Kiedy w październiku 1492 roku Krzysztof Kolumb dopłynął po kilkumiesięcznym, wyczerpującym rejsie do wysp Morza Karaibskiego, był przekonany, że dotarł do wybrzeży utraconego Ziemskiego Raju. I przekonanie to nie było oparte na wrażeniu, jakie wywarły na żeglarzu genueńskim piękno przyrody i łagodny charakter mieszkańców tych ziem, ale na wiedzy z zakresu Świętej Geografii i znajomości doktryn eschatologicznych. Kolejne ekspedycje jeszcze bardziej ugruntowały jego osąd w tej materii, czemu dał wyraz w napisanej przez siebie „Księdze Przepowiedni”. W dziele tym Kolumb stwierdza, iż w swoich wyprawach odkrył „ nową ziemię i nowe niebo”, o którym mówi Apokalipsa Św. Jana. Przepowiada też rychłe dopełnienie się dziejów ludzkości, albowiem dzięki jego odkryciu wypełniła się, zawarta w Apokalipsie, przepowiednia, mówiąca o tym, że przed końcem czasów Ewangelia rozprzestrzeni się na całej ziemi. Ewangelizacja Indian, podjęta przez Kościół Katolicki i fakt, że Ameryka jest ostatnim kontynentem, do którego dotarło Słowo Boże, stanowią – wedle Kolumba – niezbity dowód na ziszczenie tej profetycznej wizji…
Nikt już dzisiaj nie kwestionuje faktu, że na długo przed Kolumbem do północnoamerykańskich wybrzeży docierały drakary Wikingów, niemniej jednak wyjątkowość wyprawy Genueńczyka polega na czym innym. Leif Erikson i jego towarzysze dokonali swego „odkrycia” Ameryki nieświadomie i był to fakt bez jakiegokolwiek znaczenia – tak dla samych Normanów, jak i dla Europy, nie różniący się niczym od „odkrycia” Islandii czy Grenlandii (które, znacznie wcześniej, „odkryli” żeglarze z celtyckiej Irlandii). Kolumb wyruszył ze swymi trzema karawelami na Zachodni Ocean z pełną świadomością tego, co chce odkryć. Nadto, udając się na zachód, przełamywał pewien odwieczny zakaz, obwarowany szańcem tajemniczego lęku.
Wiadomo, że Kolumb, zanim wyruszył na swą wyprawę, gruntownie przestudiował wiele map i dokumentów. A ponieważ średniowieczna geografia tyłko w niewielkim stopniu miała charakter „naukowy”, natomiast przede wszystkim odzwierciedlała wiedzę z dziedziny tzw. Geografii Świętej, nie można wątpić, iż Kolumb w dużym zakresie takową wiedzę posiadł. Geografia Święta znała trzy wielkie kontynenty Świata – Afrykę, Azję i Europę, ale nie ignorowała bynajmniej faktu istnienia wielkiego kontynentu na Zachodnim Oceanie. Jednak kontynent ten nie mieścił się w sferze „świata ludzkiego”, do którego należy Centrum Świata – Jerozolima i cztery strony świata: Zachód – Europa. Wschód – Azja, Południe – Afryka i Północ – Kraj Lodu (Arktyka). Za Zachodnim Oceanem rozpościera się natomiast strefa „świata nieludzkiego” – leży tam Ziemia Umarłych, Kraina Śmierci, Królestwo Mroku. To w tej krainie słońce kończy swój bieg po nieboskłonie i to tam ciemność pochłania światło. Jest to Kraina Ciemności, Królestwo Cieni, zamieszkałe przez duchy przodków.
