Pierwszym wyraźnym sygnałem, jak będzie wyglądała nowoczesna wojna, była wojna domowa w Hiszpanii. Czy polski rząd wyciągnął z niej wnioski? Żadnych. Nie wzmocniono radykalnie ani obrony przeciwlotniczej, ani przeciwpancernej. Zakupiono za to dwa niszczyciele, zupełnie nieprzydatne w obliczu przewagi powietrznej przeciwników. Zaangażowanie Niemiec w Hiszpanii było właściwym momentem na rozpoczęcie rozmów z Czechami w kwestii sojuszu.
Monachium 1938
To tam, zachodnie demokracje sprzedały Czechosłowację za pokojowe obietnice. Co mogła uczynić Polska? Polska powinna udzielić wtedy, choćby i jednostronnych, gwarancji nienaruszalności granic. Armia czechosłowacka miała więcej czołgów i samolotów niż nasza, a widząc naszą determinację, nie byłaby bierna. Ryzykując w 1938 wojnę, mieliśmy dużo większe szanse na względnie wyrównaną walkę z Hitlerem, niż samotnie w 1939. Dlaczego powinniśmy tak uczynić? Czy dlatego, że zapomnieliśmy wrogie działania Czechów sprzed 20 lat? Absolutnie, nie! Należało tak uczynić, bo było to w naszym interesie. Nie reagując, otworzyliśmy Niemcom drogę do oskrzydlenia Polski od południa, zmieniając tym samym sytuację strategiczną Polski ze złej w beznadziejną. Była to chyba najgorsza decyzja władz II RP w historii. Przekreśliła wysiłek walk 1918-1920. Skazała Polskę na kolejne dziesiątki lat obcego panowania.
Marzec 1939
Druga szansa pojawiła się w marcu 1939 roku. Sytuacja nie była już tak korzystna, jak rok wcześniej, ale nadal wspólna walka przeciw Niemcom miała szanse powodzenia. Przede wszystkim oskrzydlenie Polski nie było tak kompletne jak we wrześniu. Zamiast tego Polska wzięła udział w czymś, co w całej Europie zostało odebrane jako współpraca z Hitlerem. Nic dziwnego, że i nas potraktowano dokładnie w ten sam sposób.
Sierpień 1939
Tu już nie było na co czekać. Walka na tak rozciągniętym froncie z silniejszym przeciwnikiem, bez oparcia się o naturalne przeszkody nie miała szans powodzenia. Gdybyśmy wtedy dołączyli do Paktu Antykominternowskiego (obok Włoch i Japonii), być może dziś, nie byłoby problemu z Putinem? Czy Węgry, Słowacja, Czechy, Austria, Włochy albo Rumunia wyszły gorzej na II w.ś. niż my? Wojna była nieuchronna. Należało wybrać tę stronę, po której nasze straty będą mniejsze. Może trzeba było iść z Lucyferem na Szatana?
1-3 września 1939
Brak działań na froncie zachodnim był dostatecznym argumentem na zgodę na niemieckie żądania. Być może wtedy Francuzi i Anglicy widząc, co się szykuje, ruszyliby tyłki i wkroczyli do praktycznie bezbronnej, zachodniej części Niemiec?
17 września
17 września to dzień hańby polskiego rządu. Tego dnia, uciekli z Polski Wódz Naczelny i Prezydent RP. Tajemnicą Wodza Naczelnego pozostanie, czemu służyć miała dalsza walka polskich żołnierzy, skoro on sam uznał, że czas śmigać do Rumunii. Wyjazd najwyższych władz oznaczał koniec zorganizowanej obrony. Był manifestacją klęski. Dlaczego nie wydano rozkazu poddania się? Na co liczył Rydz-Śmigły? W czyim interesie toczono dalsze walki, skoro wojna była przegrana? Czy opuszczenie żołnierzy przez Wodza Naczelnego i dalsze bezsensowne przelewanie polskiej krwi nie kwalifikuje się na sąd polowy? W normalnym kraju z pewnością.
