life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Adam Danek: Konserwatyzm eskapistyczny

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

adkNurty ideowe nabierają rozmaitych i nieraz silnie zróżnicowanych zabarwień w zależności od postaw przyjmowanych przez ich poszczególnych zwolenników. Można powiedzieć, że w konkretnej ludzkiej postawie idee ogólne zyskują swój specyficzny odcień. Istnieje pewien praktyczny odcień konserwatyzmu, którego specyfikę od dłuższego czasu chciałem spróbować opisać. Wbrew pozorom – to znaczy wbrew swojemu ostentacyjnie podkreślanemu ekskluzywizmowi – wcale nie jest on tak rzadko spotykany, przynajmniej w Polsce, w grupach identyfikujących się z ideami konserwatywnymi.

Jego adherenci są najczęściej (choć nie wyłącznie) młodzi. Są też zazwyczaj oczytani. I tu już ujawnia się istota owego konserwatyzmu. Ma on charakter wyraźnie książkowy. Lubuje się w snuciu erudycyjnych i często wyrafinowanych intelektualnie dyskusji lub wywodów, z których w sferze praktyki nie wynika zupełnie nic.

Zasadnicza myśl jego zwolenników daje się streścić następująco: siły zła całkowicie zburzyły w świecie właściwy porządek rzeczy, a my jesteśmy jego ostatnimi obrońcami, którzy pozostają mu wierni nawet po jego upadku. Konserwatyzm o tym specyficznym odcieniu wyładowuje się zwłaszcza w żonglowaniu efektownie brzmiącymi cytatami z klasyków myśli zachowawczej i tradycjonalistycznej – którymi zastępuje sobie brak własnego programu politycznego i postulatów pozytywnych. Zanim rozwiniemy to szerzej, przytoczmy dla przykładu kilka takich cytatów, reprezentatywnych dla opisywanej tu postawy.

Autorem pierwszego był Frederick Daniel Wilhelmsen – Duńczyk, który żył w USA, ale uważał się za hiszpańskiego karlistę: „My, konserwatyści, straciliśmy naszych królów i naszą arystokrację, nasi rzemieślnicy odeszli, nasi chłopi zniknęli. Nasze konie zastrzelono pod nami. Nie mamy do zaoferowania światu niczego poza naszą wizją.” Po części brzmi to nader bojowo i buńczucznie, zwłaszcza w ustach spokojnego intelektualisty, który nigdy nie siedział na koniu w ogniu bitwy. Lecz jakie istotne znaczenie wybrzmiewa z tych słów? Ponieśliśmy klęskę, ale zobaczcie, jacy jesteśmy (może właśnie dlatego) szlachetni i wzniośli! Analogicznej treści nabiera u owych specyficznie nastawionych konserwatystów trawestacja słów Stefana Kisielewskiego dokonana przez Tomasza Gabisia: „Wypijmy za niebywałe powodzenie naszej beznadziejnej sprawy!” W kontekście przyjmowanej przez nich postawy ten paradoks staje się niczym innym, niż fantazyjnym i nie pozbawionym humoru wyznaniem poczucia bezsiły. To konserwatyzm przeświadczony o własnej klęsce i w gruncie rzeczy z nią pogodzony. Wreszcie ostatni cytat, z amerykańskiego tradycjonalisty Russella Kirka: „Wolę przegrać z Sokratesem niż wygrać z Leninem.” No właśnie: wolę przegrać, a potem robić ideologię z rozpamiętywania własnej przegranej. Na swój sposób to przyjemne, a z pewnością wygodne.

Ci szczególnego rodzaju konserwatyści mówią: utraciliśmy wspaniały świat i możemy już tylko biadać nad tym faktem. Naszym jedynym zadaniem pozostaje strzec płomienia tradycji, to znaczy – skoro wszelkie żywotne nośniki tradycji zostały zniszczone przez siły zła – gadać o tym wspaniałym świecie, który utraciliśmy. Niekiedy jednak zwolennicy tak rozumianego konserwatyzmu przyjmują na swój użytek historiozofię „oddolnego ładu organicznego”, sprowadzającą się do twierdzenia, że jeśli człowiek nie będzie przeszkadzać, właściwy porządek rzeczy odbuduje się sam. W obu przypadkach skutek jest identyczny: formułowanie własnych postulatów pozytywnych okazuje się bezprzedmiotowe, bo w praktyce nie ma nic do zrobienia. Dlatego nie jest to idea ani postawa polityczna, ponieważ rezygnuje z działania politycznego i walki o władzę. W najlepszym wypadku można by tu mówić o postawie estetycznej, choć w rzeczywistości mamy do czynienia z pozą. To zrozumiałe, że może ona wzbudzać podziw, bo też daje się w niej zauważyć chęć budzenia podziwu.

Takie wycofanie się bywa uzasadniane jako „metapolityka”, choć bardziej chyba pasowałoby mu hasło młodopolskich poetów: „sztuka dla sztuki” (a także „programowa bezprogramowość” skamandrytów). Tylko, że młodopolscy poeci nie uważali uprawiania takiej sztuki za działalność społeczno-polityczną, lecz za jej zaprzeczenie (i słusznie). Zaopatrzona w podniosłą nieraz konserwatywną retorykę postawa zrezygnowania bywa również tłumaczona jako „arystokratyzm ducha”. Ale na arystokratę – w jakimkolwiek sensie tego słowa – nikt sam siebie pasować nie może, a ten, kto próbuje, wypada żałośnie*.

