Turcja dąży do odrodzenia dawnej wielkości Imperium Osmańskiego i chce się stać liderem w regionie. To jest możliwe tylko w przypadku, kiedy Syria będzie starta z powierzchni ziemi – mówi w rozmowie redaktorem naczelnym czasopisma „Geopolitika” Leonidem Sawinem ambasador Syryjskiej Republiki Arabskiej w Rosji dr Riad Chaddad.
Leonid Sawin: Jak Pan ocenia przyjęcie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie wysłania obserwatorów do Syrii? Biorąc pod uwagę fakt, że ONZ często wykorzystywany jest przez kraje Zachodu jako narzędzie do politycznej manipulacji, czy nie ma w tym przypadku ryzyka, zostania zakładnikiem określonych politycznych interesów?
Riad Chaddad: Syria zgodziła się na plan specjalnego wysłannika ONZ Kofi Annana i przyjęła go na najwyższym szczeblu. Annan, który został dwukrotnie przyjęty przez prezydenta, omówił z nim treść wspomnianego planu. Prezydent wyraził gotowość Syrii do współpracy z wysłannikiem i zapewnił realizację wszystkich warunków, niezbędnych do sukcesu jego misji. Syria zrobiła to wszystko, gdyż chce pokonać obecny kryzys. Pragnie zakończenia przelewu krwi, powrotu stabilności i bezpieczeństwa dla kraju i jego obywateli. W związku z tym, nasz prezydent nieraz zapewniał, że poprze wszystkie uczciwe wysiłki zmierzające do zaprzestania rozlewu krwi i wyjścia z obecnej sytuacji.
Wszyscy wiemy, że plan Kofiego Annana zawiera punkt, dotyczący wysłania międzynarodowych obserwatorów do Syrii. Jesteśmy nie tylko tym zainteresowani, lecz witamy obserwatorów z radością, ponieważ wreszcie ktoś powie prawdę, jak było z naszymi arabskimi obserwatorami.
Co do drugiej części Pana pytania o zamiary niektórych państw w kierunku wykorzystania misji Annana i obserwatorów do swoich planów, to nie jest to dla nas nic nowego. To nic nowego również dla Rosji i wszystkich państw, które obserwują sytuację w Syrii z pozycji obiektywnych i neutralnych.
Istnieje szereg krajów, na czele, naturalnie, z USA, Francją i innymi państwami europejskimi, także Turcją i kilkoma państwami arabskimi, jak Katar i Arabia Saudyjska, które robią wszystko co możliwe i a nawet więcej, by plan Annana się nie powiódł. Ogłoszono nawet jego fiasko, zanim jeszcze do niego przystąpiono. W dodatku, te państwa otwarcie finansują i uzbrajają tych, których nazywają opozycją, a ta właśnie opozycja z biegiem czasu przekształciła się w zbrojne ugrupowania terrorystyczne, stosujące terror w każdej postaci. Ci ludzie zabijają zwykłych obywateli, stróżów prawa i żołnierzy, porywają dzieci, kobiety, młodzież i żądają okupu, dokonują napadów na instytucje państwowe, dokonują grabieży, zamykają główne drogi i magistrale.
Proszę sobie wyobrazić, że te grupy nazywa się pokojową opozycją! Są one finansowe, uzbrajane i pokazywane w massmediach. Wszystko to jest sprzeczne z istotą planu przedstawiciela ONZ, który żąda od wszystkich stron, by zaprzestały działań bojowych i zasiadły do rozmów. Stąd wniosek, że wszystkie oświadczenia wspomnianych państw o tym, że popierają plan Annana to jawne kłamstwo.
W rzeczywistości, państwa te dokładają starań, by plan poniósł klęskę, by można było potem przejść do następnego etapu działań, wymierzonych przeciwko Syrii i jej narodowi.