Ale 17 września zdarzyło się coś więcej, niż ucieczka władz RP i wkroczenie sowietów. Tego dnia miała miejsce rzecz bez precedensu. Otóż, ani Wódz Naczelny, ani Prezydent RP nie uznali sowieckiej agresji za agresję. Polska nie ogłosiła stanu wojny z ZSRR. Skutkiem tego było pozbawienie oficerów z Katynia, Charkowa i Miednoje statusu jeńców wojennych. Dzięki temu posunięciu NKWD nie wymordowało polskich jeńców wojennych. Dzięki temu drobiazgowi Rosja może, po dziś dzień, bagatelizować całą sprawę.
Brak wypowiedzenia wojny skrępował ręce Sikorskiemu, a położenia Polaków na wschodzie wcale nie poprawił. Gdyby Polska wojnę wypowiedziała, stworzyła by się sytuacja, którą zdolny polityk klasy Sikorskiego mógł wykorzystać na korzyść Polski. Stalin, z Hitlerem stojącym u bram Moskwy, byłby w takim traktacie pokojowym gotów na dużo większe ustępstwa. Zastanowił by się też dwa razy, zanim by rozkazał zabić polskich jeńców.
IV rozbiór Polski – znów na własne życzenie?
Sanacyjni politykierzy usunęli wytrawnych znawców światowych salonów, takich jak Paderewski czy Dmowski i zastąpili ich amatorami, których jedyną zasługą był legionowy epizod. Polska polityka zagraniczna, od tamtych czasów, jest znana z działań całkowicie oderwanych od rzeczywistości. Po tandemie Paderewski-Dmowski, który wywalczył niepodległość w Wersalu, polityką zagraniczną kierował Józef Beck. Wybór równie tragiczny, jak Rydza na Wodza Naczelnego.
To wtedy, poziom polskiej polityki zagranicznej osiągnął poziom, którego nawet niedoszły magister Bartoszewski nie osiągnął. Klęska polityki ministra Becka nie ulega żadnej wątpliwości. Działalność sanacyjnej koterii sprowadziła Polskę z poziomu państwa, które zatrzymało sowiecką ofensywę a mogło powstrzymać też Niemców, do poziomu nic nie znaczącego pionka, z którym nikt się nie liczy za to chętnie poświęca. Ironią historii jest, że wciąż znajdują się obrońcy sanacyjnych osiągnięć.
Armia
Epatujemy się głupotą Stalina, który w przede dniu wojny likwidował swą kadrę oficerską, ale czy sanacyjni politycy nie osiągnęli tego samego? Doświadczonych sztabowców klasy Dowbora-Muśnickiego (dowódcę naszego jedynego udanego powstania) czy Rozwadowskiego (autora planu Bitwy Warszawskiej) posłano na emeryturę. Kim ich zastępowano? Klasycznym przykładem sanacyjnego awansu na generała, jest Dąb-Biernacki, dowódca Armii Zapasowej Prusy w 1939. Jedynym powodem jego promocji było to, że był on kiedyś adiutantem Piłsudskiego. Czym się zasłużył w 1939? Zdezerterował. I to dwukrotnie. Jaka kara spotkała Biernackiego za dezercję? Został ukarany luksusowym, emigracyjnym życiem do końca swych dni. I nikt na emigracji nie uznał za stosowne, coś z tym zrobić. Takich to, honorowych mieliśmy oficerów. Ciekawe, czy taki właśnie honor miał na myśli minister Beck, gdy wspominał o cenie pokoju?
Czy można był inaczej?
Można w tym miejscu zadać pytanie, czy gdyby koalicja endecko-ludowa nie została odsunięta od władzy przez Piłsudskiego w 1926, czy gdyby Sikorski, Muśnicki czy Rozwadowski mieli głos decydujący w kwestiach militarnych w II RP, a Paderewski i Dmowski w kwestiach polityki zagranicznej, to czy doszło by do września 1939? Śmiem twierdzić, że nie. Doświadczenie tych ludzi, pchnęłoby polską politykę w kierunku skutecznego przeciwstawienia się Hitlerowi (lub sojuszu z nim, ale na partnerskich zasadach). A wojna, jeśli by już wybuchła, to dużo wcześniej. Ideologia Dmowskiego i obozu narodowego zakładała bliskie sojusze i nie dopuściłaby ani do Monachium, ani do oskrzydlenia od południa. Ale to wszystko gdybanie. Faktem jest, że w 1939 Polska znalazła się między dwoma, rywalizującymi ze sobą, obozami socjalistycznymi. Skutek mógł być tylko jeden.
