Żyjemy w sytuacji, w której ani praca, ani posiadanie, ani majątek nie przynoszą zysków, a dochód zmniejsza się proporcjonalnie do obrotu. Świadczy o tym pogarszanie się sytuacji życiowej robotnika, coraz szybsze rozpraszanie się majątków, nietrwałość własności, zwłaszcza własności ziemskiej, wreszcie nietrwałość środków produkcji. Produkcja nie wykazuje stabilności, toteż niepodobna jej zaplanować na dłuższy okres. Wszelki zysk pochłania wciąż powracająca konieczność większego przyspieszenia. Nieograniczona konkurencja obciąża bez różnicy producenta i konsumenta – jako przykład podajmy reklamę, która rozwinęła się w coś na kształt fajerwerku, pochłaniającego ogromne sumy, których pokrycie należy do nas wszystkich.
Trzeba też wspomnieć o kompletnie nieukierunkowanym wzbudzaniu potrzeb, rosnących wygodach, bez których człowiek we własnym mniemaniu nie byłby już w stanie egzystować, a które zwiększają tylko rozmiary jego zależności i jego zobowiązań. Same te potrzeby z kolei są tyleż różnorodne, co zmienne – coraz mniej rzeczy kupuje się na całe życie. Zdaje się zanikać wszelki zmysł trwania, ucieleśniający się zwykle w posiadaniu nieruchomości, w przeciwnym wypadku trudno byłoby wyjaśnić, dlaczego na zakup samochodu, trwałego zaledwie przez kilka lat, przeznacza się sumy wystarczające na wiejską posiadłość lub winnicę. Wraz z inwazją towarów, wytwarzanych na skutek gorączkowej konkurencji, mnożą się nieuchronnie kanały, którymi odsysany jest pieniądz.
Ta mobilizacja pieniądza wytwarza system kredytowy obejmujący nawet grosiki. Zaistniała więc sytuacja, w której dosłownie żyje się na raty, to znaczy w których egzystencja ekonomiczna jawi się jako nieustanna spłata kredytów płacą, już z góry nimi obciążoną. Zjawisko to odzwierciedlają w ogromnej skali długi wojenne, w ramach których skomplikowane mechanizmy finansowe skrywają w istocie konfiskatę energii potencjalnej, oprocentowanie niewyobrażalnych łupów dzięki wykorzystaniu siły roboczej; a proces ten sięga w głąb prywatnych egzystencji. Należy też wspomnieć o tendencji do nadawania własności form coraz mniej zwartych i odpornych. Chodzi tu o przemianę resztek własności feudalnej we własność prywatną, o sposób, w jaki indywidualne i społeczne oszczędności zastępuje się płatnościami ubezpieczeniowymi, a przede wszystkim o rozmaite ataki na rolę złota jako symbolu wartości. Dochodzą do tego formy opodatkowania, nadające własności swego rodzaju charakter administracyjny. Tak oto po wojnie właściciel domu staje się poniekąd poborcą podatkowym na rzecz programów budowlanych. Tym atakom cząstkowym odpowiadają całościowe inwazje na ostatnie zakątki ekonomicznego bezpieczeństwa w postaci inflacji i katastrofalnych kryzysów.
Sytuacja ta nie podlega żadnej ekonomicznej regulacji już choćby z tego powodu, że władają nią prawa odmienne od gospodarczych. Wstąpiliśmy w fazę, w której wydatki są większe od dochodów i w której widać bardzo wyraźnie, że technika to nie zagadnienie ekonomiczne, podobnie jak robotnika nie sposób pojmować w kategoriach gospodarczych.
Ernst Jünger
***
Polecamy sztandarowe dzieło Ernsta Jüngera pt. „Robotnik”
Najnowsze komentarze