Jak podaje PressTV, ONZ wystosowała do birmańskiego rządu (junty wojskowej) oficjalny apel, w którym żąda, by ten odniósł się do raportów o brutalnej przemocy, jakiej siły porządkowe dopuściły się wobec wyznających islam mieszkańców wioski Du Chee Yar Tan, w zachodniej prowincji Rakhine (Arakan).
Ekspert Organizacji od spraw praw człowieka w Birmie otrzymał sporą dokumentację mówiącą o zabójstwach cywilów oraz aresztowaniach kobiet i dzieci wyznania muzułmańskiego. W wyniku działań pacyfikacyjnych śmierć miał również ponieść jeden birmański żołnierz. Dalsza część raportu jest jeszcze bardziej przerażająca: mówią one o napadach buddyjskich fanatyków, w wyniku których ponad tuzin kobiet i dzieci zostało uśmierconych przez zasztyletowanie. Rząd w Naypyidaw zaprzecza tym doniesieniom w całości.
W przypadku potwierdzenia tych informacji, będzie to kolejny akt terroru wymierzony w muzułmanów zamieszkujących odizolowaną przez góry i Zatokę Bengalską prowincję Arakan na przestrzeni ostatnich lat. W marcu zeszłego roku, buddyjskie bandy dokonały spalenia meczetu i 40 domów należących do miejscowej ludności. Zginęły co najmniej 32 osoby.
Birmańscy wyznawcy islamu (zwani też Rohingja), którzy żyją na terenach Arakanu od IX wieku n.e., są dyskryminowani na wszelkie możliwe sposoby – od dekad nie mogą swobodnie podróżować po kraju, ani pracować jako nauczyciele bądź lekarze. Potrzebują specjalnego pozwolenia do zawarcia związku małżeńskiego i jako jedyna grupa w Birmie, mogą mieć nie więcej niż dwoje dzieci. Zgodnie z raportami Human Rights Watch, birmański rząd celowo ogranicza pomoc humanitarną dla Rohingja.
Obecne władze, nastawione wrogo do wszelkich mniejszości (etnicznych i religijnych) i prowadzące wieloletnią politykę unifikacji, która zaostrzyła się po wyborach w 2010 roku, nie dostrzegają żadnego problemu. Ponadto, z cichego wsparcia junty korzystają także fanatyczni buddyjscy duchowni, z których najbardziej znanym jest niejaki Ashin Wirathu, którego The Economist nazwał „notorycznym szowinistą”. Wirathu jest wyspecjalizowany w zaszczepianiu wśród birmańskich buddystów nienawiści do muzułmanów i chrześcijan.
Z analogicznymi prześladowaniami od dekad mierzy się inna grupa etniczna, tym razem ze wschodniej części Birmy – Karenowie, wśród których spory odsetek (ok. 20%) stanowią chrześcijanie, istnieje także niewielka grupa muzułmanów. Od dekad, Kareńska Armia Narodowo-Wyzwoleńcza (KNLA) walczy o powołanie na kareńskich terytoriach etnicznych niepodległego państwa.
Na podstawie: presstv.ir, world.time.com, scoop.co.nz, źródła własne
(DD)
Komentarz: Przykład Birmy, czy też Związku Mjanmy (obie formy są poprawne, stosuje się je w zależności od perspektywy politycznej) obala dwa popularne w tzw. zachodnim świecie stereotypy – „agresywnego” islamu i „pacyfistycznego” buddyzmu. Świat jest tymczasem bardziej barwny i skomplikowany, niż chcieliby tego neokonserwatywni szamani ze wschodniego wybrzeża USA i ich ociężali umysłowo akolici, również z „polskiej prawicy”.
19 stycznia 2014 o 19:42
Brutalne są te metody przez nich stosowane chociaż podejrzewam, że postępując zgodnie z prawem nic by nie wskórali i mieliby drugą Belgię. Zadziwia mnie też ten fakt, ponieważ buddyzm w swoich podstawach krzewi miłość (tolerancję?) do wszystkich stworzeń na Ziemi…
3 maja 2020 o 11:34
@(((„znafca”)))
„chociaż podejrzewam, że postępując zgodnie z prawem nic by nie wskórali”
Kolejny tępy dureń porównujący uwarunkowania krajów azjatyckich do zachodniej Europy. W Europie zachodniej ogółem imigracja jest problemem, nie sama muzułmańska imigracja. Poza tym imigracja nie jest problemem religijnym, bo zachód jest już dawno zsekularyzowany, tylko jest to problem etno-rasowy.
