O rozmiarze inwigilacji w Stanach Zjednoczonych przekonał się ostatnio pewien 13-latek z miasta Tacoma w stanie Waszyngton. Vito LaPinta został odwiedzony w szkole przez agentów Secret Service z Seattle, którzy przesłuchali chłopca jako …autora gróźb kierowanych w stronę prezydenta USA.
Wszystko przez jeden „podejrzany” wpis na popularnym portalu społecznościowym. Nastolatek, komentując niedawną śmierć lidera Al-Kaidy, w jednym ze swoich postów na Facebooku wyraził zaniepokojenie, pisząc by prezydent Obama uważał na swoje życie w związku z możliwym atakiem odwetowym. Wpis ten postawił na nogi agentów służb specjalnych, którzy odwiedzili miejscową szkołę, zabierając go na przesłuchanie. „Powiedzieli, że to z powodu mojego wpisu na FB, który zawiera groźby pod adresem prezydenta. Byłem bardzo wystraszony” – relacjonuje półgodzinny pobyt w pokoju przesłuchań LaPinta.Całą sprawą oburzona jest matka chłopca, która ma nadzieję, że wobec pracowników Secret Service zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Tragikomiczna sprawa nastolatka nie jest jedyną w ostatnim czasie. Przypomina się niedawną wypowiedź 52-letniej Sue Velezquez, która w czasie gwałtownej wymiany zdań z pracownikiem agencji paszportowej, wykrzyczała: „Przecież nie zabiję prezydenta!”. Kilka dni później, Velezquez otrzymała telefon z Secret Service oraz wezwanie w celu przesłuchania!
na podstawie: informacjeusa.com
20 maja 2011 o 18:04
FBI = FaceBook Investigation?
Na pierwszy rzut oka jest to całkiem zabawna sytuacja, ale jednak z drugiej strony…Jeden, mały i w dodatku niezwiązany wpis załatwił chłopcu strach na długie miesiące, a pieniądze na tę całą „akcję” zostały wydane, oczywiście, z kieszeni podatnika. Z drugiej jednak strony te absurdy przypominają nam o braku litości ze strony demokratycznego totalitaryzmu. A bać się mamy czego, policja wszczęła ostatnio postępowanie ws. jakichś wpisów na temat Sikorskiego.
20 maja 2011 o 18:33
A pozwy w imieniu Sikorskiego przygotował idol i sponsor pisemek „Ruchu Narodowego” mec. Roman Giertych