Podczas wizyty na wystawie psów, premier Bułgarii Bojko Borisov, stwierdził: „moje psy są ładne, lecz tak samo jak Bułgarów, trzeba je trzymać krótko na smyczy”. Wypowiedź Borisova spowodowała oburzenie wśród społeczeństwa: w Internecie pojawiły się wyszydzające premiera teksty, zaś na 5 lipca zapowiedziano „Dzień bez Borisova”. Akcję na popularnym portalu społecznościowym w ciągu zaledwie dwóch dni „polubiło” już 8 tysięcy osób. Dodać trzeba, że w Bułgarii, która przez setki lat zmagała się z turecką okupacją, słowo „pies” jest jedną z najgorszych obelg.
Bojko Borisov znany jest w kraju ze swoich prostackich wypowiedzi, obnażających jego niemoc intelektualną: chamskie odzywki pod adresem rozmówców pytanie studentki ekonomii, czy w Bułgarii wzrośnie zatrudnienie, skwitował „dowcipne”: „jest sporo pracy dla pasterzy owiec”, (poziom bezrobocia w kraju wynosi ok. 20 procent) czy równie niskich lotów odpowiedzi na społeczne niezadowolenie z niskich płac, nie dziwią już nikogo.
Na marginesie należy jednak postawić pytanie: kto tu właściwie jest psem? Życiorys Borisova zawiera bowiem wiele lat pracy w stołecznej milicji. Stąd pewnie także charakterystyczne dla ludzi (psów) jego pokroju ciągoty do „krótkiego trzymania ludzi”, które trudno wykorzenić.
Najnowsze komentarze