life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Maciej Sieniawski: Z rozważań nad narodowym radykalizmem (III)

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Prezentowana przez nas praca Macieja Sieniawskiego jest manifestem ideowym polskich nacjonalistów okresu wojny. Jest to tekst ważny, który – mimo upływu ponad siedemdziesięciu lat od jego powstania – nie stracił nic ze swej aktualności. Nie jest to jednak dzieło powszechnie znane. Pragnąc wypełnić poważną lukę, jaką jest jego nieobecność wśród najcenniejszych pozycji polskiej myśli politycznej, zdecydowaliśmy się na jego publikację na łamach naszego pisma.

GOSPODARSTWO

W każdym gospodarstwie rozróżniamy: organizację i samo gospodarowanie, tzn. wykorzystywanie organizacji dla pewnych celów praktycznych. Pomiędzy obydwoma wymienionymi czynnikami istnieje ścisła współzależność, polegająca na tym, że organizacja ogranicza zakres celów gospodarowania i wybór środków, a zamierzone cele stają się osiągalne, a środki skuteczne tylko wtedy, jeżeli mieszczą się w jej ramach. Organizacja gospodarstwa zbiorowisk ludzkich opiera się na dwóch trzonach prawa cywilnego: na prawach rzeczowych i zobowiązaniowych, ściślej zaś na dwóch podstawowych pojęciach — własności i umowy.

Pierwsze z nich określa stosunek człowieka do dobra materialnego, drugie stosunek ludzi między sobą w obrocie gospodarczym. Obydwa kształtowały się bardzo różnie wciągu dziejów: inaczej wśród ludów osiadłych, inaczej wśród koczowników; czym innym były na terenach przeludnionych, jak na bezludziu. W starożytnej na przykład Judei własność indywidualna istniała tylko w ruchomościach, a ziemia była we władaniu kolektywnym; niektóre zaś zobowiązania co jakiś czas zmieniały swą ważność. W pewnych okresach historii Rzymu istniało nieograniczone władanie indywidualne we wszelkich dobrach, a w średniowieczu europejskim było ono znacznie skrępowane. Bogactwo form jest olbrzymie i przykładów można by mnożyć bez liku. Piszący zwraca na nie uwagę, ażeby ustalić, że zakres omawianych praw, ich przedmiot i podmiot zmieniały się wciągu dziejów. Niezmienna pozostaje tylko ich istota, wyrażająca się jeśli chodzi o własność w tym, że jest ona zawsze, określając popularnie, stosunkiem nadrzędności człowieka do tego, co w danym okresie historycznym uważa się za rzecz, jego prawem do ciągnięcia z niej pożytków dla siebie; jeśli zaś chodzi o umowę we właściwości człowieka przyjmowania na siebie obowiązku względem innego człowieka mocy tego ostatniego dochodzenia wykonania tego obowiązku.

Istnieje więc dostateczna racja w twierdzeniu, że oba zjawiska są jednakowo człowiekowi przyrodzone, stanowiąc pewną właściwość jego natury; że powinny być zaliczone do rzędu norm, nazywanych prawem naturalnym. Istniejące dziś pojęcia własności i umowy wywodzą się z prawa rzymskiego, z tej mianowicie epoki, kiedy regulowały one stosunki gospodarstwa wielkokapitalistycznego, z jego koncentracją majątków, problemami agrarnym i socjalnym oraz jego cyklicznymi kryzysami; innymi słowy ustroju, którego obraz dość wyraźny pozostawił w spadku po sobie Tacyt. Były to czasy rozwoju prawa, zarazem jednak czasy postępującego już rozkładu Imperium Romanum i schyłku ówczesnego świata. Nasze pojęcia prawne noszą w sobie taką samą dekadencką doskonałość konstrukcji i to samo źródło upadku. Wyraża się ono w stanowisku, jakie człowiek zajmuje w ustroju gospodarstwa. Określane mianem indywidualizmu, polega na uznawaniu egoistycznych dążeń jednostki za podstawę organizacji gospodarowania. O ile sformułowanie prawnicze indywidualizm uzyskał jeszcze na Forum Romanum starożytnego Rzymu, o tyle uzasadnienie gospodarcze dopiero w wieku dziewiętnastym w doktrynie liberalizmu ekonomicznego.

