Miały być rewelacje, zamiast jednak burzy z piorunami – mocno wytłumione, bliżej nieokreślone tąpnięcie. Zerknąłem na dokumenty dotyczące profesora Witolda Kieżuna, które opublikował portal TV Republika. Wstęp mocny: „Dokumenty przedstawiają raport Witolda Kieżuna do generała Czesława Kiszczaka, dwa „donosy”, informację operacyjną oraz dokumenty paszportowe”.
Spoglądam na dokumenty, i co widzę:
- „Raport do Kiszczaka”, to wniosek z rozbudowanym uzasadnieniem (ciętym i złośliwym momentami) o cofnięcie zakazu MSW wymiany paszportu służbowego na prywatny.
- „Donosy”, to pisma oficerów bezpieki (pisanych odręcznie PRZEZ NICH, a nie prof. Kieżuna).
- List prof. Kieżuna, ze skreślonym przez kogoś jego podpisem i dopisanym inną ręką podpisem „Tamiza”.
- Dokumenty paszportowe.
- i nic więcej.
Piotrka Woyciechowskiego znam i lubię. Cenckiewicza cenię. Ale od strony badawczej „afera Kieżuna” jest – w świetle zaprezentowanych dokumentów – dęta. Od strony warsztatowej, zawodowej – kompletnie amatorska. I przypomina chciejstwo studenta na pierwszym seminarium, który chce błysnąć „koncepcją” przed profesorem. A przecież ani Woyciechowski ani Cenckiewicz studentami już nie są. Niestety, faktycznie wygląda to na pracę „na zlecenie”, jakąś rozgrywkę środowiskową, która tak naprawdę dotyczy czegoś innego.
Generalnie – niesmak.
Adam Gmurczyk
28 września 2014 o 16:20
A czy donosy zazwyczaj były pisane przez donosicieli odręcznie a nie przez oficerów bezpieki ??
29 września 2014 o 22:50
Ciekawy tekst:
http://wpolityce.pl/historia/215336-redaktorzy-otwarcie-przyznaja-ze-autorytet-profesora-kiezuna-przeszkadzal-im-w-gloszeniu-swoich-ocen-w-sprawach-historii
5 października 2014 o 15:16
To raczej nie chodzi o to, że prof. Kieżun jest apologetą tego nieszczęsnego powstania. Gdyby chodziło o to, to Cenckiewicz, Zychowicz czy Ziemkiewicz na samym starcie musieliby się w ogóle odciąć od swojego macierzystego środowiska polityczno-medialnego, czyli pisowsko-sakiewiczowskiego, które to środowisko najgorliwiej od lat zachwyca się tym powstaniem. Moim zdaniem powód jest inny. Prof. Kieżun „rozbił system” swoją książką „Patologia transformacji”. Przed publikacją tej książki debata nt. tego, co się stało z Polską w wyniku transformacji 1989 roku była prosta: w jej wyniku Polska tylko zyskała. Przedtem była czarna dziura, a od 1989 roku jest cud-miód. Poza marginalnymi środowiskami antysystemowymi nikt tego przez ponad 2 dekady nie kwestionował i nagle ukazała się „Patologia transformacji”, która wbiła się klinem w polską debatę publiczną. I to tą głównonurtową, bo informacje i wnioski w niej zawarte pojawiły się w głównych mediach, na uniwersytetach, sama książka stała się bestsellerem, zaś prof. Kieżun udzielił mnóstwa wywiadów i zjeździł cały kraj z wykładami. To on, porównując sytuację III RP z tym, co naocznie widział jako pracownik ONZ w krajach afrykańskich, określił ją jako neokolonialna. Od tej pory słowo „neokolonia” na określenie statusu III RP weszło na stałe do debaty publicznej (to on je do niej wprowadził). Nagle ogromna część ludzi zachwyconych dotąd wynikami transformacji 1989 r., połapało się, że w jej wyniku nie zyskaliśmy suwerenności, wolności, ani bogactwa, a po prostu spod okupacji sowieckiej zostaliśmy przerzuceni pod okupację zachodnią (tylko, że sprytniej „opakowaną”). Publicystyka prof. Kieżuna okazała się przełomowa – to on otworzył oczy w ww. kwestii największej ilości ludzi. Gdy Lepper kilka lat temu mówił mniej więcej o tym samym, powołując się na Stiglitza, został przez media wyśmiany, a prof. Kieżun zrobił to w sposób naukowy, którego nie dało się wyśmiać. Skoro nie dało się zdeprecjonować publicystyki Kieżuna, to postanowiono zdeprecjonować jego osobę. Uruchomiono lustratorów, którzy w sumie niczego specjalnego nie znaleźli, ale w obieg poszło, że „Kieżun współpracował z SB”. I teraz jak ktoś gdzieś – powołując się na książkę Kieżuna – powie, że po 1989 roku Polska wcale nie zyskała niepodległości, tylko została przetransformowana z okupacji sowieckiej w okupację zachodniacką, to usłyszy: „Kieżun? Przecież to ten agent SB”.
