Aktywiści narodowo-rewolucyjnego Ruchu Społeczno-Republikańskiego (Movimiento Social Republicano, MSR) po raz kolejny na ulicach Madrytu wystąpili przeciwko skutkom demoliberalnego szaleństwa, które doprowadziło Hiszpanię do ruiny.
Wszystko ma swój koniec, ich świat upada…Świat bankierów, lichwy, konsumpcjonizmu, degeneracji, arogancji wielkiego kapitału, zawodowych polityków, narodu wprzęgniętego w służbę globalnych banków, ich świat upada, budujemy nowy! Świat sprawiedliwy i zrównoważony, bazujący na pracy, dobru wspólnym, solidarności, narodowej organizacji. Świat w którym banki i kredyt służą narodowi i są przez niego kontrolowane, świat w którym chroni się i konsumuje przede wszystkim produkty wytworzone przez krajowy przemysł. Świat w którym edukacja i opieka zdrowotna są dobrami podstawowymi dostępnymi bezpłatnie dla wszystkich członków wspólnoty narodowej. Świat w którym nasze środowisko, nasz naród i nasze zwyczaje są na pierwszym miejscu.
Nasi hiszpańscy przyjaciele mają rację, demoliberalny świat chyli się ku upadkowi. Małymi krokami, dzień po dniu budujemy więc nowy.
20 czerwca 2012 o 12:24
Jak to „ich świat” upada? Przecież niektórzy prognozowali, że przez kryzys UE nie zdąży wchłonąć Chorwacji, a tymczasem demoliberałowie zrobili kilka „niezbędnych reform” i „ich świat” nadal się trzyma.
22 czerwca 2012 o 20:40
@Waclawius
To, że ich świat upada, nie oznacza, iż upadnie dziś, jutro, czy w nadchodzącym tygodniu. Reformy, ustawy, czy jakieś inne różności będą stosowane przez ludzi związanych z systemem, aby sztucznie podtrzymać swoje okupacyjne państwo. Czy ty myślisz, że Ci ludzie, czujący się w obecnym systemie jak ryba w wodzie, chcą dopuścić do tego, aby dosięgła ich zasłużona kara? Że chcą się pozbawić luksusu, który stanowi całą istotę ich życia? Że chcą dopuścić do upadku systemu? Podkreślam jeszcze raz: chylenie się systemu ku upadkowi nie oznacza, że dziś demoliberalny system istnieje, przeminie noc i demoliberalnego systemu niema. System upada, ale minie wiele wiosen, zanim ostatecznie upadnie.