Od dłuższego czasu w Warszawie dochodzi do regularnych podpaleń piwnic w starych domach położonych w prawobrzeżnych dzielnicach stolicy. Tylko w zeszłym roku w kamienicach na Pradze Północ doszło do ponad 20 pożarów. W marcu br. dużym echem odbiło się spalenia zabytkowej barki w Porcie Praskim. Wcześniej w tym rejonie spłonęło także kilka obiektów o wartości historycznej. „Dziwne” natężenie pożarów zabytkowych nieruchomości nie jest widoczne tylko w Warszawie – w ostatnich tygodniach w Białymstoku podpalono między innymi dom w którym mieszkał Józef Piłsudski, a także zabytkowy budynek dawnego magistratu Starosielc. Budynek ów, należący do miasta jest wystawiony na sprzedaż, przetarg zaplanowano na 26 czerwca. Pożar obniży cenę wywoławczą nieruchomości, wynoszącą przedtem 970 tysięcy zł.
Podobnie jak w przypadku Warszawy, tak i w Białymstoku, na podpaleniach skorzystają głownie firmy deweloperskie, które chcą taniej kupić tereny pod budowę, lub obejść przepisy prawne, chroniące (przynajmniej w teorii) obiekty zabytkowe. Nie od dziś wiadomo, że w np. okolicach Portu Praskiego planuje się budowę wieżowców, luksusowych apartamentów, prywatnych przystani. Projekt budowy osiedla z wielokondygnacyjną zabudową i podziemnymi garażami obejmuje 5 hektarów terenu pomiędzy ulicami: Okrzei, Wrzesińską i Sierakowskiego, a więc tam gdzie wcześniej dochodziło do podpaleń kamienic. Mieszkańcy Pragi nie pozostają bezczynni – powołano do życia Komitet Obrony Lokatorów, który prócz walki z samowolą właścicieli kamienic, usiłuje także pobudzić władze dzielnicy do konkretnych działań, w celu ochrony bezpieczeństwa mieszkańców budynków zagrożonych nielegalnymi działaniami ze strony firm deweloperskich. (ZL)
na podstawie: naszdziennik.pl, warszawa.naszemiasto.pl, forsal.pl
Najnowsze komentarze