„Bez Mahometa nie mógłby istnieć Karol Wielki… Mahomet zrodził Karola”
Henri Pirenne „Mahomet et Charlemagne” (Paryż 1937)
Geneza powstania starofrancuskiego eposu rycerskiego „Pieśń o Rolandzie” sięga czasów zmagań frankijsko-arabskich z drugiej połowy VIII wieku. Jak wiadomo, w latach 711-719 wojska arabskiego wicekróla Afryki Północnej opanowały cały nieomal Półwysep Pirenejski, docierając aż do Pirenejów. W kilkanaście lat później muzułmanie pod wodzą Abderrahmana wtargnęli w 731 r. na południe Galii i zdobyli już nawet Tuluzę, lecz stoczona w dniu 1 października 732 r. bitwa między Tours a Poitiers na południe od Loary zakończyła się ich zupełną klęską. Znamienne przy tym, iż jeden z późniejszych kronikarzy, w pełni świadom znaczenia zmagań pod Poitiers, nazwał walczące tam wojska frankijskie mianem „Europenses”, czyli Europejczykami.
Co prawda po tym wspaniałym zwycięstwie wódz Franków, Karol Młot, zamierzał dopaść niedobitki wycofujących się Arabów u podnóży Pirenejów, aby zadać im definitywną klęskę, wszelako nie zrealizował swych zamierzeń wskutek tego, iż w tym czasie wybuchły na północy powstania Burgundów i Fryzów, przeciwko którym to musiał on teraz skierować swe główne siły. Jednak po stłumieniu owych rebelii, Karol Młot wznowił walki z muzułmanami i wyparł ich za Pireneje.
W dwadzieścia lat po zwycięstwie pod Poitiers syn Karola Młota, Pepin Mały, został wybrany królem Franków i tym samym odsunięto ostatecznie od rządów dotychczasową dynastię panującą— Merowingów. Następca Pepina, Karol Wielki, zdołał zjednoczyć pod swym panowaniem znaczną część Europy Zachodniej i Środkowej, a będąc wielkim orędownikiem i propagatorem chrześcijaństwa pragnął on i utracony w początkach VIII w. Półwysep Pirenejski odzyskać dla cywilizacji Zachodu. Doskonała ku temu okazja zaistniała w roku 778, kiedy to dotarła do Karola — przebywającego wówczas na swym dworze w Paderborn w Saksonii — ustna prośba od zbuntowanego emira Saragossy, Sulejmana, zwracającego się doń o pomoc w celu odparcia natarczywych nacisków kalifa Kordoby. W rezultacie, po Wielkanocy tego roku, Karol wkroczył do Hiszpanii. Tu początkowo odnosił znaczne sukcesy, opanowując chrześcijańską Pampelunę i niektóre inne miasta. Na zajętych terytoriach wprowadzono też administrację frankijską. Kiedy jednak wyprawa Karola dotarła do Saragossy, ta stawiła mu zażarty opór. To zaś stanowiło dla Franków nie lada zaskoczenie, i być może ono właśnie wpłynęło na decyzję Karola o opuszczeniu Hiszpanii. Sprawa jest w sumie dość niejasna, a i zachowane źródła są na tyle skąpe, że trudno doprawdy jednoznacznie określić, co zmusiło latem 778 r. Franków do odwrotu. Być może zresztą były nimi wydarzenia, które rozegrały się wówczas nie w Hiszpanii, a daleko na wschodzie, na saksońskich rubieżach imperium karolińskiego. Wiadomo bowiem, iż w czasie gdy Karol wyruszył ze swymi głównymi siłami do Hiszpanii, w opanowanej już przez Franków Saksonii wybuchło wielkie powstanie, które przyniosło w konsekwencji Sasom chwilowe wyzwolenie spod panowania frankijskiego.
