Przepływ broni na rzecz rebelii w Syrii zaczął się już oficjalnie, głównie ze strony Arabii Saudyjskiej i Kataru, w ramach przygotowań do wielkiej bitwy o Aleppo. Będzie to próba odbicia dobrej passy rządu, który za wszelką cenę chce wyzwolić to miasto z rąk zbrojnej opozycji, kontrolującej większość jego dzielnic oraz obszarów peryferyjnych.
Przedstawiciele 11 krajów z tak zwanej grupy „przyjaciół Syrii”, na czele z USA, spotkali się w Doha (Katar), celem omówienia potrzeb dla najemników i gangów „demokracji”, zwłaszcza w kontekście dostarczenia im nowoczesnej broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej oraz wprowadzenia strefy zakazu lotów na południu i północy Syrii, podobnie jak to miało miejsce w Iraku przed inwazją i okupacją z 2003r.
Arabia Saudyjska, która wykazała w tym pomyśle najwięcej entuzjazmu, zaopatrzyła w ostatnich tygodniach rebeliantów w pociski przeciwczołgowe Konkurs i zapowiedziała, że przekaże również baterie pocisków przeciwlotniczych, które miałyby skutecznie sparaliżować operacje syryjskich sił powietrznych. Wraz z Katarem, Saudowie byli najbardziej poszkodowani klęską w al-Kusajr; teraz, chcą to sobie zrekompensować w Aleppo.
Wieści napływające z Jordanii głoszą, że wyżsi oficerowie wojska francuskiego współpracują z jednostkami zbrojnej opozycji w zakresie szkolenia w obsłudze pocisków przeciwlotniczych i innej broni, dostarczonej rebeliantom w ostatnim czasie.
W administracji Obamy toczy się spór pomiędzy sekretarzem Johnem Kerry’m, który nalega koniecznie na interwencję w Syrii, a Martinem Dempsey’em, dowódcą sił zbrojnych USA, który jest temu przeciwny; tym niemniej wydaje się, że obaj uzgodnili już tymczasowe powierzenie kwestii syryjskiej swoim arabskim sojusznikom, szczególnie Arabii Saudyjskiej i Katarowi, co oznacza przejęcie przez te kraje pełnej odpowiedzialności za proces przekazywania arsenałów.
Obama, który nadal odczuwa skutki klęski prowadzonej przez siebie polityki w Afganistanie, spowodowanej rozpoczęciem negocjacji z Talibami, nie chce fundować sobie kolejnego zawodu w Syrii, dlatego próbuje swoich sił w „eksporcie” tego problemu do Francji, Wielkiej Brytanii i arabskich sojuszników. Ironią losu jest, że ten sam kwartet odpowiadał za obalenie Muammara Kadafiego w Libii, zaś Obama i Dempsey zdążyli sobie uświadomić, że Assad to nie Kadafi, a Syria to nie Libia.
Nikt nie jest w stanie prognozować, jak będzie wyglądać Syria i Bliski Wschód w najbliższych miesiącach i latach, jak będzie zachowywać się Rosja i BRICS z jednej strony, a „oś dobra”, czyli USA i Europa, z drugiej. Rosja była zmuszona do porzucenia Iraku, oszukana w sprawie Libii, jednak nie zamierza tym razem odpuścić Syrii Assada. Władimir Putin powiedział stanowczo, że nie zgodzi się na żadną strefę zakazu lotów w tym kraju. To z kolei skłoniło „przyjaciół Syrii” do zachowania ostrożności, wiedzą oni bowiem, że kwestia syryjska jest kluczowa dla Rosji, jak również pozostaje sprawą życia i śmierci dla ruchu oporu, czyli Iran-Hezbollah. Warto również zauważyć, że arabska wiosna przyczyniła się do ratowania ogarniętych kryzysem gospodarek strefy euro, ze względu na uderzenie w rynki turystyczne krajów bliskowschodnich i wypełnienie wakuum przez znajdujące się w trudnej sytuacji kraje Europy południowej.
Spoglądamy teraz na Aleppo, które albo zamaże klęskę sił „demokracji” i ponownie przechyli szalę na korzyść jej sojuszników, albo zakończy kryzys syryjski raz na zawsze.
Tarek Alkafri
Korekta: Nacjonalista.pl
Autor to współpracownik Portalu Nacjonalista.pl. Urodził się w Libii, od strony ojca jest Palestyńczykiem. Większość życia spędził w Damaszku, w palestyńskiej dzielnicy uchodźców Al-Jarmuk. Deklaruje się jako arabski nacjonalista, sympatyzuje także z polskim i europejskim nacjonalizmem.
29 czerwca 2013 o 01:38
Na pocieszenie
Syria: Tal Kalakh wzięte bez walki
http://xportal.pl/?p=9140