Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Profesor ekonomii Julio Lopez Gallardo w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” dowodzi, iż globalizacja oraz neoliberalizm nie służą krajom peryferyjnym, takim jak Polska. Posługuje się przy tym porównaniem do swojego rodzinnego kraju – Meksyku. Krytykuje także rządowe wparcie dla sektora finansowego, które powoduje jedynie wzrost długu publicznego.
Weźmy choćby gospodarkę Meksyku, którą od wielu lat zawodowo badam. Kraj znajdujący się na obrzeżach rozwiniętego zachodniego świata. A jednocześnie sąsiadujący z potężnymi i bogatymi Stanami Zjednoczonymi. Podobnie jak Polska leżąca tuż obok Niemiec. Łączy nas jeszcze jedno. I my, i wy byliśmy jednymi z pierwszych królików doświadczalnych neoliberalnego konsensusu waszyngtońskiego. Sprywatyzowano wtedy dużą część firm państwowych i cały system bankowy. Do kraju zaczęły napływać niesamowite ilości kapitału. Nastąpiło więc przewartościowanie lokalnej waluty, czyli peso. Meksykańska produkcja szybko traciła swoją konkurencyjność. Ale niewielu to dostrzegało. Panowała euforia, bo Meksykanom coraz bardziej zaczęło się opłacać kupowanie w USA. Zwłaszcza że jednocześnie trwała liberalizacja handlu pomiędzy nami a naszym północnym sąsiadem. Drogie peso sprawiało, że zwiększał się popyt wewnętrzny. Ten wzrost pompował giełdę. Czyli rynki kapitałowe. To z kolei nakręca dalszą aprecjację waluty. Więc gospodarka rosła. Ale tylko do czasu… Nigdy więcej tak wielkiej naiwności politycznej. I ślepej wiary w globalizację i w radykalną liberalizację gospodarki. Bo to – wbrew zapewnieniom – nigdy nie służy krajom peryferyjnym. W Meksyku 95 proc. systemu bankowego należy dziś do zagranicznego kapitału…….
Całość TUTAJ. (WT)
Na podstawie: forsal.pl
Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Najnowsze komentarze