„Liberalizm posiada moralność lisa, który swobodnie porusza się w kurniku, gdzie tak samo swobodnie mogą poruszać się kury”– pisali XIX-wieczni krytycy liberalizmu. Całe XIX stulecie było skutecznym zdobywaniem przedpola politycznego przez zwolenników tej doktryny, by już w XX wieku przejąć niemalże całkowitą kontrolę nad światem. Kurnik znajduje się całkowicie w łapach lisa, który nie dusi swych kur, jak zrobiłyby to komunistyczne wilki, tylko dlatego, że „nie zarzyna się kury znoszącej złote jajka”. A przecież wiadomo, że lis to chytre zwierzę…
Żyjemy w epoce zupełnej wszechwładzy liberalizmu, oglądamy jego czasy tryumfu, okupionego zupełną destrukcją cywilizacji europejskiej. Cena zbyt wysoka… Sto pięćdziesiąt lat temu nic nie wskazywało na tak błyskawiczny pochód ku władzy. Liberałowie, nazywani wolnomyślicielami w spadku po swoich zdegenerowanych, oświeceniowych przodkach, byli wówczas nieliczną polityczną sektą, działającą półjawnie, postrzeganą jako grupa ekscentryków. Prorocze okazały się słowa de Maistre’a o tym, że nie można niestety przekreślić wydarzeń roku 1789. Pokonane hasła rewolucji francuskiej jak bumerang wróciły w latach 1830 i 1848, a od 1871 r. znalazły sobie trwałe miejsce w Europie. Pojawienie się nowej ideologii wzbudziło zrozumiałe zainteresowanie Kościoła katolickiego, który w liberalizmie rozpoznał nowego, groźnego wroga. Walkę rozpoczął jeszcze w czasie rewolucji papież Pius VI, kontynuowali jego działania kolejni Namiestnicy Chrystusa, jednak decydujące starcie nastąpiło w II poł. XIX w., za pontyfikatu Piusa IX i Leona XIII.
Napisano niejedną obszerną książkę na temat wzajemnych relacji pomiędzy Kościołem katolickim a liberalizmem. Ze względu na szczupłość miejsca ten artykuł na pewno nie wyczerpie całości zagadnienia, a jedynie zasygnalizuje najważniejsze problemy.
Definicja liberalizmu – czyli rozpoznanie wroga
Wydana po raz pierwszy w 1926 r. broszura francuskiego zakonnika o. A. Roussela w skondensowanej formie zawiera katolicki ogląd tego systemu, który jest zarazem stanem umysłu. Według abp. Lefebvre’a książeczka o. Roussela[1] zawiera najlepszą definicję liberalizmu: „Liberalizm to fanatyzm na rzecz niezależności, którą wychwala w każdej dziedzinie, aż do granic absurdu”[2]. Natomiast liberałem nazwiemy kogoś, kto „deklaruje się jako zwolennik wolności”[3]. Ks. dr Feliks Sarday Salvany charakteryzuje liberalizm jako herezję – Jest on herezją radykalną i uniwersalną, ponieważ są w nim zawarte wszystkie herezje. W płaszczyźnie praktycznej jest radykalnym i uniwersalnym pogwałceniem prawa boskiego, ponieważ sankcjonuje i dopuszcza wszelkie pogwałcenia tego prawa”[4]. Liberalizm zdaniem ks. Sardy Salvany’ego zrywa łączność człowieka z Bogiem, dążąc do budowy społeczeństwa „na fundamencie absolutnej niezależności człowieka”, Swoje dążenia opiera na konkretnych, łatwych do wyodrębnienia zasadach: „1. Absolutna suwerenność jednostki w jej całkowitej niezależności od Boga i od władzy Bożej.2. Absolutna suwerenność społeczeństwa w jego całkowitej niezależności od wszystkiego co nie pochodzi od niego samego. 3. Absolutna suwerenność obywatelska w zakładanym prawie narodu do stanowienia własnych praw w całkowitej niezależności i przy skrajnym lekceważeniu wszelkich innych kryteriów niż wola ludu, wyrażona w głosowaniach i w większości parlamentu. 4. Absolutna wolność myśli w polityce, moralności i religii. Nieograniczona wolność prasy”[5]. Dr teologii Henryk Hello pisał na początku XX wieku, że wolność uczyniona przez liberałów podmiotem działania i myślenia jest w istocie samowolą – „będę wierzył w to, co będę chciał, będę czynił to, co mi się podoba. Nie będę służył” (Jr 2, 20). Szatańskie non serviam czyni z „wolnomyśliciela” buntownika, czy – jak nazywa go H. Hello – „bezbożnika”, który wybiera sobie w religii, w co ma wierzyć[6]. Papież Leon XIII, następca Piusa IX, w encyklice Libertas praestantissimum podsumowuje „nowoczesne wolności” słowami: „To, co nowego dodane zostało, okazuje się temu, kto szuka prawdy, jako pierwiastek zepsuty, jako owoc wzburzonych czasów i niepohamowane zamiłowanie do nowatorstwa”[7]. Bł. Józef Pelczar definiuje liberalizm jako „apoteozę wolności kosztem prawa i obowiązku, a pod względem religijnym, wypowiedzeniem posłuszeństwa Bogu i Kościołowi”[8]. W podobnym tonie wyrażał się kard. Billot w swoim dziele De Ecclesia: „Liberalizm jako błąd w dziedzinie wiary i religii jest doktryną różnorodną, mniej lub bardziej dążącą do wyzwolenia człowieka od Boga, od Jego prawa, od jego objawienia i wobec tego niszczy on wszelką zależność świeckiego społeczeństwa od społeczeństwa religijnego, to znaczy od Kościoła będącego strażnikiem prawa objawionego przez Boga, który je wykłada i go naucza”[9].
Papież Pius IX nazwał liberalizm „perfidnym nieprzyjacielem”, „obecnym prawdziwym nieszczęściem”, „paktem nieprawości z niegodziwością”, „bardziej zgubnym i niebezpiecznym niż nieprzyjaciel”, „ukrytą trucizną”, „sprytnym i podstępnym błędem”, „najszkodliwszą zarazą”, „mętną doktryną”[10].
We wstępie do encykliki Quanta cura Pius IX mocno wystąpił przeciw liberalizmowi, powołując się na autorytet swoich poprzedników: „Dlatego też ci sami Poprzednicy Nasi, z Apostolską mocą, ustawicznie przeciwstawiali się niegodziwym knowaniom występnych ludzi, którzy haniebne swe wymysły tocząc, jakby pianę rozszalałego morza, i obiecując wolność, choć sami są niewolnikami występku i zepsucia, usiłowali swymi fałszywymi poglądami i zgubnymi pismami podkopać fundamenty religii katolickiej i społeczności świeckiej”[11].
Podsumowując, liberalizm jest sposobem myślenia (konglomeratem idei) gloryfikującym wolność jednostki, interpretowaną jako całkowita niezależność człowieka od praw boskich. „Wolność” liberałów nie ma nic wspólnego z katolickim rozumieniem tego pojęcia. Św. Augustyn streszcza naukę Kościoła o wolności w jednym zdaniu: „Bóg dał człowiekowi wolność, zagroziwszy mu śmiercią (wieczną – przyp. R .M.) Jeżeli zgrzeszy, i użyczył wolnej woli, utrzymując go wszakże w swojej władzy i w przerażeniu pod tą groźbą [władzy]”. Kościół naucza, że człowiek jest wolny, ale jego wolność jest niedoskonała ze względu na skłonność do grzechu. Człowiek jest oczywiście panem swoich uczynków, ale mimo to zawsze jest pod panowaniem Boga[12]. Żyjący na przełomie XVIII–XIX wieku o. Pierre de Cloriviere SI, bohaterski kapelan bretońskich kontrrewolucjonistów, w swoim dziele Refleksje o Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela ograniczał do czterech „naturalne i niezaprzeczalne prawa człowieka”: 1. „Znajomości Prawdy. 2. „Ubiegania się o dobro konieczne dla szczęścia i osiągnięcia celu”, 3. „Wolności lub możliwości robienia wszystkiego tego, co nie jest sprzeczne z prawem boskim”; 4. rachowania swojej osoby i swych dóbr”[13]. Dla liberała takie pojęcie wolności jest niezrozumiałe, wolność w jego rozumieniu jest ograniczona jedynie wolnością innego człowieka, nie jest zakotwiczona w prawie boskim. Stąd maksyma liberałów: Jestem wolny na wyciągnięcie swojej pięści, dozwolone jest wszystko czego chcę, o ile nie krzywdzę w ten sposób innych ludzi”. Powyższy pogląd jest niemalże bliźniaczo podobny do myśli wyrażanych przez teoretyka współczesnego satanizmu A. S. La Veya – dlatego nie jest przesadą nazwanie liberalizmu zakamuflowanym satanizmem. Donoso Cortes, katolicki XIX-wieczny polityk, nazwał liberalizm zaprzeczeniem wolności”[14].
