Portal wPolityce poinformował, że na warszawskich Starych Powązkach zniszczono nagrobek Eligiusza Niewiadomskiego – człowieka czynu. Przez wielu potępiany, dla nas jedna z ważniejszych postaci w międzywojennej historii. Jego renowacją zajmie się zapewne Komitet Powązkowski im. Jerzego Waldorffa; jednak już dziś należy potępić sprawców tego haniebnego czynu.
W dniu 31 stycznia 1923 r. od kul plutonu egzekucyjnego zginął Eligiusz Niewiadomski – artysta, krytyk sztuki, działacz konspiracyjny, ochotnik w wojnie o niepodległość. Do historii przeszedł jako ten, który zastrzelił pierwszego prezydenta RP, Gabriela Narutowicza. „Czarną legendę”, którą obóz piłsudczykowski zaczął tworzyć wokół Jego osoby od pierwszych dni po zamachu stanu w 1926 r. z uporem i konsekwencją rozbudowywała później historiografia komunistyczna.
Niewiadomski nie był „szaleńcem”, „mordercą” czy „zbirem na usługach polskich kapitalistów”. Był osobą publiczną nie tylko w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Swoje działania, całe życie poświęcił Polsce. Czy to na niwie zawodowej czy prywatnej – Ojczyzna była dla Niewiadomskiego niekłamaną treścią i istotą Jego życia. Będąc świadkiem tworzenia się chorego u swych podstaw systemu dopiero co niepodległej Polski zareagował. Z całą premedytacją, nie kryjąc się, nie uciekając od odpowiedzialności za swoje działania dokonał czynu, który wstrząsnął całą Polską. Proces przeciwko Niewiadomskiemu stał się procesem wytoczonym przez Niewiadomskiego duchowej i politycznej korupcji tworzącego się nowego państwa. A sam Niewiadomski – symbolem ofiarności i poświęcenia dla następnych pokoleń polskich patriotów.
Oczekując na śmierć napisał Niewiadomski niezwykle ważna książeczkę „Kartki z więzienia” – współcześnie opublikowaną jedynie na łamach pisma NOP „Szczerbiec. Na szlaku idei”.
16 lipca 2012 o 21:45
Podludzie niszczący miejsca spoczynku polskich patriotów to coś odrażającego.
16 lipca 2012 o 23:18
W Sejmie kluby lewicowe w porozumieniu z żydostwem, stojąc na czele jawnych wrogów Polski, postanowiły za wszelką cenę nie dopuścić do prezydentury człowieka niezależnego. Potrzeba im było człowieka chwiejnego, uległego, dającego się powodować. W takim chcieli mieć powolne narzędzie matactw politycznych i gwarancję utrzymania kraju w stanie dotychczasowej anarchii. Udało im się przeprowadzić swojego kandydata głosami żydostwa przeciw większości polskiej. Narutowicz nie zorientował się i wybór przyjął. Przeciwko tym hańbom trzeba było zaprotestować głośno i silnie, bronić majestatu Rzeczypospolitej sponiewieranego przez ciury. Czy miałem do tego prawo? Miałem prawo i obowiązek. Miałem takie prawo jak każdy obywatel, dla którego Ojczyzna nie jest czemś, o czem się dowiaduje z gazet.
Eligiusz Niewiadomski