W szkołach nie będzie można sprzedawać, ani serwować uczniom „śmieciowego jedzenia”, zdecydował Sejm, uchwalając nowelizację ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Przepisy te będą obowiązywać także w przedszkolach. Celem zmian jest ograniczenie dostępu dzieci do produktów żywnościowych zawierających znaczną ilość składników szkodliwych dla ich rozwoju. Chodzi o produkty o takiej zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru, które spożywane w nadmiarze mogą być przyczyną przewlekłych chorób dietozależnych, np. o chipsy, niektóre ciastka i napoje, w tym napoje energetyzujące, jedzenie typu fast food i instant. Żywności niedopuszczonej do sprzedaży w szkołach nie będzie też można reklamować w tych placówkach i w ich pobliżu. Nowelizacja trafi teraz do Senatu. Ma ona wejść w życie 1 września 2015 r., przy czym daje prowadzącym sklepiki trzy miesiące na dostosowanie swojej działalności do nowych przepisów.
Choć w tym wypadku rządzący idą w dobrym kierunku, nie można zapominać, iż kluczową rolę w kształtowaniu nawyków żywieniowych dzieci odgrywają rodzice. Jak wskazują badania z ostatnich lat, młode pokolenie jest coraz bardziej otyłe, zmierzając szybko w stronę realizacji „amerykańskiego snu”, czyli swoistej epidemii grubasów.
Na podstawie: gazetaprawna.pl
26 października 2014 o 17:24
Brawo, ale to i tak za mało…
30 października 2014 o 14:05
To rodzice kształtują nawyki żywieniowe! Zakaz sprzedaży w szkole spowoduje tylko to, że szkoły stracą możliwość dochodu, a dzieci i tak kupią „śmieciowe jedzenie” tyle że w sklepie czy markecie obok szkoły. A tych sklepów rząd już nie jest w stanie przenieść lub zlikwidować. U nas w szkole dzieci przychodzą ze śniadaniami uszykowanymi przez rodziców – są to m.in. sałatki, kanapki, a batoniki kupują jako przekąskę, którą zdrowy, rosnący organizm również potrzebuje, zwłaszcza przy wysiłku jakim jest nauka. Dla umysłu jest to jak paliwo. Dziecko samo decyduje w tym przypadku czy sobie kupi i zje, bo samo czuje, kiedy najbardziej mu tego brakuje. Wystarczy rozsądna edukacja dzieci i (a może przede wszystkim!) rodziców!! A nie bezsensowne zakazy!
30 października 2014 o 14:06
Bo czym skorupka za młodu nasiąknie…