Dostępu do tej krainy broni Morze Ciemności – Mare Tenebrarum – zaludnione przez przerażające morskie potwory’, straszliwe monstra i krwiożercze bestie. Owe potwory i bestie mają odstraszyć zwykłych śmiertelników od prób przedostania się w te zakazane rejony. O zakazie tym przypomina słynna maksyma NEC PLUS ULTRA, związana ze Słupami Heraklesa. Słupy Heraklesa (dzisiejsza Cieśnina Gibraltarska) w Starożytności symbolizowały kres znanego świata. NEC PLUS ULTRA, to ostrzeżenie – dalej nie ma już nic, nie wolno się tam zapuszczać, gdyż można rozbudzić drzemiące w Krainie Śmierci ciemne moce i rozpętać wielki kataklizm…
Również legendy i mity ludów indoeuropejskich wspominają niejednokrotnie o Ziemi Przodków na dalekim Zachodnim Oceanie. Wedle mitów celtyckich, boskie plemię Tuatha De Danann – przodkowie mieszkańców Zielonej Wyspy – przybyło z położonych na północnym zachodzie czterech wysp Morias. Jednakże symbolika Ziemi Umarłych w owych mitach jest podwójna. Ziemia Przodków, to z jednej strony Kraina Śmierci, Królestwo Ciemności budzące grozę, z drugiej jednak strony, owa Ziemia Przodków, to kraj wiecznej szczęśliwości i pokoju. Zielona Ziemia, kraina wolna od głodu, wojen, nędzy i innych plag trapiących ludzkie dziedziny. Przekonanie to przetrwało nawet w Wiekach Średnich, chociaż ówczesna geografia sytuowała z reguły Ziemski Raj na Wschodzie. Przejawem tej archaicznej wiary jest legenda o Sepie Cidades – wspaniałych Siedmiu Miastach, które w nieznanej ziemi za Zachodnim Oceanem założyli uciekający przed arabskimi najeźdźcami chrześcijańscy uchodźcy z wizygockiej Hiszpanii, prowadzeni przez swoich siedmiu biskupów…
Ten sam podwójny sens symbolu odnajdujemy już w micie Atlantydy u Platona. Z jednej strony Atlantyda to kontynent, gdzie kwitnie wspaniała cywilizacja, z drugiej zaś dochodzi tam do potwornej degeneracji i straszliwego zdeprawowania, tak, że bogowie zmuszeni są zesłać karzący kataklizm, który pogrąża Atlantydę w falach Oceanu.
Należy zwrócić uwagę na szczególny związek łączący Atlantydę z Ameryką – zwłaszcza z Ameryką Północną. Północna Ameryka położona jest na zachód od Atlantydy, stanowiąc jak gdyby „cień” Atlantydy, swego rodzaju „Trans- Atlantydę”. „Cień” ten pada niemal dokładnie na tereny, na których rozpościerają się dzisiaj Stany Zjednoczone A.P.
Znamienne jest. że począwszy od XVI stulecia mnożą się liczne dzieła heretyckich pisarzy traktujące o idealnym społeczeństwie, zorganizowanym wedle wykoncypowanych „humanistycznych” zasad. Prawie wszystkie te dzieła sytuują geograficznie owe rajskie kraje, Utopie, „Nowe Atlantydy” (!), Miasta Słońca, itp. na dalekim Zachodzie. Gdy w drugiej połowie XVI stulecia angielscy protestanci rozpoczęli kolonizację ziem Północnej Ameryki, to od samego początku przyświecał im ideał stworzenia .Ziemskiego Raju” na tych dziewiczych terenach. Ziemie Północnej Ameryki, jak magnes przyciągają różnego rodzaju protestanckich sekciarzy, heretyków wszelkiej maści: kwakrów, purytan, menonitów, mormonów. Z fanatycznym zapałem przystępują oni do realizacji swoich wizji, budując „Nowe Jeruzalem”, „Miasto Miłości”, „Nowy Eden”.