W zastosowaniu do obu omawianych pojęć prawnych indywidualizm oznacza tłumaczenie ich zawsze na korzyść jednostki i zgodnie z jej wolą. Interpretację przeciwną dopuszcza tylko w wypadkach wyraźnie prawem przewidzianych, zatem w drodze wyjątku od samej zasady. Wola jednostki i jej uprawnienia decydują ostatecznie nawet wówczas, kiedy ich zastosowanie kłóci się z istniejącym poczuciem słuszności, byle nieopatrzonym sankcją prawną. Więc właściciel fabryki ma prawo ją zamknąć, jeśli rentowność jej produkcji spadła i może to uczynić, chociaż tym czynem pozbawia setki i tysiące nieraz rodzin robotniczych środków do życia. Właściciel obszaru rolnego może nie obsiewać terenów, bo mu się produkcja zboża nie opłaca, chociaż plon tego terenu może zaspokoić potrzeby wielu rodzin małorolnych, żyjących w nędzy w najbliższej okolicy zaniedbanego folwarku. Mogą tak czynić, bo to jest ich prawo, które na ich korzyść powinno być tłumaczone. Dalej ubogi kmieć, któremu wojna spaliła chudobę, zabiła inwentarz, przeorała lejami i rowami pola, musi po zawarciu pokoju płacić długi, które kiedyś zaciągnął, żeby odbudować spalone gospodarstwo. Musi je płacić, choć stracił gospodarstwo bez swojej winy, tylko dlatego, że wierzyciel ma prawo od niego wymagać zwrotu należności. Wierzyciela nic nie obchodzi wojna i jej skutki, jego obchodzi zobowiązanie, kiedyś jemu dane, którego nikt mu odebrać ani uszczuplić nie może wbrew jego woli.

Reperkusje powyższej zasady w gospodarowaniu uprzywilejowują metody egoistyczne, aspołeczne i amoralne, hamulce bowiem działające w jednostce wyłączone zostały poza sferę gospodarczą, na którą przestały bezpośrednio oddziaływać. Pojawia się usamodzielnienie pojęć gospodarczych, pomieszanie ich z pojęciami moralnymi zatrata wszelkiej miary porównawczej między nimi. W rezultacie tworzy się ideał człowieka gospodarczego, nowy sformułowaniem a stary treścią, który prowadzi do nadmiernej koncentracji majątków, wyolbrzymia rolę kapitału i oddaje ludzkość z powrotem w niewolę rzeczy. W parze z tym idzie przerost tzw. abstrakcyjnych form, jak weksel, czeki wszelkiego rodzaju spółki kapitałowe. Współczesny typ człowieka interesu najlepiej określa słowo aferzysta, jedyne, które daje nam pełne wyobrażenie o ludziach pokroju braci Perreire, Stinnesa, Kreugera, Stayiskyego, Barmatów i im podobnych. Coraz trudniej określić, gdzie kończy się gospodarowanie, a zaczyna zbrodnia.

Od pewnego czasu, pod wpływem ruchów nacjonalistycznych i socjalistycznych życie gospodarcze ulega przekształceniu. Socjalizm, przyjmując doktrynę klasową, dopatruje się źródeł zła przede wszystkim we własności. Zmierza tedy do jej rzekomej całkowitej zagłady przez odebranie człowiekowi prawa wyłącznego korzystania z jakiegokolwiek bądź dobra. Wszystkie one mają pozostawać w dyspozycji wszystkich; każdy człowiek wobec każdej rzeczy ma zająć postawę podobną do tej, jaką zajmuje wobec niej dzisiejszy właściciel. Używając współczesnych wyobrażeń, człowiek w socjalistycznym ustroju ma posiadać wszystko i nic zarazem.

Należy się tutaj małe objaśnienie. W życiu publicznym trzeba odróżnić marksizm od leninizmu. Radykalne stanowisko wobec własności należy dzisiaj bardziej do politycznego programu tego ostatniego, podczas kiedy polityczny marxizm, tzn. socjalizm II międzynarodówki, jest bardziej ugodowy, zadawała się kontrolowaną koncentracją własności oraz spółdzielczo lub państwowo zorganizowaną dystrybucją; zadawała się więc zawężeniem zakresu własności i wolności umowy. Oba jednak, wychodząc z założeń materialistycznych, różnią się od liberalizmu bardziej metodą, niż zasadami. Rzeczywiście wprowadzają nowe uszeregowanie pojęć i liberalny chaos zastępują hierarchią, w której pojęcia gospodarcze stają przed wszystkimi innymi, ale są to te same pojęcia, co dawniej. Zmieniają dalej podmiot gospodarowania, stawiają w miejsce jednostki zbiorowość, ale zmiana ma charakter czysto mechaniczny i nowy, zresztą sztuczny, podmiot staje się tylko spadkobiercą niezmienionych uprawnień starego. Kapitalizm indywidualny zostaje zastąpiony kapitalizmem państwowym.