Geneza liberalizmu – zstąpienie do piekła
Rzecz jasna szatan, ojciec buntu, nie nazwali się jako pierwszy liberałem. Po raz pierwszy termin „liberalny” został użyty przez panią de Stael (1766-1817), chociaż dotyczy on poglądów sięgających korzeniami aż XVI wieku. Otóż ludzie końca średniowiecza dokonali specyficznego i fałszywego (w ujęciu dzisiejszej nauki) ponownego odczytania dziedzictwa antyku, powodując na gruncie filozofii pierwszą rebelię, która umiejscowiła człowieka w centrum dociekań filozoficznych. Antropocentryzm przewartościował dotychczasowe wartości, tworząc naturalizm[15] wielbiący „dobro i potęgę natury”, zawrócił człowieka z drogi do Zbawienia, stawiając go na ziemi pełnej rozkoszy i uciech, bólu i łez, zachęcając do korzystania z tych pierwszych bez troski o zbawienie duszy. W tym wieku właśnie Luter zaatakował nie tylko odpusty, ale ogólnie naukę Kościoła, doprowadzając do krwawiącego religijnego rozdarcia Europy. Luter napisał, że „każdy chrześcijanin jest swoim własnym papieżem”[16]. „Protestantyzm nieodwołalnie będzie głosił wyzwolenie doczesności od spraw duchowych”, pisze abp Lefebvre. Następnym etapem był XVII-wieczny racjonalizm[17] Kartezjusza, który był prekursorem wprowadzonego zwłaszcza przez protestanckich myślicieli naturalizmu społecznego i politycznego, głoszącego sekularyzację praw naturalnych i działań politycznych. Wszystkie myśli Bruna, Erazma, Kartezjusza, Kanta, Locke’a i in. skrzętnie pozbierali i wymieszali pisarze oświecenia. Racjonalizm sięgnął apogeum u Woltera, naturalizm u J.J. Rousseau, a materializm u La Mettriego; maszerując osobno, razem uderzyli w Kościół katolicki w imię bóstwa Rozumu. Propagatorem tych zgubnych idei była masoneria, nazywająca siebie sama „Filozofią liberalizmu”[18]. Znalazła ona poletko doświadczalne w Ameryce Płn., tworząc pierwsze państwo oparte na zasadach ideałów naturalistycznych. Sytuacja dojrzała do rewolucji.
Zatrute ziarno wydało plony w 1789 r., w czasie rewolucji, której hasło „Wolność, Równość, Braterstwo” było prostą konsekwencją wcześniejszych poglądów, idei przywiezionych do Europy przez Lafayette’a, Morrisa i Franklina ze Stanów Zjednoczonych. Absurdalny racjonalizm, gardzący rzeczywistością i okolicznościami, oraz skrajny naturalizm, przekreślający całą tradycję europejskiej cywilizacji łacińskiej, znalazły ujście w Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela. Pomyślana jako preambuła konstytucji francuskiej, była pierwszym okrzykiem rodzącego się liberalizmu współczesnego. Stała się – jak pisał prof. A. Szelągowski – „ewangelią nowej wiary, jaką stworzyła rewolucja – wiary w demokrację, żyjącej po dziś dzień. Jak każda wiara, nie podlega dyskusji”[19]. Zacny przedstawiciel warszawskiej szkoły historycznej zauważył, iż liberalizm, często przez Piusa IX zamiennie nazywany „rewolucją”, jest czymś na kształt systemu religijnego. Rewolucja francuska wydała na świat pokracznego liberalnego bękarta, niańczonego w lożach masońskich i karbonarskich Europy przez cały XIX wiek. Dorastając, liberalizm okrzepł, ale jego najradykalniejsze skrzydło przekształciło się w socjalizm i anarchizm, eksploatując egalitarystyczne ciągotki niższych kręgów klasy średniej. Philippe Vilgier pisał: „Liberalizm i socjalizm miały zresztą to samo źródło. W końcu socjaliści wyciągnęli tylko krańcowe konsekwencje wynikające z ideologii liberalnej”[20]. Komunizm był jeszcze jednym krokiem naprzód liberałów; teraz jest skrzętnie przemilczany albo propagandowo zakrzykiwany „iluzjonistyczną” opozycją liberalizm-totalitaryzm. Fryburski profesor Gonzague de Reynold w swojej pracy L’Europe tragique twierdzi, że bolszewizm jest konsekwentnym zwieńczeniem rewolucji francuskiej, której korzenie filozoficzne leżą w renesansie, humanizmie i w końcu w liberalizmie. Aby więc zniszczyć rewolucję, musimy podciąć jej korzenie – zniszczyć liberalizm[21]. Do tego samego nawoływał z ambony, przemawiając do żołnierzy francuskich w 1942 r. heroiczny o. Panici SI, dla którego pokonanie liberalizmu i komunizmu mogło nastąpić tylko przez „wykreślenie roku 89 z historii”.
Pius IX posiadał pełną świadomość genezy liberalizmu, tkwiącej aż w XVI wieku, stwierdzając niejeden raz słowami poprzedników, iż jest on powrotem starych herezji. Papież kierował słowa dezaprobaty i potępienia nie tylko pod adresem liberalizmu, ale również naturalizmu i racjonalizmu, zauważając ich niebezpieczny wpływ na zbawienie dusz[22].
Podsumowując, Pius IX nazwał w encyklice Quanta cura naturalizm „swobodę zatracenia” i „szalonym pomysłem”, cytując Grzegorza XVI. Pisał do hierarchów Kościoła: „wielu jest takich, co stosując do ludzkiej społeczności przewrotną zasadę tak zwanego naturalizmu ośmielają się głosić, iż najlepsza struktura społeczeństwa i rozwój państwa nie wymagają, by ludzka społeczność była kształtowana i zarządzana bez żadnego uwzględnienia religii, jakby ona w ogóle nie istniała, a przynajmniej nie czynią żadnego rozróżnienia między religią prawdziwą a fałszywą”[23]. Od przełomowego Soboru Watykańskiego II poglądy potępione przez Piusa IX stały się czymś powszechnym nie tylko w świeckich środowiskach politycznych, ale również wśród hierarchii katolickiej i katolickich elit kulturalnych i społecznych…[24].
Rodzaje liberalizmu – raz go młotkiem, raz go kwiatkiem…
Ks. Sarda y Salvany naucza, że istnieją dwa rodzaje liberalizmu: doktrynalny oraz praktyczny. Ten pierwszy tworzą filozofowie, politycy, ą w dzisiejszych czasach – zwłaszcza dziennikarze. Ten drugi wyznawany jest przez zahipnotyzowaną liberalnymi zaklęciami posłuszną większość. O ile ten pierwszy rodzaj budują zadeklarowani wrogowie katolickiej wizji świata, zupełnie świadomi swoich celów, o tyle praktyczni liberałowie stanowią liczną, często zdeklarowaną grupę, która jest łupem swoich słabości i wygodnictwa oraz manipulacji czynionych przez środowiska liberałów doktrynalnych[25]. Wielu liberałów praktycznych to ludzie dobrzy, ale zupełnie (w dobrej wierze!) zagubieni w przyjętym systemie wartości, który kusi swoją nowoczesnością i powszechną akceptacją. Nie oszukujmy się, liberalni indywidualiści, strzegący jak źrenicy oka swojej wolności jednostki, są konformistami szukającymi akceptacji społecznej[26].