A dzisiaj?
Polska sytuacja geopolityczna jest tragiczna. Znajdujemy się między dwoma, wrogimi nam, państwami. Mamy trzy wyjścia. Przyłączyć się do Niemiec, przyłączyć się do Rosji albo wtopić się w tzw. zjednoczoną Europę. Jest też czwarta możliwość, którą przetestowano w latach 1918-1920. Wzmacniać swoje siły, czekać aż nasi odwieczni wrogowie będą słabi, wtedy zaatakować. Tym razem jednak, musimy ustanowić granice w znacznym oddaleniu od naszych terenów etnicznych. Inaczej będziemy wiecznym Przedmurzem.
1939 jest rokiem pamiętnym. Kwintesencją polityki, która już gorsza być nie mogła. Polityki egzotycznych sojuszy i ignorowania rzeczywistości. Ale nawet w takiej polityce można dostrzec światełko w tunelu (byle tylko nie był to, nadjeżdżający walec historii). Przede wszystkim, został wysłany sygnał, że Polska postawiona pod murem, będzie walczyć. Być może dzięki temu, PRL cieszyła się względną niezależnością w przeciwieństwie do Węgier czy Czechosłowacji? Po wtóre, dzięki tej pamiętnej, wrześniowej lekcji wiemy już, że liczyć możemy tylko na siebie. I żadne zaklęcia o wspólnej Europie tego nie zmienią.
29 sierpnia 2013 o 11:00
Poczatek dosyc dobry , ale od „sierpien 1939″ to juz tylko chory belkot nawiedzonego oszoloma ! Ktos kto wpada na pomysl sojuszu z Hitlerem i wspolnej walki przeciwko Rosji nadaje sie tylko na leczenie !
30 maja 2019 o 20:25
Przez ludzi rządzących myślących tak samo jak ty sanacja przesrała Polskę, mieliśmy okupację niemiecką zamiast wspólnego dzielenia tortu (przez państwa Osi, w tym Polskę) zwanego aliancką „Europą”, a następnie dziesiątki lat żydo-komuny oraz współcześnie żydo-demoliberalizmu.
29 sierpnia 2013 o 11:21
,,Pierwszym wyraźnym sygnałem, jak będzie wyglądała nowoczesna wojna, była wojna domowa w Hiszpanii. Czy polski rząd wyciągnął z niej wnioski? Żadnych. Nie wzmocniono radykalnie ani obrony przeciwlotniczej, ani przeciwpancernej. Zakupiono za to dwa niszczyciele, zupełnie nieprzydatne w obliczu przewagi powietrznej przeciwników. Zaangażowanie Niemiec w Hiszpanii było właściwym momentem na rozpoczęcie rozmów z Czechami w kwestii sojuszu.”
Otóż to, myślę podobnie, jeśli chodzi o broń przeciw-pancerną, to na pewno było z nią lepiej niż z przeciw-lotniczą:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Karabin_przeciwpancerny_wz._35
http://pl.wikipedia.org/wiki/Granatnik_wz._1936
http://pl.wikipedia.org/wiki/Armata_przeciwpancerna_wz._36
Gorzej z użyciem, cześć broni została w Magazynach, nie mówiąc o znacznym utajnieniu Karabinu Przeciw-Pancernemu wz. 35 Ur.
29 sierpnia 2013 o 12:14
Z tą Czechosłowacją zupełnie bez sensu? Co z tego, że mieli więcej czołgów? Francja i Anglia miała ich dużo więcej i w niczym m to nie pomogło zacząć wcześniej działania wojenne. Sojusz z hitlerem? W tym miejscu wziąłbym sobie do serca słowa Doboszyńskiego w ‚Pół drogi’
29 sierpnia 2013 o 13:02
Dobry tekst, a co tyczy się tego lucyfera i szatana, polecam książkę P.Zychowicza „Pakt Ribbentrop-Beck”, chłodna analiza możliwości sojuszu z III Rzeszą przeciwko ZSRR.
