To już taka wrocławska tradycja: 365 dni w roku środowiska liberalno-lewicowe odmieniają w kontrolowanych przez siebie mediach słowa „Narodowe Odrodzenie Polski”, „kibice”, „nacjonalizm” we wszystkich możliwych przypadkach, deklarując, że „cała sala śpiewa z nami”: faszyzm we Wrocławiu „no pasaran”. Życie bywa jednak brutalne i za każdym razem okazuje się, iż rzeczywistość nijak ma się do senny majaków lewicy. Tak było i 23 marca. Wiele miesięcy przygotowań, zaangażowanie pierwszo-stronicowych „nazwisk” (Frasyniuk, Dutkiewicz) w inicjatywę mająca przełamać zjawisko, które „Gazeta Wyborcza” określiła dosadnie: „NOP terroryzuje Wrocław” (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,13473428,NOP_terroryzuje_Wroclaw.html) – i … Nic.
Ledwo kilkaset osób stawiło się na wrocławską „Paradę Wrocław dla wszystkich bez nienawiści!”. Oczywiście według „GW” towarzystwa było 1,5 tysiąca, ale już samo to jest przyznaniem się do porażki. Gdyby nawet owo półtora tysiąca było prawdą, jak nią nie jest, to mamy do czynienia z nędzą samą w sobie – porównując do zaangażowania finansowo-propagandowego a nade wszystko do efektów wrażych nacjonalistycznych działań, organizowanych we Wrocławiu miesiąc w miesiąc. Jak donosi uprzejmie oficjalny portal miejski wroclaw.pl, (http://www.wroclaw.pl/powstaje_kolejny_most__wroclawski_most_tolerancji,.dhtml), w ubiegłym roku na akcje „antyrasistowskie” miasto wyłożyło (wraz z brukselskim wsparciem) 8 milionów złotych pieniędzy publicznych. Porównując tę kwotę (która jest tylko kwotą ujawnioną, a nie rzeczywistą, bo nasze pieniądze przeciekają i innymi drogami), do liczby osób zaangażowanych w ostatnią manifestację otrzymujemy dość ciekawą informację. Otóż utrzymanie jednego „antyrasisty” kosztuje każdego wrocławianina 10 tysięcy złotych rocznie, na każdy lewacki łeb. Trochę drogo, można powiedzieć, jak na „powszechna społeczną inicjatywę, będącą wyrazem sprzeciwu mieszkańców miasta na rosnącą falę przemocy, ksenofobii, rasizmu i nacjonalizmu”. „Powszechna inicjatywa”, której uczestników można zamknąć w kącie sektora dla gości na stadionie Śląska – tak oto właśnie wygląda „masowość” według liberałów i lewicy.
I już tak na koniec, dla podniesienia na wyższy poziom poczucia satysfakcji i dobrego humoru, cytat z dyskusji po-paradowej na portalu „Gazety Wyborczej”; słowa o tyle ciekawe, że wypowiedziane przez uczestnika Wielkiej Pomyłki: „Frekwencja bardzo na plus. Z mojej strony jednak pewna uwaga do stowarzyszenia Nomada. Przyprowadzacie Romów na marsz jak najbardziej ok, tylko dlaczego oni żebrzą wśród uczestników?”.
Rafał Kondycki
24 marca 2013 o 15:16
Lewacy jak zwykle pomnożyli liczbę uczestników spędu x4 i napisali, że „odcinają tlen skrajnej prawicy”
24 marca 2013 o 19:27
„Przyprowadzacie Romów na marsz jak najbardziej ok, tylko dlaczego oni żebrzą wśród uczestników?”. To mnie rozwaliło. Aż ne iwierzyłem, ale w dysujach na GW ten wątek sie pojawia często :))
24 marca 2013 o 19:59
ale literówek narobiłem, jak nie przymierzajac cygan jakiś
24 marca 2013 o 22:20
Dla potomności:
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=441413989272481&set=a.388525104561370.92080.386315071449040&type=1&theater
24 marca 2013 o 22:34
Już dawno nie widziałem we Wrocku tylu zamaskowanych bojówek antify, którzy tylko czekali na jakąś zadymę….gdzie kibicie, narodowcy..? Jakaś kontrmanifestacja?
24 marca 2013 o 23:11
Gdyby ruszyła poważna akcja na skalę twierdzy Wrocław, to by smród po nich nie został. Tylko po co sobie ręce brudzić ? Przecież to pachniało prowokacją na milę.
24 marca 2013 o 23:22
Jakie bojówki? Parudziesięciu gimbusów w czarnych kapturach, cyganów było więcej
25 marca 2013 o 00:35
Dla tych co płaczą, że nie było kontry. Nikt nie będzie się pchał w takie gówno. Zwłaszcza po ostatnich akcjach. Tajniak na tajniaku. Wszędzie kamery, policja. Choć nie ukrywam, że nasi kolorowi towarzysze byli wciąż obserwowani i dobrze wiedzieli o tym, że nie są sami.
Ale i tak najlepsi byli ci „zwiadowcy” tolerancji, którzy jeździli ulicami wokół pochodu na rowerach i patrolowali okolicę. Strach wypisany na twarzach.
25 marca 2013 o 00:37
A i jeszcze jedno. Jak demo się skończyło, wszyscy zapadli się pod ziemię. Dosłownie. Chyba nikt nie wracał na własną rękę. Z tego co było widać, wszyscy weszli do jakiejś nory i tam siedzieli. Oczywiście w promieniu 500m. kilkaset tajniaków w Fiatach Bravo.
25 marca 2013 o 21:01
NR, no bo odcinają tlen prawicy. Patrząc na te ich występy wielu z nas udusi się ze śmiechu