Ustawa z 20 stycznia 2011 r. (Dz.U. nr 34, poz. 173) o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa mówi, że szef placówki państwowej, która wypłaciła odszkodowanie firmom lub osobom fizycznym za błędną decyzję urzędnika jest zobowiązany do zawiadamiania o tym prokuratury. Rząd szumnie zapowiadał, że urzędnicy podejmujący niezgodne z prawem, błędne decyzje mogą zostać ukarani nawet utratą rocznej pensji. Ustawa swoje, a życie swoje. Jak podał Dziennik Gazeta Prawna od czasy wprowadzenia ustawy żaden szef placówki publicznej nie złożył do prokuratury wniosku o ukaranie podwładnego, który naraził urząd na konieczność wypłaty odszkodowania. Jedynymi, którzy zarabiają na martwym prawie, są firmy ubezpieczeniowe ubezpieczające urzędników od odpowiedzialności cywilnej.
– Rzesze pracowników instytucji państwowych ubezpieczyły się od odpowiedzialności cywilnej z powodu tej ustawy. W tym większość inspektorów z urzędów skarbowych. A beneficjentem, i to na czysto, bo spraw z ustawy nie ma, są firmy ubezpieczeniowe. Urządzono polowanie z nagonką na frajerów, z ustawodawcą w roli niedrogiego naganiacza – zauważa dr Stefan Płażek z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Podnoszą się tez głosy między innymi przedstawicieli związków zawodowych, że ustawa była wprowadzona pod kątem grup interesu
– Znam przypadek, gdy dyrektor biura dyrektora generalnego w urzędzie wojewódzkim, który jest współwłaścicielem firmy ubezpieczeniowej, prowadził w państwowych instytucjach szkolenia i zachęcał do indywidualnego ubezpieczania się – mówi Zbigniew Bartoń, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność”./BK/
Na podstawie: forsal.pl
Najnowsze komentarze