W październiku na opolskim ratuszu miała zawisnąć tablica honorująca braci Kowalczyków. Prezydent Opola Ryszard Zembaczyński (PO) uległ presji Platformy Obywatelskiej, SLD, byłych żołnierzy LWP i milicjantów.
Kim są bracia Kowalczykowie?
Ryszard Kowalczyk był pracownikiem naukowym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, jego brat Jerzy był tam zatrudniony jako pracownik techniczny. 6 października 1971 Jerzy Kowalczyk, za wiedzą swojego brata Ryszarda, podłożył bombę w uczelnianej auli w proteście przeciwko krwawemu stłumieniu przez władze komunistyczne robotniczych protestów na Wybrzeżu w czasie wydarzeń grudnia 70. Następnego dnia miała się w tym pomieszczeniu odbyć uroczysta akademia z okazji Dnia Milicjanta – święta MO i SB. Wybuch, który nastąpił o godz. 0.40, całkowicie zniszczył aulę, uczelniane archiwum, dużą część zasobów bibliotecznych oraz bufet. Wyleciał w powietrze dach auli i zapadła się podłoga. Nikt nie odniósł obrażeń. Braci bardzo szybko zatrzymano. Zarzut bezpośredniego przeprowadzenia aktu terroru postawiono Jerzemu. Ryszarda obwiniono o udzielenie pomocy bratu przy przygotowywaniu bomby. 8 września 1972 Sąd Wojewódzki w Opolu skazał Jerzego na karę śmierci, a Ryszardowi wymierzono karę 25 lat pozbawienia wolności; wyroki te utrzymał w mocy 18 grudnia 1972 Sąd Najwyższy (pod przewodnictwem sędziego Sikorskiego), do którego trafiła rewizja obrońców. Drakoński wyrok pobudził środowiska inteligencji opozycyjnej, które w apelach do władz wzywały do złagodzenia wyroków. W obronie braci Kowalczyków zebrano ponad 6000 podpisów (poparcia udzielili m.in. Jan Józef Szczepański, Wisława Szymborska, Jerzy Szacki, Stanisław Lem, Daniel Olbrychski). Z podobnymi apelami wystąpiły władze kościelne. W wyniku tych nacisków i apeli Rada Państwa PRL aktem łaski z 19 stycznia 1973 zamieniła Jerzemu Kowalczykowi wyrok kary śmierci na karę 25 lat więzienia.
W latach osiemdziesiątych, w związku z powstaniem ruchu „Solidarność” nasiliła się społeczna kampania pod hasłem Uwolnić braci Kowalczyków zainicjowana przez środowisko tygodnika „Solidarność Ziemi Łódzkiej”. Uwolnienia braci Kowalczyków (a także więzionych działaczy Konfederacji Polski Niepodległej oraz innych więźniów politycznych) domagały się władze „Solidarności” oraz Komitety Obrony Więzionych za Przekonania. Pod hasłem ich uwolnienia trwały w 1981 strajki głodowe na Śląsku i w Zagłębiu. „Najdłuższy protest głodowy Europy” – głodówka w hotelu Huty Baildon, w którym uczestniczyła m.in. Maria Moczulska, trwał od 1 do 21 czerwca 1981 i był kontynuowany w obronie braci Kowalczyków mimo (przejściowego) uwolnienia przywódców KPN. Protest został przerwany pod naciskiem biskupów katolickich, a bliskich śmierci uczestników głodówki przewieziono na oddział reanimacji Szpitala Górniczego w katowickim Ochojcu. Kościół zobowiązał się do przejęcia dalszych starań o uwolnienie braci Kowalczykow[1]. Wszystkie te działania nie przyniosły jednak pozytywnych rezultatów. Dopiero po zakończeniu stanu wojennego w Polsce w wyniku kolejnych ułaskawień Rady Państwa – zostali przedterminowo zwolnieni z więzienia Ryszard (w roku 1983) oraz Jerzy (w 1985). Obaj pozostawali jednak – z formalnego punktu widzenia – w następnych latach kryminalistami z ciężkimi wyrokami na sumieniu zwolnionymi z więzienia „za dobre sprawowanie” i „tytułem próby”, co utrudniało lub wręcz uniemożliwiało im powrót do normalnego życia.
