Jest takie miasto w Polsce, na którego centralnym placu stoi pomnik gloryfikujący Armię Czerwoną, a jeszcze do niedawna widniał na nim wizerunek Józefa Stalina. To miasto, którego mieszkańcy mają powód do wstydu przed całym krajem, nazywa się Stargard Szczeciński.
Pomnik, o którym mowa, nosi dumną nazwę Kolumna Zwycięstwa, a wcześniej Pomnik Wdzięczności. Został wybudowany w 1945 roku rękami niemieckich jeńców. Na jego szczycie, na wysokości 23 metrów, umieszczony jest Order Zwycięstwa – najwyższe odznaczenie bojowe Związku Radzieckiego, którego podstawę stanowi sowiecka gwiazda. Oprócz tego na pomniku znajdują się komunistyczne gwiazdy oraz sierpy i młoty. Medal z wizerunkiem Józefa Stalina zniknął z pomnika dopiero w 2006 roku.
Taki obiekt w centrum miasta wzbudza wielkie niezadowolenie mieszkańców Stargardu. Jedni chcą by go całkowicie wyburzyć, drudzy by przenieść na Cmentarz Wojenny. Jeszcze innych zadowalałaby opcja, aby usunąć z niego komunistyczne symbole i na jego szczycie umieścić polskiego Orła. Starania o usunięcie pomnika trwają od 1989 roku, ale do dnia dzisiejszego nie przyniosły żadnych rezultatów. Dlaczego tak się dzieje? Oficjalną przyczyną jest zawarta między Rzeczpospolitą Polską a Federacją Rosyjską umowa o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji. Żeby pomnik usunąć bądź przenieść, niezbędna jest zgoda rosyjskiego rządu, wyrażona za pośrednictwem ambasady rosyjskiej.
Obiekt, którego nie ma
Stargardzki działacz „Solidarności” Józef Stachowiak, członek Komitetu Usunięcia Pomnika, w 2005 roku rozmawiał na ten temat z dziennikarzem RMF FM – Piotrem Lichotą. Podkreślił w niej, że są dokumenty z roku 1992, które w ogóle nie wymieniały pomnika w rejestrze obiektów pod ochroną. Inni członkowie tego komitetu sugerowali, że rządzący w mieście od 1994 roku politycy SLD, chronili ten pomnik i to oni zadbali o to, żeby znalazł się w rejestrze. Co ciekawe, również w 2005 roku, prezydent miasta Sławomir Pajor w rozmowie z Polskim Radiem Szczecin stwierdził, że kolumna znajdująca się na Placu Wolności, nie figuruje w żadnym oficjalnym rejestrze pomników. Obiekt figurujący w wydanym przez Rosjan katalogu miejsc pamięci to pomnik, który mieści się w Kluczewie przy ulicy Lotników. Jego słowa potwierdzają dzisiaj radny miejski Krzysztof Sosin i Edward Radziewicz, założyciel „Solidarności” na Pomorzu Zachodnim, którzy również są zwolennikami usunięcia pomnika.
Skoro pomnika nie ma w rejestrze, nie powinno też być problemu. Niestety jest zgoła odmiennie. Opinię w tej sprawie postanowiłem zasięgnąć u mieszkańców Stargardu. W Internecie wiele osób pisze anonimowo, co mocno obniża ich wiarygodność i pozwala podszyć się jednej osobie, pod wiele różnych osób (co też podkreślało wiele osób, z którymi rozmawiałem). Postanowiłem więc, wyjść na ulicę i osobiście zapytać ludzi o ich zdanie. Oczywiście tych, którzy mieli odwagę pod własnym imieniem i nazwiskiem przedstawić swoje poglądy (aczkolwiek danych osobowych moich rozmówców zamieszczać gdziekolwiek nie zamierzam).
Wiele osób podkreślało, że ciągła obecność tego pomnika w przestrzeni publicznej, to zasługa wieloletnich rządów lewicy w naszym mieście. Jednak obecnie w mieście rządzi prawicowy prezydent Pajor, a pomnik od 2005 jest własnością miasta (wcześniej należał do powiatu). – Przecież to oczywiste. W ekipie Pajora znalazły się osoby, które związane były z komunistyczną bezpieką. Część jego ludzi wywodzi się z prawicy, a część z lewicy. Żeby zachować układ, nic z pomnikiem nie zrobi – powiedział pan Aleksander, który jest emerytowanym nauczycielem. – Urząd Miejski ograniczył się do tej pory, do wysłania kilku pism, głównie dotyczących przeniesienia pomnika na Cmentarz Wojenny, ze względu na zły stan techniczny. Nie ma ani woli, ani odwagi, żeby zająć w tej sprawie jasne stanowisko – dodał inny zagadnięty przeze mnie stargardzianin.
