Niemal 3 milionom Polaków brakuje składek na kontach emerytalnych, a z tego powodu ich emerytury mogą być niższe nawet o ponad tysiąc złotych. Wszystko przez tzw. kapitał początkowy. Jak informuje Wyborcza.biz, od reformy emerytalnej w 1999 r. każdy ma indywidualne konto emerytalne w ZUS-ie, na które co miesiąc pracodawca przekazuje z pensji ok. 20 proc. Przed tą datą pracodawcy przesyłali składki za wszystkich pracowników zbiorczo i trafiały one do jednego „worka”. ZUS od kilku lat ma za zadanie rozdzielić tamte składki pomiędzy poszczególnych pracowników. Kwota, która zostanie nam przydzielona, to tzw. kapitał początkowy (który potem jest waloryzowany). W przypadku osób, które większość lat pracowały w starym systemie może stanowić on nawet trzy czwarte emerytury. To, ile dokładnie wyniesie zależy od wysokości zarobków i czasu pracy w konkretnych firmach. Tyle, że to my musimy dostarczyć do ZUS dokumenty to poświadczające. Do końca ubiegłego roku ZUS rozliczył 8,1 mln osób, a każdemu dopisał średnio 84 tys. zł kapitału początkowego. O jego naliczenie nie wystąpiło zatem wciąż aż 3 mln Polaków.
Jednak wiele osób może mieć problemy ze skompletowaniem dokumentów poświadczających czas pracy i zarobki. Wielu zakładów pracy już po prostu nie ma. Są też liczne przypadki, gdy dokumenty zostały zniszczone lub nieczytelne. Pozostają archiwa, które też nie zawsze mogą pomóc. Co wtedy? Jedynym wyjściem jest znalezienie świadków, którzy potwierdzą w sądzie i ZUS, że pracowaliśmy w danym zakładzie.
Na podstawie: wyborcza.biz/nowyobywatel.pl
9 lipca 2014 o 12:02
No tak , trzeba OKRASC Polakow zeby bylo na :
http://www.nacjonalista.pl/2014/06/10/przedsiebiorstwo-holocaust-polacy-zaplaca-za-innych/