Is fecit, cui prodest. Interes w skompromitowaniu prof. Kieżuna miały ośrodki, które w 1989 roku uczyniły z Polski neokolonię i czerpią z tego tytułu korzyści. Kwestia powstania warszawskiego to odwracanie uwagi.
8 października 2014 o 02:58
Tak , częściowo zgadzam się z opiniami Kieżuna przy najmniej z tym , iż t.zw. „transformacja” postkomunistyczna była chora bo już nie z jego narodowo – komunistycznymi receptami na tę chorobę . ale to wszystko nadal nie zmienia faktu , że był konfidentem SB.. tym , ktorzy bagatelizują,że to było 40 lat temu przypomnę , że powstańcem warszawskim był 70 lat temu..
2 października 2014 o 03:51
Niepierwszy i nie ostatni co myslał że „przechytrzy” bezpiekę i okazał sie cienkim frajerem bo sowieciarze są geniuszami w intrygach i niemal zawsze zachodzą od tyłu cwaniaczkow drobniejszych od siebie. Zastanawia mnie skąd to uwielbienie dla moczarowskiej chamokomuny pośrod nacjonalistow.. czy to tylko spiskowa konspirologia jeszcze z czasów Mickiewicza , Słowackiego , Łukasińskiego , Towiańskiego i.t.p. głupawych masońskich kabalarzy-mesjanistow? czy też może nadal wydaje sie wam iż prowadzicie jakąś „własną grę” reformując bezpiekę od środka??
ubek to ubek – nie ma zmiłuj
2 października 2014 o 11:27
„Zastanawia mnie skąd to uwielbienie dla moczarowskiej chamokomuny pośrod nacjonalistow.”
Kolejny du..ń dyskutujący z własnymi tezami.
5 października 2014 o 15:25
@obiektywista
„Zmiłuj” jest tylko dla Lecha Lizbońskiego, który dojebał resztki polskiej niepodległości i wynegocjował pakiet klimatyczny, który dojebie resztki polskiego przemysłu i wypchnie kolejne miliony bezrobotnych Polaków na emigrację.
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/878389,Pakiet-klimatyczny-wspolna-decyzja-Lecha-Kaczynskiego-i-Donalda-Tuska
Prof. Kieżun przynajmniej zrobił coś dobrego dla Polski (walczył podczas wojny z bronią w ręku, uświadomił milionom mieszkańców III RP ich murzyński status), a co dobrego dla Polski zrobił Lech Lizboński? Nic! Był tylko i wyłącznie szkodnikiem.
8 października 2014 o 02:36
ale to wszystko nie zmienia faktu , że donosił
2 października 2014 o 11:35
Tak w ogóle śmiechowe jest atakowanie prof. Kieżuna przez obóz zaprzaństwa – pisuarowsko-smoleńsko-mgielny. Ci ludzie nie mają żadnego prawa do oceniania innych. Dla każdego nacjonalisty są takim samym g…… jak PO, SLD, PSL…..
8 października 2014 o 03:19
trafiłeś kulą w płot bo jestem „kucem” libertariańskim nie pisuarowcem:-)
5 października 2014 o 19:36
„Dla każdego nacjonalisty są takim samym g…… jak PO, SLD, PSL…..”
Święta racja!