Dwie dekady niepowodzeń
W latach dziewięćdziesiątych działacze Porozumienia Centrum założyli wspomniany już przeze mnie Komitet Usunięcia Pomnika. Od tamtego czasu wiele stowarzyszeń, środowisk i osób niezrzeszonych, podejmowało działania w sprawie usunięcia sowieckiego symbolu, a sprawę nagłaśniały media lokalne i ogólnopolskie. W 2002 i 2003 roku Starostwo Powiatowe występowało na wniosek Stowarzyszenia Polskich Kombatantów do Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pomników i Męczeństwa. Postulowano o zastąpienie symboli komunistycznych polskim godłem. Niestety argumenty uznano za niewystarczające do tego, by podjąć rozmowy z Ambasadą Federacji Rosyjskiej.
W 2004 roku Polskie Stowarzyszenie Patriotyczne „Kontra 2000” rozpoczęło protesty w sprawie usunięcia z pomnika wizerunku Stalina. Inicjatywę poparła Liga Republikańska. W swoim piśmie skierowanym do władz miasta i powiatu pisali: „Naszym zdaniem wizerunek Stalina na pomniku w centrum Stargardu, jak i postępowanie urzędników, godzi w godność i patriotyzm całego narodu polskiego. Jest hańbą dla mieszkańców, że do tej pory nie uporali się jako jedyni w Polsce z problemem Stalina w tle. Gdzie, w takiej sytuacji jest moralność rajców Stargardu? Czyżby Stalin jest ich idolem po dzień dzisiejszy, lub bohaterem minionego okresu zbrodniczych rządów?”
W maju 2005 roku działacze „Kontry 2000”, Ligi Republikańskiej i Konfederacji Polski Niepodległej zorganizowali pod pomnikiem demonstrację, na której spalili podobiznę Stalina. Przygotowano wystawę zdjęć o Katyniu i napaści ZSRR na Polskę w 1939 roku oraz zapalono znicze pomordowanym w Katyniu. Przewodniczący „Kontry 2000” Daniel Zazula skrytykował prezydenta Pajora jako polityka o prawicowym rodowodzie, za to, że rządzi jedynym miastem w Polsce, w którym stoi pomnik z wizerunkiem zbrodniarza. Obecny na manifestacji Leszek Rzeźniczak z Polskiej Wspólnoty Narodowej stwierdził, że kolumna powinna raz na zawsze zniknąć z miasta, a w jej miejsce powinien stanąć pomnik Romana Dmowskiego.
„Kontra 2000” i Liga Republikańska, planowały również organizację dużej demonstracji 17 września. Najwidoczniej urażony krytyką prezydent Pajor, wydał decyzję zakazującą odbycia się zgromadzenia. Swoją decyzję uzasadnił faktem odbywania się w tym samym czasie i miejscu imprezy masowej z udziałem młodzieży z Niemiec, Szwecji i Polski, w związku z Polsko-Niemieckim Festiwalem Młodzieży.
Swoje oburzenie wobec komunistycznego reliktu wielokrotnie wyrażali w tamtym okresie także przedstawiciele m.in. Ligi Polskich Rodzin, Młodzieży Wszechpolskiej, Narodowego Odrodzenia Polski, Narodowców Stargard, a także prezes lokalnego oddziału Stowarzyszenia Katyń – Jerzy Marszalenko oraz Stanisław Poluszyński, zasłużony opozycjonista i długoletni działacz Związku Sybiraków.
Walka trwa
Jakiś czas temu na łamach „Dziennika Stargardzkiego” o wstydliwym problemie przypomniał Przemysław Bielewicz. Opisał on sytuację, w której młoda stargardzianka, która oprowadzała po Stargardzie grupę niemieckich rówieśników, została przez nich zapytana o pomnik, stojący w centrum miasta. Odpowiedziała, że to obelisk upamiętniający lot w kosmos pierwszego Polaka, jeszcze za czasów poprzedniego ustroju.
