Wyludniamy się w alarmującym tempie. Jest nas już mniej niż 36,5 mln, ostrzega „Rzeczpospolita”, powołując się na ostatnie dane Eurostatu. Eksperci podkreślają, że są one bardziej wiarygodne niż Głównego Urzędu Statystycznego, ponieważ urząd stosuje metodologię ludności faktycznej, która nie uwzględnia emigrantów. Tymczasem w ostatnich latach wyjechało z kraju ponad 1,5 mln obywateli.
Według ostatniego raportu GUS „Prognoza ludności na lata 2014-2050” taką liczbę ludności mieliśmy osiągnąć dopiero po 2030 r. W 2050 r. ma być w Polsce 33,95 mln mieszkańców, czyli aż o 4,6 mln mniej niż obecnie.
– „Polska nie jest krajem przyjaznym dla obywateli i płacimy za to dramatyczna cenę” – komentuje prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego. Eksperci podkreślają, że Polacy, by zostać w kraju i mieć dzieci muszą poczuć, że są faktycznie u siebie. Potrzebne jest szeroko pojęte poczucie bezpieczeństwa, nie tylko socjalnego, ale też przyjazne urzędy i instytucje.
Z reportu wynika, że nawet gdyby wskaźnik dzietności wzrósł do 2,1, to i tak liczba Polaków będzie się kurczyć. I nadal będziemy się starzeć. „Przy tak znacznym zniekształceniu struktury populacji proces odbudowy demograficznej jest procesem powolnym i wymaga konsekwentnych zmian”. GUS podkreśla, że potrzebne są bardzo poważne zmiany. Musiałyby one dotyczyć nie tylko polityki na rzecz wzrostu liczby dzieci, ale również zatrzymania wyjazdów młodych ludzi za granicę, a także nakłonienia tych co wyjechali do powrotu.
Na podstawie: nowyobywatel.pl
21 października 2014 o 04:09
i czemu mnie to nie dziwi?((:
22 października 2014 o 01:53
Wszystko przez liberałów w rodzaju Sorosa i Balcerowicza.
22 października 2014 o 12:16
Nie tylko, prawda jest taka, że to od nas Polaków zależy czy nasz Kraj przetrwa, to że jest atrapą to fakt, tylko że ta atrapa ciągle się trzyma i mimo licznych problemów nic sobie z tego nie robi, po głębszych oględzinach stwierdzam że jest lepiej skonstruowana niż pierwotnie zakładem, jak to?
To proste jeżeli wiele struktur naszego Państwa nie działa albo wykazuje patologię, to dlaczego, dalej działa?
Mimo całkowitej kontroli przez Zachód i systematycznego niszczenia przez Krajowych polityków naszego Kraju, oraz dobitnego stwierdzenia Bartłomieja Sienkiewicza że: ,,Państwo Polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje” mimo tych słów nasze Państwo dalej istnieje!
Jeżeli podobno mamy braki kasy w naszym państwie, to jakim cudem gdy przyjdzie co do czego, to nagle ta kasa się pojawia, od tak, praktycznie z powietrza, mówią że są braki, to dlaczego mimo tych braków, dalej ten system funkcjonuje, więcej szastamy kasą na lewo i na prawa, więc skąd ta kasa?
22 października 2014 o 12:28
I jakim cudem jest wydawana na Cyganów, a nie na budownictwo przemysłowe i mieszkaniowe?
Jest też w tym dużo prawdy, że musimy wnosić do Unii składki członkowskie i wiele z tego, co robimy rzekomo z jej dotacji, tak naprawdę robimy z wykorzystaniem pośrednika.
Traktowanie nas przez zachodni kapitał jako niewolników musi się skończyć. To samo dotyczy reszty krajów Europy Środkowowschodniej. Stąd mój pomysł na FBWGEŚW z siedzibą w Zwardoniu i na reformę grupy wyszehradzkiej, celem emancypacji państw z tego regionu względem Zachodu.
A oto mail, jaki wysłałem kiedyś do mojego Urzędu Miasta:
„We wprowadzonym w Polsce przez Amerykanów modelu liberalnym, (teoretycznie) obowiązującym od 1989 roku, widać jeszcze inne inherentne dla niego problemy, związane z: asymetrią relacji pracownik – pracodawca, różnego rodzaju efekty zewnętrzne, nieracjonalność podejmowanych przez jednostkę decyzji oraz tzw. tragedię wspólnego pastwiska, gdzie jeśli dominuje egoizm i prymat ilości nad możliwościami, tracą na tym wszyscy akcjonariusze tych decyzji. Organizowanie przetargów na ziemię celem budowy sklepów wielkopowierzchniowych na dotychczas posiadanych przez miasto gruntach nie jest najlepszym rozwiązaniem, jeśli wziąć pod uwagę kolonizację gospodarczą Rybnika przez znane marki handlowe; a jednocześnie sytuacja pracowników tychże marek nie jest przy tym zawsze najlepsza. Sytuację tą doraźnie można rozwiązać przez wprowadzenie parytetu kapitałowego na te spółki lub na grunt, planowany do sprzedania, (że co np. 2gi grunt przetarg byłby zarezerwowany dla polskich spółek), ale to nie rozwiązuje problemu w całości. Nasze miasto ma też wielu inżynierów, którzy mogliby zasilić w wydatny sposób rybnickie przedsiębiorstwa. Ale nie zawsze tak niestety jest. Miasto nie wspiera na razie działów branży motoryzacyjnej, hi – tec, biotechnologiki, chemii i tak dalej; nie widać też programów, przekształcających zakłady remontowe w produkcyjne, co poprawiłoby efekty gospodarcze w mieście. Jest to łączona problemów koordynacji w liberalnym modelu gospodarczym i tzw. missing markets, czyli brakujących rynków, których nie ma w gospodarce naszego miasta. Rozwiązaniem jest stworzenie Wydziału Spraw Społecznych i Planistyki Gospodarczej w UM Rybnika. Powstałby dzięki niemu tzw. „Miejski plan zabudowy gospodarczej”, w oparciu o:
- ilość absolwentów szkół wyższych z Rybnika z poszczególnych szkół wyższych i konkretnych kierunków na podstawie wyliczeń uniwersytetów i politechnik,
- ilość absolwentów szkół zawodowych i technicznych z Rybnika, również zgodną z wyliczeniami, – obecną sytuację na rynku bezrobotnych poprzez wspólne studium UM i PUP,
- obecną sytuację na rynku pracodawców z branż przyporządkowywalnych dla studiowanych lub nauczanych kierunków i zawodów, poprzez wspólne studium UM i PUP;
- obecną sytuację alokacji kapitałowej branż gospodarczych w mieście, poprzez studium UM;
- studium zabudowy gospodarczej dla każdej z dzielnic – powstałyby profile gospodarcze, uwzględniające relację wykonawca – podwykonawca/dostawca, dla każdej z dzielnic, których miasto by się trzymało podczas budowy gospodarki w nich,
- brakujące rynki w gospodarce miasta i zastanowienie się, jakie rzeczy można jeszcze wyprodukować w mieście. Jeżeli dana grupa studentów, pochodzących z Rybnika skończyłaby studia, byliby kategoryzowani przez Urząd Miasta i Powiatowy Urząd Pracy, a następnie zgodnie z planami gospodarczymi miasta przydzielani by byli według swoich kompetencji do budowy i pracy w konkretnych zakładach przemysłowych, czy medialnych.