L.S.: Rosja i Chiny zostały przez wiele państw, które wzywały do natychmiastowego ustąpienia prezydenta Bashara al-Asada, skrytykowane. Jak Pan scharakteryzuje rolę tych państw w konflikcie w Syrii?
R.Ch.: Jesteśmy szczerze wdzięczni Federacji Rosyjskiej i Chinom za ich stanowisko w konflikcie, który obecnie ma miejsce w naszym kraju. To stanowisko wypływa z głębokiego zrozumienia wydarzeń w Syrii oraz świadomości, co do sił wciągniętych w spisek zawiązany przeciwko nam. Stanowisko Rosji i Chin wynika z przestrzegania norm prawa międzynarodowego i statutu ONZ. W samej swojej istocie, stanowisko to nie stanowi poparcia dla prezydenta Bashara al-Asada jako człowieka, lecz jest poparciem dla Syrii, jako suwerennego państwa, dla Bashara al-Asada jako prezydenta wybranego prawomocnie przez naród.
Jeśli nasz naród nie zechce go widzieć na stanowisku prezydenta, to żadne siły nie pomogą mu utrzymać się. Jest on, powtórzę, prezydentem wybranym przez naród syryjski, ogromna część tego narodu go popiera. Co do oświadczeń państw, które nawołują do ustąpienia Bashara al-Asada, oraz do zarzutów wobec Rosji i Chin, że chcą zachowania obecnego reżimu politycznego w Syrii z Basharem al-Asadem, to mogę powiedzieć, że podobne oświadczenia nie są nawet warte uwagi, nie odzwierciedlają one złożoności sytuacji.
Minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, Siergiej Ławrow, niejednokrotnie odpowiadał na takie zarzuty i jego stanowisko jest ogólnie znane. Przypominam sobie odpowiedź Markowa, rektora Rosyjskiej Państwowej Akademii Ekonomicznej im. Plechanowa, skierowaną do sekretarz stanu USA, Hillary Clinton: „To wstyd nazywać Prezydenta Bashara al-Asada dyktatorem… Jest on jednym z najwybitniejszych przywódców Bliskiego Wschodu z punktu widzenia liberalizmu i transparentności, wybrał zawód lekarza, by służyć ludziom i to wiele o nim mówi”.
L.S.: Wielu ekspertów i obserwatorów obwinia kraje NATO oraz ich sojuszników w regionie bliskowschodnim (Katar, Arabia Saudyjska) o wywieranie nacisku i próby realizacji „libijskiego scenariusza”. Jest jasne, że to się nie uda, ale dokąd mogą zaprowadzić wysiłki skierowane przeciwko Syrii?
R.Ch.: Takie kraje, jak Katar, Arabia Saudyjska oraz Turcja i NATO dołożyły wszelkich starań, by stworzyć warunki umożliwiające przeprowadzenia libijskiego scenariusza, ale, jak Pan widzi, to się im nie udało. Właśnie to skłoniło te państwa do mówienia, bez ogródek o uzbrajaniu i finansowaniu grup terrorystycznych.
W kwestii przyszłości, uważam, że po pierwsze, kraje te będą pracować nad tym, by plan Annana poniósł klęskę oraz by sytuacja zmierzała do poszerzenia i pogłębienia kręgu przemocy, zabójstw i dywersji. Zostanie zwiększona rola massmediów w przedstawianiu kłamliwych informacji i zarzutów wobec reżimu i armii. Będzie się mówić, że porażka misji Annana jest na rękę reżimowi oraz że to on jest odpowiedzialny za eskalację przemocy. Będzie się mówić o tym by doprowadzić do rozwiązania sytuacji z powodów humanitarnych. Pojawią się żądania utworzenia „korytarzy bezpieczeństwa” przeznaczonych rzekomo do pomocy humanitarnej, a naprawdę, dla szpiegów Al-Kaidy i podobnych ugrupowań zbrojnych mających na celu kontrolowanie sytuacji wewnętrznej w Syrii.
