Dużo się ostatnio mówi o amerykanizacji polskiego życia, o zagrożeniach, jakie niesie dla życia społecznego i narodowego kultura hamburgera. Ale nie wszystko w Ameryce jest tak ohydne, jak wciąż pędzona w wannach nieudolna podróbka szkockiej whisky. Dużo możemy na przykład skorzystać z osiągnięć pewnego sędziego, który miał miły zwyczaj traktowania wszelkich przestępców sprawiedliwie, równo i demokratycznie. Nazywał się on Lynch, a wprowadzone przez niego zasady działania sprawiedliwości historia zapisała, jako „prawo linczu”.
Gdyby dzisiaj owe prawo zastosować do najbardziej go potrzebujących, czyli spragnionych władzy „wybrańców narodu”, sytuacja naszego kraju poprawiłaby się zdecydowanie. Widok konopnego sznura, wesoło dyndającego się na wietrze tuż przed siedzibą parlamentu, rządu i prezydenta powstrzymałby niejednego przed popełnianiem politycznych błędów. Powie ktoś, iż tak nie można, że przecież błądzić jest rzeczą ludzką. Lecz przecież szubienicy także nie wymyślono dla królików. I jeśli już szukać odpowiednich kandydatów do spotkania z duchem sędziego Lyncha, to znajdziemy ich właśnie wśród ludzi, którzy jednym podniesieniem ręki (i to wcale nie w faszystowskim pozdrowieniu!) rujnują kraj cały a naród poddają obcym w niewolę.
Jeśli więc żyć nadal mamy w państwie demokratycznym (na co, jak wielu Polaków, nie mam wcale ochoty), niech przynajmniej będzie to demokracja bezpośrednia. Weźmy więc pętlę prawa w swoje ręce. I dalej! Na spotkanie z naszą smutną rzeczywistością polityczną!
Adam Gmurczyk
Najnowsze komentarze