19 stycznia 2014 o 21:57
gazeta wraża, ale artykuł ciekawy na temat :
http://www.polityka.pl/swiat/analizy/1552369,1,nowa-grozna-twarz-buddyzmu.read
19 stycznia 2014 o 23:07
PRoszę Birma chyba jedyny przypadek gdzie to muzułmanów się wyżyna. W większości przypadków to oni mordują innych.
19 stycznia 2014 o 23:49
To Hollywood wykreował pokojową wersję buddyzmu by był bardziej interesujący niż chrześcijaństwo. Ogólnie buddyzm podobnie jak hinduizm składa się z wielu sprzecznych ze sobą odłamów, z których przynajmniej część lepiej omijać szerokim łukiem.
Jeśli zaś chodzi o islam w tych stronach, nie wiem nic o Birmie, ale często spotykam na Deviantarcie profile z pobliskiej, muzułmańskiej Indonezji i zawsze są to bardzo pozytywni ludzie.
20 stycznia 2014 o 00:49
@olala, no widzisz nie do końca, bo choćby w sąsiednich Indiach fanatyczni hinduiści wielokrotnie rzucali się z maczetami na wyznawców islamu, nie wyłączając kobiet i dzieci. Kolejny przykład – Chiny i prześladowania sufitów w kraju Ujgurów. Masowe palenie meczetów było też domeną Czerwonych Khmerów.
Generalnie w Azji wschodniej i południowo-wschodniej to muzułmanie są częściej ofiarą, niż katem. Wyjątkiem może być Indonezja i Filipiny, ale tam dodatkowo zachodzą problemy etniczne, migracyjne, ekonomiczne, etc.
I co najbardziej znamienne, mówimy o regionie, w którym populacja muzułmanów jest największa na świecie – 170 milionów w Indiach, 150 milionów w Bangladeszu, no i oczywiście Indonezja – najludniejszy islamski kraj świata, ponad 200 milionów wyznawców Allaha.
„Szkoła waszyngtońska” uznaje magiczny 1% za wyznacznik tego, ilu w danym kraju muzułmanów to terroryści. Według tego klucza, w Indiach, Bangladeszu i Indonezji mielibyśmy co najmniej kilkanaście milionów janczarów obładowanych materiałami wybuchowymi, nie mówiąc już o tym, że i polscy Tatarzy wystawiliby przynajmniej jedną, stuosobową kompanię „mudżahedinów”. Tymczasem islam w regionie południowoazjatyckim wydaje się być mimo wszystko dość umiarkowany, przynajmniej ja nie słyszałem, żeby jakikolwiek Hindus walczył w Syrii po stronie islamistów – a zjeżdżają tam bojownicy nawet z Mongolii. Indyjscy duchowni islamscy dość odważnie opierają się sekciarskim odpryskom od islamu, potępiając je w całości. Inna rzecz, że w Bangladeszu wahabizm już niestety podnosi łeb.
20 stycznia 2014 o 01:00
@Aguirre – artykuł rzeczywiście cenny, ale jak sam zauważyłeś wraża gazetka musiała temat wyzyskać do potępienia „nacjonalizmu”, choć mamy do czynienia z oczywistą nienawiścią na tle religijnym. Przykład Karenów, których buddyjska frakcja militarna DBKA zdradziła sprawę i poszła na układ z władzą przeciw chrześcijańskiej KNLA wiele tu pokazuje. Choć na marginesie warto wspomnieć, że w 2010 roku 6 batalionów DBKA wypowiedziało posłuszeństwo birmańskiemu wojsku i zaczęło rozmawiać z KNLA.
20 stycznia 2014 o 08:58
Wiedziałem że tylko kwestią czasu jest atak neokonserwatywnych paranoików w komentarzach ;). Wszyscy muzułmanie gwałcą, zabijają, islamizują, są w Twojej lodówce, nadchodzą siać pożogę i zgorszenie! Muzułmanów są prawie 2 miliardy, ale przecież im się wszędzie należy eksterminacja z samego faktu że są muzułmanami. Retoryka rodem jak z Knessetu którego obrady zresztą będą za tydzień w Polsce.
