Neokolonialna III RP to prawdziwy raj dla zagranicznych koncernów. Otrzymują w pakiecie tanią siłę roboczą i wsparcie politycznych mafii, więc prowadzona przez nie działalność przynosi ogromne zyski, które później transferowane są za granicę. To na co nie mogą sobie pozwolić w krajach zachodniej Europy, jest wdrażane w III RP i innych państwach regionu. Śmieciowe zatrudnienie, wyzysk, ograniczanie praw pracowniczych, którego przejawem jest dyskretne szykanowanie za działalność w związkach zawodowych. Przykładem jest niemiecka sieć Lidl, gdzie niedawno po 2,5 roku przestała istnieć Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność”. Justynę Chrapowicz, założycielkę i szefową związku w koncernie, zwolniono dyscyplinarnie z pracy. Jej następca zanim podjął decyzję o rozwiązaniu związku, usiłował jeszcze dwukrotnie zwołać walne zebranie delegatów i powołać zarząd. W marcu i kwietniu na zebraniach nie pojawił się nikt. – Zacząłem dostawać SMS-y: „Mam rodzinę, proszę dać mi spokój” albo „Zostało mi tyle i tyle do emerytury, niech pan nie dzwoni”. Po kilku miesiącach dałem sobie spokój”. Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła od początku ubiegłego roku ponad 70 kontroli w sklepach sieci Lidl. Stwierdziła 106 naruszeń praw pracownika i nałożyła 25 mandatów o łącznej wartości ok. 30 tys. zł – to średnio 1,2 tys. zł na mandat. Poprzednia próba utworzenia związków zawodowych w Lidlu również skończyła się fiaskiem. Osoby w nią zaangażowane zostały zwolnione z pracy, albo zastosowano inne metody (zakaz kontaktu z innymi pracownikami, ustalanie takiego grafiku, aby osoba praktycznie nie widywała się z rodziną etc.). Związki zawodowe w Lidlu z powodzeniem działają w innych krajach Europy, m.in. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Czechach, Francji czy Niemczech.
Na podstawie: solidarnosc.org.pl/wyborcza.biz
Najnowsze komentarze