Organizatorzy kampanii „Legalna żywność lokalna”, zainicjowanej przez Fundację Partnerstwo dla Środowiska oraz Małopolską Izbę Rolniczą, zbierają w sieci podpisy w sprawie nowelizacji przepisów dotyczących sprzedaży produktów rolnych bezpośrednio u samych rolników. Petycję w tej sprawie można podpisać TU.
Prawo w Polce pełne jest absurdów także w kwestii wytwarzania i sprzedaży produktów spożywczych. Obecnie rolnik nie prowadzący działalności gospodarczej nie może legalnie sprzedać choćby kilkunastu słoików dżemu z własnych truskawek czy domowego chleba, nie mówiąc już o domowym winie, miodzie pitnym czy nalewkach. Jak podaje portal dystrybucjonizm.pl, organizatorzy kampanii przekonują, że zniesienie obecnych barier zwiększy dostęp do zdrowej żywności, skróci łańcuch pośredników i poprawi sytuację ekonomiczną wielu rolników. O dobrodziejstwach lokalnej żywności, poza jej niezaprzeczalnie wyższą jakością oraz lepszym wpływie na ludzkie zdrowie, przekonują też się wszędzie tam, gdzie w ciągu ostatnich lat szczególnie boleśnie odczuwa się skutki kryzysu gospodarczego. Produkcja oraz dystrybucja żywności, bez zbędnych pośredników, bez dyktujących swoje ceny sklepów, od dłuższego czasu sprawdza się np. w Grecji. Również za oceanem, gdzie masowo upadają zakłady pracy, a miasta wyludniają się w błyskawicznym tempie, można zaobserwować wzrost inicjatyw takich jak ta z Detroit (które oficjalnie ogłosiło w tym miesiącu bankructwo), gdzie działa już ok. 1400 przydomowych farm i ogródków, produkujących niedrogą i zdrową żywność.
Tymczasem u nas, niewielka i sezonowa produkcja konfitur czy wędlin zazwyczaj nie wystarczy, by zakładanie działalności było opłacalne, więc rolnicy boją się podejmować takie ryzyko. Inicjatorzy kampanii proponują m.in., aby rolnicy mogli sprzedawać z pierwszej ręki zarówno nieprzetworzone, jak i przetworzone produkty w ograniczonych ilościach, np. przetwory owocowo-warzywne, tłoczony olej surowy z roślin oleistych, soki, konfitury, dżemy. Chcą również wprowadzić możliwość legalnego wytwarzania serów oraz masła i jogurtów z mleka niepasteryzowanego przez hodowców w ramach już prowadzonej działalności rolniczej. Ułatwienia miałyby dotyczyć także sprzedaży bezpośredniej domowego chleba, nalewek, win i cydrów oraz surowej wołowiny, cielęciny i jagnięciny ze zwierząt pochodzących z własnej hodowli.
Na podstawie: dystrybucjonizm.pl
29 lipca 2013 o 11:51
Świetna informacja!Moi rodzice posiadają niewielkie gospodarstwo i ta inicjatywa rozwiązuje wiele problemów z ogromnej ilości ,które nękają rolników w ostatnim czasie.Zakaz uboju wpłynoł nie korzystnie na wszystkich rolników a nie jak myślą wielce moralni na „okropnych złych farmerów „,którzy co prawda dostali ugodzeni ale mają większe możliwości niż mały rolnik.Choć mam neutralny stosunek do uboju rutualnego to widze ,że mimo wszystko i tak najubożsi rolnicy ,którzy często o tym nie mieli pojęcia dostali po tyłkach.
29 lipca 2013 o 13:42
,,Obecnie rolnik nie prowadzący działalności gospodarczej nie może legalnie sprzedać choćby kilkunastu słoików dżemu z własnych truskawek czy domowego chleba, nie mówiąc już o domowym winie, miodzie pitnym czy nalewkach. ”
Przy czym robią to rolnicy regularnie na bazarach handlowych – to tym bardziej świadczy o niedostosowaniu obecnego prawa do realiów.
29 lipca 2013 o 16:25
Dokładnie i z powodu tak absurdalnych przepisów z rolnika robi się prawie przestępce..
30 lipca 2013 o 16:39
To polskie prawo takie dziadowskie? Czy Unia też rzuca jakieś kłody pod nogi?
Prócz żywności w Polsce zdecydowanie jest też za mało bazarów. Pewnie na początku rozchodziłyby się chińskie produkty, ale zawsze jest to oddolna konkurencja wobec wielkich graczy którzy ustawiają rynek jak chcą i też sprzedają chińskie produkty.