Przez kilka lat rezydentem w mojej parafii był ksiądz były misjonarz i obecny wykładowca antropologii kulturowej. W swoich kazaniach i rozmowach ksiądz profesor wielokrotnie wspominał o realnych zdolnościach postrzegania pozazmysłowego (i oddziaływania psychiką na świat materialny) u szamanów tubylców którym posługiwał na misjach. Temu tematowi poświęcona jest kolejna książka Wojciecha Cejrowskiego „Rio Anaconda” wydana przez wydawnictwo Zysk. Tak jak i poprzednie stała się ona bestselerem (do dziś znajdującym się w sprzedaży pomimo przekroczenia liczby 250.000 egzemplarzy).
Na 430 bogato ilustrowanych stronach swoich zbeletryzowanych wspomnień Cejrowski (zdradzający tym razem że tłumaczka Helena Trojańska jest jego alter ego) opisuje swoją podróż i spotkanie z szamanami plemion żyjących w mniej lub bardziej dzikich ostępach tropikalnej puszczy na granicy Kolumbii i Brazylii.
Czytelnik z lektury poznaje życie codzienne i wierzenia tubylców, dziką przyrodę, sytuacje polityczną Kolumbii pogrążonej w nieustannej wojnie domowej, odmienność kulturową Kolumbijczyków, kolumbijską biurokracje i inne patologie życia społecznego, kolumbijską prowincje i tereny bardzo od niej odległe, życie codzienne na kolumbijskiej prowincji.
W swej opowieści Cejrowski ukazuje swoją szeroką wiedzę z antropologii kulturowej. Jak każda książka autora i ta jest napisana z humorem i ogromną sympatią dla innych kultur. Pozycje czyta się z ogromną przyjemnością i wzbudza ona w czytelnikach zainteresowanie życiem i kulturą odległych plemion.
Jan Bodakowski
24 czerwca 2012 o 18:39
Czytałem tę książkę i wciąż do niej wracam