***

Postawa nacjonalizmu względem gospodarstwa jest biegunowo różna. Jako ruch wyrasta z podłoża i zmierza do celu, które nie mają charakteru gospodarczego. Układ stosunków gospodarczych zbiorowości stanowi jedno z wielu zagadnień, które napotyka na swojej drodze, jednak nie jedyne i nie główne. Postaw a zatem nacjonalizmu wobec zjawisk gospodarczych zależy od warunków faktycznych i nie może wyrażać się w jakiejś powszechnej, sztywnej i niezmiennej doktrynie.

Działają, bo działać muszą, konsekwencje historycznego wniosku, że co w pewnej epoce gospodarczej bywa uznawane I dobre, w innej może być złe. Zjawiska gospodarcze w rozumieniu nacjonalistycznym nie rozwijają się samodzielnie, ale w zależności i współistnieniu z innymi zjawiskami. Nie są przeto, jak socjalizmie materialistycznym, głównym tworzywem dziejów, ani nawet, jak w liberalizmie, jednym z najważniejszych.

W skutkach nacjonalizm nie uznaje tzw. praw gospodarczych, a tym bardziej gospodarczych pewników, które, jak potwierdzają krytyczne badania, są nimi dla określonego ustroju, ale niekoniecznie być nimi muszą w ekonomii w ogóle. Poza dogmatem człowieka gospodarczego dotyczy to m.in. prawa podaży i popytu, teorii ceny i pieniądza, stosunku pracy do kapitału, a przede wszystkim fundamentów każdej organizacji gospodarczej, tzn. praw rzeczowych i zobowiązań.

Oba ostatnie są w nacjonalizmie narzędziami w służbie wspólnoty, takimi samymi, jak każde inne. Stosunek ruchu narodowego do nich układa się pozytywnie z dwóch względów: po pierwsze, bo zdradzają cechy zjawisk przyrodzonych naturze ludzkiej; po drugie, bo zapewniają trwałą podstawę rozwojową jednostce. Taka postawa jest warunkiem prawidłowego kształtowania się zbiorowości, która wymaga pozostawienia pewnej gospodarczej niezależności rozwojowej poszczególnym swoim składnikom dla umożliwienia swobodnych procesów selekcyjnych. Nie znaleziono zaś dotychczas innych sposobów, którymi niezależność tę dałoby się osiągnąć, ani środków, którym i można by ją skutecznie zastąpić.

W tym wszystkim jednak trzeba „mocno stanąć na gruncie rozróżniania między prawem posiadania, a prawem używania” (enc. Quadragesimo Anno). Niezależność, która płynie z praw rzeczowych i zobowiązaniowych, mus i mieścić się w ramach ustroju wspólnoty narodowej, służąc sprawie jej scalania. Prawniczo uzależnia to interpretację tych praw nie tylko od interesu i woli jednostki, alei od interesu zbiorowości. W porównaniu do pojęć dzisiejszych oznacza to dopuszczenie, obok rozszerzającej, wykładni zwężającej indywidualne prawa rzeczowe, także wykładnię umowy niezależną od woli stron. Nieśmiała próba o zbliżonej tendencji uczyniona była w projekcie polskiego Kodeksu Zobowiązań. Chodziło mianowicie o wykonanie umów w razie zmiany okoliczności, spowodowanej działaniami wojennymi i klęskami wyjątkowymi. Jedyny przepis w tym przedmiocie został jednak z projektu usunięty przez Ministerstwo Sprawiedliwości po zebraniu opinii kół gospodarczych.

Istota nacjonalizmu wymaga oceny każdego aktu gospodarczego o charakterze prawnym lub poza prawnym z narodowego punktu widzenia. Jeżeli dziś osądza się go wychodząc z założeń interesu jednostkowego, dlaczegóż nie miano by tego uczynić, wychodząc z założeń interesu zbiorowego grupy etnicznej. Nie ma podstaw do mniemania, że zrozumienie interesu jednostkowego wymaga mniejszych kwalifikacji, albo jest bliższe umysłowości ludzkiej, niż zrozumienie interesu zbiorowego. Wartość pojęciowa jednego i drugiego jest ta sama.

