Rządowi oficjele Stanów Zjednoczonych podali wczoraj do międzynarodowych mediów, że „amerykańscy agenci powstrzymali irański plan zabójstwa na zlecenie, którego celem miał być saudyjski ambasador w USA”.
Zatrzymany został niejaki Manssor Arabziar, 56-letni znaturalizowany obywatel USA perskiego pochodzenia. Arabziar, według amerykańskich oficjeli, miał współpracować z członkiem Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej, którego dotychczas nie schwytano.
Cała zaś sprawa miała wyjść na jaw, zgodnie z oświadczeniami amerykańskiego rządu i FBI, dzięki „anonimowemu informatorowi” powiązanemu z meksykańskim kartelem narkotykowym, od którego Arabsiar i jego wspólnik mieli otrzymać ładunki wybuchowe. Informator orzekł, iż zażądał za to 1,5 mln dolarów, a zamachowcy mieli mu wpłacić 100 tysięcy zaliczki.
Sprawa wywołała istną lawinę komentarzy. Amerykański prokurator generalny Eric Holder stwierdził, iż w tej „próbie zamachu” musiały mieć udział irańskie siły rządowe. FBI podało, że dwaj perscy mężczyźni są oskarżeni o spisek na życie zagranicznego przedstawiciela, spisek w celu użycia broni masowego rażenia i spisek terrorystyczny. Reprezentant kongresowy, Mike Rogers stwierdził, że jest „przekonany”, iż za cały plan zabójstwa odpowiada irański rząd. Amerykańscy przedstawiciele rządowi twierdzą również, że celem ataków miał być nie tylko arabski ambasador, lecz także rozliczne placówki izraelskie.
Nie zabrakło też komentarzy ze strony Arabii Saudyjskiej. Ambasada tego kraju wydała oficjalne oświadczenie w tej sprawie, w którym czytamy:
„Próba tego spisku jest podłym naruszeniem międzynarodowych norm, standardów i konwencji i jest niezgodna z podstawowymi zasadami człowieczeństwa”.
Strona irańska zareagowała całkowitym odrzuceniem stawianych jej zarzutów. Rzecznik prezydenta Ahmadineżada powiedział, iż cała sprawa została „sfabrykowana” przez rząd amerykański w celu odwrócenia uwagi swych obywateli od rzeczywistych problemów trapiących ten kraj. Reprezentant Iranu w ONZ, Mohammad Khazaee orzekł, iż jest „zszokowany słysząc tak wierutne kłamstwo” i oskarżył Stany Zjednoczone o podżeganie do wojny z jego ojczyzną.
„Islamska Republika Iranu usilnie i kategorycznie odrzuca te sfabrykowane i bezpodstawne zarzuty, oparte na podejrzanych pomówieniach ze strony pojedynczego człowieka” – napisał Khazaee w swoim oświadczeniu.
Strona perska powołała się także na wypowiedź byłego oficera CIA, Philipa Giraldiego, który stwierdził w wywiadzie radiowym, iż historia o zamachu jest wprost „nieprawdopodobna”. „Nie rozumiem, jak ten rzekomo wyrafinowany spisek… miał angażować narkotykowy gang z Meksyku. To po prostu bez sensu.”
Komentarz: Po raz kolejny, bazując na bardzo niepewnych źródłach, Waszyngton rzuca bardzo ostre oskarżenia wobec Teheranu. Jak informowaliśmy na portalu, we wrześniu tego roku uruchomiona została w mieście Buszehr, pierwsza irańska elektrownia jądrowa (która według amerykańskich i izraelskich polityków jest tak naprawdę miejscem produkcji „broni masowego rażenia” pod przykrywką elektrowni). Czy to przypadek, że właśnie teraz dochodzi do takiego „incydentu”? Jak wiemy z wykładni waszyngtońskiej, tego typu oskarżenia prędzej czy później kończą się „interwencją” w ramach „reagowania kryzysowego”, której skutkiem jest zawojowanie wrogiego państwa i wymordowanie tysięcy cywilów. Jedyne, co zdaje się od tego powstrzymywać euroatlantycką oś, to po prostu potęga Iranu.
Zaś oskarżenia wobec Iranu ze strony Arabii Saudyjskiej, kraju w którym za głoszenie chrześcijaństwa grozi kara śmierci, o gwałcenie „podstawowych zasad człowieczeństwa”, zakrawają na ponury dowcip.
Najnowsze komentarze