Funkcjonariusze warszawskiej Straży Miejskiej, znani głównie z zajęć takich jak spisywanie młodzieży siedzącej na ławce czy wystawiania mandatów osobom sprzedającym owoce i warzywa w „zakazanych miejscach”, dostali kolejne ważne zadanie. Tym razem strażnicy i strażniczki będą szczegółowo patrolować okolice poselskiego biura Rafała Trzaskowskiego z Platformy Obywatelskiej. A wszystko to dlatego, bo przed kilkoma dniami ktoś postanowił sprywatyzować szyld wiszący nad biurowym wejściem.
Sami funkcjonariusze SM zdają się być średnio zadowoleni z tego faktu, stwierdzając w rozmowie z dziennikarzami Polskiej Agencji Prasowej, iż to nie oni, a prywatne firmy ochroniarskie powinny zajmować się pilnowaniem prywatnych biur poselskich. Pomimo braku entuzjazmu wśród strażników miejskich i tak będą oni musieli ustawić swój posterunek w bezpośredniej bliskości biura posła Platformy Obywatelskiej – polecenie przyszło z góry, a więc od policji, która nakazała wpisanie tej okolicy na listę miejsc szczególnie zagrożonych (w końcu, jak łatwo się domyślić, każdy z obywateli może stracić tam szyld znad swojego biura).
na podstawie: PAP
13 września 2011 o 14:11
Dlaczego służby publiczne są wykorzystywane dla prywatnych celów?
15 września 2011 o 08:05
To nie są juz niestety cele prywatne. Banda czworga czyli mafia polityczna jest główną strukturą państwową, więc nie dziwne, że służby stoją na jej straży. Zwłaszcza platforma zaczęła się ostatnimi czasy upodabniać do PZPRu. Nie jest tajemnicą, że na prowincji ludzie masowo wstępują do PO, aby ułatwić sobie dostęp do dobrej pracy, zwłaszcza w administracji.
Akces do PO oznacza zajęcie postawy BMW – „bierny, mierny, ale wierny” – niezwykle porządanej w naszym PRL-bis.