Reżimowe instytucje chętnie dotują różne gnioty filmowe typu „Pokłosia” lub „Idy”. Inaczej jest w przypadku produkcji opowiadających o polskich bohaterach, czego doświadczył m.in. twórca „Historii Roja”. Już 25 września do kin trafi film „Pilecki” w reżyserii Mirosława Krzyszkowskiego, który opowiada o losach rotmistrza Witolda Pileckiego. W rolę narodowego bohatera wcielił się Marcin Kwaśny. Producentem filmu jest Stowarzyszenie Auschwitz Memento. Środki pozyskano w ramach zbiórki publicznej. Od 2009 r. Stowarzyszenie regularnie poszukiwało pieniędzy na film o Pileckim – słało prośby, składało wnioski, brało udział w konkursach grantowych. Bez skutku. W zbiórce pomogli weterani Armii Polskiej z Nowego Jorku. Marcin Kwaśny w wywiadach dla radiowej „Dwójki” i Radia Kraków tak mówił o swojej roli:
Można tylko ubolewać, że żadna instytucja państwowa nie dołożyła się do filmu, ale z drugiej strony jest to taki pomnik wystawiony rotmistrzowi przez społeczeństwo. Starałem się zagrać jak najlepiej. To zaszczyt zagrać bohatera. Zgodziłem się zagrać w nim z powodu postaci Pileckiego. Drugim czynnikiem był scenariusz, który pokazuje przekrój życia rotmistrza. Pilecki miał w sobie coś poetyckiego, uwodzącego. Scenariusz oddał głos Pileckiemu, jest mocno subiektywny, napisany z pozycji rotmistrza, bo większość narracji to jego wspomnienia. Pilecki miał swoje słabości, wahania, ale miał jasność celu, wyraźny kręgosłup moralny. To człowiek ogromnie wierzący i to mu pomagało. (…) o Żołnierzach Wyklętych niewiele wiedziałem. Jak się czyta na ten temat, to wyłania się obraz żołnierzy, którzy byli w tragicznym położeniu. Żołnierze Armii Czerwonej plądrują, gwałcą, mają się za bezkarnych – oni to obserwowali, a potem na nich to zrzucono. Chowano ich w mundurach SS, by ich do końca upokorzyć. Może czas będzie działał na ich korzyść i oczyści ich z zarzutów.
Na podstawie: radiokraków.pl/polskieradio.pl
Najnowsze komentarze