Od kilku miesięcy jednym z głównych tematów w kreowanej przez mass media rzeczywistości jest rozpoczynający się 8 czerwca turniej Euro 2012. Telewizja i gazety zasypują nas ciekawostkami i budują napięcie, a demoliberalny rząd (chociaż ze względu na polityczną prostytucje bardziej odpowiednim określeniem byłby nierząd) debatuje w oparach absurdu z demoliberalną „opozycją” na temat stanu przygotowań do imprezy. Nie wszyscy jednak z uśmiechem wyczekują Euro i po przyjrzeniu się sprawie trudno nie przyznać im racji.
Pierwszym powodem niechęci do tego wydarzenia jest stopień skomercjalizowania – rządzi nim pieniądz, piłkarskie święto stało się produktem, narzędziem do nabijania kieszeni międzynarodowych korporacji, finansistów oraz różnego typu podejrzanych delegatów i dygnitarzy.
Piękno mistrzostw, imprezy będącej polem popularyzacji idei sportu i międzynarodowej rywalizacji również jest już melodią przeszłości. Nadawanie obywatelstwa (tzw. naturalizacja) obcokrajowcom, tylko dlatego, że umieją dobrze kopnąć piłkę doprowadził do tego, że reprezentacje niektórych europejskich krajów przypominają zbieraninę przedstawicieli afrykańskich plemion (kto nie wierzy niech wyszuka sobie zdjęcia „reprezentacji” Francji z ostatnich lat). Reprezentacji Polski nie ominął ten problem – przekształcona została w reprezentacje PZPNu, którego barw bronią Polacy, Niemcy i Francuzi, a jeszcze nie tak dawno Roger Guerreiro i Emanuel Olisadebe.
Ze względu na organizacje Euro na nasz kraj skierowane są obiektywy kamer zagranicznych mediów, które zaraz po wybraniu Polski na gospodarza zaczęły skamleć o wszechobecnym na polskich stadionach chuligaństwie i rasizmie. Rozpoczęły się, zainicjowane przez premiera, który Ma Tole represje wobec członków zorganizowanych grup kibiców, których wyrazem są pokazowe zatrzymania, zakazy stadionowe i grzywny nakładane pod byle pretekstem. System wykorzystuje swoją siłę, uprzykrzając życie ludziom, którzy nie ograniczają się do płacenia podatków i potulnego patrzenia w kineskop telewizora. Do tego często potrafią wykrzyczeć swój patriotyzm czy niechęć wobec rządzących, stąd są idealnym celem dla policji.
Podczas Euro UEFA wprowadza program odpowiedzialności społecznej „Respect Diversity”, którego jednym z zadań jest „eliminacja rasizmu i innych form dyskryminacji w piłce nożnej”. Biorąc pod uwagę, że program jest realizowany wraz z międzynarodową organizacją FARE (Futbol przeciwko rasizmowi w Europie) oraz stowarzyszeniem „Nigdy Więcej” wiemy co nas czeka – nachalna propaganda multikulturalizmu, zboczeń oraz tropienie wszechobecnego faszyzmu w postaci „rasistowskich śpiewów oraz banerów i flag zawierających niedozwoloną symbolikę”.
W ramach projektu, „Nigdy Więcej” prowadzi również tzw. „program edukacyjny” skierowany do nauczycieli. Jego celem jest (oczywiście według „antyfaszystów”) „pogłębienie wiedzy nauczycieli w dziedzinie przeciwdziałania ksenofobii i nietolerancji, ze szczególnym uwzględnieniem rasizmu w sporcie”. Tłumacząc lewacką nowomowę na ludzki język – indoktrynacja uczniów i propagowanie fałszywie rozumianej tolerancji dla obcych kulturowo imigrantów i homoseksualistów wśród najmłodszych.
Respect Diversity to jednak nie tylko kneblowanie ust kibicom i promowanie lewackich pseudowartości. W miastach Ukrainy i Polski powstaną „przyjazne strefy różnorodności”. Będą to miejsca w których szerzyć będzie się szkodliwe dla naszych narodów idee, a każdy miłośnik pedałowania będzie mógł pod rękę z zaprzyjaźnionym murzynem oglądnąć mecz. Oczywiście pod czujnym okiem funkcjonariuszy policji i przedstawicieli organizacji walczących z nietolerancją.
Z tych, ale też wielu niewymienionych tu przeze mnie powodów świadomy nacjonalista nie powinien wciągać się w sztucznie kreowany szał i wraz ze zwolennikami inicjatywy Against Modern Football krzyknąć: Jeb*ć euro 2012!
Na podstawie:
autonom.pl
www.nigdywiecej.org
jacekpurski.natemat.pl/6105,monitoring-zachowan-rasistowskich-podczas-uefa-euro-2012
Najnowsze komentarze