Inne kryteria wymagałyby przyjęcia nowej kategoryzacji. W jej myśl podzielilibyśmy liberałów na konsekwentnych i niekonsekwentnych. To na pozór płytkie rozróżnienie posiada sens, jeśli rozpatrzymy liberalizm od strony akceptacji zasad i konsekwencji przyjęcia tych zasad. Typ liberała konsekwentnego to okaz odrażający, ale godny szacunku przez wzgląd na jego wystąpienie przeciwko porządkowi nadprzyrodzonemu z otwartą przyłbicą. Pius IX wielokrotnie wyrażał swoją osobistą opinię o Garibaldim, zadeklarowanym wrogu Kościoła, oficjalnie głoszącym swoje wstrętne poglądy bez koronkowych zasłonek, porównując go z Cavourem i królem Sardynii Wiktorem Emanuelem, atakującym papieża podstępnie, kryjąc się za parawanem dobra Kościoła i wiary, stwierdzając, że Garibaldiemu zostało więcej odwagi i przyzwoitości. Natomiast liberał niekonsekwentny to wróg ukryty, który najpierw „wzbudza nasze współczucie, przed wzbudzeniem naszej odrazy”[27]. Jego nielogiczność polega na mniejszej lub większej akceptacji zasad liberalnych, przy jednoczesnym odrzuceniu konsekwencji poglądów. To człowiek, który chętnie rozważa eliminację wpływu katolicyzmu z życia publicznego, rozwodzi się nad wtrącaniem się Kościoła w życie polityczne, ale nie zaakceptowałby represji względem katolików. Jego humanitarna natura wzdraga się na myśl o tym, co kłębi się w mózgownicy anarchisty czy ateisty, chociaż czuje z nimi pewne powinowactwo ideowe[28]. Taki czciciel „niezależności sądów i opinii” to liberał umiarkowany – i tych właśnie jest więcej wokół nas. Ks. Sarda y Salvany humorystycznie podsumowuje, że liberalizm jest jeden, natomiast liberałowie, jak złe wino, różnią się kolorem i smakiem”[29]. O ile konsekwentni liberałowie występują częściej w życiu społeczno-politycznym, to liberałowie umiarkowani, czy niekonsekwentni, z wiadomych względów zapełniają ławki w Kościele. Nazwano ich przez to katolikami liberalnymi lub liberałami katolickimi. Pius IX nazwał ich kiedyś „Konfucjuszami” w rozmowie z o. Feliksem Gennevoise, misjonarzem przybyłym z Dalekiego Wschodu. Misjonarz, zapytany o swoje zdanie o Konfucjuszu, odrzekł, że ten był, sobie człowiekiem (…) pośredniej drogi, jak to mówią umiarkowanym. Papież odpowiedział: „W takim razie znaczną liczbę mamy Konfucjuszów, nawet wśród chrześcijan, ludzi drogi pośredniej, zwanych katolikami liberalnymi, którzy usiłują służyć naraz dwóm panom: Chrystusowi i Belialowi, porządkowi i rewolucji, by jednej strony nie obrazić, a i z drugą żyć w miłej zgodzie”[30]. W następnych częściach rozpatrzymy, na czym polega liberalizm społeczno-polityczny i liberalizm religijny, czyli liberalizm katolicki.
Liberalizm społeczno-polityczny – linia frontu w poprzek tronu
Liberalizm społeczno-polityczny jest przeniesieniem błędów naturalistycznych i racjonalistycznych w sferę działań politycznych – struktur społecznych. Za zadanie stawia sobie wyrugowanie z życia publicznego wszelkich odniesień do transcendencji. Jest zadeklarowanym przeciwnikiem społecznego panowania Jezusa Chrystusa, stwierdzając, że dziedzina życia publicznego powinna być wolna od nacisków religijnych, „działań kleru” i Kościoła. „Wszystko to jednak oznacza obywatelski i społeczny ateizm. Oznacza to bowiem, że społeczeństwo jest niezależne od Boga, swojego Stwórcy; że podczas gdy jednostki mogą uznawać swoją zależność od prawa boskiego, społeczeństwo obywatelskie nie powinno tego czynić…” – pisze ks. Sarda y Salvany[31]. Konsekwencje takiego myślenia są opłakane, godzą w nauczanie Kościoła, wiarę katolików i wreszcie w podstawy cywilizacji europejskiej.
U podstaw liberalnego sposobu myślenia leżą w sferze polityki koncepcje oświecenia z filozofią Jana Jakuba Rousseau na czele. W myśl tej filozofii człowiek ze swojej natury nie jest istotą społeczną, ale tworzy społeczeństwo z przyczyn utylitarnych. Każde społeczeństwo opiera się na kontrakcie – umowie, która stanowi „całkowite przekazanie każdego towarzysza, ze wszystkimi jego prawami, całej społeczności”[32]. W ten sposób jednostka, posiadająca przyrodzone prawa z tytułu bycia człowiekiem, a nie ze względu na zasługi i godności, tworzy kolektyw (społeczeństwo). Jeśli przyjmiemy, że jednostka jest źródłem prawdy, bo dzięki posiadaniu rozumu potrafi zawsze rozeznać co jest dobre, gdyż dobre jest to, co jednostka uważa za dobre, to demokracja jako zbiór tych genialnych jednostek jest najlepszym systemem politycznym, ponieważ zawsze decyzja większości jest słuszna i dobra. Z tego zaś wynika, że większość tworzy prawdę[33]. Powyższe poglądy stanowią zbiór takich absurdów, że powstrzymam się od ich skomentowania. Niemniej ich skutkiem jest, jak pisze abp Lefebvre, uznanie władzy ludowej za władzę zwierzchnią, negacja władz czerpiących swoje uzasadnienie z łaski Boga, demokratyczny „mesjanizm” ze swoistą „krucjatą demokratyczną” i wreszcie dążenie do stworzenia demokratycznego superrządu[34].
Według koncepcji liberalnych społeczeństwo jest suwerenem politycznym, gdyż konstytuuje życie polityczne. Z tego powodu liberalizm traktuje takie byty polityczne jak państwo i naród z wielką nieufnością jako pojęcia podejrzane. Dwoma skrajnościami liberalnego punktu widzenia są indywidualizm (apoteoza jednostki) i kolektywizm (apoteoza zbioru jednostek, czyli społeczeństwa). Liberalizm nie jest zdolny do odnalezienia właściwych proporcji między tymi biegunami, ponieważ odrzuca właściwe dla cywilizacji łacińskiej pojęcia polityczne zaczerpnięte z filozofii klasycznej. Abp Lefebvre powtarza za wieloma myślicielami konserwatywnymi, że liberalizm zagraża państwom, narodom i społeczeństwom[35].
Emanacją ducha liberalnego jest hasło rewolucji francuskiej: „Wolność, Równość, Braterstwo”. Już Goethe zauważył, że „wolność to cicho wypowiadane hasło tajemne stowarzyszonych, to głośne zawołanie bojowe jawnie dążących do przewrotu, ba, to słowo-klucz samej despocji”[36]. W istocie odwołanie się do wolności jest nadużyciem. Wolność jest przywilejem nielicznych, jest owocem działania człowieka, jego wywalczonej pozycji w społeczeństwie, a nie przyrodzonym prawem, jak głosiła Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela z 1791 r. Z tego powodu liberalizm możemy nazwać „polityczną lichwą”, rozdającą „wolność” na lewo i prawo z pełną świadomością niemożności jej wykorzystania i „spłacenia” przez „obdarowanych”. Nienawiść liberałów do wszelkiej hierarchii objawiła się zastąpieniem słowa ‘poddany’ słowem ‘obywatel’. „Ci, którzy nie potrafią ani służyć, ani rządzić, są obywatelami” – napisał Stefan George.
Filozofia praw człowieka opiera się na zasadzie równości ludzi. Zasada ta stanowi podwaliny socjalizmu i komunizmu. Egalitaryzm neguje, bądź przynajmniej ignoruje duchową naturę człowieka, ograniczając go wyłącznie do sfery materialnej. Ludzie są równi, bo mają taki sam żołądek – głosili komuniści w XIX w. Ludzie są równi, bo mają te same potrzeby – głoszą socjaliści. Ludzie są równi, trzeba zapewnić im równy start – twierdzą demokratyczni liberałowie. Ale równość w rzeczywistości istnieje tylko na cmentarzu, jak ironicznie zauważył Charles Maurras. Równość jest iluzją, w której lubują się liberałowie. Egalitaryzm jest koncepcją szatańską, jest antytezą niebiańskich hierarchii. „Tam, gdzie chce się znieść panowanie, tam przychodzi diabeł i niszczy wspólnotę. Z tego rodzi się jedynie nowe panowanie, które gorsze jest niż poprzednie. Doktryna «równości» jest tylko narzędziem pychy lub zawiści, a więc dewastacji służącej temu, żeby wznieść własny tron” – pisał przed wojną Wilhelm Stapel[37]. Kogo intronizują liberałowie, skoro głoszą i przeprowadzają detronizację Chrystusa Króla?