Ameryka stała się rychło prawdziwą „Nową Ziemią Obiecaną” nie tylko dla religijnych fanatyków i sekciarzy, prześladowanych w Europie, ale także dla wszelkiego typu wyrzutków i mętów społecznych, złodziei, morderców, prostytutek, którzy przybywali masowo do Nowego Świata, by uciec przed sprawiedliwością i rozpocząć tu „nowe życie”. „Nowe”, ale niekoniecznie „inne” czy „lepsze” od poprzedniego. Ameryka przekształciła się w cudowny kraj, gdzie ziściły się biblijne słowa: „ostatni stali się pierwszymi”, a „poniżeni zostali wywyższeni”. Złodzieje i mordercy stali się prawodawcami i sędziami, fanatyczni heretycy – moralnymi autorytetami i duchowymi pasterzami, ladacznice i stręczycielki – czcigodnymi matronami i damami.
Ameryka bardzo szybko poczęła też przyciągać masonów, którzy stworzyli w Nowym Świecie prawdziwe imperium. Wystarczy przypomnieć, iż wszyscy spośród tzw. „ojców założycieli” amerykańskiej demokracji byli wolnomularzami. Jerzy Waszyngton stwierdził otwarcie, że Stany Zjednoczone, to Nowe Jeruzalem, które zmaterializowało się na ziemi, wypełniając proroctwa Apokalipsy. Amerykańska masoneria ukuła legendę, iż to właśnie w USA znajduje się Święty Graal, przywieziony do Ameryki Północnej przez ostatnich Templariuszy, którzy uciekli z Francji przed prześladowaniami Filipa Pięknego…
Należy zaznaczyć, że ten aspekt Ameryki pozostaje żywotny do dnia dzisiejszego. USA są nadal rajem dla wszelkiego rodzaju religijnych sekciarzy, utopistów, maniaków, kryminalistów, masonów, zbrodniczych fantastów i degeneratów, spirytystów, okultystów, teozofów, satanistów i tym podobnej szumowiny.
Bardzo szybko do mitu Ameryki, jako zmaterializowanej utopii, odnalezionego Raju Ziemskiego, dołączył się agresywny mesjanizm, fanatyczna potrzeba nawrócenia całego świata na swoją wiarę. W momencie ogłoszenia niepodległości przez 13 kolonii, ów apokaliptyczny mesjanizm stał się oficjalną doktryną amerykańskiej polityki zagranicznej. Takie postacie, jak Wilson. Roosvelt, Kennedy czy Reagan mogą uchodzić za „świętych mężów” owego misyjnego antykościoła pod nazwą USA. Stwierdzenie: „USA, to naród wybrany przez Boga „, niejednokrotnie padało z ust amerykańskich prezydentów i było usprawiedliwieniem dla amerykańskiego ekspansjonizmu.
Usadowienie się w USA licznej diaspory żydowskiej wzmogło jeszcze mesjanistyczno-eschatologiczne tendencje, zwłaszcza po II wojnie światowej. Tzw. „holocaust” i powstanie Państwa Izrael uznane zostały ni mniej ni więcej, za spełnienie się apokaliptycznych przepowiedni; Hitler odegrał swą rolę Antychrysta dokonując „rzezi” synów narodu wybranego, a teraz „nowy naród wybrany” (tj. Amerykanie), który w znacznym stopniu zasymilował „najlepszych synów” starego narodu wybranego, obejmie z mandatu bożego panowanie nad światem, zapoczątkowując w ten sposób Nową Erę wiecznej szczęśliwości, pokoju i dobrobytu (nieprzypadkowo chyba nowym dynamiczny ruch pseudo-mistyczny, który zrodził się w USA, przyjął nazwę New Age – Nowa Era). Głoszony przez waszyngtońską administrację program Nowego Porządku Światowego jest po prostu zewnętrznym wyrazem amerykańskiej eschatologii, tak samo, jak ideologicznym przejawem jest słynna książka Francisa Fukuyamy „Koniec Historii”.
