Jak wszyscy już pewnie wiedzą – w Afganistanie zginął kolejny polski żołnierz. Już trzydziesty młody człowiek traci życie, kolejna rodzina płacze, kolejne dziecko traci ojca, tylko po to aby… No właśnie, po co?
W kręgach szeroko pojętej opinii publicznej znów rozgorzała dyskusja nad sensem (bo oczywiście na opinie o jego braku znalazło się mało miejsca) tzw. misji pokojowej w tym ropą płynącym kraju…Ja, jako wolnomyśliciel i nonkonformista nie mam zwyczaju spożywania medialnej papki. Postanowiłem samodzielnie przeanalizować fakty.
Na wstępie chcę zakomunikować, że nie potwierdzam stereotypu „krytykanta wojen”, który próbują wpoić media. Nie będę rzucał obelgami, nie będę „szerzył nienawiści” do żołnierzy… Chcę wyrazić swoją opinię na temat interwencji w Afganistanie, w sensie czysto politycznym. Przejdźmy więc do sedna sprawy.
Najbardziej ze wszystkich zasłyszanych uderzyła we mnie wypowiedź pewnego sierżanta Marynarki Wojennej. Otóż sugerował on, że Polacy w Afganistanie walczą „w obronie honoru Polskiej Armii”. Pozwolę sobie postawić jedno pytanie : w jaki sposób Afgańczycy jemu zagrażają? Na początek spróbujmy wczuć się w „rolę” mieszkańca kraju, który NATO obrało sobie jako cel kolejnego „wyzwolenia” : otóż ten najczęściej biedny rolnik widząc obcych ludzi, którzy uzbrojeni po zęby wjeżdżają na straszliwie ryczących, nieznanych maszynach do jego wioski spontanicznie chwycił za broń i rozpoczął walkę o ziemię, na której wychowali się jego przodkowie (których zresztą też wielu próbowało „wyzwolić”, między innymi Armia Radziecka…). Czy wielu z nas nie postąpiło by tak samo? Czy można sobie wyobrazić tego samego człowieka w roli najeźdźcy, który morduje polskie kobiety i niszczy nasze domy? Czy wyobrażacie sobie wielką afgańska inwazję na Europę i talibów, którzy triumfalnie wjeżdżają do Warszawy na swych wychudzonych osiołkach? Przecież to wszystko jest zwyczajnie śmieszne…Tak, jak i ludzie, którzy o „bezpieczeństwo i honor Polski” chcą walczyć z rolnikami w kraju, który leży tysiące kilometrów od naszych granic i nie ma z Polską zupełnie nic wspólnego. Czy „obrońcy cywilizacji” nie widzą większych zagrożeń, niż chłopcy „zza siedmiu gór” , którzy w większości nawet o Polsce nie słyszeli?
Argumentację naszych „przedstawicieli” i ich mocodawców zza Oceanu można włożyć między bajki. Na świecie jest sporo krajów, w których sytuacja jest porównywalna, jeśli nie gorsza od tej w Afganistanie. Dlaczego tamtejsze narody nie zaznają tak ochoczej „pomocy humanitarnej” ze strony demoliberalnego świata? No cóż, biedacy nie mają ropy…
Co więc przyniesie Afganistan? Amerykanom przyniesie ropę, a Polsce kolejne grube miliony wydane na działalność „Gwardii Przybocznej Wuja Sama”, kolejne młode ofiary i płaczące rodziny oraz rzekome „doświadczenie bojowe”…Tym krótkim bilansem „korzyści” swą wypowiedź zakończę.
30 października 2011 o 10:58
Jak na razie, wojna w Afganistanie przyniosła Amerykanom same straty. Straty w ludziach, straty w sprzęcie i ogromne straty finansowe, liczone w bilionach dolarów. Ropa tego nie zrekompensuje.
Amerykański pies jest ciągany za ogon przez izraelskiego pana. Wszystkie wojny prowadzone na Bliskim Wschodzie zdają się służyć wyłącznie Izraelowi, choć akurat na obaleniu Kadafiego skorzystała również Arabia Saudyjska.
30 października 2011 o 14:34
Sigurd
Tylko że w Libii amerykanie zaprzęgli naiwną ludność cywilną do własnych celów.Taniej ich wyniosło ”nie mają” teoretycznie krwi libijczyków na rękach,nie mówiąc o finansach,widocznie teraz taką taktykę przyjeli.Obawiam się że nastepną będzie Syria lub Iran.
30 października 2011 o 19:18
Afganistan nie posiada tak wiele złóż roponośnych jak np Irak, Iran czy inne kraje położone bliżej zatoki Perskiej. Oczywiście są duże pokłady tej cennej substancji jednak skrajne wysokości (ok 3tys m.n.p.m) i brak jakiejkolwiek infrastruktury bardzo sprawę utrudnia. I tak jeśli wybulimy około 2 mln dolarów na odwiert, sprzęt i ekipę (jeśli wcelujemy w dobre miejsce) to straty rekompensują się tylko w około 5- 10%. Afganistan jest ważny ze względu na swoje położenie. Jest ważnym punktem tranzytowym pomiędzy Pakistanem a krajami arabskimi. Przez Afgan przebiega narkotykowa linia generująca około 30% światowych zysków ze sprzedaży tego shitu. Multum powodów, prawdziwe zatrzęsienie. A co do Polskich żołnierzy to bardzo dobrze że autor ich nie obrzuca gównem bo żołnierz jest narzędziem a nie konstruktorem czy architektem. Wielkie dzięki za wstawienie
30 października 2011 o 19:26
Dla mnie ropa jest takim symbolem wszystkiego, wszystkich korzyści naturalnych ,które niesie ze sobą Afgan. Nie chciałem się za bardzo rozpisywac nad „technicznymi” sprawami, bo bardziej mi tu chodziło o ogólny sens 9czy jego brak) tej misji.
31 października 2011 o 12:50
Złoto, kobalt, miedź, lit: http://www.nacjonalista.pl/2011/10/06/afganistan-nastepny-poziom-okupacji/ Bilion zielonych to nie byle co. Nawet nadwiślańscy kapitaliści mogą uszczknąć coś dla siebie: http://www.tvn24.pl/0,1717854,0,1,kulczyk-szuka-zlota-w-afganistanie,wiadomosc.html
A żołnierzy nikt tam siłą nie targał…