Wybory – festiwal populistycznych haseł i brak strategicznego i długofalowego myślenia o przyszłości Polski i Polaków. Obecna państwowość spełnia wszystkie warunki typowej neokolonii. Warto w medialnym zgiełku przeczytać interesujący wywiad z redaktorem naczelnym pisma „Nowa Konfederacja” w którym czytamy m.in.:
Pojęcie neokolonializmu pozwala znacznie lepiej zrozumieć, co się stało z Polską po 1989 r.: cichy podbój przez Zachód, pełen przyjacielskiej, filantropijnej wręcz retoryki. Przechwycenie najbardziej intratnych sektorów gospodarki i pchnięcie kraju na ścieżkę tzw. rozwoju zależnego.
Dwucyfrowe bezrobocie pomimo dwumilionowej emigracji, perspektywa utknięcia w tzw. pułapce średniego dochodu (czyli, mówiąc po ludzku, ugrzęźnięcia w miernocie), rosnąca renta neokolonialna. Do tego dochodzi postępująca korozja rdzeniowych części państwa, takich jak edukacja, centrum rządu czy wymiar sprawiedliwości.
W raporcie MSZ wydanym w związku z 10-leciem obecności Polski w UE – który trudno podejrzewać o zaniżanie wskaźników ze względu na jego wyraźnie propagandowy, euroentuzjastyczny charakter – stoi jak byk, że członkostwo w Unii zwiększyło nasz wzrost PKB o 0,7 pkt procentowego rocznie. Mówienie o cudzie czy choćby tylko dużym przyśpieszeniu to więc w świetle faktów zwykłe zaklinanie rzeczywistości.
Czytaj całość TUTAJ
Na podstawie: jagiellonski24.pl
18 maja 2015 o 08:34
A co jest w tym najgorsze, żaden z kandydatów nie krytykował Kapitalizmu, nawet SLD, co jest dla mnie wręcz dziwne.
Optowała retoryka Liberalno-Konserwatywna, a elementem buntu stał się pan Kukiz, który proponuje JOW-y jako remedium na całe zło.