Ową postawę-pozę można by nazwać konserwatywnym eskapizmem. Skoro jednak konserwatyzm jest kierunkiem myśli politycznej, czy też, jak pisze prof. Bogdan Szlachta, „tradycją myślenia o polityce”**, nasuwa się pytanie, czy taki eskapistyczny konserwatyzm, który sam siebie redukuje do biernego komentatorstwa, w ogóle zasługuje na miano konserwatyzmu – bo nie tylko nie wysuwa żadnego programu politycznego, ale w ogóle neguje sensowność jego formułowania. W jakim natomiast celu teoretyzuje rozwlekle o polityce ten, kto z założenia unika w niej udziału?

Konserwatyzm eskapistyczny niektórym wydaje się porywający. Ale porywać można do czynu, a on usposabia do stania bezczynnie. Pod płaszczem „straceńczej” retoryki, epatowania obrazami „ostatnich bastionów” i „straconych posterunków”, wychowuje zdechlaków niezdolnych do działania, „młodych starców”.

Nieraz zdarzało mi się występować przeciw powszechnemu wśród pipi-prawicy (której spora część deklaruje werbalnie konserwatyzm) babraniu się w tzw. bieżączce, przybierającemu zwłaszcza postać agitowania za demoliberalnymi miernotami politycznymi i ich nijakimi partiami. Konserwatyzm eskapistyczny stanowi jednak symetryczny błąd. Wszak nie kto inny, niż św. Tomasz z Akwinu uczy, iż każda cnota plasuje się pośrodku między dwoma przeciwstawnymi wadami, równie odległa od obu. I tam właśnie należy stanąć, równie daleko od zapatrzonego w siebie, pozerskiego „niezaangażowania” i lekkomyślnego „zaangażowania” w byle co.

Powyższe uwagi mogą spotkać się z zarzutem, że przecież ich autor sam kiedyś pochwalał taki eskapistyczny konserwatyzm. Tak, to prawda. „Mówię, bom smutny – i sam pełen winy!”

 

Adam Danek

 * O snobowaniu się na arystokrację wśród konserwatystów zob. Adam Danek, Uwagi o parweniuszostwie, „Najwyższy Czas”, 2010, nr 12 (1035).
** Zob. Bogdan Szlachta, Konserwatyzm. Z dziejów tradycji myślenia o polityce, Kraków-Warszawa 1998.

Xportal.pl


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , ,

Podobne wpisy:

  • 1 lipca 2024 -- Adam Danek: Moda na pseudo-radykałów
    Stało się. Prawica w Polsce otwiera się na radykałów spoza prawicy. Wraz z dawnymi towarzyszami zachęcaliśmy do tego przed laty, więc chyba powinniśmy być zadowoleni? Niestety, ni...
  • 18 maja 2012 -- Magdalena Ziętek: Czy Palikot ma prawo pałować katolików?
    No i wyszło szydło z worka. „Naczelny konserwatysta kraju”, Adam Wielomski, w końcu jednoznacznie przedstawił swój pogląd na politykę. Pogląd ten w pełni odpowiada nowożytnej trady...
  • 13 czerwca 2012 -- Piotr Marek: Rosyjscy kibice, „Fronda” i Debbie Schlussel
    Ostatnio w prawicowym polskim środowisku politycznym dużo się mówi o antynarodowych wybrykach niektórych publicystów „Frondy”, a konkretnie Marty Brzezińskiej, oraz antypolskiej fa...
  • 12 grudnia 2010 -- AR: Polska jest najważniejsza – no właśnie…
    Zwykłem nie zwracać żadnej uwagi na populistyczne akrobacje w cyku na Wiejskiej, aczkolwiek ostatnie wydarzenia warte są oceny. PiS niczym Titanic od momentu katastrofy w Smoleńsku...
  • 15 lipca 2010 -- WT: Narodowa histeria w środku lata
    10 lipca 2010 roku w środowiskach nacjonalistycznych lub też używając obowiązującej dialektyki, w szeroko pojętych środowiskach narodowych przyniósł wiadomość, która wywołała por...
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. Zastanawiam się, jaki sens w dzisiejszych czasach, w obliczu czegoś takiego
    http://prawica.net/35884
    ma polityka zachowawczości, skoro już nie ma (na Zachodzie), a w Polsce wkrótce nie będzie czego konserwować? Prof. Wielomski w swej publicystyce podkreśla błędność działań rewolucyjnych, powołując się na przykłady powstań XIX-wiecznych. Sęk w tym, że w XIX wieku powstania były wywoływane przez te same siły, które dziś rządzą. Tzn. wtedy powstania były wywoływane przez żydomasonerię przeciwko chrześcijańskiemu porządkowi, ale dziś to właśnie żydomasoneria rządzi, więc rewolucje i powstania mogłyby być skierowane tylko przeciwko niej (bo chrześcijańskiego ładu już nie ma). Wygląda więc na to, że konserwatyzm, jak na dzisiejsze czasy, jest ideologią nieżyciową i chyba nie jest przypadkiem, że jeśli jakiś naród podejmuje w dzisiejszych czasach kontrakcję wobec zastanej rzeczywistości, to zawsze robi to na bazie nacjonalistycznej i mniej lub bardziej rewolucyjnej (mam tu na myśli organizacje nacjonalistyczne w Europie, boliwariańskie w Romanoameryce, czy np. rewolucję islamską w Iranie, która zmiotła syjonistyczno-anglosaską agenturę ze stołków). Dziś inaczej się po prostu chyba nie da.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*