Ostatnia część hasła, „Braterstwo”, odnosi się do otaczanego czcią przez liberałów i socjalistów pojęcia społeczeństwa. Społeczeństwo, czyli egalitarna, homogeniczna zbiorowość przeciętnych obywateli, co cztery lata wrzucających karty wyborcze do urn. Społeczeństwo – mechanizm wytwórczy, pozbawiony duszy, własnej specyfiki, opinia publiczna, anonimowy tłum… Na tyle głupi, by demokratyczni politycy musieli go wychowywać, pouczać, decydować o jego skłonnościach i pieniądzach, ale z drugiej strony przepełniony geniuszem do tego stopnia, by wyłaniać nowe rządy, stanowić prawa, być suwerenem. Czy to nie dziwne?… Papież Grzegorz XVI w encyklice Mirari vos ostrzegał przed liberalnym sposobem myślenia: „Albowiem doświadczenie stwierdza, a starożytność najodleglejsza poucza: do sprowadzenia ruiny najbogatszych, najpotężniejszych, najsławniejszych, najbardziej kwitnących Państw – nie potrzeba niczego więcej, jak tylko owej wolności opinii bez żadnego hamulca, owej swawoli w rozprawach publicznych, owego zapału do nowatorstwa”[38].
Nawiązując do swojego poprzednika, Pius IX wystąpił ze zdecydowanym potępieniem liberalnych planów sekularyzacji państw i likwidacji Państwa Kościelnego. Obrona Patrimonium Sancti Petri była manifestacją odrzucenia przez Papieża koncepcji rozdzielenia Kościoła od państwa. Władza doczesna papieża była widomym znakiem niezależności Kościoła, jego odrębności, związku Kościoła z państwem i pośredniej jurysdykcji Kościoła nad doczesnością. Wypierając się władzy świeckiej, Papież popełniłby dezercję, oddałby całe pole życia państwowego i społecznego w ręce tyranów, oligarchów lub w łapy anarchicznej ochlokracji. Niemalże całe życie doczesne człowieka zostałoby wyłączone (co widzimy dzisiaj!) spod panowania Chrystusa. Pius IX wielokrotnie zabierał głos w tej sprawie w licznych alokucjach, encyklikach, listach apostolskich, ale przede wszystkim w Syllabusie, będącym zbiorem poglądów potępionych[39]. Pius IX w Syllabusie potępił błędy dotyczące praw Kościoła, np. jakąkolwiek ingerencję państwa w działalność Kościoła (V, 19; 20; 23; 28; 29; 36); pogląd, jakoby Kościół nie posiadał prawa do stosowania siły i wykonywania jakiejkolwiek władzy świeckiej, która jest suwerenna (V, 24; 25; 27); pogląd mówiący o braku prawa do posiadania przez Kościół własności (V, 26); opinie i działania mające na celu likwidację Państwa Kościelnego (V, 31); poglądy głoszące, że władza świecka Kościoła została stworzona przez monarchów świeckich i jest zwykłą władzą monarszą (V, 30; 34; 35); prawo państwowe powołujące osoby duchowne do służby wojskowej (V, 32)[40].
Równie zdecydowanie napiętnowano w Syllabusie błędy dotyczące kwestii społecznych. Pius IX potępił uzurpację władz państwowych do nieograniczonej władzy nad ludźmi (VI, 39); pogląd, jakoby w razie konfliktu władzy cywilnej i duchownej pierwszeństwo należało się tej pierwszej (VI, 42); sąd głoszący prawo władzy świeckiej do jednostronnego wypowiadania konkordatu (VI, 43); mniemanie, iż wyłączne prawo do kontroli nad wychowaniem i wykształceniem dzieci i młodzieży posiada państwo, jak również prawo do kontroli nad seminariami (VI, 45; 46; 47; 48); prawo do ingerencji władzy świeckiej w kontakty katolików z papieżem w państwie (VI, 49); pogląd, że władza świecka posiada prawo inwestytury (VI, 50; 51); że państwo posiada upoważnienia do ingerowania w śluby i życie zakonne (VI, 52; 53); że władza świecka stoi wyżej od władzy duchownej, a obie są odseparowane od siebie (VI, 54; 55)[41]. Nie bez przyczyny Syllabus nazwano „biczem na liberałów”. Przedstawiony dokument uzyskał rangę aktu nieomylnego i ogólnie obowiązującego w Kościele. Tak było do Soboru Watykańskiego II…[42].
Piętnując błędy liberalizmu, Pius IX ostro wystąpił przeciwko współczesnej demokracji, która opierając się na naturalizmie stoi w sprzeczności z katolicyzmem. „Ne elettori, ne eletti” usłyszeli włoscy demokraci. Papież pisał w encyklice Quanta cura o demokracji: „niektórzy, gardząc najbardziej oczywistymi zasadami zdrowego rozsądku i odrzucając je, ośmielają się donośnym głosem twierdzić, że wola ludu wyrażona, jak mówią, przez opinię publiczną, bądź w jakikolwiek inny sposób, stanowi najwyższe prawo nie podlegające jakiemukolwiek prawu Bożemu czy ludzkiemu”[43]. Obserwując postępy rewolucji i topniejące siły porządku, Papież przepowiadał jej smutny koniec, który jeszcze niestety nie nadszedł: „musimy z nią walczyć, wszak to obowiązkiem naszym. Bezbronni, jakżeż zdołacie zwalczyć tę nieprzyjaciółkę społeczeństwa i wszelkiego porządku, wstrząsającą światem całym? Zginie ona śmiercią samobójczą, z rąk własnych i od broni własnej. Upadnie zwyciężona, pogrzebana na zawsze…”[44]. Kiedy będzie zdychać musimy być gotowi, żeby wbić w jej szatańskie serce osikowy kołek, tak, aby już nigdy nie powstała.
Papież, gromiąc i potępiając, nigdy nie zapominał o wskazaniu właściwej drogi. Nigdy nie pozostawił nikogo zagubionego bez duchowej opieki. Stąd tyle udokumentowanych nawróceń dokonanych przez przepełnione miłością serce Piusa IX na chwałę Jezusa Chrystusa. Łagodzący wpływ wywierał na grzeszników, masonów, nakłaniał do gorliwości ostygłe serca katolików. Dzięki Piusowi IX nawrócił się libertyn i mason, geniusz fortepianu Franciszek Liszt, który zmarł jako tercjarz z niższymi święceniami kapłańskimi. A Liszt jest tylko wierzchołkiem „góry lodowej” nawróceń! „Potrzeba pobożności, religii i sprawiedliwości” – wołał papież do monarchów, wstawiając się niejednokrotnie za uciśnionym ludem. Nie znosił tyranii i ucisku, do wyłączności czego uzurpowali sobie prawo socjaliści i liberałowie, i dlatego wstawiał się za prześladowanymi Polakami w zaborze rosyjskim. Przyglądając się zdaniom potępionym w Syllabusie, które były przecież słowami samych liberalnych wrogów chrześcijaństwa, jasno widzimy, że ich owoce były zatrute. Były, jak przepowiadał proroczo Donoso Cortes, fundamentem pod tyranię „o takiej sile zadawania gwałtu i takiej sile niszczenia, jakiej ludzie dotąd nie doświadczyli”[45]. Pius IX przemawiał do arystokracji, nawołując do chrześcijańskiej pokory i opieki nad ludem: „Powiedziałem, że arystokracja i duchowieństwo dwoma są podporami tronu. Powtarzam to raz jeszcze, aby dać poznać, że trony podpierane przez pospólstwo, trony podpierane przez tych, którzy w ogólności żyją w uczuciach niewiary, a wielu nawet w uczuciach nienawiści ku Bogu i jego Kościołowi, ach Boże; te trony podtrzymywane takimi podporami są słabe i wątłe; jeżeli trony sprawiedliwsze nie wytrzymały natenczas jakąż będą mogły się ostać trony wzniesione na niesprawiedliwości, na przemocy, na grabieży i na oszczerstwie”[46]. Władcy w większości nie posłuchali…
Nie bez przyczyny Pius IX nazywany był „pogromcą liberalizmu” i „młotem na liberałów”. Walka przez niego rozpoczęta umożliwiła lepsze działanie jego następcom, Leonowi XIII i św. Piusowi X. Encykliki tych papieży, takie jak Libertas praestantissimum, Immortale Dei, Humanum genus czy List w sprawie Sillonu, były bezpośrednim rozwinięciem działań Piusa IX, zawartych w jego dokumentach potępiających wolność sumienia, wolność wyznania, wolność prasy i edukacji oraz rozdział Kościoła od państwa, który – parafrazując średniowiecznych scholastyków – jest oderwaniem duszy od ciała[47], a wtedy przecież następuje śmierć… Wspomniany już Donoso Cortes pisał w poł. XIX w.: „Tak, społeczeństwa umierają, członki są już zimne, a serce będzie wkrótce. (…) Umierają, bo zostały otrute; umierają, ponieważ Bóg nakazał im odżywiać się substancją katolicką, a empiryczni lekarze dali im na strawę substancję racjonalistyczną. Umierają, ponieważ tak jak człowiek, nie żyją tylko chlebem, ale słowem z ust Boga. Społeczeństwa giną nie tylko od żelaza, ale przez słowo antykatolickie, wychodzące z ust filozofów, umierają, gdyż błąd zabija, a one są zbudowane na błędach”[48].