Niedługo po tym, 1 sierpnia br. o godzinie 17:00, lokalny aktywista Daniel Sosin wywiesił na sowieckim pomniku flagę z symbolem Polski Walczącej. Chciał w ten sposób podkreślić, że w Stargardzie nic się nie dzieje, w celu upamiętnienia rocznicy Powstania Warszawskiego. Kilka dni później zainicjował cykliczną akcję „Grill Party pod Gwiazdą”, która ma na celu zwrócenie uwagi społeczeństwa, władz i mediów, na obecność sowieckiej symboliki w centralnym punkcie Stargardu.
Bardzo oryginalna forma protestu, polegająca na wspólnym grillowaniu kiełbasek w miłej atmosferze, okazała się strzałem w dziesiątkę. Happening przyciągnął sporą grupę młodzieży i spotkał się z reakcją urzędników i mediów. Daniel Sosin zapowiada, że akcja w tej formie będzie kontynuowana. Rosnący w siłę zwolennicy pana Daniela, planują już rozwinięcie protestów i pójście za ciosem. Pewne jest, że nikt nie zamierza się poddawać, dopóki komunistyczny pomnik nie zniknie z miasta. – Nie ma mowy o jakimkolwiek przenoszeniu. Obelisk trzeba zburzyć – mówi Sosin.
Poplecznicy Zachowania Pomnika Radzieckiego
Oczywiście istnieją także zwolennicy pozostawienia pomnika w niezmienionej formie. Jednak niewielu z nich się ujawnia. Na pewno należą do takich lokalni działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej, z radnym miejskim Kamilem Chwałkiem na czele. Radny Chwałek nasłał nawet na Daniela Sosina straż miejską, by ta przerwała jego akcję. Bez powodzenia. Wiele osób w Stargardzie twierdzi, że to właśnie Kamil Chwałek przed kilkoma laty pisywał skandaliczne treści na jednym z lokalnych portali, pod pseudonimem LEWAK. Dzisiaj ostro go krytykują. – Pan Chwałek nazwał happening pana Sosina chuligańskim wybrykiem i zadenuncjował go na straż. Skoro pan Chwałek tak chce dbać o porządek w mieście, to dlaczego nie przyjdzie w piątek lub sobotę wieczorem na ulicę Wyszyńskiego, albo pochodzi po osiedlach i wtedy dzwoni na policję, w przypadku wykrycia łamania prawa? – pyta Ania, uczennica I LO.
Wielkim zwolennikiem pozostawienia pomnika wydaje się być również regionalna gadzinówka „Głos Szczeciński”. Jej dziennikarze opisują działania Daniela Sosina jako wstyd dla Stargardu. Oczywiście w swoich tekstach wielokrotnie mijają się z prawdą i fałszują rzeczywistość. Ostatnio w artykule na temat „Grill party” padło stwierdzenie, że policja ukarała mandatem kilka osób, które w pobliżu pomnika naruszyły przepisy ruchu drogowego. Sugeruje to, że przepisy łamali przeciwnicy pomnika. – Nikt z nas nie dostał żadnego mandatu za cokolwiek – podkreślają zgodnie osoby, które tamtego dnia protestowały pod kolumną. Ale czemu się dziwić, skoro do 1990 roku gazeta była organem PZPR, a nad jej tytułem widniał napis „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!”. – Podobnie tak jak kiedyś, dziś także można się tam spotkać z tekstami o wydźwięku antynarodowym i antykatolickim. Szczególnie jedna pani redaktor zachowuje się, jakby pisała kilkadziesiąt lat wcześniej na zlecenie Moskwy – oburza się pani Maria.
Być może zwolenników Kolumny Zwycięstwa jest więcej, ale poza anonimowymi wpisami w Internecie, których nie można brać na poważnie, nie widać ich zbyt wielu. W ogóle nie widać takich na ulicach, robiących wiece poparcia lub kontrmanifestacje, w stosunku do poczynań Daniela Sosina i jego poprzedników. Wniosek z tego jest taki, że jeżeli ktokolwiek popiera pozostanie komunistycznego reliktu, to wstydzi się by wyrazić swoje poglądy publicznie. – Dlaczego nie wyjdą do ludzi i nie zrobią demonstracji pod hasłem „Ja, wnuk UBeka/ NKWDzisty, popieram pozostawienie w mieście pamiątki po moim dziadku”? Moglibyśmy wtedy merytorycznie porozmawiać twarzą w twarz. Bo w Internecie kulturalnie się z nimi nie da. Zresztą to może jakiś jeden i ten sam troll pisać pod dwudziestoma nickami – zauważa Piotr, na co dzień pracujący jako ochroniarz w Szczecinie.
