Hordy przybyszów z Azji i Afryki Północnej nie ustają w szturmowaniu Europy. Obecnie największe natężenie ruchu na szlaku migrantów panuje w Słowenii. Granice tego dwumilionowego kraju przechodzi w ciągu tygodnia średnio 52 tysiące; przez małą przygraniczną wioskę Rigonce, która liczy 170 mieszkańców, w ciągu ostatniej doby przemieściło się 13 tysięcy „uchodźców”. Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że imigranci są zwożeni pod granicę słoweńską z sąsiedniej Chorwacji, zaś granica z Austrią jest czasowo zamykana. Z kolei szefowa austriackiego MSW, Johanna Mikl-Leitner, oświadczyła na łamach dziennika „Kronen Zeitung”, że w walce ze skutkami napływu imigrantów jej kraj dotarł do kresu możliwości. Jeżeli zewnętrzna granica UE w Grecji nie zostanie odpowiednio szybko zabezpieczona, należy poważnie rozważyć możliwość wzniesienia płotów na granicy między Chorwacją a Słowenią — dodała Mikl-Leitner. Z kolei, wywodzący się z socjaldemokratycznej SPÖ, kanclerz Austrii, Werner Faymann, potępił ten pomysł, domagając się, podobnie jak Niemcy, „sprawiedliwego podziału obciążeń”, tj. rozdysponowania imigrantów między wszystkie kraje UE.
Pomysł wzmocnienia granic rozważa coraz więcej państw, m.in. Bułgaria, Serbia i Rumunia. Władze tych krajów tłumaczą, że nie chcą, aby ich kraje stały się strefą buforową, gdyby granice przed imigrantami zamknęły bogatsze państwa Unii Europejskiej.
Na podstawie: PAP
Najnowsze komentarze