Wielu spośród Czytelników portalu Nacjonalista.pl z pewnością słyszało o brutalnych mordach na białych farmerach w Republice Południowej Afryki. Jednym z głośniejszych było zabójstwo przez dwóch czarnych robotników przywódcy Afrykanerskiego Ruchu Oporu (AWB) Eugene Terre’Blanche’a. Właśnie wokół tego wydarzenia, ukazanego w szerszym kontekście zmian w RPA po 1994 roku, koncentruje się fabuła najnowszej powieści Wojciecha Jagielskiego pt. „Wypalanie traw”. Prawdę mówiąc, biorąc pod uwagę związki Autora z pewną niezbyt lubianą w kręgu nacjonalistów gazetą, spodziewałem się kiepskiego moralizatorstwa charakterystycznego dla akolitów politycznej poprawności. Na szczęście otrzymujemy świetną literaturę faktu uzupełnioną elementami powieści historycznej i obyczajowej. Oczywiście system apratheidu, którego nie ma sensu idealizować, nie znajduje tu uznania, ale nie pomija się również w fabule zjawisk takich jak morderstwa na farmerach w Zimbabwe i RPA, gigantyczna korupcja po przejęciu władzy przez czarnych, obojętny stosunek liberalnych elit z wielkich miast do problemów Burów na prowincji, wewnętrzne konflikty wewnątrz czarnej społeczności skutkujące często zabójstwami osób uznanych za zdrajców, antagonizm pomiędzy Burami i Anglikami etc. Wojciech Jagielski spędził długie miesiące w rodzinnym mieście Eugene Terre’ Blanche’a Ventersdorp, jego murzyńskim przedmieściu Tshing oraz wśród mieszkańców okolicznych farm. Dzięki temu otrzymujemy prezentację poglądów obu stron.
Książkę napisaną znakomitym językiem czyta się jednym tchem. Tym co nasuwa się po jej lekturze jest przekonanie o konieczności utworzenia osobnego państwa Burów na terenach RPA. Jako historyczny naród na to zasłużyli, a z pewnością powstrzymałoby to eskalację przemocy i nakręcania wzajemnej nienawiści pomiędzy czarnymi i białymi. (WT)
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2012
Format: 140 x 205
Ilość stron: 256
Książka do kupienia TUTAJ
18 lipca 2012 o 11:09
Też podchodziłem do Jagielskiego z dużą z rezerwą ze względu na fakt jego pracy w Gównie Wyborczym. Również jego zdjęcie na okładce w koszulce z Che robiło swoje. Ale muszę przyznać, że jego książki są dobre i ciekawe. Skupia się na przedstawieniu sytuacji, nie zaś na ich ocenie, tak jak przystało na dobrego dziennikarza. Często zasięga opinii różnych osób i frakcji, często zwalczających się, dzięki czemu możemy spojrzeć na sprawę z różnych perspektyw. Do tego należy mu się uznanie, bo chłopak objeździł większość konfliktów z lat 90 i początku XX wieku, dzięki czemu mamy relacje z pierwszej ręki i takie perełki jak wywiady z Lwem Pandższeru, Ahmadem Szahem Masudem itd.