Oczywiście unarodowienie życia gospodarczego wywraca tradycyjny porządek wymiany. Mówi się, że wprowadzi ono chaos i niepewność do gospodarstwa; w szczególności, że przez nie prawo zastąpi się utylitaryzmem. Twierdzenie niczym nie uzasadnione, bowiem chaos i niepewność do których doprowadza gospodarka indywidualistyczna osiągają już granice trudne do prześcignięcia. Natomiast argument utylitaryzmu jest fałszywy. Utylitaryzm zastępuje prawo tylko w takim ustroju, gdzie, jak w komunizmie, jednostka przestaje być podmiotem prawa i schodzi właściwie do rzędu jego przedmiotów. W ustroju nacjonalistycznym, w którym jednostka pozostaje podmiotem praw, oba pojęcia nie wykluczają się wcale, bo utylitaryzm nie dotyczy wówczas samego prawa, a jego wykładni. Istnieje zaś w niej jednakowo dzisiaj, jak i za czasów rzymskich. Chodzi o coś zupełnie innego: mianowicie o zastąpienie dzisiejszego utylitaryzmu indywidualistycznego, utylitaryzmem nacjonalistycznym.

Narodowe gospodarowanie kształtować się musi zależnie od obiektywnych potrzeb czasu i przestrzeni, a nie subiektywnych interesów jednostki, jest zatem gospodarką celową i regulowaną, słowem planowaną Cele polityki ekonomicznej określają ogólne wymagania narodowej sprawiedliwości społecznej. Dzięki niej planowanie posiada stale sztywne, ponad- gospodarcze założenia główne, którym jest dobro zbiorowe określonej grupy etnicznej.

Będzie nim zawsze utrzymanie równomiernej decentralizacji w gospodarce międzynarodowej, a w gospodarstwie narodowym wybór celów i środków, zapewniających mu najlepsze warunki rozwoju w kompromisie, którym będzie ekonomia międzynarodowa związków lokalnych i ich powiązania światowego. Najlepsze warunki rozwoju uzyskuje się przeważnie, ale niekoniecznie, przez zapewnienie wspólnocie najsilniejszej postawy w zespole innych wspólnot.

Wszystkie inne założenia mogą być i zazwyczaj będą wypadkową wielu zdarzeń i pogląd ów z zakresu produkcji i dystrybucji, a więc dziedziny praktycznego ideału gospodarczego danej wspólnoty. Zdaniem piszącego, w czas ach współczesnych ideał ten kształtuje się po myśli tendencji następujących:

Wzrost świadomości narodowej upowszechnia zjawisko narodowej niwelacji, której postulat, aby każda jednostka świadoma swojej przynależności narodowej otrzymała możność swobodnego i pełnego do jej potrzeb oraz zdolności udziału we wszystkich osiągnięciach cywilizacyjnych i kulturalnych wspólnoty, wymaga możliwie równomiernego podziału dochodu społecznego. W przeżywanym przez nas okresie historycznym, który udział najszerszych warstw społecznych w życiu kulturalnym nie jest już teoretycznym postulatem ale faktem, kiedy jednocześnie kurczą się gospodarczo atrakcyjne obszary, a wzrasta znaczenie produkcji masowej, podział dochodu społecznego przestał być dawno wypadkową wolnej konkurencji. Nowocześni Gracchowie, żyjący w świecie literackich złudzeń i karmiący bezrobotny lud zasiłkami i kinem, niczego nie nauczyli się od swoich niefortunnych rzymskich poprzednik ów. W ten sposób rozdzielają nie dochód społeczny, ale nędzę i poniżenie; siejąc demoralizację. Hodują nowe hordy barbarzyńców i pozbierają chyba własne głowy w dniu, kiedy spadną one pod ciosami gniewu zawiedzionego ludu.

Zagadnienie podziału dochodu społecznego w gospodarce narodowej jest zagadnieniem pracy. Każdy, kto naprawdę chce pracować, pracę dostanie, choćby przez to skurczyły się dywidendy i opustoszały fabryczne gabinety uznanych, wysokopłatnych rzekomych specjalistów i dyrektorów. Praca zawsze stoi przed zyskiem i zapewniać musi jednostce dochód, który pozwoli jej, nie jak dotychczas harować i wegetować na poziomie minimum egzystencji, ale założyć rodzinę, wychowywać i kształcić dzieci, cieszyć się nim i oraz korzystać z godziwych osiągnięć cywilizacji i kultury.

Pierwszeństwo pracy utrzyma się, choćby przez nie zawaliły się dzisiejsze zasady pieniężnego obrotu. „The creation of money, or the right to use the labour of the people is only limited by t/w amount of labour which is idle. The creation of money for speculation is on eyil, but the creation of money for useless production is also an eyil” (Arthur Woodburn: The Myster y of Money — wyd. w Londynie).