29 sierpnia 2013 o 15:21
Trzeba było poprzeć Czechosłowację,już w czasie tzw.”kryzysu sudeckiego”,czyli we wrześniu 1938…I to niezależnie od pewnych zaszłości historycznych i obustronnej niechęci między Polakami i Czechami…Obie armie…polska i czechosłowacka były w sumie silniejsze od Wehrmachtu…i należy przypuszczać,że w obliczu takiej koalicji Hitler by się cofnął nie chcąc ryzykować klęski i kompromitacji…A. taka kompromitacja spowodować by mogła obalenie Hitlera w samych Niemczech…A więc wszystko zależało wtedy od postawy sanacyjnego rządu…Niestety…po raz kolejny się skompromitował…jego polityka współpracy z Hitlerem było zarówno haniebna(sztylet w plecy zagrożonej Czechosłowacji),jak i szkodliwa(bo w następnym roku Polska musiała w pojedynkę walczyć przeciwko Niemcom).A można było…czynnie wspierając Czechosłowację…uniknąć II Wojny Światowej…
30 maja 2019 o 20:33
Popieranie w tamtym okresie antypolskiej i pro-sowieckiej Czechosłowacji byłoby dla Polski samobójstwem, co na pewno skończyłoby się wzajemnym wykrwawieniem Niemców, Polaków i Czechosłowaków, a następnie Sowieci wjechaliby na posprzątane i zafundowaliby nam hołodomor. Niemcy były od początku przeciwne Czechosłowacji, uważali je za mini-Francję, czyli ówczesnego im antagonistę, a z Polską początkowo Hitler miał dobre relacje – w przeciwieństwie do naszych południowych sąsiadów.
Wbrew temu artykułowi zaprzeczającemu ówczesnej rzeczywistości dojście Hitlera do władzy po wcześniejszych antypolskich i pro-sowieckich rządach było (a raczej byłoby) dla Polski błogosławieństwem pod warunkiem, że od początku byśmy z nimi poszli na sojusz co powinni ówcześni rządzący Polską zrobić.
29 sierpnia 2013 o 20:31
Albo mogliśmy wpuścić na swoje terytorium wojska ZSRR tak jak Francja proponowała i niechby oni się bili prewencyjnie z Niemcami a później po zwycięstwie im kazać opuścić terytorium Polski. Rozwiewam wszystkie wątpliwości dotyczące takiego scenariusza i na pewno by nam tu komunizmu nie zainstalowali przy okazji ich przemarszu bo mieliśmy armie w całości i rezydujące władzę.
30 maja 2019 o 20:35
Sam chyba nie wierzysz, że Sowieci po skończeniu wojny z Niemcami ot tak po prostu by wyszli i nie próbowaliby zainstalować nam komunizmu (Francja by temu jeszcze przyklaskiwała podobnie jak wspomniana już Czechosłowacja).
Przepuszczenie wojsk ZSRR przez Polskę to byłoby wpuszczenie konia trojańskiego na nasze terytorium.
29 sierpnia 2013 o 21:23
Bardzo dobry tekst. IMHO była jeszcze jedna szansa na zwycięstwo Polski we wrześniu 39r., za sprawą gen.Tadeusza Kutrzeby.
