Oglądanie filmów jest z pewnością miłą formą spędzania wolnego czasu. Czy jednak zawsze jest to dopuszczalne pod względem moralnym? Generalnie filmy podzielić można na trzy kategorie: jednoznacznie budujące, w oczywisty sposób szkodliwe oraz takie, które zaliczyć można do kategorii pośredniej.
Filmy budujące
Filmami w oczywisty sposób dobrymi i budującymi są te, których przesłanie oparte jest na zasadach katolickich. Papież Pius XI pisał:
Problem produkcji filmów prawdziwie moralnych mógłby zostać rozwiązany w sposób radykalny, gdyby istniała możliwość oparcia jej w całości na zasadach moralności chrześcijańskiej. Doprawdy, trudno wyrazić dostateczne uznanie dla tych wszystkich, którzy poświęcają się lub zamierzają poświęcić szlachetnej sprawie podnoszenia standardu filmów tak, by odpowiadały one potrzebom wychowania i wymogom chrześcijańskiego sumienia.
Katolik może oglądać takie obrazy z czystym sumieniem. Musimy jednak stwierdzić, że filmy takie są obecnie wielką rzadkością.
Do kategorii tej można zaliczyć – pomimo pewnych niedociągnięć czy nieścisłości historycznych – produkcje takie jak Monsieur Vincent czy Cristiada. Niektórzy zadają sobie pytanie, czy w prawdziwie katolickim filmie może być ukazane zło oraz grzech. Pius XII odpowiedział na to pytanie twierdząco. Wyjaśniał, że podobnie jak w przypadku dzieła literackiego grzech może być również tematem filmu, jednak przy założeniu, że zło będzie przedstawione rzeczywiście jako zło, nie będzie gloryfikowane czy usprawiedliwiane, ale ukazane z zachowaniem zasad przyzwoitości, skłaniając widza do jego potępienia. Obraz taki może zainspirować widza do refleksji i większej czujności, być dla niego ostrzeżeniem: „Uważaj na siebie, abyś i ty nie uległ podobnej pokusie…”.
Filmy jednoznacznie szkodliwe
Do kategorii filmów w oczywisty sposób szkodliwych zaliczyć należy te wszystkie, które zawierają choćby jedną scenę sprzeczną z cnotą czystości czy też bezpośrednio lub pośrednio zachęcają widza do zła, jak również obrazy, które wyszydzają cnotę lub prawdziwą religię. Do grupy tej należą również produkcje ukazujące grzech jako coś całkowicie normalnego lub akceptowalnego. Ze smutkiem przyznać należy, że pod kategorię tę podpada zdecydowana większość filmów wyświetlanych obecnie w kinach i telewizji.
Oglądanie takich filmów jest grzechem, w pewnych okolicznościach nawet grzechem śmiertelnym. Pius XII pisał:
Czyż nie wzdrygniemy się z przerażeniem, uświadomiwszy sobie, iż za pośrednictwem programów telewizyjnych wszyscy mogą obecnie wdychać – nawet w swych domach – zatrute powietrze owych „materialistycznych” doktryn, sprzyjających pogoni za doczesnymi przyjemnościami i rozbudzających wszelkiego rodzaju namiętności, podobnie jak miało to wielokrotnie miejsce w kinach?
Kategoria pośrednia
Niektóre filmy nie podpadają jednak pod żadną z tych dwóch kategorii. Nie zawierają one co prawda scen sprzeciwiających się cnocie czystości ani nie zachęcają do grzechu – nie ukazują jednak równocześnie ideału chrześcijańskiego. Przed takimi właśnie filmami ostrzegał wiernych Pius XII:
Nawet filmy, których moralności nie można nic zarzucić, mogą być jednak szkodliwe dla dusz, jeśli ukazują widzowi świat, w którym nie czyni się żadnej wzmianki o Bogu ani o ludziach, którzy wierzą w Niego i oddają Mu cześć; jeśli ukazują świat, w którym ludzie żyją tak, jak gdyby Bóg nie istniał.