W ten sposób USA realizują zdesakralizowany, profański model „Złotego Wieku” ludzkości. Tzw. „Amerykański Raj”, w którym wszyscy ludzie są równi, wolni i szczęśliwi, żyjąc w dobrobycie społeczeństwa konsumpcyjnego, w świecie telewizyjnej fikcji i demokratycznego zaczadzenia przypomina wizję ostatniej ery aktualnego cyklu ludzkich dziejów, nakreśloną w Tradycji indo-aryjskiej. Wedle tej Tradycji, końcowe lata ostatniej ery – Kali Yugi – Wieku Ciemnego, przypominać będą odwrócony obraz pierwszej epoki – Wieku Złotego. Będzie to Zloty Wiek „na wspak”. I podobnie, jak w pierwszej erze, wszyscy ludzie będą sobie równi w swym statusie braminów – doskonałych, tak w epoce Kali Yugi zniknie wszelka hierarchia i cała ludzkość zrówna się w swym statusie pariasów – niewolników. Gdy w Wieku Złotym całe życie człowieka nastawione było ku wartościom ducha, tak w epoce ostatniej wszystko pochłaniać będą kwestie materialne, a życie duchowe całkowicie zaniknie…
Najważniejszym orężem, za pomocą którego USA utwierdzają od lat swe panowanie nad światem, jest pieniądz. Ekspansja ideologiczna i „kulturowa” (o ile można w ogóle mówić o kulturze w odniesieniu do USA) oraz nacisk polityczny i militarny odgrywają rolę drugo- i trzeciorzędną w porównaniu z czynnikiem ekonomicznym. Ciekawe zatem będzie przyjrzenie się z większą uwagą temu groźnemu narzędziu zagłady. Cechą rzucającą się w oczy jest przede wszystkim jego kolor. Kolor ten jest tak ściśle związany w powszechnym odbiorze z amerykańską walutą, że stał się nieomal jej synonimem. Zauważmy, że jedną z nazw, jakie w pradawnych mitach odnoszono do Ziemi Umarłych, była „Zielona Ziemia”. Na banknocie, obok wizerunku ściętej piramidy (symbol sam w sobie wielce znamienny i niosący liczne przesłania – m.in. oznaczający zanegowanie tradycyjnej hierarchii), pojawia się dewiza NOVUS ORDO SAECULORUM, czyli eschatologiczne motto, zwiastujące dążenie do „Nowego Światowego Porządku”. Wreszcie, sam obiegowy symbol amerykańskiego dolara- $ – zawiera w istocie dwa elementy. Pierwszy – dwie pionowe linie – odnosi się do Slupów Heraklesa i przywodzi na myśl motto-ostrzeżenie NEC PLUS ULTRA. Drugi element – litera S – to ideogram węża. Tego samego węża, inkarnacji Szatana, który zamieszkiwał Ziemski Raj i który przywiódł ludzkość do upadku, namawiając Ewę do skosztowania zakazanego owocu z Drzewa Wiadomości. Tak więc wracamy do początku – utracony Raj, Ziemia Umarłych, demony i potwory strzegące do niej dostępu i groźne ostrzeżenie: NEC PLUS ULTRA.