Tego właśnie chcą. Ale pojawia się pytanie, czy będą w stanie to zrobić. Czy odniosą sukces? Jest tu wiele pytań, ale mogę zapewnić, że naród syryjski rozumie, co się dzieje i dobrze wie, do czego dążą te państwa. Ludzie są świadomi, że swoją zwartością i i jednością mogą przeciwstawić się tym planom, tak jak to się działo na początku tego kryzysu.
L.S.: W odniesieniu do Syrii mówi się o ryzyku tak zwanej „lewantyzacji”, czyli rozdrobnienia społeczeństwa ze względów religijnych i etnicznych, w tym również ze względu na wpływy radykalnego islamu. Jak się udaje przezwyciężać to niebezpieczeństwo w chwili obecnej?
R.Ch.: Od pierwszego dnia kryzysu starano się, by rozwój wydarzeń zmierzał w kierunku konfliktu międzywyznaniowego i międzyreligijnego. Próbowano również zasiać ziarno nienawiści wśród obywateli przez zabójstwa i ataki na instytucje państwowe. Lecz nasz naród doskonale rozumie, co się dzieje w kraju. Jest to świadectwo tego, że stopień świadomości i kultura naszego społeczeństwa są wysokie. Zaczęto demaskować niebezpieczną istotę ideałów radykalizmu i salafizmu oraz płynące z nich zagrożenia dla przedstawicieli wszystkich religii, dla jedności i bezpieczeństwa kraju.
L.S.: Turcja zgodnie ze swoją doktryną dotyczącą polityki zagranicznej oficjalnie stosuje zasadę „nie mieć problemów z sąsiadami”. Jednak przebieg wydarzeń pokazał, że jest inaczej. Jak Pan sądzi, dlaczego tak się stało? Czy to wpływ problemów z Kurdami, czy też Erdogan jest posłuszny Waszyngtonowi, jak uważa turecka opozycja?
R.Ch.: Jestem całkowicie przekonany, że u podstaw stanowiska Turcji wobec obecnego kryzysu w Syrii, nie leży kwestia kurdyjska. Bezpieczeństwo, stabilizacja i dobrobyt w regionie dotyczą również Kurdów. Wszyscy (łącznie z Kurdami) jesteśmy przekonani, że tylko bezpieczeństwo i stabilizacja regionu mogą pomóc znaleźć rozwiązanie wszystkich problemów w regionie, łącznie z kwestią kurdyjską.
Problem polega na tym, że rząd Turcji, jak mówi opozycja turecka, opiera swoje działanie na wskazówkach Amerykanów i służy ich interesom, a my z kolei, mówimy: „na Bliskim Wschodzie nie istnieje amerykańska polityka, istnieje jednak polityka izraelska realizowana przez USA…”. Wydarzenia, które w zeszłym roku miały miejsce w naszym regionie pokazały, że Turcja jest narzędziem do realizacji amerykańskiej polityki w regionie. Syria zostawiła na boku i zapomniała o wszystkich problemach między Damaszkiem i Ankarą począwszy od czasów Imperium Osmańskiego, na epoce Ataturka skończywszy, i chce rozpocząć nowy okres stosunków między oboma państwami od czystej karty. W związku z tym, otworzono granice z Turcją, a także rynki, nie tylko syryjskie, również arabskie, dla towarów z Turcji. Wzywano do współpracy na wszystkich poziomach, również wspólnego rozwiązywania wszystkich obecnych problemów w regionie, przez sam naród, bez ingerencji z zewnątrz. To wszystko, uważam, służy politycznym i ekonomicznym interesom naszego sąsiada, Turcji… Mimo, że zrobiono wiele, obecny rząd turecki to zignorował. Działa nawet wbrew swoim interesom i podporządkowuje się planom amerykańsko-izraelskim.