Propagandowa argumentacja
Argumenty nielicznych zwolenników pomnika, którzy mieli odwagę się ujawnić, nie powalają na kolana. Uparcie twierdzą, że sowiecka symbolika w żaden sposób nie propaguje komunizmu i nie może nikogo obrażać. Jak mantra powtarzane jest hasło, że kolumna upamiętnia żołnierzy Armii Czerwonej, która wyzwoliła Stargard. W rzeczywistości jak zauważa Przemysław Bielewicz „pomnik nie upamiętnia ani „wyzwolenia” Stargardu, ani niczego innego związanego z naszym krajem. Jest to obelisk poświęcony Armii Czerwonej, która walczyła z niemieckimi wojskami w latach 1941-1945. I te daty na tym pomniku umieszczono. Jak widać, dla sowietów wojna zaczęła się dopiero w 1941, bo wcześniej po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow panowała między tymi państwami wielka przyjaźń, której efektem był rozbiór naszego kraju w 1939 roku.” Ponadto płaskorzeźby umieszczone na pomniku przedstawiają walki żołnierzy radzieckich, ale nie o Stargard… Armia Czerwona Stargardu nie wyzwalała, bo ten przed wojną był niemiecki, a nie polski. Sowieci Stargard zdobyli, niszcząc go przy tym w bardzo dużym stopniu. I nie robili tego dla „braci Polaków”, ale w celu poszerzania na zachód radzieckiej strefy wpływów.
Fani sierpa i młota zdają się nie znać historii, albo łatwo zapominają o tym, że sowieci mordowali polskich żołnierzy, partyzantów i ludność cywilną, gwałcili polskie kobiety i dziewczynki, deportowali na wschód całe rodziny. Kim są te osoby, chcące gloryfikować takich zbrodniarzy? Nie dziwne, że jeśli poza tą garstką, która się ujawniła, istnieje takich więcej, to potrafią robić to jedynie anonimowo, zza ekranu komputera. – A czy gdyby pan był czerwoną świnią, czczącą zbrodniarzy wojennych, wyszedłby pan na środek miasta i głośno o tym mówił? – retorycznie pyta mnie jeden z rozmówców – Tomasz, student historii na US.
Warto jeszcze nadmienić, że miłośnicy czerwonej zarazy podkreślali jak ważne są pomniki i jak ważna jest pamięć o historii. Że nie wolno się jej wstydzić, że trzeba ciągle o niej przypominać. Jednak te same osoby pluły soczyście jadem, kiedy postulowano w Stargardzie budowę pomnika Jana Pawła II czy rzeźby patriotycznej. Prezentowały również prawdziwy festiwal nienawiści i pogardy wobec osób, które według nich śmiały obchodzić rocznice m.in. 10 lutego, 1 marca, 13 kwietnia, 1 i 15 sierpnia, 17 września, 11 listopada czy 13 grudnia.
Trudno odpowiedzieć na pytanie, ile czasu jeszcze minie, zanim haniebny relikt stalinizmu gloryfikujący komunistycznych zbrodniarzy, zniknie z centrum Stargardu Szczecińskiego. Pewne jest jednak, że przeciwnicy tego pomnika hańby nie spoczną. A jest ich coraz więcej i przyłączają się do nich kolejne pokolenia młodych Polaków. Bo jak rapował kilka lat temu stargardzki artysta hiphopowy Olaf „LoLeK” Pawłowski: „Czekać? No ile k***a można jeszcze? Leszcze, SLD, skur***ynów zmyję z deszczem. Czerwone ścierwo, postkomuniści, nadszedł czas, by wasz brud wyczyścić!”.
Bartosz Pietrzykowski
30 sierpnia 2012 o 14:02
Na warszawskiej Woli stoi tablica upamiętniająca obronę drukarni Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy (partii sprzeciwiającej się niepodległości Polski i dążącej do utworzenia kosmopolitycznego państwa komunistycznego) przez Marcina Kasprzaka. Że też zachowała się do dziś.