21 stycznia 2014 o 15:30
@Znawca
Faktycznie, gdyby junta nie przymykała oka na te masakry, to muzułmanie zrobiliby w Birmie „drugą Belgię”, cokolwiek to znaczy. Fakt, że od IX wieku Rohingja byli wyjątkowo kiepscy w tej straszliwej „islamizacji”, bo zaszyli się w najbardziej odizolowanym od świata zakątku kraju i sobie spokojnie tam żyli, również jest dla Ciebie bez znaczenia?
Pytanie-zagadka dla islamofobów – dlaczego w Indiach znacznie większe represje spadają na chrześcijan, niż na muzułmanów? Odpowiedź: nie, to nie jest islamsko-hinduistyczny spisek. Dzieje się tak dlatego, że to właśnie chrześcijanie „mnożą się”, pozyskują bardzo wielu konwertytów i rozprzestrzeniają w całym kraju, więc fanatyczni hinduiści postrzegają zbrodnie na nich jako formę obrony przed zmianą charakteru religijnego w Indiach. Tymczasem populacja islamska, mimo ogromnej jak dla nas liczebności 140 milionów, wykazuje stagnację. Nikt za bardzo nie chce nikogo „islamizować”, więc i represje są mniejsze.
21 stycznia 2014 o 18:38
@Sigurd
Dziękuję za wytłumaczenie.
22 stycznia 2014 o 20:01
Ale musimy oddzielić Islam (tak mi się wydaje) wielu z was mnie zgani ale prawda jest taka, jeśli to byli Szyci to szkoda, sunnici wahabici i inne sekciarskie odłamy, rżnąć ich do ostatniej sztuki. A czego Sigurd podajesz jakby za coś złego „mnożenie” się chrześcijan? tylko islamisci mają prawo zalewać całą Europę swoim „pierdoleniem”? Nie chrześcijanie też mają prawo a nawet obowiązek to czynić. Patrząc na Syrię, jak jacyś debile wycinają serce żołnierzowi z armii syryjskiej i je konsumują to mi się nóż w kieszeni otwiera, a dodatkowo jestem pewny że chrześcijanie nie czynili by takiego bestialstwa jak czynią to śmierdzący islamscy radykałowi.
24 stycznia 2014 o 10:51
@Bartek,
„A czego Sigurd podajesz jakby za coś złego „mnożenie” się chrześcijan?”
Bez urazy, ale nie wiem, bo to tylko dzwoni w Twojej głowie.
Jeszcze jedna rzecz – sunnici nie są sektą, tylko największym odłamem islamu na świecie. Właśnie zaapelowałeś o eksterminację miliarda ludzi na tej planecie. Trochę umiaru.
24 stycznia 2014 o 20:55
Ok sorry źle zinterpretowałem twoje słowa, a co do sunnitów to dlaczego oni mogą nawoływać do cięcia niewiernych (razem z saudami) a chrześcijanie mają tylko nadstawiać drugi policzek?
3 maja 2020 o 11:31
Ale jesteś głupi jak but. Zdajesz sobie chłoptasiu sprawę, że nie ma jednego sunnizmu? Mamy 4 sunnickie szkoły prawa, które i tam są umownym podziałem, bo w rzeczywistości podziałów wśród sunnitów jest więcej i to nie tylko na punkcie teologicznym, ale też na punkcie kulturowym. I tacy Boszniacy, teoretycznie sunnici dla wahabity z Arabii Saudyjskiej będą większymi heretykami od szyitów z Iranu, bo tamci na ogół olewają trqdycyjnie islamskie normy obyczajowe, np piją browara, jedzą wieprzowinę, kobiety nie chodzą w nikabach, mężczyźni chodzą z zakazanymi fryzurami w islamie.
To i tak duże uproszczenie, to co przedstawiłem. Nawet polscy Tatarzy są sunnitami. Nie ma czegoś takiego, jak jeden sunnizm, nie ma nawet czegoś takiego, jak jeden sunnicki islamizm. Jedni sunniccy islamiści są bardziej rozsądni, inni są zakutymi pałami, którzy będą ścinać łeb każdemu, kto nie wyznaje ich poglądów.