Kwestia ewentualnego przyjęcia unijnych propozycji dotyczących redukcji zużycia CO2 po roku 2020 jest sprawą fundamentalną dla polskiej gospodarki, dopóki pozostajemy w strukturach eurokołochozu. Przypomnijmy, że Komisja Europejska zaproponowała 40-procentową redukcję emisji dwutlenku węgla do 2030 roku. Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, przekonuje, iż z uwagi na strukturę wytwarzania energii w Polsce (90% z węgla), to właśnie my poniesiemy największe koszty absurdów brukselskich biurokratów. Zwraca uwagę, że jeżeli cena emisji 1 tony CO2 osiągnie poziom 39 euro, co zdaniem fachowców może stać się za 4-5 lat, to ceny za prąd wzrosną o 100 proc. w porównaniu do obecnych! Co to będzie oznaczać zarówno dla firm, jak i odbiorców indywidualnych, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć.
Prof. Maciej Sadowski, klimatolog z Instytutu Ochrony Środowiska, krytycznie ocenia unijną politykę klimatyczną. – Po prostu, jest nieskuteczna – podkreśla. – Co z tego, że zredukujemy emisję CO2, pogarszając sobie konkurencyjność gospodarczą, skoro dla klimatu nie ma to żadnej korzyści. Unia chce dawać przykład innym krajom, ale przykład to można dawać dzieciom w szkole. Prof. Sadowski zwraca uwagę, że np. Amerykanów, Chińczyków, Hindusów nic nie obchodzi to, że Unia zredukuje emisję o 20 czy nawet 50 proc. Podkreśla, że każdy kraj, w tym Polska i wszystkie państwa UE, mają własne interesy i nimi powinny się kierować.
21 października 2014 o 23:09
Węgiel nie rośnie na drzewach i należy być świadomym tego, że prędzej czy później jego pokłady się wyczerpią. Więc jest oczywiste, że nawet jak UE nie będzie nakładać kar, to węgiel i tak co jakiś czas będzie drożał. Trzeba szukać alternatywnych źródeł energii.
11 stycznia 2023 o 23:44
Na Zmianach na ziemi informowali o tym, że każdy budynek ma zostać sklasyfikowany energetycznie.