Znaczenie pieniądza polega na tym, że jest on środkiem ułatwiającym wymianę. Z chwilą kiedy pieniądz zamiast ułatwiać utrudnia tę wymianę nie spełnia swego zadania. Wówczas jest sposobem ochrony, albo środkiem wyzysku, ale przestaje być pieniądzem. Dla nacjonalizmu wartość posiada pieniądz we właściwym jego znaczeniu, ponieważ wewnątrz grupy etnicznej uprzywilejowanie materialistyczne nie może mieć zastosowania pod żadnym pozorem, jako prowadzące do klasowości.

W prawach rzeczowych ideał narodowy zdąża z jednej strony ku ich, a szczególnie własności, upowszechnieniu, z drugiej do kontroli ich używania, aż do odjęcia tych praw jednostce, która czyni z nich użytek niezgodny z interesem ogółu. Natomiast w zobowiązaniach ideał narodowy zaznacza się wzmożeniem dążności wyrównywania pokrzywdzenia w każdej postaci i z jakichkolwiek bądź przyczyn, nawet niezależnego od woli stron zainteresowanych, oraz do regulowania lub anulowania zobowiązań, które, nie czyniąc pokrzywdzenia stronom, przynoszą jednak szkodę ogółowi narodowemu. Skutki tych tendencji w dziedzinie odszkodowań doprowadzą do zrealizowania słusznej zasady potrącania z masy odszkodowania nadmiernych korzyści, jakie jednostka uzyskała przez korzystanie z rzeczy, dającej jej tytuł do odszkodowania. Jest przy tym rzeczą bez znaczenia, czy jednostka uzyskując nadmierną korzyść działała świadomie, czy dostała premię okolicznościową.

***

Nacjonalizacja życia gospodarczego ma na celu podporządkowanie tego życia narodowi, a przez naród uspołecznionej jednostce. Rozwój produkcji i jej organizacja, podział rynków, problemy walutowe, skarbowe i prawne nie istnieją samodzielnie i niczemu nie przewodzą. Przed nimi, a właściwie ponad nimi stoi wspólnota narodowa. W zapomnienie odchodzi na zawsze człowiek gospodarczy. Szykuje się do odejścia człowiek robot, a na ich miejsce przychodzi człowiek żywy.

WŁADZA

Teoria rozróżnia trzy klasyczne rodzaj władzy: monarchiczną, oligarchiczną i demokratyczną. Jednostkowe rządy absolutne są zjawiskiem niemal niespotykanym. Nawet Hitler nie posiada (pisane w 1942] przywileju wyłączności władzy, ale rozkłada się ona na szeroką sieć partyjnego zespołu. Demokracja, czyli czyste rządy, jest legendą. Nigdy lud sam nie rządził. W najlepszych dla klasycznej demokracji czasach małych republik greckich rządziła garstka polityków — spryciarzy lub oratorów, którzy mocą swej wymowy lub zręcznością w innym sposobie jednania ludzi potrafili klajstrować opinię dla swoich zamiarów.

A czasy współczesne? Może skorumpowany parlamentaryzm francuski był wyrazicielem woli i interesów większości francuskiego ludu; może sowieckie zjazdy delegatów z ich mowami prześwietlonymi do obrzydliwości błyskiem płytkiego, urzędniczego służalstwa dla będących chwilowo u władzy, może one służą interesom większości ludów ZSRR; może wreszcie demokracja typu XIX-wiecznego, jaką mozolnie klecono na oczach wielu z pośród nas w Polsce po roku 1918?

