przy tak bogatej palecie oprawców międzynarodowych w tych władzach, to dlaczego na Ukrainie, w Azji Środkowej, nie wspominając o krajach bałtyckich, ludzie uważają Rosjan za swoich prześladowców? Obcy, czy swoi burzyciele? Wszyscy swoi, a obcy niszczyciele od swojej obcości nieoddzieleni. I choć wyjaśnienie działania niszczycieli narodowościowymi ukorzenieniami lub motywami, to pomyłka, ale w Rosji lat 20-tych nieuchronnie padało zasadnicze pytanie, które teraz, po wielu latach, zadaje i Leonard Shapiro: dlaczego „przed kimś, kto miał nieszczęście wpaść w ręce CzeKa, stawało wielkie prawdopodobieństwo, że przesłuchiwać go będzie żydowski śledczy i że będzie rozstrzelany przy żydowskich oprawców.
Aleksander Sołżenicyn
Fragment książki „Dwieście lat razem”. Do kupienia TUTAJ.
Najnowsze komentarze