Przewodniczący Komitetu II Kongresu Demograficznego prof. Zbigniew Strzelecki w wywiadzie dla „Polskiego Radia” powiedział, iż za 40 lat ubędzie kilka milionów Polaków. W opinii naukowa do takiej sytuacji dojdzie, jeśli nie podejmiemy działań zapobiegających obniżającej się płodności oraz gdy będziemy bronić się przed imigracją, która jest podstawowym czynnikiem utrzymywania stabilności zaludnienia krajów UE. Jak mówił z prognoz wynika, że za 40 lat ubędzie w Polsce 9 mln ludzi zdolnych do pracy, tj. jedna 1/3 zasobów, które mamy dzisiaj. – Nie będzie odnowy pokoleń, która by zasoby pracy równoważyła pod względem wieku – powiedział.
W przypadku prof. Strzeleckiego mamy więc do czynienia z paradygmatem imigracyjnym, który ma jeśli nie przeważać w polityce demograficznej, to przynajmniej równoważyć jednoczesne działania na rzecz zwiększenia płodności, bez różnicowania charakteru związków, w których pojawiają się dzieci. Zgoła odmienne recepty przedstawia prof. Marek Okólski, dyrektor Ośrodka Badań nad Migracjami i szef Katedry Demografii Uniwersytetu Warszawskiego oraz profesor Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. W znakomitym wywiadzie dla portalu „Wirtualny Nowy Przemysł” stwierdza on jasno: receptą na kryzys demograficzny jest wspieranie małżeństw. „Mówiąc rodzina, mam na myśli rodziców i dzieci, a nie tylko jednostki, które realizują wyłącznie własne aspiracje, czy singli, którzy nawet łączą się w pary, ale niezobowiązująco i dla których dzieci są często tylko obciążeniem” precyzuje prof. Okólski. Jego zdaniem dziś Polska pod względem zasobów pracy jest w całkiem niezłej sytuacji, za 50 lat będzie w najgorszej. Aby przeciwdziałać postępującemu wymieraniu narodu, należy w polityce prorodzinnej wyraźnie faworyzować małżeństwa, gdyż według danych statystycznych nie ma takiego kraju europejskiego, gdzie liczba dzieci jest mniejsza niż dwoje, jeżeli parę stanowi małżeństwo. Naukowiec zwraca uwagę na patologiczną sytuację, w której kobieta rodząca dziecko samotnie może liczyć na większe przywileje ze strony państwa. Zasiłki i inne formy wsparcia powodują, iż najwięcej nieślubnych dzieci jest na wsiach popegeerowskich. W polityce demograficznej Polski profesor Okólski zwraca uwagę także na liczbę około 2 milionów ludzi, którzy są w zawieszeniu – formalnie nie wyemigrowali, ale przebywają za granicą. Państwo musi zrobić wszystko, aby oni powrócili, ale podstawowym warunkiem jest uczynienie gospodarki konkurencyjną. Pamiętając jednak wywiad z prof. Kieżunem opublikowany na naszym portalu, trudno oczekiwać od rządzących od 23 lat demoliberałów, którzy uczynili de facto z Polski neokolonię i rezerwuar taniej siły roboczej, aby coś w tej materii radykalnie się zmieniło.
Na pewno demografia powinna być absolutnym priorytetem w dyskursie publicznym. Szkoda, że dziś większą uwagę zwraca się na wypadki lotnicze, stadiony i inne bzdury. Z drugiej strony tacy naukowcy jak profesor Marek Okólski i stawiane przez nich tezy to prawdziwy skarb, potwierdzający jak wielki potencjał jako wspólnota narodowa posiadamy.
WT
23 listopada 2012 o 15:33
I jak tu mozna nawet rozmyslac o aborcji?
…takie pytanie do polszewi…
23 grudnia 2012 o 06:20
Jacy emigranci jak rdzennej ludności jest tu ciężko, a co dopiero przyjezdnym, każdy woli emigrować gdzie indziej. Co ma do tego aborcja? Kto się zdecyduje na dzieci, a jak już to jaki start dla nich?
„uczynienie gospodarki konkurencyjną”
Dobre – konkurencyjna gospodarka z takim prawem pracy i podatkowym to z jakim krajem konkurować?
9 lipca 2014 o 13:45
Polska nie ma już najmniejszych szans i żadna polityka prorodzinna nam nie pomoże.