Cudu dokona ten, kto zdoła doszukać się w podstawach, z których wyrastały większości ludowe czegoś więcej ponad egoistyczne, prymitywne instynkty, sprytnie wykorzystywane przez zorganizowane, świadome swoich celów, małe i mało widoczne zespoły ludzi. Współczesna wiedza o psychologii mas, choć nie wyszła jeszcze z powijaków, zna dziesiątki sposobów spontanicznego” wywoływania „,woli większości” wbrew jej własnym, żywotnym interesom i bez potrzeby czynienia cudów nad urną. Lud, gromada, tłum — mechaniczne zespoły jednostek, luźno utrzymywane przypadkowymi i nietrwałymi więzami, nigdy nie rządziły. Rządziła za nie i przez nie, a często wbrew nim taka lub inne oligarchia. Lud był i jest dotychczas, mimo całej tradycyjnej pseudo-demokratycznej frazeologii w większości swej nie podmiotem, ale przedmiotem władzy mafii i klik. Jak śmiesznie i żałośnie zarazem wyglądały duże zebrania ludowe, których przebiegi wynik ułożone były na wiele dni przed terminem w czterech ścianach jakichś pokojów, w zespole kilku zaledwie osób! Jeżeli przewidywano niespodzianki, to chyba dla urozmaicenia nudnego widowiska. Trzeba obserwować takie widowisko, widzieć grę dyskusji, słyszeć długie, pozbawione w ogóle znaczenia mowy, zadać sobie trud i prześledzić zaskakiwanie klawiszy niewidzialnej dla tłumu reżyserii, aby należycie ocenić wartość podobnej demokracji.

Każde społeczeństwo dzieli się na szereg odłamów. Są w nim ci, którzy nie wybiegają ambicjami poza krąg spraw im najbliższych. Sławieni przez Voltaire”a całe życie chodzą koło swojego ogródka. Stanowią oni trzon każdego społeczeństwa. Są jednak i tacy, mniej liczni, ale znacznie bardziej ruchliwi, którym szara praca nie wystarcza. Oni dążą do przewodnictwa, do władzy. Znamy całe epoki w dziejach, kiedy zaspokajanie tych właśnie potrzeb uwarunkowane było powodzeniem. Wytwarzał y się warstwy w których pochodzenie pociąg ało za sobą uprzywilejowanie majątkowe i społeczne. Różne przyczyny podważyły zasadę pochodzenia. W tym samym czasie stara rządząca warstwa zaczęła na ogół tracić swój rozpęd społeczny i swoje majątki.

Nowi ludzie, którzy sięgnęli po spadek po niej, mieli duże ambicje, ale nie mieli, jak zwykle na początku bywa, ani jej tradycji, ani jej niezależności materialnej. I stało się, co się stać musiało, że władza dla nich była źródłem zaspokojenia nie tyle ich skłonności przywódczych, ile ich nienasyconej jeszcze chęci zysku. Nadejście tych przemian zbiegło się z rozwojem liberalizmu, który ułatwiał gromadzenie bogactw w rękach jednostek, ale nie sprzyjał panowaniu tradycji w rządach. Zabrakło czynnika, który w rządzeniu mógłby skutecznie zastąpić pozytywne wartości, wytworzone poprzednio przez urodzenie. Stawały się one coraz bardziej równoznaczne z posiadaniem bogactwa.

Nowa warstwa rządząca była młoda i prężna, ponieważ tworzył ją element wychodzący za zmiennej, świeżej gry sił ekonomicznych, dopiero co wyzwolonych. Nowi panowie reprezentują zupełnie nowe wartości. Wyniosła ich walka ze wszystkim, co przedtem rządziło, więc przede wszystkim walka ze szlachectwem i hierarchią kościelną. Z dawnych wartości zatrzymują niektóre pozory, podnoszące splendor zewnętrzny i ułatwiające ich stopniowe umacnianie pozycji w masach nieskorych do łatwego przejmowania rewolucyjnych nowości. Wszystko inne odrzucają jako obce. Ówczesny nowy porządek wynoszący umowę do zasady naczelnej współżycia ludzkiego buduje na niej również istnienie swojej warstwy rządzącej. Wytwarza się klasa plutokracji, opierająca się na sieci stowarzyszeń, które reprezentują solidarność posiadaczy i istnieją dzięki przestrzeganej zasadzie kooptacji nowych ludzi. Te towarzystwa o różnorodnym charakterze: gospodarczym, towarzyskim, politycznym, mistycznym sprawują obecnie właściwe rządy w sposób mało widoczny dla ogółu, ale bardzo skuteczny dla siebie. Środkiem utrwalenia ich panowania jest zasada gospodarczego uzależnienia od siebie szerokich rzesz za cenę zaspokajania ich materialnych potrzeb.

Wytwarza się ciekawa, nowa forma gospodarczego niewolnictwa przy pozorach wolności. Przeciętnemu człowiekowi udostępnia się korzystanie ze wszystkich niemal zdobyczy cywilizacji materialnej, dopuszcza się go do udziału w komforcie życia codziennego, ale zarazem ustanawia się taką cenę za to, że wyrobienie jej zajmuje cały jego czas i pochlania wszystkie wysiłki jednostki. Człowiek staje się niewolnikiem narastających potrzeb materialnych, a zarazem tej warstwy, w której ręku zostały skupione środki ich zaspokajania.

