Takie zestawienie tematu karze spojrzeć na współczesny świat jako na poligon doświadczalny, gdzie zmierza się do zagłady wszystkiego co konserwatywne. Twierdzenie, że religia i ustrój konserwatywny zniewala jest błędne. Wynika z celowego kłamstwa, które dało podwaliny pod tworzenie tak zwanego systemu „marksistowsko-trockistowskiego”. To ten właśnie system jest elementarzem dzisiejszych socjaldemokratów, którzy rządzą w większości państw Europy i coraz bardziej zaznaczają swoje stanowisko w świecie.
Konserwatyzm jest ustrojem pielęgnującym to wszystko, co sprawdziło się w dotychczasowym życiu społecznym. Odwołuje się zawsze do wartości nadrzędnych, które są wyznacznikiem rozwoju każdego człowieka. Rozwijamy się ku pełni, a tę pełnię określa prawda objawiona o człowieku. Ta prawda bowiem wynika z Dekalogu i każdy z nas jest w tym objawieniu na tyle, na ile je przyjmuje, na ile się z nim identyfikuje. Ustrój konserwatywny wprowadza zasady prawa naturalnego w życie jednostki i całej zbiorowości ludzkiej. Temu wszystkiemu zaś zaprzeczają socjaldemokraci, a chociażby z tej racji, że wyznają założenia materialistyczne , które negują istnienie Boga. Nie możemy bowiem zapominać, iż Lenin stale powtarzał, że „religia to opium dla ludu”. Znajdziemy też u niego i taką wypowiedź: „Należy wykorzystać wszystkie burżuazyjne organizacje, w tym również kościół, dla osiągnięcia naszego celu, a cel jest jeden – ogień rewolucji na całym świecie”. (Tom II, „Pisma zebrane”)
Trockizm jest nazwą ruchu zapoczątkowanego przez Lejbę Dawidowicza Bronsteina (1879-1940), który przybrał pseudonim rewolucyjny Lwa Trockiego. Jego formacja odbywała się w rodzinie obojętnej religijnie, która osiadła na wiejskim majątku, kupionym za grosze od rządu carskiego. Ziemie te pochodziły z wywłaszczenia arystokracji, która była w konflikcie politycznym z panującym systemem. W młodości Trocki zapoznał się z literaturą masońską i książkami na temat rewolucji francuskiej. „Z ogromnym zaciekawieniem rzuciłem się do czytania ”Historii rewolucji francuskiej”” – zaznacza w swojej biografii „Moje życie” (zob. s 113). W tym rozdziale znajdziemy również wyznanie: „Interesowały mnie artykuły o masonerii w pismach religijnych. Zadawałem sobie pytanie, skąd powstał ten ruch i jak to się ma do marksizmu” (s. 134). Można przyjąć, że jego formacja była kierowana. Na młodego Lejbę miał bowiem wpływ student pochodzenia żydowskiego, który w domu Bronsteinów przebywał na rocznej kuracji. Zauważa się w niej żelazną konsekwencję w kreowaniu rewolucjonisty, burzyciela, człowieka destrukcyjnego, wreszcie marzyciela o wiecznej rewolucji, która ma opanować cały świat. (Czy już wtedy został wybrany?).
Pełną świadomość socjaldemokraty – w znaczeniu dzisiejszym, bo przecież w podstawie jest wciąż ta sama nienawiść do ludzi, do masy – uzyskał w 1905 roku. Wziął wtedy czynny udział w rozruchach, nazwane przez usłużnych historyków – rewolucją. Po nieudanej walce ucieka na zachód Europy i tutaj odnajduje siebie w głoszonych i opłacanych ze składek słuchaczy, prelekcjach. W pierwszej „Los rewolucji rosyjskiej” wypunktował zasadę permanentnej rewolucji, która tak naprawdę rozpoczęła się od rewolucji francuskiej i nie skończy, póki nie opanuje całego świata. Rewolucja z 1905 roku jest tylko etapem. Tego typu myślenie przeraża, gdy uświadomimy sobie, że każda rewolucja polega na zabijaniu jej przeciwników i nie tylko, bo ginie w niej wielu przypadkowych ludzi. Mówić i myśleć o „permanentnej rewolucji” – to szafować czyimś życiem, traktować wszystkich przedmiotowo, odbierać godność człowiekowi dla mrzonek o „lepszym świecie”. W drugiej prelekcji „Kapitalizm i socjalizm” rozwinął już do końca myśl o łączności wszystkich robotników, o ich braterstwie w krwawej walce z burżuazją i instytucjami podtrzymującymi ustrój konserwatywny. Krew, którą rozlewał w swoich pismach była według Trockiego powinnością dziejów, wszystko bowiem wymaga ofiar. Rewolucja natomiast jest koniecznością i ma charakter ciągły.
W Wiedniu Trocki redagował i wydawał „Prawdę”, gdzie dowodził, iż „skoro ona (rewolucja) raz się rozpoczęła, nie może się skończyć, zanim nie doprowadzi do powstania ustroju socjalistycznego na całym świecie” (zob. s. 244).
Dzisiejsi trockiści kontynuują tę walkę. Za oręż zaś, w pierwszym rzucie, mają kłamliwą propagandę usłużnych mediów, banki i światowe korporacje ze szczególną rolą imperium Rotschildów i Warburgów. Po opanowaniu kolejnego państwa wprowadzają swoje prawa, swoją dyscyplinę fiskalną, tak aby z tego mieć dla siebie jak najwięcej, zaś dla okradanych jedynie na wegetację. O niewolników póki co trzeba dbać. Przepisy dla tłumu, dla konstruktorów – przywileje. Socjaldemokaci kochają trockizm, on narzuca im „jedynie słuszny kierunek”, a cel to świat (por. ideologia globalistyczna stąd tzw. „Wiosna Arabska”). Europa jest tylko elementem pośrednim na ich krwawej drodze. „Internacjonalizm nie jest dla nas oderwaną ideą, lecz bezpośrednią, kierowniczą, na wskroś praktyczną zasadą. Pewne rozstrzygające zwycięstwo na świecie jest dla nas nie do pomyślenia bez rewolucji europejskiej”. Socjaldemokraci na naszym kontynencie to zdanie Trockiego wpisują sobie jako nakaz, jako treść życia. Potem tylko Order Orła Białego zawieszany na błękitnej wstędze, puszczanej przez lewe ramię ubranego w wyświechtaną kurtkę i już można spokojnie odpoczywać na wielotysięcznej emeryturze, bowiem spełniło się odziedziczoną powinność rewolucjonisty. (Przypomnijmy sobie Orła Białego na piersi J.Kuronia odzianego w wymięty i zużyty strój dżinsowy, na marynarce T. Mazowieckiego oraz A. Michnika, których garnitury biły, w oczy patrzących, brudem i łachmytactwem, a resztę zrozumiemy sami).
Zenon Dziedzic
Były Prezes Zarządu Głównego SN
Cytaty wzięte z książki: Lew Trocki „Moje życie”, Warszawa 1930 i wyd. II Warszawa 1990, Fundacja Polonia
15 lutego 2012 o 21:53
Wśród komunistów to właśnie trockiści są największymi oszołomami. W PRL-u trockistami byli czołowi działacze KOR. I to oni byli bardziej niebezpieczni niż komuniści skupieni wokół Jaruzelskiego i to im bardziej zależało niż Jaruzelowi na sowieckiej inwazji…