W czerwcu 1943 r. pisarz Robert Brasillach zobaczył – wraz ze swoim kolegą Claudem Jeantetem i ambasadorem Fernandem de Brinonem – doły Katynia. Niewielu pisarzy mogło dostąpić tego „przywileju” i przekazać bezpośrednią relację. Świadectwo Brasillacha, w którym wyraził swoje przerażenie tym monstrualnym spektaklem, odbiło się szerokim echem we Francji i przyczyniło sie do wzrostu nastrojów antysowieckich, wówczas dość powszechnych w naszym kraju. Tekst Brasillacha był szeroko rozpowszechniany i spotęgował nienawiść komunistów, którą żywili do pisarza od 1936 r., kiedy to zaczął wyrażać swoje opinie o Froncie Ludowym i wojnie w Hiszpanii. Ci sami komuniści – po Wyzwoleniu – byli zdeterminowani zemścić się na nim za ciosy, jakie im zadawał przez siedem czy osiem ostatnich lat. W chwili rozpoczęcia procesu (1944) rozpętali przeciwko Brasillachowi pełną nienawiści kampanię prasową: zarówno w swoich – wówczas potężnych – gazetach, jak i w prasie należącej do ich politycznych przyjaciół. Przyczyniła się ona w walny sposób do skazania i egzekucji Brasillacha.
Anne Brassié, autorka najlepszej biografii rozstrzelanego w lutym 1945 r. Pisarza zawsze widziała w tym wyroku zemstę Moskwy za niezwykle ważny reportaż o Katyniu. W czasach, gdy ZSRS skutecznie obciążał Niemców winą za tę masakrę świadectwo Brasillacha – wciąż żywe w wielu umysłach – zachowywało swój niezaprzeczalny ciężar. On widział doły, uczestniczył w ekshumacji ciał dokonywanej przez sowieckich więźniów pod okiem niemieckich żołnierzy. Opowiedział o straszliwym smrodzie Katynia: „są tam, ułożeni w rzędzie, rozpoznawalni w swoich pięknych, choć poplamionych i nadgniłych mundurach, butach i płaszczach”. Dodawał: „Spędziłem w niewoli wiele miesięcy z oficerami polskimi, teraz mogę zobaczyć ich braci”. I dalej: „Nie ma żadnych wątpliwości, że mamy przed sobą ciała Polaków… rosyjscy kopacze przecinają kieszenie i pokazują nam ich zawartość. Autentyczności papierów i ich datowaniu nie sposób zaprzeczyć. Gazeta, jakiś list – nic, co przekraczałoby miesiąc kwiecień roku 1940. Egzekucja mogła mieć miejsce na kilka dni, może tygodni przed tym czasem. Jest tylko jeden możliwy winny: sowiecki kat”. To doprecyzowanie było konieczne na wypadek, gdyby wątpliwości zaczęły się rodzić w niektórych umysłach. Brasillach jakby o tym wiedział: „Wielu nadal wierzy, że Katyń to bluff…” Ale on nie. On widział i wyciągał wniosek: „Sowieci zdekapitowali polskie elity, tak jak zdekapitowali elity krajów bałtyckich”. Tych zdań nie można mu było wybaczyć w 1945 r. Może doszło do interwencji sowieckiego ambasadora u gen. de Gaulle’a, aby nie korzystał z prawa łaski? Tak uważa Anne Brassié. Jednak dowodów brakuje, może odnajdziemy je któregoś dnia w tajnych archiwach. Pewne jest natomiast, że Brasillach musiał umrzeć. Właśnie dlatego został rozstrzelany w ten lodowaty poranek 6 lutego 1945 r. Rozstrzelany przez francuskich żołnierzy, którzy nie mogli podejrzewać, że stają się mimowolnymi zabójcami wielkiego – jednego z najlepszych w swoim pokoleniu – francuskiego pisarza, poety, krytyka, autora takich dzieł jak Notre avant-guerre, Comme le temps passe, Présence de Virgile, Corneille czy Histoire du cinéma. W sumie 30 tomów, które warto byłoby przedstawić polskiemu czytelnikowi. Brasillach, syn krainy śródziemnomorskiej, nie zdążył w swoim krótkim życiu odwiedzić Polski. Można się domyślać, że ten monarchista doceniłby kraj, któremu Francja dała tymczasowego króla, Henryka Walezego, zaś w zamian otrzymała marszałka Poniatowskiego i panią Walewską. Z poetów zapewne znał Mickiewicza, wykładowcę Collège de France, którego ciało długo spoczywało we Francji.
Ta niewielka książka ma na celu przedstawienie polskiemu czytelnikowi wielkiego i niezwykle wszechstronnego pisarza. Są powody, aby postać ta spotkała się w Polsce z większym entuzjazmem niż gdzie indziej, gdyż to właśnie Brasillach jako pierwszy potępił katyńską masakrę, będącą jedną z największych zbrodni XX wieku, który – jak wiadomo – nie poskąpił ich ludzkości.
Philippe d’Hugues, Przedmowa do wydania polskiego
„Brasillach. Ofiara „kłamstwa katyńskiego”” to pierwsza w Polsce biografia francuskiego pisarza pióra Philippe d’Hugues z 2005 roku w tłumaczeniu Łukasza Maślanki. Do nabycia w księgarniach we wrześniu.
Najnowsze komentarze