W 1991 Ryszard decyzją Prezydenta RP Lecha Wałęsy uzyskał zatarcie skazania, dzięki czemu mógł powrócić do pracy dydaktycznej na uczelni. Działania podejmowane w latach dziewięćdziesiątych przez różne osoby w celu uruchomienia procedury kasacyjnej nie powiodły się nawet w okresach rządów prawicy, m.in. wniosek Zbigniewa Romaszewskiego (działacza opozycyjnego z czasów KOR) złożony w 1998 AWS-owskiemu ministrowi sprawiedliwości, Leszkowi Piotrowskiemu.
Lech Kaczyński (m.in. na wniosek opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej i Osób Represjonowanych w PRL) podjął inicjatywę kasacyjną i w ostatnim dniu swego urzędowania na stanowisku ministra sprawiedliwości, 8 czerwca 2001 skierował do Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku, zarzucając sądom orzekającym w ich sprawie rażącą i mającą wpływ na treść orzeczenia obrazę prawa materialnego. Jednocześnie wniosek kasacyjny uzasadniono skłonnościami piromaniakalnymi skazanych:
„Zasadniczym motywem wysadzenia auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej były skłonności oskarżonych do destrukcji i fascynacja pirotechniką a także niechęć czy też niemożność zaakceptowania obowiązujących norm współżycia społecznego.”
To całkowicie wadliwe uzasadnienie z przyczyn formalnych uniemożliwiło Sądowi Najwyższemu merytoryczne rozpatrzenie wniosku, związku z czym 8 stycznia 2002 został on odrzucony:
„Kasacja jakkolwiek formułuje zarzut obrazy prawa materialnego, to w istocie zmierza do poczynienia nowych, odmiennych ustaleń (co do zamiaru oskarżonych) a więc w rzeczywistości zarzuca błąd w ustaleniach faktycznych. Stosownie do art. 523 § 1 kpk oraz art. 521 kpk taki zarzut nie może stanowić podstawy skargi kasacyjnej i dotyczy to także kasacji wnoszonych przez podmioty wymienione w tym drugim przepisie.”
Wyrok ten wyczerpuje wszystkie procedury prawne w sprawie braci Kowalczyków i oznacza, że nie jest już możliwa nawet częściowa rehabilitacja skazanych.
W roku 2003 Komisja Krajowa NZS wraz z grupą młodych radnych opolskich wystąpiła z inicjatywą nadania Jerzemu i Ryszardowi Kowalczykom honorowego obywatelstwa miasta Opola. Niesprzyjająca temu zamierzeniu atmosfera polityczna spowodowała jednak fiasko pomysłu.
Z inicjatywy Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy, w 2010 r. uhonorowano Kowalczyków tablicą na ścianie pamięci przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku.
„Znam ludzi, którzy nie działali w opozycji politycznej, a mimo to mają spory wkład w rozkład komunizmu. Takimi ludźmi są bracia Kowalczykowie” – to słowa Leszka Moczulskiego, założyciela i szefa KPN.
Co ciekawe, Kowalczykowie na łamach lokalnej prasy zostali porównani do zamachowca z Norwegii… PRL wiecznie żywy.
Na podstawie: wikipedia.pl, Nasz Dziennik.
28 sierpnia 2011 o 17:34
Sala miała być wypełniona po brzegi milicjantami i SBKami, to chyba wystarczający powód aby ja wysadzić w powietrze, czyż nie? Co za różnica czy wysadzą salę czy uderzą z lasu zbrojnie na konwój milicji i LWP. Nagonka czerwonych środowisk (SLD, milicjanci, żołnierze LWP, SBcy) na tych dwóch Panów dobitnie pokazuje w jakim obozie oni byli i są. Porównanie ich do Breivika w lokalnej prasie tez daje do myślenia. Co do PiSu to właśnie dzięki znakomitemu wykształceniu Pana Kaczyńskiego, Ci panowie nigdy nie zostaną zrehabilitowani na drodze prawnej… Nie ma ‚barometru antykomunizmu’, oni próbowali tak, ktoś inny inaczej. Lechu W. sam „obalił komunę”, stawia mu się pomniki itp. Coz za ironia wobec takich ludzi jak Ci panowie powyżej.
28 sierpnia 2011 o 19:29
„Co za różnica czy wysadzą salę czy uderzą z lasu zbrojnie na konwój milicji i LWP. ”
Taka, że Kowalczykowie wysadzili salę. PUSTĄ salę w środku nocy. Żaden pies nie zdechł. Co winna była sala?
12 września 2011 o 05:58
Gdybyś ruszył głową to byś zrozumiał tak prosty przekaz. Sala miała być pełna w momencie wybuchu.