Liberalizm religijny – linia frontu wzdłuż ołtarza
Jako, że liberalizm jest zupełnym zaprzeczeniem katolickiego postrzegania rzeczy – możemy używać nazwy „katolicyzm liberalny”, jak czyni to wielu, ale o zabarwieniu katolickim”[49]. Św. Pius X nazwał ten rodzaj liberalizmu modernizmem, „kloaką wszelkich herezji”. Tak jest w istocie, co łatwo stwierdzić analizując poglądy modernistów z tamtych czasów oraz dokumenty i wypowiedzi samego Piusa IX. Liberalizm katolicki jest przeniesieniem wcześniejszych błędów w doktrynę Kościoła katolickiego. Liberałowie katoliccy ulegli złudzeniu postępu, wymyślonego przez filozofów racjonalistycznych i rozpowszechnionego w czasach oświecenia. Według tego poglądu to Kościół powinien dostosowywać się do zmiennych okoliczności, wynikających ze specyfiki czasów, a nie odwrotnie. Dogmaty powinny ulegać ewolucji, zmieniać się. Kościół powinien poszukiwać wspólnego języka nie tylko z liberalizmem filozoficznym, ale ogólnie z tzw. „duchem czasów”. To właśnie w XIX w. wymyślono pojęcie „aggiornamento”, które zrobiło tak wielką karierę po Soborze Watykańskim II. Kościół powinien zaakceptować wolność religijną, wolność sumienia i wyznania, rozdział Kościoła od państwa, podporządkowanie Kościoła państwu liberalnemu, sekularyzację i demokrację.
Za jednego z ojców tego sposobu myślenia uważa się ks. Félicité de Lamennais (1782-1854). Ks. Lamennais zaakceptował w swoich poglądach praktycznie wszystkie „zdobycze” rewolucji francuskiej[50]. „Chrześcijański demokrata” Lamennais przyjmował zasadę równości pisząc w 1835 r., w przedmowie do Les paroles d’un croyant[51]: „Bóg nie stworzyłam maluczkich, ant wielkich, ani panów ani niewolników, ani królów ani poddanych. Stworzył wszystkich ludzi równymi”[52]. Na łamach swojego pisma „L’Avenir” propagował prawie wszystkie błędy potępione przez Piusa IX w Syllabusie. Ks. Lamennais akceptował w pełni liberalizm z wszystkimi jego wynaturzeniami: „Prawdziwy liberalizm, a on jest najbardziej rozpowszechniony rozumie już dzisiaj, że wolność musi być jednakowa dla wszystkich, gdyż w przeciwnym wypadku nie jest zapewniona nikomu; że katolicy mają takie samo do niej prawo jak ci, co głoszą inne doktryny…”[53]. Dalej w artykule możemy przeczytać, że władza jest złym oparciem dla religii, i że powinniśmy „pragnąć (…) korzystania ze wszystkich swobód, których nie można legalnie odebrać żadnemu człowiekowi: z wolności religii, z wolności wykształcenia, a w cywilnym i politycznym porządku – ze swobód chroniących bezpieczeństwo osób i mienia, wraz z wolnością prasy, która, nie zapominajmy o tym, jest najlepszą gwarancją wszystkich pozostałych swobód”[54]. Opisując rolę Kościoła w przyszłym społeczeństwie republikańskim, ks. Lamennais postulował pełny rozdział Kościoła od państwa pisząc: „Łączenie spraw duchowych z doczesnymi było zawsze dla religii szkodliwe, a stanie się całkiem niemożliwe w społeczeństwach, w których rząd będzie tylko administratorem spraw materialnych i w których każda jednostka, zarządzająca w pełni swobody swoimi prawami, będzie posiadała, w oparciu o tę samą zasadę, prawo do partycypowania w sprawach ogólnych”[55]. Tak prostackie poglądy, sprzeczne z nauczaniem Kościoła, musiały zostać napiętnowane. Papież Grzegorz XVI uroczyście potępił je 15 VIII 1832 r. w encyklice Mirari vos.
Ks. Lamennais znalazł się w ostrym konflikcie z władzą kościelną, ale grono jego zwolenników niestety stale rosło. Wśród liberałów katolickich znalazł się m.in. hr. Montalembert i bp Orleanu Dupanloup, autor kompromisu z państwem francuskim, zawartego w związku z antykatolickim prawem o edukacji w 1850 r., akceptującego ideologię rewolucji francuskiej. Jeszcze w 1844 r. pisał: „akceptujemy i odwołujemy się do wolności proklamowanych przez rewolucję w 1789 r.”[56].
Pius IX bardzo odważnie wystąpił przeciwko liberałom katolickim, przeczuwając, jakie zagrożenie dla życia duchowego Europy grozi z ich strony. Dla Papieża było ono większe, niż to niesione przez zbrojne bandy komunardów. Komunardów nazwał „demonami”, natomiast liberałów gorszymi niż demony”…[57]. Często polemizował w swoich wystąpieniach z koncepcjami liberalnymi, stwierdzając: „Ale samaż religia nie zna postępu. Powiadają, że i religia potrzebuje swego roku 1789. Ależ to bluźnierstwo, wzięte z ust wielkiego demagoga włoskiego. Religia jest niezmienna, oparta na skale, nie na piasku. Religia jest prawdą, nie pomysłem ani ideą; w religii są zasady nie idee”[58]. Wielu modernistów (m.in. kard. Suenens) stwierdziło po Soborze Watykańskim II, iż dokonała się rewolucja francuska w Kościele… 8 V 1873 r. Pius IX chwalił działania katolików belgijskich słowami: „Tym, co chwalimy nade wszystko w Waszym przedsięwzięciu religijnym, jest absolutna odraza, jaką, jak nas informowano, okazujecie zasadom liberalnego katolicyzmu oraz wasza nieustraszona determinacja, by wykorzenić je najszybciej jak to możliwe”[59]. Jeszcze wielokrotnie z ust Ojca Świętego padały gromy pod adresem katolików „skądinąd uczciwych i pobożnych”, którzy zwiedzeni zostali „do wyznawania najbardziej szkodliwych zasad”. Ale najcelniejszym ciosem Piusa IX, wymierzonym w liberałów ukrywających się wewnątrz Kościoła, było ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny oraz dogmatu o nieomylności papieża w sprawach wiary i moralności. Wyobraźmy sobie coś bardziej sprzecznego z duchem liberalizmu, niż dogmat wywracający naukowe i postępowe spojrzenie tzw. progresistów, czy dogmat będący w sprzeczności z liberalną akceptacją różnych punktów widzenia i pluralizmem światopoglądowym! Od tego momentu nastąpił rozdźwięk w Kościele, dokonany przez ogłaszającą się jako „filozofia pokoju i jedności” sektę liberalną, dzielącą katolików na progresistów (czy, inaczej mówiąc, modernistów) i wiernych nauczaniu Kościoła katolików, nazywanych pogardliwie ultramontanami (ultra mountaine, czyli „za górami”) z racji obrony Państwa Kościelnego „za Alpami” i świeckiej władzy papieża.