Musimy więc kierować się roztropnością. Produkcji takich nie można oglądać zbyt często – mogłoby to bowiem przyzwyczaić duszę do naturalistycznego, pogańskiego poglądu na życie.
Trzeba też pamiętać, że mamy naturalną skłonność do utożsamiania się z bohaterami oglądanych filmów, a co za tym idzie do ich naśladowania. Jeśli ów bohater, nawet jeśli nie postępuje w sposób niemoralny czy antychrześcijański, kieruje się jednak fałszywymi ideami, niebezpieczeństwo dla widza jest realne. Niemniej jednak, jeśli istnieje dostateczny powód, oglądanie tego rodzaju filmów może być w pewnych okolicznościach dozwolone. W sytuacji, gdy widz ma odpowiednią formację i zdolny jest do krytycyzmu, niekiedy może być to nawet dla niego z korzyścią.
Pozytywne strony rygoryzmu
Niektórzy mogliby podnieść zarzut, że powyższe kryteria są zbyt restrykcyjne. Zastosowanie ich doprowadzić musiałoby do wyrzucenia do kosza większości naszych płyt DVD. Dobre i budujące filmy policzyć można na palcach u rąk. Stosując się do tych zasad, niemożliwym byłoby obejrzenie choćby jednego filmu tygodniowo, a z trudnością jedynie można by sobie na to pozwolić raz na miesiąc. Nie sposób się z tym nie zgodzić: filmy dobre i budujące są naprawdę rzadkością. Spróbujmy jednak znaleźć dobre strony tego stanu rzeczy: respektując powyższe reguły zyskuje się wiele wolnego czasu.
Czyż to nie paradoks, iż chrześcijanie oglądający filmy kilka razy w tygodniu narzekają równocześnie na brak czasu na modlitwę i wypełnianie innych obowiązków religijnych? Poza tym, ileż grzechów można by uniknąć, staranniej dobierając filmy! Nierzadko jeden film może doprowadzić człowieka do okaleczenia jego duszy na całe życie, a niekiedy nawet doprowadzić do wiecznego potępienia. Często narzekamy, że naszej młodzieży brak ducha ofiary i chęci do podejmowania jakiegokolwiek wysiłku. Czy jednak sadzając nasze dzieci w wygodnych fotelach przed ekranem pomagamy im kształtować taką postawę? Chrystus Pan uczy nas: „Królestwo niebieskie cierpi gwałt i zdobywają je tylko gwałtownicy”.
Dlatego zdecydowanie doradzamy katolikom, starającym się o własne uświęcenie, aby spędzali mniej czasu przed ekranem telewizora czy komputera, a wyjścia do kina ograniczali do minimum. Chrześcijańskim rodzicom, pragnącym pomóc swym dzieciom na drodze do świętości, zalecamy w tym względzie wielką rozwagę i stanowczość. Jest wiele innych form rekreacji bardziej ubogacających i mniej niebezpiecznych dla dusz, jak choćby gra na instrumentach muzycznych, uprawianie sportu, sztuka i rzemiosło, rozmowy z rodziną i przyjaciółmi, gry planszowe, lektura itd. Wymagają one bez wątpienia więcej wysiłku niż oglądanie filmów – czyż nie powinniśmy dążyć do uczynienia naszego życia bardziej wzniosłym i bliższym chrześcijańskiemu ideałowi?
Niech Najświętsza Maryja Panna wyprosi nam męstwo konieczne do ponoszenia ofiar koniecznych na naszej codziennej drodze do świętości.
ks. Bernard de Lacoste FSSPX
Tłum. Tomasz Maszczyk
Artykuł ukazał się w czasopiśmie “Zawsze Wierni” nr 2/2015
Pismo do nabycia: http://www.tedeum.pl/ oraz w salonach RUCHu i EMPIKu.
Najnowsze komentarze