Dnia 3 czerwca wczesnym popołudniem ludzie przemierzający centrum Wałcza byli świadkami dziwnego wydarzenia. Oto ulicami miasta maszerowało kilkudziesięciu nastolatków, wymachujących – niczym pionierzy na Placu Czerwonym w Moskwie – sztandarami nowego eurokołchozu. I gdyby nie to, że zamiast sztandarów z sierpem i młotem nieśli równie mało gustowne niebieskie szmaty upstrzone żółtymi gwiazdami, można by się poczuć jak w realnym socjalizmie czasów Stalina.
Rozdawane przez europionierów ulotki informowały o tym, że „happening i akcja informacyjna z okazji prezydencji polskiej w UE zorganizowane są przez uczniów I LO w Wałczu”, jednakże sami uczestnicy nie wiedzieli, o co w tym chodzi. Kazali – to machali i rozdawali. I tyle. Jak za socjalizmu: nie wiadomo o co chodzi, ale z kułakami „trza walczyć, bo towarzysze z Moskwy najlepiej wiedzą”. Rolę moskiewskich towarzyszy, jak informowała ulotka, pełnili: burmistrz Zdzisław Tuderek, aktywista (cóż za przypadek!) postkomunistycznej SLD oraz starosta Bogdan Wankiewicz, ukochany sponsor środowisk ukraińskich (czyżby z sympatii dla kołchoźnianej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, dążącej do likwidacji państwa polskiego? Której przewodził Ozjasz Szechter, ojciec Adama Michnika?). Nie bylibyśmy sprawiedliwi, gdybyśmy zapomnieli o kilku innych aparatczykach, czynnie wspierających pionierską akcję: Przemysławie Kaczorowskim, działaczu nielicznej młodzieżówki PiS i nauczycielu z I LO w Wałczu, Jacku Łuszczyku, któremu młodzież nadała m.in. pseudonim ALkomat (trudno powiedzieć, czy ze względu na sympatię do Armii Ludowej czy do trunków wysokoprocentowych, a może do obu naraz).
Rozmiary eurofilskiego prania mózgu młodzieży są w Wałczu porażające. W wielu – jeśli nie we wszystkich – szkołach wałeckich, od podstawówek począwszy, unijny kit wciska się zarówno na zajęciach, jak i poprzez organizowanie imprez do opisywanej powyżej podobnych. „Dni Europy”, przymusowy udział młodzieży ze szkół na obchodach komunistycznych rocznic; zenit natręctwa (tym razem multiplexowego) osiągnięto w listopadzie roku ubiegłego w jednej ze szkół podstawowych, kiedy to z okazji pogańskiego „Halloween” przymuszano dzieci do przebierania się zwyczajem amerykańskim pod groźbą „wzięcia do odpowiedzi”.
Właśnie za tego typu aktywność Wałcz został wyróżniony przez Unię Europejską. W kwietniu br. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyznało miastu wątłej wartości „nagrodę” w postaci tzw. Honorowej Flagi Europy, która z założenia przyznawana jest za „aktywną działalność samorządów na rzecz integracji europejskiej”. Miast aktywnych na tyle by otrzymać tę szmatkę było w Europie dotychczas 17 (sic!).
W dn. 2 lipca br. podczas dorocznego festynu – Jarmarku Stefana Batorego – nastąpi w Wałczu przekazanie „Honorowej Flagi Europy” przez Delegata Rady Europy z Moskwy. Znaczy – ze Strasburga. Z tej okazji już dzisiaj Narodowe Odrodzenie Polski zaprasza na happening pod hasłem „dzień szmaty”. Dzielnica Zachodniopomorska NOP prosi o kontakt wszystkich zainteresowanych udziałem w happeningu i piknikiem w narodowym gronie. Zainteresowani mogą kontaktować się drogą emailową – [email protected] lub telefonicznie – 697 334 911.
4 czerwca 2011 o 18:10
Z okazji dnia szmaty życzę wszystkim nacjonalistom wszystkiego najlepszego.
5 czerwca 2011 o 16:37
Nie sądziłem że eurofilia w Wałczu jest na taką skalę :l
Myślałem że tylko w mojej szkole, gimnazjum nr 2 (to jest dopiero eurofilia).
5 czerwca 2011 o 22:21
Ubolewam gdyż w tym miasteczku „niejako przymusowo” spędziłem czas jakiś.. ot jak nazywała rodowa tradycja służyłem w wojsku , w 2 Brygadzie Łączności. Wałcz to wszak trepowskie miasteczko a te „eurodzieciaki” to.. dzieciaki w przewadze PRLowskich trepów.. Żenada!!
Zgodnie z treścią artykułu genetycznie mechanicznie bezmyślne dopasowanie się do sytuacji… Po wielokroć Żenada!!!