Nowy porządek nie potrafi jednak opanowywać wzrostu potrzeb, które sam rozbudził. Jego podstawa zaczyna wykazywać niepokojące rysy. Zwiększa się i doskonali wytwórczość, ale słabnie zbyt i powiększają się szereg i wydziedziczonych. Reakcja nadchodzi w miarę, jak kurczy się grono dystrybutorów dóbr, czyli, jak mówią marksiści, w miarę postępu koncentracji kapitałów. Słabnięcie kapitalizmu, bo o niego chodzi, spotyka się ze wzrostem socjalizmu, który coraz odważniej i coraz silniej stawia postulat zastąpienia prawnego i faktycznego cenzusu pieniądza, cenzusem pracy. Dążenia socjalistów, wynikające ze szlachetnych pobudek, mają za sobą siłę słuszności, wiarę i nadzieje tysięcy, którym nie starcza liberalny nadział majątkowy, albo nie wystarcza 1iberalna atmosfera duchowa, ciasna, egoistyczna, krótkowzroczna atmosfera spekulacji pieniężnej, wiecznej pogoni za zyskiem, ciągłego przeliczania wszystkich wartości na wagę kruszcu. Gwoli prawdzie: socjalizm jest ciasnym promieniem w ponurej nocy dziewiętnastowiecza. Jego blask zaćmiewa tylko istniejący porządek, którego nie odrzucił i w pryzmacie którego złamał się, świecąc dalej wiązką kolorów tylko materialistycznego, marksistowskiego widma.

Rządzą znowu dystrybutorzy dóbr, którzy teraz dla odmiany nie są właścicielami, ale administratorami. Zamiast plutokracji rządzić zaczyna biurokracja zawodowych działaczy partyjnych: różnych delegatów, przewodniczących, sekretarzy związkowych itp. Miejsce solidarności posiadaczy zajmuje solidarność urzędnik ów. W rządzeniu kierują się oni tymi samymi pobudkami, co poprzedni panowie: chęcią zys ku przed ambicją, ale nie posiadając niezależności materialnej plutokratów skrzętniej od nich szukają oparcia w uzależnianiu się i popieraniu wzajemnym. W socjalizmach dzisiejszych nie rządzi w zasadzie pieniądz, ale rządzą sitwy, których jedyną legitymacją do władzy jest spryt, obrotność i bezwzględność postępowania, ale nie praca.

Jeszcze w wieku XIX obok socjalizmu sięga po władzę nacjonalizm, który stawia żądanie cenzusu przynależności do danego narodu. Postulaty nacjonalistyczne co do władzy nie dojrzały do realizacji. Są płynne i niejasne. Nie ustalają dokładnie pojęcia narodu, które w samym nacjonalizmie nie zawsze rozumiano jednakowo, i nie zajmują wyraźnego stanowiska wobec liberalnej i socjalistycznej odmiany panującego porządku. W rezultacie nacjonalizm był dotąd mało ważną korektywą bądź liberalizmu, bądź socjalizmu, polegającą na kwestionowaniu tylko ich podstawy uniwersalistycznej.

Taki był wkład nacjonalizmu do porządku, który prawo do udziału we władzy opiera na czynnikach gospodarczych. Nacjonalizm nie wniósł niczego więcej do systemu rządzenia ludźmi, w szczególności nie ustosunkował się wyraźnie ani do liberalnej plutokracji, ani do jej socjalnej biurokracji.

Władza, jeśli ma odpowiadać zasadom przedstawianej przez nas sprawiedliwości społecznej, powinna służyć sprawie scalenia społeczności narodowej. Zadośćuczyni jej jeżeli potrafi zrealizować narodowy porządek współżycia, tzn. uniwersalną postawę w dziedzinie życia duchowego i narodowy utylitaryzm we wszystkich innych dziedzinach. To są właśnie warunki dla tworzywa, z którego ma wychodzić władza. Kto sięga po zaszczyt władzy nad narodem powinien wykazać się określoną, czynną postaw ą duchową, czyli mieć cenzus etyczny. Nie wystarcza samo wysunięcie takiego hasła. Wielokrotnie go nadużywano właśnie dla przykrycia nieprawości. Hasło dzisiejsze przekształcić się powinno w prawo, w zasadniczy warunek uzyskania każdego stanowiska publicznego.

