Najważniejsze dzieło teoretyczne Jüngera – prorocze i pionierskie. Jego echa odnaleźć można u Heideggera, Deleuze’a, Baudrillarda czy Virilio, teoretyków społeczeństwa masowego. Lektura daje możliwość obcowania z niezwykłym stylem autora w wywodzie poddanym rygorowi i zasadzie konsekwencji, lecz przy tym wybitnie oryginalnym pojęciowo (charakterystyczne pojęcia, które wprowadza, to np. „strefa elementarna” czy „totalna mobilizacja”).
Książka przynosi całościową teorię nowoczesności. Penetruje fascynujące obszary ontologii społecznej, filozofii techniki, historii politycznej i antropologii nowoczesności. Bezpośrednią inspiracją dzieła była I wojna światowa i jej następstwa. Jünger już w 1932 roku przepowiadał zmierzch społeczeństwa mieszczańskiego.
Tytułowy robotnik to aktywna siła i ucieleśnienie najważniejszego rysu nowej epoki, w której panować będzie „totalny prymat pracy”. Konserwatywny Jünger rozwinął tu paradoksalnie teorię Marksa. Wszystko staje się formą pracy: wojna, wypoczynek, poznanie. Autor ukazał też koniec epoki indywiduum i masy – dwóch fenomenów, które cechują jego zdaniem raczej klasyczne społeczeństwo XIX wieku niż świat współczesny.
Książka do kupienia w księgarni PWN.
Dzieło o robotniku ukazało się jesienią 1932 roku, w czasie, gdy nie można było już wątpić w rozpad dawnych i nadejście nowych sił. Stanowiło ono i stanowi próbę uzyskania perspektywy, z której nie tylko można zrozumieć zdarzenia w ich rozmaitości i sprzeczności, ale też, mimo za – grożeń, je zaakceptować. Publikacja książki przed jednym z wielkich przełomów nie jest przypadkiem; i nie brakowało głosów, że wpłynęła ona na ten przełom. Oczywiście nie zawsze były to głosy pochlebne, ale niestety, nie mogę się z nimi zgodzić – po pierwsze, nie przeceniam wpływu książek na przebieg zdarzeń, a po drugie ta ukazała się zbyt krótko przed samymi wydarzeniami. Gdyby wielcy aktorzy kierowali się zaprezentowanymi tu zasadami, wówczas zrezygnowaliby z wielu niekoniecznych, a nawet bezsensownych spraw, czyniąc to, co konieczne, prawdopodobnie nawet bez użycia broni. Zamiast tego zainicjowali proces przemiału, którego znaczenie skrywało się tam, gdzie się tego nie domyślali: w dalszym rozpadzie państw narodowych i związanych z nimi porządków. Ów aspekt wyjaśnia to, co powiedziano o „mieszczaninie”.
Trudno przeoczyć to wszystko, co rozgrywało się w innych częściach planety i kosztowało życie milionów; podobnie jak fakt, że tradycyjne środki już nie wystarczają. W obliczu tego za akademickie należy uznać pytanie, czy można było sprostać podwójnemu zadaniu – zarówno bez – względnego zrzucenia bagażu przy zachowaniu rdzenia substancji, jak 10 przedmowa i przyspieszenia marszu prowadzącego poza postęp – albo czy w obliczu tych faktów nie nastąpiły nieodwracalne zaniedbania najpierw w roku 1848, a potem w 1918. To kwestia różnicy między niemiecką a globalną demokracją; nie dotyka ona istoty problemu. Można było tymczasem w sposób bardziej wyczerpujący dowieść, że dzieło to zawiera przeczucie i antycypację nie wielkości narodowych, ekonomicznych, politycznych, geograficznych i etnologicznych, ale straży przedniej nowej potęgi ziemi. Już wówczas niektórzy czytelnicy to rozpoznali, choć to, co epizodyczne i przypadkowe, polityczna i polemiczna powierzchnia jakiegoś problemu we wszystkich epokach silniej wiąże uwagę niż jego substancjalny rdzeń. Ten jednak oddziałuje nadal, nawet jeśli we wciąż zmieniających się kostiumach.
Widzimy więc – podczas gdy historyczne moce ulegają wyczerpaniu nawet tam, gdzie tworzyły imperia – w skali globalnej i ponad nią wzrost czegoś większego, co najpierw jawi nam się jako dynamiczna potencjalność. To znak, że zysk będzie zaksięgowany gdzie indziej, niż przeczuwano to w trakcie walk. Częściowa ślepota należy jednak do planu. Niewzruszona, coraz to wyraźniej wyrastająca z chaosu, pozostaje jedynie forma bytu robotnika.
Ernst Jünger, Wilflingen, 16 listopada 1963 (teologiapolityczna.pl)
Najnowsze komentarze