Pius IX ostrzegał również przed zgubnymi działaniami niebezpiecznej sekty masońskiej. Pierwsza encyklika papieża Qui pluribus z 9 XI 1846 r. była w całości poświęcona „dżumie stulecia”, „synagodze szatana” – czyli masonerii. Ojciec Święty wzywał w encyklice do zerwania maski masonerii i ujawnienia jej prawdziwych intencji, skrywanych za fasadą humanitaryzmu i filantropii[60]. Na tajnym konsystorzu 25 IX 1865 r. wystąpił jeszcze ostrzej przeciwko masonerii: „Wśród rozlicznych knowań i intryg, którymi nieprzyjaciele chrześcijańskiej wiary śmieli zaczepić Kościół Boży, używając daremnych wysileń, by go zniszczyć i poniżyć, nie należy pomijać, Wielebni Bracia, owego zgubnego stowarzyszenia, masońskim zwykle zwanym, które początkowo po kryjówkach i w ciemnościach zawiązane, później na zgubę powszechną religii i ludzkiego społeczeństwa na jaw się ukazało. Te knowania i intrygi, skoro tylko poprzednicy Nasi Rzymscy Biskupi wykryli, pomni pasterskich swoich obowiązków, osądzili niebawem za rzecz słuszną, by sektę tę zionącą zgorszeniem, wzniecającą rozliczne niegodziwości przeciwko sprawie świętej i publicznej, powagą swą powstrzymać, oraz wyrokiem potępienia jako strzałą ugodzić i zniszczyć. Wszakże owe zabiegi Stolicy Świętej nie zostały uwieńczone tym pomyślnym skutkiem, jakiego spodziewać się było można. Nie tylko bowiem masońska owa, o której mówimy, sekta, nie została uśmierzona i powstrzymana, ale nawet tak się rozszerzyła, iż w tych bardzo trudnych czasach wszędzie intryguje bezkarnie i śmiało podnosi głowę”[61]. Masoneria europejska poprzysięgła zemstę papieżowi. Rozpoczęto w 1865 r. rozpowszechnianie opinii, mówiących o Piusie IX jako wcześniejszym bracie lożowym. Bp Mastai, późniejszy Pius IX, miał rzekomo wstąpić do masonerii (do loży filadelfijskiej) w czasie swojego pobytu w Ameryce w 1824 r. Pomówienie to okazało się niezwykle żywotne, bo w niektórych środowiskach funkcjonuje do dziś – jednak liczne autorytety negują prawdziwość tych „rewelacji”[62].
Środki zaradcze – „ożywcza religijna reakcja”!
Co robić kiedy nasze szeregi nieliczne pozbawione poparcia możnych tego świata? Co robić skoro nieprzyjaciel opanował niemalże całą hierarchię kościelną, która stanęła pod pstrokatym sztandarem rewolucji? Czy są jeszcze jakieś szanse na zwycięstwo, czy warto jeszcze toczyć bój? Myślę, że to pytania nurtujące każdego katolika przywiązanego do Tradycji.
Postawa Piusa IX daje nam odpowiedź na stawiane sobie w tych czasach zamętu często pytania. Jego nieugiętość, odwaga, hart ducha w sytuacjach, w których „realiści” proponowali ugodę, kompromis, poszukanie modus vivendi. Pius IX odpowiadał zawsze NON POSSUMUS! Gdzie panuje Chrystus, tam człowiek może tylko służyć, może być tylko korzystającym z miłości Zbawiciela poddanym. Liberałowie nie chcieli i nie chcą zrozumieć tej prostej prawdy.
Nasze działania muszą być konsekwentne i całkowicie oparte w porządku stworzonym przez Boga. Abp Lefebvre podsumowując walkę toczoną przez katolicyzm z liberalizmem pisał: „Musimy budować, gdy inni burzą. Zniszczone cytadele należy odbudować, należy odtworzyć bastiony wiary: przede wszystkim świętą ofiarę Mszy wszystkich czasów, która formuje świętych. Następnie nasze kościoły, które są naszymi prawdziwymi parafiami, nasze klasztory, nasze liczne rodziny, nasze przedsiębiorstwa, wierne społecznej doktrynie Kościoła, naszych polityków motywowanych do prowadzenia polityki Jezusa Chrystusa – to jest cała tkanka chrześcijańskiego życia społecznego, chrześcijańskich zwyczajów, chrześcijańskich odruchów, które musimy przywrócić na skalę pożądaną przez Boga, w czasie kiedy Bóg tego zechce”[63]. Jednak nie może być to tylko sprawne działanie organizacyjne, nastawione na odniesienie sukcesu materialnego. „Receptę na kryzys można znaleźć jedynie w powrocie do środków nadprzyrodzonych” – dopowiada bp B. Fellay[64]. W czasach Piusa IX hiszpański polityk Donoso Cortes, obserwując narastające tendencje liberalno-rewolucyjne, pisał: Jeden jest tylko środek, który mógłby powstrzymać katastrofę, jeden jedyny. Nie powstrzyma jej stanowienie dalszych praw, konstytucji, czy gwarantowanie nowych wolności. Można byłoby jej natomiast uniknąć, gdybyśmy my wszyscy, każdy podług własnych sił, dążyli – do wywołania ożywczej religijnej reakcji”[65].
Nasza postawa względem zalewającej nas fali liberalnego błota powinna być bezwzględna. Katolicy wierni Tradycji Kościoła powinni stanowić zdecydowaną na walkę w każdej chwili i w każdych okolicznościach grupę. Bezkompromisowe, antyliberalne pismo jezuickie „La Civilta Cattolica”, otaczane opieką przez Piusa IX, formułowało na swoich łamach plany działań katolików świeckich przeciw liberałom: „Roztropnie rozumując, stowarzyszenia katolickie powinny zwracać główną uwagę na to, by wykluczać spomiędzy siebie nie tylko tych, którzy otwarcie wyznają zasady liberalizmu, lecz również tych, którzy wprowadzili w błąd samych siebie, wierząc, że możliwe jest pogodzenie liberalizmu z katolicyzmem, i którzy znani są jako liberalni katolicy”[66]. Liberałowie katoliccy mogą liczyć na nasze zdecydowane działanie.
Walka, którą rozpoczął ponad 150 lat temu bł. Pius IX, w której brała udział najlepsza, najwierniejsza część katolickiej Europy, trwa nadal! Podnosimy z ziemi podeptany przez liberalizm sztandar ultramontanizmu, wznosząc go wysoko w górę; podejmujemy na nowo zaprzepaszczony wysiłek publicystów z „La Civilta Cattolica” i przenosimy go w nowy wiek; czcimy w swej pamięci bohaterów spod Castelfidardo i Mentany, by w tym samym duchu uformować młode dusze i ciała naszych dzieci. Jeśli Bóg zechce, będziemy zwiastunami końca epoki liberalizmu!
Ryszard Mozgol
Artykuł ukazał się w czasopiśmie “Zawsze Wierni” nr 36 (2000). Źródło
Pismo do nabycia: http://www.tedeum.pl/
Przypisy:
1. Ks. A. Roussel, Liberalism and Catholicism. Kansas City 1998, s. 9.
2. Ibidem, s. 6; abp M. Lefebvre, Oni Jego zdetronizowali. Warszawa 1997, s. 23.
3. Ks. A. Roussel, op. cit., s. l.
4. Ks. Dr F. Sarda y Salvany, Liberalizm jest grzechem. Poznań 1995, s. 40.
5. Ibidem, s. 37; w rozbudowanej formie aspekty liberalnego myślenia zawiera praca ks. Roussela. op. cit., ss. 6–8.
6. H. Hello, Nowoczesne wolności w oświetleniu encyklik. Warszawa 1910, ss. 13, 20.
8. Leon XIII, Libertas praestantissimum; bł. J. S. Pelczar, Pius IX i jego pontyfikat. T. III. Kraków 1897, s. 338.
9. Abp M. Lefebvre, Against the Heresies, Kansas City 1997, s. 127.
10. W kolejności cytowania: 1. breve do msgr. de Segura, 2. przedmowa do bpa Nevers z VI 1871 r., 3 i 4. list do Katolickiego Kręgu Św. Ambrożego w Mediolanie z 1873 r., 5. list do bpa Quimper, 6. list do Belgów z 1873 r., 7. List do wspólnoty katolickiej z Orleanu we Francji. Za: ks. F. Sarda y Salvany, op. cit., ss. 59–63; ks. A. Roussel, op. cit., ss. 119–123.