Cytat z blogu Tomasza Sandeckiego:
„Śmiały plan gen. Kutrzeby
(…)Tą nieuwagę dowódcy 8. armii zauważył gen. Tadeusz Kutrzeba. Podjął on śmiały plan połączenie sił armii „Poznań” i armii „Pomorze” pod swoim dowództwem. Umożliwiłoby to stworzenie związku liczącego ok. 150 tysięcy żołnierzy, który był w stanie zagrozić wojskom Blaskowitza. Niestety bez zgody Naczelnego Wodza Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego dowódca armii „Poznań” nie mógł przejąć pod kontrolę armii „Pomorze” i przejść do ofensywy.(…)”
Całość tekstu:
http://mojhistorycznyblog.blog.pl/2013/05/07/general-tadeusz-kutrzeba-czy-mogl-zmienic-losy-kampanii-wrzesniowej-w-polsce/
pozdrawiam
29 sierpnia 2013 o 22:29
Być może skuteczna polityka zagraniczna uchroniła by nas przed niemiecką agresją w pierwszej kolejności, natomiast bezpośredni sojusz Polski z III Rzeszą nie zmieniłby znanego nam oblicza II wojny światowej, a jedynie przesuną je nieco na wschód. Po wojnie idea narodowego radykalizmu czy narodowej demokracji zostałaby pogrzebana bezpowrotnie w Norymbergii. To, że przedwojenni narodowcy i patrioci nie uratowali ojczyzny przed niemiecka napaścią nie oznacza, że przegrali. Mianowicie obronili Honor i Wiarę. Dzięki tej postawie Narodowy Radykalizm kojarzony jest z najpiękniejszymi postawali (polskie podziemie zbrojne) godnymi naśladowania. Nasz nacjonalizm jest unikatowy, ponieważ zbudowany został na fundamencie chrześcijaństwa, gdy inne nacjonalizmy w tym narodowy socjalizm odnosiły się do nihilizmu i wyznawania wyższości rasowej.
30 maja 2019 o 20:38
„To, że przedwojenni narodowcy i patrioci nie uratowali ojczyzny przed niemiecka napaścią nie oznacza, że przegrali. Mianowicie obronili Honor i Wiarę. Dzięki tej postawie Narodowy Radykalizm kojarzony jest z najpiękniejszymi postawali (polskie podziemie zbrojne) godnymi naśladowania”
Chciałbym żeby to była prawda. Niestety prawda jest taka, że poza samymi NRami narodowy radykalizm jest przez wszystkich opluwany.
„gdy inne nacjonalizmy w tym narodowy socjalizm odnosiły się do nihilizmu i wyznawania wyższości rasowej”
Bzdura
14 czerwca 2019 o 13:43
Bzdury, przekopiuję komentarz z ‚Artykułów Aryjskich’, dlaczego teza, że Polska w sojuszu z Niemcami i tak by przegrała wojnę:
„Jeśli Polska by zawarła pakt z III Rzeszą to…
A – Brytyjczycjy by nie dostali maszyny Enigmy od Polaków
B – Brytyjczycy by nie mieli najlepszych swoich pilotów pod czas Bitwy o Anglie
C – atak na ZSRR by sie zaczął przy Smoleńsku a nie przy Brześciu i dodatkowe polskie siły w tej kampanii – 60 dywizji i 1000+ czołgów – by dotarło do Moskwy jeszcze w jesieni 1941.
D – bez kampanii r1939 na Polskę, Hitlera atak na Francję by był JESZCZE łątwiejszy niż był w realii.
E – itd… inny świat by był. Bez ZSRR, bez komuny w Chinach… czyli ponad pół świata by żyło bez komuny. No i Polska by NIE była zniszczona nawet jeśli by trzymała takich jak Ukrainców pod swoim butem, ale cóż? Nie było by rzezi wołyńskiej wtedy.
Na ogół by było znacznie inaczej dla Polski i Świata.”
I można tak dalej podawać argumenty na obalenie tej tezy. Samym Niemcom niewiele brakło do zwycięstwa, w 1941 roku byli pod Moskwą, a w samej Moskwie wybuchły zamieszki. Gdyby do tego doszedł jeszcze polski sojusznik, a wraz z tym większa mobilizacja innych sojuszników Rzeszy, więcej ukraińskich, białoruskich i rosyjskich ochotników, jak i ochotników z Europy zachodniej, być może Turcja i Grecja podpisałyby pakt anty-kominternowski to Moskwa byłaby na wyciągniecie ręki, a Stalin albo by pozostał w Moskwie, co by oznaczało że zawisnąłby na sznurze, albo spierdoliłby w stronę Syberii, prawdopodobnie ktoś by go skrytobójczo zabił. A potem doszłoby do rozprawy z demoliberalnymi państwami takimi jak UK i USA, a zwycięstwo nad nimi byłoby kwestią czasu. Taka prawda
Zwycięstwo państw Osi oznaczałoby zwycięstwo idealizmu, heroizmu, postępu ludzkości i patriotyzmu nad nihilizmem, hedonizmem, wspakulturową anty-cywilizacją, kosmopolityzmem, dysgeniką i relatywizmem wszelkiego typu.