Mówi się, że Turcja dąży do odrodzenia dawnej wielkości Imperium Osmańskiego i chce się stać liderem w regionie. To jest możliwe tylko w przypadku, kiedy Syria będzie starta z powierzchni ziemi. Syria, w której żywe są arabskie ideały i plany zjednoczenia wszystkich Arabów, Syria która posiada wszechstronne programy arabskie dla regionu. Jednakże amerykańsko-izraelski plan dotyczący regionu obejmuje także Turcję… Chciałoby się wierzyć, że pan Erdogan zaznajomił się z planem brytyjskiego znawcy Bliskiego Wschodu, Bernarda Lewisa, nakreślony w 1987 r. przy udziale Zbigniewa Brzezińskiego. Mówi się w nim o konieczności ponownego podziału państw świata islamskiego, w pierwszej kolejności Turcji, Arabii Saudyjskiej, Pakistanu, Iraku i innych. Proszę mi wierzyć, amerykańska polityka, którą realizuje Erdogan, nie służy interesom Turcji i jej roli w regionie i w świecie arabskim.
L.S.: Wspomniał Pan o Izraelu. Obecnie granica syryjsko-izraelska jest stabilna, ale jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu, Izrael może ucierpieć, jako jedno z pierwszych państw. Czy z punktu widzenia Izraela, logicznym nie byłoby zatroszczenie się o stabilizację i własne bezpieczeństwo?
R.Ch.: Syria to praktycznie jedyne państwo, które stawia opór Izraelowi. Współpracuje również i popiera wszystkie organizacje palestyńskiego oporu w regionie, w tym Hamas w Palestynie i Hezbollah w Libanie. To oczywiście przeszkoda dla amerykańskiej i izraelskiej polityki w regionie. Polityka ta zakładała, że poprzez szybką zmianę władzy w Syrii, w ciągu miesiąca, uda się umieścić tam swoich ludzi.
Stało się jednak inaczej. Minął rok i nic takiego się nie wydarzyło. Przewodniczący Narodowej Rady Syrii, której konferencja odbyła się niedawno, Burhan Ghalioun poinformował, że gdy tylko zostanie prezydentem, stosunki z Iranem i Hezbollahem zostaną zerwane. Zadeklarował, że zamiast tego dojdzie do zawarcia porozumienia z Izraelem. Jedna z członkiń Rady, Basmad Hozmani, pojechała nawet do Izraela na rozmowy z rządzącymi tym krajem. Rozwój wydarzeń przebiega jednak inaczej niż oni by chcieli. Teraz szukają innych sposobów.
L.S.: Wcześniej, w XX w. mówiło się o geopolitycznym projekcie Wielkiej Syrii i związanej z tym idei zjednoczenia regionu. Czy teraz jest podobnie?
R.Ch.: Nie, teraz takie idee nie są podnoszone, również wcześniej w społeczeństwie syryjskim ich nie było. Istnieje Partia Socjalistycznego Odrodzenia w Syrii, której jednym z jej celów jest zjednoczenie wszystkich krajów arabskich. Partia ta próbowała zrealizować ten panarabski. Syria propagowała ideę solidarności wszystkich krajów arabskich poprzez więzi ekonomiczne i polityczne, opartej o wspólną arabską kulturę i język. W swoim czasie Prezydent Hafez al-Asad mówił o idei zbliżenia krajów arabskich z racji wielu wspólnych spraw. Ale o Wielkiej Syrii wtedy nie mówiono.
L.S.: Czy kwestia integracji jest teraz bardziej aktualna?
R.Ch.: Tak, to kwestia integracji politycznej, ekonomicznej i społecznej w rodzaju Unii Europejskiej, ale Unia Europejska jest słaba, bo nie ma w niej wspólnego języka i kultury, a my to mamy.
L.S.: Czy jest możliwe, w kontekście globalnych zmian politycznych i stosunków międzynarodowych, że w przyszłości stworzony zostanie jakiś biegun świata arabskiego?