Gdy owego fatalnego dnia 3 sierpnia 1492 roku Krzysztof Kolumb wypłynął z portu Palos z małą flotyllą trzech karawel, by złamać odwieczny zakaz i wedrzeć się do strefy zabronionej, otworzyła się nowa epoka w dziejach Europy i świata. Nie przypadkiem wielu historyków uważa rok 1492 za symboliczną datę kończącą erę Wieków Średnich. Od tego momentu Europa i świat zaczęły staczać się w otchłań upadku z coraz większą szybkością. Już wkrótce po odkryciu Ameryki, największy heretyk wszechczasów, Marcin Luter, rozpętał pożogę Reformacji, poczęły szerzyć się i tryumfować idee „Humanizmu” i „Odrodzenia”. Stary, średniowieczny trójdzielny ład, sankcjonowany prawem boskim, oparty na harmonijnym współdziałaniu trzech stanów – kapłanów, rycerzy i ludu (oratores, belletores i laboratores) – zachwiał się i runął. To prawda, oznaki rozkładu owego tradycyjnego porządku były widoczne już dużo wcześniej, mniej więcej od początku XIV stulecia, niemniej jednak dopiero po 1492 roku procesy rozkładowe nabrały szalonego tempa, by wkrótce przybrać charakter powszechnej katastrofy. Całe złoto i srebro Nowego Świata, zdobyte przez hiszpańskich konkwistadorów, nie zdołało naprawić złowieszczego czynu genueńskiego żeglarza, który ośmielił się wkroczyć do zakazanej dla ludzi Krainy Cieni, rozpętując szaleńczą orgię mrocznych i demonicznych sił…
* * *
W Tradycji wielu ludów indoeuropejskich mówi się, że jedną z oznak nadejścia czasów ostatecznych i dopełnienia się dziejów ludzkości, będzie powrót zmarłych przodków z ich odległej krainy za Zachodnim Oceanem. Umarli opuszczą Królestwo Ciemności, wsiądą na statki i przybędą, by oznajmić swym niegodnym potomkom, że czas się wypełnił i nadeszła godzina zagłady. Umarli przywiozą ze sobą magiczne dary o niszczącym, zatrutym wpływie, którymi obdarzą beztrosko pogrążającą się w dekadencji ludzkość…
Dzisiaj wiemy, że ta przepowiednia rodem ze starych mitów i sag, spełnia się na naszych oczach. Umarli wracają, a w swych przegniłych dłoniach niosą zatrute dary. Coca Cola, McDonald’s, Hollywood, Dynastia, New Age, Prawa Człowieka, Liberalizm, Demokracja – dla każdego coś się znajdzie, podarunków jest naprawdę całe mnóstwo. I wszędzie, na całym świecie, roznosi się ta charakterystyczna, mdląca woń – woń typowo amerykańska – wyziewów świeżo otworzonego grobu, trupi odór…
Umarli wrócili! Czas się wypełnił…
Tekst ukazał się w “Szczerbcu”, czasopiśmie Narodowego Odrodzenia Polski.
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Pismo do nabycia:
http://www.archipelag.org.pl/
4 lipca 2011 o 12:11
Ogólnie zgoda. Artykuł napisany w ciekawym tonie, dający do myślenia. Z drugiej strony byłbym ostrożny odnośnie nazywania USA „Antykościołem”. Obecna sytuacja nie zawsze taką była, zresztą sam autor to przyznał wspominając misjonarzy katolickich. Dziś USA, według różnych statystyk to kraj, w którym 1/4 obywateli jest wyznania rzymskokatolickiego.
Poza tym nie zapominajmy o ideach, jakie przyświecały już nie samej kolonizacji, co walce o niepodległość Amerykanów. Tę walkę aktywnie wspierali polscy patrioci i mężowie stanu, nomen-omen – katolicy. Kwestia masońska swoją drogą, szczytny cel wyzwolenia się spod imperializmu brytyjskiego swoją. Zresztą nie rozciągałbym XIX-wiecznej mody na masonerię (która w początkowym okresie dotknęła także polskich działaczy narodowych, np. Zygmunt Balicki był wolnomularzem, później z tym zerwał) na całościowy charakter USA. Kennedy? O ile mi wiadomo, był katolikiem. Z drugiej strony Truman, oficjalnym masonem. Sprawa wydaje się bardziej złożona.