W każdym razie pozostaje faktem, że 15 sierpnia 778 r. Karol wycofywał się ze swoimi wojskami przez ciasną przełęcz Roncevaux w Pirenejach do Francji. Wtedy też tylna straż jego armii wpadła w zasadzkę, zorganizowaną zresztą raczej przez miejscowych, żądnych łupów Basków, niż muzułmanów. O owym starciu mówi skądinąd jedynie niewielka wzmianka w biografii Karola Wielkiego „Vita Karoli Magni”, którą napisał jego nadworny sekretarz w 814 r. w parę lat po śmierci cesarza. Wedle tej wzmianki, wśród poległych Franków miał znajdować się niejaki Hruolandus. Słowa kronikarza Einharda relacjonują to w następujący sposób: „Wspomagała napastników lekkość uzbrojenia i znajomość miejsca, a Franków krępował ciężki rynsztunek i niekorzystne położenie. W bitwie tej wśród wielu innych padł Egginhard, stolnik Królewski, Anzelm, komes pałacowy, i Hruolandus, namiestnik marchii bretońskiego pogranicza”. I właśnie tego Hruolandusa, czy raczej Hruolanda, postać jak najbardziej historyczną, winniśmy utożsamiać dziś z legendarnym Rolandem.
Słynny Roland zatem, tożsamy najpewniej z jednym z rycerzy Karola Wielkiego z tylnej straży w przełęczy Roncevaux, a mianowicie z Hruolandem, pojawił się w napisanym pod koniec XI stulecia przez niejakiego Turoldusa poemacie zatytułowanym „Pieśń o Rolandzie”. Poemat ów, stanowiący skądinąd klasyczny przykład średniowiecznego francuskiego chanson de geste, zachował się w sześciu wersjach. Trzech w języku francuskim i trzech w przekładach. Najstarsza z nich — uznawana zresztą za najlepszą — umieszczona została w manuskrypcie odnalezionym w 1837 r. w bibliotece Uniwersytetu Oxfordzkiego — Bidleian Library.
Niewątpliwie z perspektywy stuleci „Pieśń o Rolandzie” należy uznać z idealnie wykreowany wręcz obraz wyobraźni poetyckiej, mający w gruncie rzeczy niewiele wspólnego z realną rzeczywistością historyczną. Z drugiej strony należy pamiętać, iż w okresie gdy Turoldus tworzył swój poemat, Europa Łacińska rozpoczynała epokę wypraw krzyżowych, mającą na celu wyparcie muzułmanów z Ziemi Świętej. Koniec Xl stulecia to również czas nasilenia na Półwyspie Pirenejskim reconquisty, której symbolem już niebawem stanie się słynny rycerz kastylijski Cyd.
W tym sensie staje się naturalne. że dla współczesnych Turoldusa było zgoła oczywiste, że podjęta w 778 r. przez Karola Wielkiego wyprawa za Pireneje, choć w sumie nie zakończona sukcesem, zainicjowała w rzeczywistości proces, zmierzający do wyrwania Hiszpanii z islamskiego kręgu cywilizacyjnego. Wszak najazd Maurów w 793 r. na Akwitanię zmusił Franków do bardziej zdecydowanej i długofalowej akcji militarnej. W rezultacie wojska Karola Wielkiego, wyprawiając się w latach 795-811 do Hiszpanii, tym razem na trwałe zdołały uchwycić południowe zbocza Pirenejów, zdobywając tu m.in. Leridę, Barcelonę i Tortosę oraz tworząc na zajętym obszarze tzw. Marchię Hiszpańską. I właśnie ta marchia — wraz z małymi państewkami chrześcijańskimi położonymi na północy Hiszpanii, Asturią i Nawarrą — stała się przyczółkiem do późniejszej reconquisty. Jak więc widzimy, w XI stuleciu postać wojownika z epoki Karola Wielkiego, Hruolanda-Rolanda, znakomicie wprost spełniła ówczesne dydaktyczne zapotrzebowanie na bohatera nowych czasów. Czasów krucjat i reconquisty. A że literatura czasów heroicznych wymaga ideałów czystych, prostych i jednoznacznych, jest w pełni zrozumiałe. że wzór rycerza postulowany przez Turoldusa w jego chanson de geste zawierał wszystkie chrześcijańskie cnoty, którymi winien charakteryzować się wojownik wałczący z poganami.
Andrzej Tomczyk
Tekst ukazał się w “Szczerbcu”, czasopiśmie Narodowego Odrodzenia Polski.
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Pismo do nabycia:
http://www.archipelag.org.pl/ oraz na Allegro
Najnowsze komentarze