Współcześnie właściwie jedyną i do tego względną przeszkodą na drodze do stanowisk publicznych jest prawomocne skazanie za popełnione przestępstwa. W służbie publicznej karalność jest miarą niewystarczającą. Prawo karne z natury rzeczy pomija szerokie dziedzin y życia, które nie mają bezpośredniego znaczenia dla utrzymania porządku publicznego, ale posiadają olbrzymią wagę dla oceny wartości jednostki i jej przydatności do służby pub licznej. Są nimi dziedziny, w których człowiek wyjawia swe pojmowanie obowiązku i właściwości charakteru.

W dzisiejszym ładzie prawnym są nimi dziedziny prawa familijnego i małżeńskiego; dziedziny prawodawstwa zawodowego, dotyczące tzw. etyki zawodowej (prawo o wykonywaniu zawodu lekarskiego, o ustroju adwokatury itp.), prawa handlowego (przepisy o upadłości, prawo wekslowe i czekowe itp.), prawa przemysłowego (przepisy o kartelach, o zakładach prac y itp.), bankowego, prawodawstwa pracy i wiele innych. Są to, mówiąc ogólnie, przepis y stojące na straży pewnego minimum etycznego. Osoby, które je naruszają, należy z samego prawa pozbawiać jakiegokolwiek bądź udziału we władzy.

W ustroju narodowym dotychczasowe minimum etyczne musi być rozszerzone. Rządząc y nie może siać zgorszenia swoim pożyciem małżeńskim, złą opinią zawodową, udziałem w nieczystych interesach. Rządzącym zaś jest nie tylko ten, kto władzę wykonuje, ale również ten, kto posiadanie władzy udostępnia, a więc, jak w ustroju parlamentarnym, zarówno wybrany, jak i wyborca. Wychodząc z założeń narodowego utylitaryzmu dojść musimy do wniosku, że nacjonalizm nie posiada jedynej, właściwej sobie form y rządzenia. Kształty jej zmieniać się mogą ze zmianą potrzeb i właściwości wspólnoty narodowej. Można mówić jednako tendencji, jak a przejawia nacjonalizm w stosunku do form rządzenia. Będzie nią dążność do podporządkowania wszelkiej władzy narodowi.

Dążność ta nie wynika, jakby się wydawać mogło, z takiej, czy innej zasady pochodzenia władzy, zawsze spornej, ale jest prostym skutkiem stanowiska, że podmiotem ustroju narodowego jest wspólnota etniczna i wszystkie jej elementy, nie wyłączając władzy, są tylko środkami urzeczywistniania jej interesu. Naród, stanowiąc ostatecznie o sobie, mus i mieć możność decydowania o władzy. Jest to tendencja prawdziwie demokratyczna, realistyczna i przez to samo bliższa życiu. Dla wykończenia zarysowanego tutaj obraz u władzy pozostaje zsumować opisane jej właściwości w jednej definicji.

Władza stanowi system oddziaływania na ludzi, przy pomocy którego utrzymuje się porządek współżycia. W tym znaczeniu będzie nią nie tylko rządzenie w wąskim słowa tego znaczeniu, ale wszelka w ogóle czynność, która poprzez użycie jakichkolwiek bądź środków osiąga świadomie lub nieświadomie poddanie ludzi określonemu porządkowi współżycia. Władzą będzie zatem zarówno samo tradycyjne rządzenie, jak posiadanie nad innymi przewagi gospodarczej, intelektualnej, duchowej, pokrewieństwa lub opieki… Rządzi nie tylko sędzia, członek parlamentu, władca lub urzędnik, ale każdy, kto w ten czy inny sposób podporządkowuje sobie innych. Rządzi więc tak samo właściciel fabryki, najemca służby domowej, nauczyciel, literat, duchowny, ojciec rodziny i opiekun. Dzisiejsze pojecie rządzenia jest za wąs kie w stosunku do rozrostu władczych możliwości jednostki, wzrostu spowodowanego rozwojem stosunków gospodarczych i środków technicznych, upowszechnieniem oświat y oraz ogólną niezaprzeczalną niwelacją społeczną. Zbyt dużo jeszcze zjawisko niewątpliwym charakterze publicznym pozostaje w sferze życia prywatnego i regulowane jest autonomiczną wolą jednostkową, wymykającą się z pod wpływu zainteresowanego nimi ogółu.

(ciąg dalszy niebawem)

Tekst ukazał się w “Szczerbcu”, czasopiśmie Narodowego Odrodzenia Polski.
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Pismo do nabycia:
http://www.archipelag.org.pl/ oraz na Allegro



Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , , ,

Podobne wpisy:

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*