11. Pius IX, Quanta cura, III, cyt. za: Dokumenty niechciane i zapomniane. Komorów b.r.w., s. 16.
12. H. Hello, op. cit., s.14.
13. Y. Chiron, Pierre de Cloriviere: un Jesuite contrerevolutionnaire [w:] „Present”, 5-6 I 1991, s. 7.
14. J. Bartyzel, Posępny markiz de Valdegamas. Życie, myśl i dziedzictwo Juana Donoso Cortesa[w:] „Arcana”, nr 26/1999, s. 115.
15. „Naturalizmem nazywamy system dążący do systematycznej eliminacji Boga i Jego najwyższej władzy nad porządkiem rzeczy na świecie, przekazujący go naturze. Odrzuca Boga z życia publicznego w imię wolności sumienia, stając się w późniejszym czasie sekularyzmem”. Ks. A. Roussel, op. cit., s. 13.
16. V. Marcu. Machiavelli. Szkoła władzy. Warszawa 1938. s. 263.
17. Racjonalizmem nazywamy pogląd filozoficzny głoszący, że rozum jest „najwyższym sędzią i wyznacznikiem prawdy, jest samowystarczalny, i odrzuca wszelką zewnętrzną dominację”. Abp M. Lefebvre, Oni Jego…, s. 28.
18. Zob. więcej abp. M. Lefebvre, Oni jego…, ss. 13–21; 24; 28–36; Ks. A. Roussel, op. cit., ss. 11–18.
19. A. Szelmowski, Rot 1789. Monarchia a rewolucja. Warszawa 1927, s. 74.
20. P. Vilgier, Idee polityczne Donoso Cortesa. (w:) „Nova et Vetera”. nr 5/1997, s. 81. Warto pamiętać, że „Rheinishe Zeitung”, będąca trybuną Marksa, była gazetą liberalną, a sam Marks, Feuerbach czy Grun uchodzili za liberałów politycznych.
21. Gonzague de Reynold, L’Europe tragique. Paryż 1934.
22. Naturalizm został potępiony m.in. w alokucji Maxima quidem w 1862 r., w Syllabusie (prop. 11), gdzie potępiono zdanie „Należy zaprzeczyć, że Bóg podejmuje jakiekolwiek działanie w stosunku do ludzi i do świata”; podczas Soboru Watykańskiego II (kanon 1). Racjonalizm potępiono wielokrotnie: w encyklice Qui pluribus w 1846 r., Singulari quidem w 1856 r., alokucji Maxima quidem, w Syllabusie [prop. III–XIV] i na sesjach Soboru Watykańskiego I (Sesja III O Objawieniu, kan. 2-4; O wierze, kan. 1-6; 0 wierze i rozumie, kan. 1-3), gdzie czytamy m.in. (kan. 3): „Jeśliby kto twierdził, iż być może, że kiedyś dogmatom przez Kościół podanym, wskutek postępu nauki, nadane być może inne znaczenie od tego, jak je pojmował i pojmuje Kościół, niech będzie wyklęty”. Za: „Tygodnik Katolicki”, 1870 r. [w:] Bł. J. Pelczar, op. cit., ss. 335–336.
23. Quanta cura, VI, op. cit., ss. 18–19.
24. Przykład 1: W czasie spotkania z zainteresowanymi kwestią konkordatu w Domu Kultury w Chorzowie w 1997 r., ks. prof. Remigiusz Sobański, jeden z twórców konkordatu z R.P. powiedział do dziennikarzy wśród euforycznych zdań na temat demokracji i tolerancji: „Wolność jest u mnie na pierwszym planie!”.
25. Ks. F. Sarda y Salvany, op. cit., s. 57.
26. Przykład 2: W tym kontekście łatwo zrozumieć działania wielu katolików, zmęczonych wściekłym ujadaniem liberalnych mediów w rodzaju „Wprost” czy „Gazety Wyborczej”, mówiących po raz setny o winach Kościoła, katolickiej nietolerancji, Piusie XII popierającym faszystów czy parafialnym obskurantyzmie i sarmacko-katolickim infantylizmie: zaczynają oni ze strachu o społeczny odbiór dostosowywać swoje poglądy do liberalnego bełkotu. Przypomnijmy sobie to zwłaszcza przy okazji demokratycznych wyborów, kiedy kilka lat temu obśmiewano Kościół wzywający katolików do głosowania na organizacje katolickie, dziś to samo dotyczy ostatnich decyzji Akcji Katolickiej, która przypomniała o obowiązku głosowania ludzi wierzących na kandydatów katolickich.
27. Zob. więcej na ten temat: ks. F. Sarda y Salvany, op. cit., ss. 45–47.
28. Przykład 3: Liberał unika sformułowań ostrych, bowiem drażnią one jego humanitarny smak. Mordowanie dzieci nienarodzonych to „usuwanie ciąży”, zabijanie starych i chorych to „przyzwolenie na godną śmierć”. Świadomie ruguje się z tej terminologii odniesienia do człowieka, które wzbudziłyby u liberała ideologiczną konsternację. Dla niego aborcja to nie konsekwencja wprowadzania zasad liberalnych, ale przejaw istnienia sfer materialnej nędzy. Jak wytłumaczyć aborcję w krajach bogatych?
29. Ks. F Sarda y Salvany, op. cit., s. 47.
30. Bp J. Pelczar, op. cit., s. 376.
31. Ks. F. Sarda y Salvany, op. cit., s. 49; o wzajemnych relacjach pomiędzy Kościołem a państwem zob. abp M. Lefebvre, Oni Jego…, ss. 88–93.
32. Abp M. Lefebvre, Oni Jego…, s. 54.
33. Przykład: Kilka lat temu międzynarodowe zgromadzenie lekarzy demokratycznie przegłosowało tezę, że homoseksualizm nie jest chorobą, tylko inną preferencją seksualną człowieka. Fakty pozostawiono na boku, demokracja zwyciężyła…
34. Abp M. Lefebvre, Oni Jego…, s. 54.
35. Abp M. Lefebvre, Kościół przesiąknięty modernizmem. Chorzów-Poznań 1995, s. 60.
36. Za: J. Zadencki, Lewiatan i jego wrogowie. Szkice postkonserwatywne. Kraków 1998, s. 29.
37. W. Stapel, Chrześcijański mąż stanu. [w:] Rewolucja konserwatywna w Niemczech 1918-1933. Wyb. i opr. W. Kunicki. Poznań 1999, s. 403.
38. Za: H. Hello, op. cit., s. 22.
39. Wśród dokumentów zawierających potępienie błędów związanych z politycznymi poglądami liberałów warto wymienić: encykliki Qui pluribus z 9 XI 1846 r., Noscitis z 8 XII 1849 r., Quanto conficiamur z 10 VII 1863 r. i Quanta cura z 8 XII 1864 r.; alokucję Maxima quidem z 9 VI 1862 r. i Multiplices inter z 25IX 1865 r.; przemówienia Multis gravibusque z 17 XII 1860 r., czy Iamdudum cernimus z 18 III 1861 r.
40. Syllabus cyt. za: Dokumenty zapomniane i niechciane. Komorów b.r.w., ss. 47-55. Dokładną analizę zdań z Syllabusa konfrontowaną z współczesnością zawiera: abp M. Lefebvre, Against…, ss. 224–233.
41. Syllabus, op. cit., ss. 56–66.
42. „Nota teologiczna dokumentu była długo kwestię sporną. Obecnie przyjmuje się jego charakter doktrynalny, a nie tylko dyscyplinarny. Dokument więc powinien być przyjęty jako nauka zwyczajnego Urzędu Nauczycielskiego” – Breviarum Fidei, s. 19.