Miasto określałoby, jakie zakłady na swoim terenie, składającym się z poszczególnych dzielnic, będzie musiało postawić. Odbywałoby się to poprzez partnerstwo publiczno – prywatne. Miasto wnosiłoby ziemię i pieniądze, a pracownicy prywatnie – swoją gotowość do pracy. Na początek miasto tworzyłoby pierwszy komisaryczny plan zarządzania nową firmą, modyfikowany z czasem (np. po 8 latach) przez nowego prezesa. Po pięciu lub dziesięciu latach, w zależności od wyników finansowych, miasto przekształcałoby spółkę w spółkę pracowniczą, w 49 lub 51 procentach należącą do pracowników. Oczywiście, plany gospodarcze miasta uwzględniałyby też później perspektywiczne plany utrzymania firmy na rynku przez innowacyjne formy produkcji i produktów, co byłoby też domeną zarządu danej spółki.
2. Opłata miejska za niskie płace w wielkopowierzchniowym sektorze handlowym.
Sytuacja pracowników w sektorze handlowym nie zawsze należy do najlepszych – płace w nim wynoszą od 700 do 1800 złotych w mieście i na dodatek należy się przyjrzeć traktowaniu pracowników przez poszczególne sieci oraz ilości pieniędzy, które polskie filie tych zagranicznych spółek supermarketowych muszą im oddawać przy ilości zysków, osiąganych przez nie i jeszcze w stosunku do zysków, osiąganych przez pracowników. Rozwiązaniem jest wprowadzenie opłaty o wysokości 50% zysku danej filii handlowej dla kwoty 1000 złotych za pracownika i niżej i 25% dla kwoty 2000 złotych i 12,5% dla kwoty 3000 złotych. Jeśli spółka podwyższyłaby płace przez następny rok na pensje kwotą w wysokości płaconego podatku – zostałaby zwolniona z opłaty na rok, a później, za następny rok płaciłaby połowę wcześniej oddanego pracownikom podatku, chyba, że pracownicy donieśliby miastu o gorszym traktowaniu pracowników. Są to moje autorskie rozwiązania, inspirowane ekonomistami, takimi jak Witold Kieżun, czy John Kenneth Galbraith. Oferuję swoją kompetentną pomoc w zakresie implementacji tej polityki. Może dojść do ewentualnej batalii z Komisją Europejską, lecz wiem, że nie takie rzeczy w Strasburgu nasze miasto wygrywało.”
22 października 2014 o 13:01
,,Traktowanie nas przez zachodni kapitał jako niewolników musi się skończyć. To samo dotyczy reszty krajów Europy Środkowowschodniej. Stąd mój pomysł na FBWGEŚW z siedzibą w Zwardoniu i na reformę grupy wyszehradzkiej, celem emancypacji państw z tego regionu względem Zachodu.”
Widzę że myślimy podobnie.
Rozwinięcie Grupy Wyszehradzkiej i dodanie kilku państw regionu dajmy na to: (Chorwacji, Słowenii, Rumunii, Bułgarii) to podstawa by nasz kraj kwitnął, można także zacząć rozwijać współpracę z Białorusią (kwestie rolnictwa) oraz Norwegią, Szwecją, Finlandią (kwestie wysokiej technologii).
22 października 2014 o 14:45
I wyjście z Unii, ponieważ zreformowana Grupa Wyszehradzka (czyli Liga Narodów Europy Środkowo – Wschodniej) zostałaby zrównana prawnie z Unią Europejską, ale nie miałaby tak dużych rygorów prawnych, jak UE. Prawo narodowe byłoby od niej silniejsze.
Dalej – Bałtycki Pakt Obronny – alternatywa dla NATO, siedziba – Kraków.
Fundusz Bankowo – Gospodarczo – Walutowy Europy Środkowo – Wschodniej realizowałby te same cele, co kiedyś MFW, ale trzymałby się zasad Trzeciej Pozycji, a jego pożyczki nie miałyby oprocentowania. Byłby jego konkurencją, sprawiającą, że bylibyśmy nie do ruszenia.