R.Ch.: Kilka krajów arabskich jest teraz wrogo nastawionych do Syrii. Cała Zatoka Perska prowadzi politykę nam nieprzyjazną. Co do przyszłości, uważam, że w tej chwili myślenie o zjednoczeniu nie jest zbyt racjonalne.
L.S.: Siły zewnętrzne, w pierwszej kolejności USA, są zainteresowane, by państwa regionu nadal były rozdrobnione, choć w Ameryce Łacińskiej udało się przezwyciężyć wpływy zewnętrzne. Zrozumiano tam, że konieczne jest zjednoczenie wysiłków , tak by wypracować politykę międzynarodową.
R.Ch.: Właśnie tak: oni chcą by państwa w regionie nadal były rozdrobnione, by Syria była osłabiana przez problemy wewnętrzne, ponieważ Syria była jedynym państwem, które przeciwstawiało się polityce USA w regionie. Na przykład, w 2006 r. w czasie napaści Izraela na południe Libanu, Syria zdecydowała, że będzie współpracować tylko z ruchem oporu. Dlatego też USA nie udało się zrealizować planu Większego Bliskiego Wschodu. W 2008 r. kiedy Izraelczycy napadli na Strefę Gazy i zniszczyli tam prawie całą infrastrukturę, Syria znów podjęła decyzję o poparciu dla Hamasu. Centrum oporu przetrwało, a Izrael i USA nie mogły go złamać. Kiedy w 2003 r. USA napadły na Irak, sekretarz stanu, Colin Powell odwiedził Syrię i powiedział prezydentowi Basharowi al-Asadowi: „już jesteśmy obok, w Iraku, tak więc Syria powinna się podporządkować albo USA najadą również na wasz kraj”. Jego żądania zostały odrzucone.
L.S.: Media zachodnie krytykują Iran za jego poparcie dla Syrii, chodzi m.in. o udział korpusu strażników rewolucji islamskiej w konflikcie w Syrii. Czy może Pan opowiedzieć jak obecnie wyglądają stosunki wzajemne Syrii i Iranu?
R.Ch.: Wszyscy wiedzą, że kraje zachodnie od dawna krytykują Iran. Tak było jeszcze zanim obecny konflikt się rozpoczął… Dlaczego krytykują Iran? Dlatego, że ma on swój narodowy plan, dlatego że walczy przeciw izraelskiej okupacji ziem arabskich. Iran popiera nasz kraj dlatego, że Syria stoi po stronie oporu i walki narodu palestyńskiego o odzyskanie swoich praw i okupowanej ziemi.
My absolutnie nie ukrywamy naszych związków z Islamską Republiką Iranu. Są one bardzo mocne, jesteśmy nie tylko partnerami strategicznymi, ramię w ramię sprzeciwiamy się próbom wprowadzenia amerykańsko-zachodniej hegemonii w naszym regionie oraz izraelskiej okupacji. Nikogo nie dziwi, to że Zachód i Ameryka są przeciwko nam i wojują z nami za pomocą sankcji ekonomicznych, zrywania stosunków dyplomatycznych. Również, co szczególnie ważne, popierając terrorystów, dlatego że osłabienie Syrii to osłabienie Iranu i na odwrót.
Co do obecności przedstawicieli Irańskiej Gwardii w Syrii, to jest to wierutne kłamstwo. Obliczone jest ono na rozdmuchanie sporów między wyznaniami i między religiami w samej Syrii i w regionie. Powtórzę: to kłamstwo, jeśli ktoś twierdzi, że jest inaczej, niech przedstawi dowody.
L.S.: Rosja zwiększyła swoją militarną obecność przy granicy z Syrią, niedawno doszło do sprzedaży samolotów dla Pańskiego kraju. Mógłby Pan opowiedzieć o współpracy militarno-naukowej Syrii i Rosji, a także o jej perspektywach?