43. Quanta cura, VII, op. cit., ss. 20–21.
44. Przemówienie z 27 XII 1872 r, do oficerów armii papieskiej. Bł. J. Pelczar, op. cit., s. 356.
45. J. Bartyzel, op. cit., s. 118.
46. Przemówienie do szlachty rzymskiej z 1 I 1873 r. Za: Bł. J. Pelczar, op. cit., s. 354.
47. Dokładna analiza nauczania papieskiego odnośnie współczesnych wolności w: H. Hello, op. cit., ss.16-68; abp M. Lefebvre, Oni Jego…, ss. 65-87.
48. J. Bartyzel, op. cit., s. 115.
49. Zob. ks. R. Sarda y Salvany, op. cit., ss. 48–50.
50. Zob. Abp. M. Lefebvre, Oni Jego…, ss. 114–115; Ks. A. Roussel, op. cit., ss. 52–53.
51. W Polsce praca ta ukazała się pod tytułem Słowa wieszcze. Co ciekawe, ta znajdująca się od 1834 roku na Indeksie książka powstała pod wpływem mickiewiczowskich Ksiąg pielgrzymstwa…, nb. również potępionych.
52. P. N. Seeams, Ksiądz Lamennais. Warszawa 1970, s. 232.
53. Artykuł z 16 X 1830 r. Ibidem, ss. 215–216.
54. Ibidem, s. 216.
55. Artykuł z 30 VI 1831 r. Ibidem, s. 224.
56. Ks. A. Roussel, op. cit., s. 55.
57. Ks. F. Sarda y Salvany, op. cit., s. 101; w czasie spotkania z delegacją katolików francuskich powiedział: „Ateizm w prawodawstwie, indyferencja w sprawach religijnych i szkodliwe doktryny krążące pod nazwą liberalnego katolicyzmu to prawdziwe przyczyny zniszczenia państw; stały się one ruiną Francji. Wierzcie mi, zło, które demaskuję, jest straszniejsze niż Rewolucja, straszniejsze nawet niż Komuna. Zawsze potępiałem liberalny katolicyzm i potępię go znowu ponad czterdzieści razy, jeżeli będzie to konieczne”. Ibidem, s. 60.
58. Bł. J. Pelczar, op. cit., s. 370.
59. Ks. F. Sarda y Salvany, op. cit., s. 60.
60. Abp. M. Lefebvre, Against…, ss. 41–63.
61. Bł. J. Pelczar, op. cit. s. 349–350.
62. Ibidem, s. 350; J. M. Villefranche, Pius IX. Warszawa 1878, ss. 210–211; obydwaj biografowie powołują się na dokumenty wolnomularskie wielkiego sekretarza Wielkiej Loży Pensylwańskiej (30 XI 1868 r.): „Rozpatrzyłem wszystkie regestra, i nie znalazłem imienia Jana Marii Mastai Ferretti w żadnej loży tej jurysdykcji. Najwięcej zbliżone imię jakie znalazłem, jest Marcin Ferrety, który przyjęty był na wolnego mularza 1819 r. lecz nie w Pensylwanii, ale w Hawanie”. Istotne informacje na temat rozpowszechniania tych fałszywych informacji daje: ks. M. Poradowski, Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego. Wrocław-Poznań 1996, ss. 16–17.
63. Abp M. Lefebvre, Oni Jego…, s. 228.
64. Bp B. Fellay, Kryzys w Kościele. Przyczyny i środki zaradcze. Warszawa 1996, s. 47.
65. J. Bartyzel, op. cit., s.118.
66. Ks. F. Sarda y Salvany, op. cit., s. 129.
***
Protestantyzm jest obecnie zdechłym psem; liberalizm – żywym lwem, krążącym w poszukiwaniu, kogo mógłby pożreć. Jego straszliwa doktryna przenika społeczeństwo do głębi; stał się on nowoczesnym politycznym wyznaniem wiary, grożąc nam drugą rewolucją, mającą zwrócić świat ponownie ku pogaństwu.
ks. Felix Sarda y Salvany, Liberalizm jest grzechem (El Liberalismo es Pecado, 1886).
Jest szaleństwem domagać się od Boga wolności sumienia, wolności religii, nabożeństw, słowa, zgromadzeń i prasy. Wobec Wszechmocy, odwiecznej mądrości, sprawiedliwości i miłości nie istnieją w ogóle żadne prawa, są tylko obowiązki. To rozumie każdy, komu nowoczesny liberalizm nie odebrał resztek zdrowego rozsądku.
ks. Robert Mader, Jestem katolikiem!
Ateizm w prawodawstwie, indyferencja w sprawach religijnych i szkodliwe doktryny krążące pod nazwą liberalnego katolicyzmu – to prawdziwe przyczyny zniszczenia państw (…). Wierzcie mi, zło, które demaskuję, jest straszniejsze niż Rewolucją, straszniejsze nawet niż Komuna. Zawsze potępiałem liberalny katolicyzm i potępię go znowu ponad 40 razy, jeżeli będzie to konieczne.
Pius IX do delegacji katolików francuskich, 18 czerwca 1871 r.
***
Liberalizm i katolicyzm – porównanie
1. Rozum źródłem i miarą wszystkiego – 1. Przedmiot rozumowania (naturalny lub nadprzyrodzony) jest niezależny od rozumu
2. Myślenie indywidualne i autonomiczne – 2. Myślenie oparte o lata tradycji i doświadczeń
3. Autonomia woli – 3. Wola podporządkowana prawu, ukierunkowana na dobro
4. Ateizm lub panteizm – 4. Jeden Bóg odrębny od świata
5. Człowiek jest samowystarczalny – 5. jedynie sam Bóg jest Bytem koniecznym
6. Wolność jest celem samym w sobie – 6. Prawdziwa wolność może być jedynie środkiem do osiągnięcia celu odtatecznego
7. Wolność w zasadzie nieograniczona – 7. Zakres wolności zależny jest od władzy, prawa Bożego i wymagań ładu społecznego
8. Niezależność wymagana przez godność osoby ludzkiej – 8. Wolność podporządkowana jest prawu Bożemu, źródłu doskonałości
9. Człowiek jest z natury dobry – 9. Natura ludzka jest skażona przez grzech pierworodnyi grzechy uczynkowe
10. Nieokreślony, niekończący się postęp – 10. działania podejmowane stosownie do ściśle określonego celu
11. Równość – 11. Hierarchia i organizacja
12. Anarchistyczny indywidualizm – 12. Niezbędne ograniczenia społeczne
13. Pozwolenie na robienie tego, co sprawia przyjemność – 13. Wolność uregulowana: robić to, co jest dobre
14. Władza większości (ludu) – 14. Władza Boga i Jego przedstawicieli
15. Wolnomularstwo – 15. Kościół Katolicki
Źródło: ks. A. Roussel, Liberalism and Catholicism, Kansas City 1998.
Co się tyczy parlamentaryzmu, liberalizmu i racjonalizmu mniemam, że pierwszy jest zaprzeczeniem rządu, drugi zaprzeczeniem wolności, trzeci – uznaniem szaleństwa.
Juan Donoso Cortes markiz de Valdegamas, Listy z Paryża
20 marca 2014 o 19:22
„Religia jest prawdą, nie pomysłem ani ideą; w religii są zasady nie idee”.
Dobrze jest czasem wrócić do źródła po wędrówkach wśród wszelkich duginów, faszyzmów, tradycjonalizmów itd. Wszak jest tylko jedna Prawda. Katolicka.
22 marca 2014 o 09:08
Co do x. de Lamennais, to trzeba zaznaczyć, że nim przeszedł na stronę Rewolucji, to był, jak to określił J. Cabanis w książce „Karol X. Król-ultras”, jednym z „mózgów partii ultra”. W pewnym sensie de Lamennais został demokratą, bo tak bardzo chciał być renowatorem katolicyzmu politycznego. To była dość paradoksalna przemiana…
20 kwietnia 2014 o 01:52
Prawda jest tylko jedna – liberalna, prawda kapitalistyczna. Wolny rynek jest jedynym manifestem Boga na Ziemi, ucieleśnieniem wolnej woli. Zaiste w strefie euro nie ma kapitalizmu, tej pogrążonej w rozpaczliwym wzroście gospodarczym ( średnio ujemnym ) i wielkich długach publicznych i zagranicznych.
Augusto Pinochet przedstawia moim zdaniem typ najwyższy człowieka, moim największym jest on wzorem.