Co do Lutra, jego wpływu doszukiwałbym się bardziej w Niemczech, gdzie w połączeniu z XIX-wiecznymi klasykami niemieckiej filozofii, jego doktryna religijna dała doskonałe podstawy pod budowę narodowego socjalizmu. W USA po wojnie secesyjnej charakter narodowy został zdominowany przez kapitalistyczny kalwinizm i doktrynę predestynacji, skąd zresztą przeświadczenie o „narodzie wybranym”, takie same zresztą, jak u Burów w RPA. Jak słusznie zauważył śp. Jan Mosdorf, Luter pomimo wszystkich herezji pozostał „człowiekiem średniowiecza”, gdyż jego doktryna jest na wskroś niespójna (Kalwin doprowadził ją do końca, idąc dalej od Rzymu) i stąd Luteranie miotają się między protestantyzmem w rodzaju metodystów, kalwinów i pozostałych, a Kościołem Katolickim. Może doszukuję się zbyt dalekich powiązań, ale spójrzmy na architekturę i wzorce sztuki oraz kultury ogólnie rozumianej, która była promowana w III Rzeszy. Wręcz fascynowano się postaciami, jak Henryk Ptasznik, czy Parcival, dominował ten tradycjonalizm, zarówno w budownictwie, jak i w galeriach dzieł sztuki. W Wewelsburgu powstawał „Kamelot” dla SS. Wydawałoby się, że Niemcy o luterańskiej duszy nie są w stanie wyrwać się ze średniowiecznego romantyzmu. W USA tego już raczej nie obserwujemy, a na pewno nie na taką skalę, w przeciągu całej historii.
Na koniec chciałbym wspomnieć o casusie „katolickiego przylądka”, mianowicie Akadiany, na południu Stanu Luizjana. Akadiana składa się z 22 luizjańskich parafii, gdzie dominują Kajuni – ludność pochodzenia hiszpańsko-francuskiego, w przeważającej większości katolicy. W tejże Akadianie swój najmocniejszy elektorat zawsze miał nie kto inny, niż David Duke , który z tego co kojarzę, jest protestantem. W wyborach na reprezentanta stanowego w roku 1989, które wygrał, oddało na niego glos 75% luizjańskich katolików. Zresztą już jako Wielki Mag KKK, otworzył szeregi tej organizacji na wiernych Rzymowi. Do dziś The Knights Party, kontynuatorka Klanu Duke’a (obecnie dyrektorem jest pastor, Thomas Robb), jest otwarta dla wyznawców katolicyzmu. Współcześnie znanym, katolickim działaczem nacjonalistycznym w USA jest dr Tom Sunic (Tomislav Sunić), były profesor politologii i dyplomata chorwacki, autor wielu publikacji, prowadzi swój kanał radiowy. Tak więc USA nie są ugorem dla właściwych idei. Trzeba je tam po prostu krzewić, bo w dzisiejszej sytuacji geopolitycznej, stety lub niestety – ale standardy wyznaczane przez ten kraj są dominujące w całej zachodniej Europie i wpływają mocno na resztę świata. Lepiej więc już importować stamtąd Duke’a , Buchanana czy Sunica, niż syjonistyczny bądź liberalny bełkot:)
14 stycznia 2021 o 17:07
Inne teksty warte uwagi dotyczące krytyki USA i amerykańskiej cywilizacji kapitalistycznej:
Aleksandr Dugin: Cywilizacja północno-amerykańska i jej podstawy
(artkuł w trzech częściach)
https://xportal.pl/?p=31645
https://xportal.pl/?p=31960
https://xportal.pl/?p=32503
Elementarz antyamerykański
http://toporzel.pl/teksty/elemf.html
4 kwietnia 2021 o 21:29
Ronald Lasecki: USA to wolnościowe – liberalne Imperium Zła – patologie wzorem dla prawicy w Polsce?
https://rumble.com/vf9hfl-r.lasecki-31.03.21.html
Oglądajcie na rumble ale wrzucam też na YouTube:
https://www.youtube.com/watch?v=QhSxvhA3B1c
19 lutego 2023 o 13:17
Sztorm 68 – Szatański kraj
youtube.com/watch?v=-dwfyVJYRog