R.Ch.: Stosunki syryjsko-rosyjskie przeszły próbę czasu, oparte są na przyjaźni, wzajemnym szacunku i służą obu stronom… Syria, jak Pan wie, latami kupowała radziecką, a teraz rosyjska broń, dlatego też przytłaczająca większość uzbrojenia armii syryjskiej jest produkcji rosyjskiej. Broń, którą przysłano do Syrii w zeszłym roku, to wynik umowy dwustronnej podpisanej w 2007r. w chwili obecnej ta umowa jest realizowana. Broń wysyłana do Syrii służy celom obronnym, do zabezpieczenia Syrii przed izraelską czy jakiejkolwiek inną agresją. Rosja będzie kontynuować współpracę z Syrią w tej sprawie nie z szacunkiem dla prawa międzynarodowego czy statutu ONZ. Rosja, jak wiemy, przestrzega wszystkich konwencji międzynarodowych. Mamy liczną kadrę techniczną, która zdobyła wykształcenie na uczelniach ZSRR i Rosji, a obecnie ok. 3000 studentów syryjskich kształci się w Federacji Rosyjskiej, nie mówiąc już o dziesiątkach tysięcy mieszanych małżeństw. Dlatego mogę powiedzieć, że perspektywy współpracy naukowo-technicznej między Syrią a Rosją są ogromne. Będziemy dokładać starań, by nasza współpraca objęła również sferę kulturową i ekonomiczną.
L.S.: Referendum w Syrii było okazją do wypowiedzi na temat różnych reform systemu politycznego w Syrii. Jak i kiedy będą one przeprowadzone? Czy są wyznaczone ostre ramy czasowe, czy też przewidziana jest możliwość korekty w trakcie reform?
R.Ch.: Syryjczycy chcą i popierają reformy ogłoszone przez Prezydenta Bashara Assada. Obejmują one sferę ekonomiczna, polityczną, kulturalną, informacji i inne. Reformy, te stanowią praworządną podstawę do budowy nowoczesnej Syrii – najbardziej demokratycznego kraju nie tylko w regionie ale również na świecie. W związku z tym, chciałbym podkreślić, że w maju odbędą się wybory parlamentarne z udziałem wszystkich partii starych i nowych, jest ich 15. Po ogłoszeniu wyników wyborów uformuje się nowy rząd i powstanie nowy układ sił w parlamencie. Oczekujemy zgody wszystkich sił politycznych na dialog… Mamy nadzieję, że stanie się to jak najszybciej. Wierzymy, że wszyscy Syryjczycy znajdą wspólny język i dojdą do porozumienia, wzmocniona zostanie jedność narodowa, powstaną podwaliny dla przyszłości nowej Syrii, którą razem staramy się zbudować.
L.S.: Jakie słowa skierować może Pan do naszych czytelników?
R.Ch.: Dziękuję wszystkim Waszym czytelnikom za zainteresowanie naszym krajem. Wszystko o co apeluję to obiektywizm i uwaga w kwestii analizy obecnych wydarzeń. Proszę starać się dotrzeć do prawdy i nie poddawać się dezinformacji serwowanej przez massmedia, która ma na celu zniszczenie rozumu, co doprowadzić ma w ostatecznym rozrachunku do zagłady państwa, narodu i kultury. Dziękuję Wam i życzę wszystkiego dobrego, sukcesów w pracy i życiu osobistym. Na zakończenie chciałbym też przesłać wszystkim pozdrowienia z okazji Dnia Zwycięstwa.
Źródło: http://rossia3.ru/politics/foreign/haddad
Tłumaczenie: Maria Walczak
Źródło: Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych – jeden z pierwszych polskich geopolitycznych think-tanków. Misją Centrum, jako organizacji non government i non profit, jest analiza procesów politycznych na świecie i badanie działań różnych systemów politycznych na wzajemne relacje między krajami i narodami w skali globalnej.
Najnowsze komentarze