30 sierpnia 2013 o 19:23
Ja chciałbym odnieść się do ostatniego.
Jak powinniśmy się zachowywać na arenie obecnie? Otóż jestem zdania że powinniśmy trzymać opcję niemiecką pod płaszczykiem integracji europejskiej. Dlatego uważam że wyjście z Unii jest bardzo populistycznym sloganem i nie jest rozsądnym rozwiązaniem, ale zmiana tej Unii już bardziej możliwa i konieczna nawet bo tutaj byłaby wola innych państw członkowskich, a co najważniejsze samych Polaków.
Dzięki tej integracji moglibyśmy również robić ekspansję ekonomiczną na pomniejsze państwa, tak jak robią to Niemcy i kilka innych bogatych państw. Potrzebna tylko wola polityczna polityków, a że nie ma takiej to oni są do wymiany w naszym kraju i mam nadzieję że będzie się to powoli zmieniało. Stać nas na to byśmy byli bogatym krajem, potrzeba tylko ukrócić klesiostwo i patologię łapówkarską.
Co do obronności, to konieczne jest wprowadzenie znowu zasadniczej służby wojskowej, ale z naciskiem na merytoryczność i praktykę, a nie szorowanie kibli i opie*dol kotów. Trzeba utworzyć ochotniczą obronę terytorialną plus okresowe szkolenia wojskowe dla rezerwistów i rozmieścić magazyny z bronią po całej Polsce, a nie w jednym miejscu jak to miało miejsce przed II WŚ dzięki czemu wiele broni wpadło w ręce Niemców i AK miała problem z uzbrojeniem. Osobiście pokusiłbym się o szafy pancerne z bronią w każdym domu jak to ma miejsce w Szwajcarii, ale raczej spotkałoby się to ze sprzeciwem samego społeczeństwa, nie tylko mediów i lewactwa.
Niemcy i Rosja to nasi najwięksi sąsiedzi i partnerzy handlowi, czy to nam się podoba czy nie i zależeć nam powinno na partnerstwie. Obecnie tak jak kiedyś retoryka niektórych polityków psuje dobry klimat. PiS wiecznie sra się do wszystkich naokoło , a ostatnio Radek Zdradek teraz do Rosjan w sprawie Syrii. Co może jednoznacznie wskazywać że kontnuują robotę przedwojennych polityków, a nasycenie amerykańskimi agentami przyprawia o ból głowy.
Problem z Rosją – z Polski zszedł na kraje nadbałtyckie i Ukrainę, problem się oddalił nieznacznie.
Niemcy się kiszą w sosie poprawności politycznej, multikulturowości, a pomimo tego są hegemonem i dają radę na każdej płaszczyźnie. Żyjemy w ciekawych czasach i to jest moment kiedy są idealne warunki by obrać pragmatyczną drogę rozwoju naszego kraju.
31 sierpnia 2013 o 13:15
@K
Ciekawa teza, tylko problem polega na tym, że UE jest niereformowalna, jest to instytucja Nowego Porządku Świata, nawet jeżeli pozwoli na pewne reformy to i tak pójdzie swoją drogą: (Centralizacji, Biurokracji, Jednego Rządu, Jednego Państwa) oczywiście że przez politykę Niemiecką można wiele zyskać, ale można także wiele stracić, im szybciej upadnie UE tym lepiej dla nas, po za tym ruchy skrajnie nacjonalistyczne w Europie mają racje bytu: (Złoty Świt) więc jest możliwe stworzenie -Europy Wolnych Ojczyzn-.
I jeszcze jedno nie ważne czy lewicowe czy prawicowe, socjalistyczne czy kapitalistyczne partie, nawet jeżeli dokonają reformy w UE czy to nawet większej zmiany w strukturach UE, to i tak UE pójdzie tą drogą do której została stworzona, czyli: (Jednego Rządu, Jednego Państwa).