Polemika z tekstem, jaki ukazał się na stronie inicjatywa14.net
W tekście pt. „Nie stracić kontaktu z polską rzeczywistością” autor w perspektywie pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej, poddaje krytyce ambiwalentny stosunek nacjonalistów do tego wydarzenia, jako wyrazu oderwania od problemów kraju.
Na samym wstępie dokonuje on rozróżnia na tematy zewnętrzne, nie-krajowe, oraz bezpośrednio dotyczące Polski. W tych pierwszych mają mieścić się kwestie funkcjonowania kapitalizmu, społeczeństwa multikulturowego, etc., które choć ważne, nie są adekwatne do specyfiki polskich problemów.
Powyższe założenie opiera się na konstrukcji świata, jako zbioru zjawisk istniejących samych dla siebie, nie uwzględniając ich zależności oraz powiązań. Jednak po II W.Ś. Nastąpił gwałtowny wzrost współzależności między różnymi częściami świata, co określamy mianem globalizacji. Istota globalizacji polega na zintensyfikowaniu stosunków społecznych i gospodarczych o zasięgu ogólnoświatowym, łączących z sobą odległe miejsca w taki sposób, że zachodzące w nich wydarzenia lokalne kształtowane są pod wpływem wydarzeń rozgrywających się w odległości wielu kilometrów i vice versa. To też współcześnie próba rozdzielenia faktów międzynarodowych, od krajowych okazuje się błędnym posunięciem. Nie można analizować wydarzeń spod KDT, bez uwzględnienia roli kapitału międzynarodowego na rynkach narodowych, tak jak nie można krytykować masowej imigracji, nie wspominając o lobbingu kapitalistów na rzecz taniej siły roboczej. Z kolei wiedza na temat sytuacji narodowych oporów w poszczególnych krajów może wzbogacić naszą wiedzę na temat efektywnych metod działania.
Autor następnie podejmuje się próby wytłumaczenia obrońców krzyża, Solidarnych 2010 jako antycypujących przebudzenie Narodu spod władzy mass-mediów i Platformy Obywatelskiej. Obecne na ustach i sztandarach tych ludzi hasła patriotyzmu, ojczyzny, polskości mają legitymizować wśród nacjonalistycznych działaczy poparcie dla tego typu inicjatyw. Autor popełnia tutaj kolejny zasadniczy błąd: wspomniane pojęcia nie są wartościami samymi w sobie, ale pewnymi kategoriami, emocjami, które kształtowane są przez zawarte w nich treści. O tym, iż ojczyzna jest ważna może wypowiedzieć się przedstawiciel każdej mainstreamowej partii, jednak to nie slogany, ale konkretne cele i ich realizacja świadczy o stosunku do Narodu. Polską flagą potrafią machać nawet na paradach równości, a nie znaczy to, że będziemy wielbić wszystkich, którzy decydują się na użycie narodowych symboli. Środowisko obrońców krzyża (choć bardziej adekwatne byłoby określenie sekty smoleńskiej), które z postaci Lech Kaczyńskiego uczyniło ikonę samoczynnie wchłonęło idee, które ten polityk reprezentował: rusofobia, proamerykanizm (fakt wznoszenia wezwań o pomoc pod ambasadą USA jest tego emanacją par excellence), czy klerykalizm i bogoojczyźniane hasła w najbardziej wulgarnej formie.
Fakt bycia w opozycji względem rządu również nie jest wartością samą w sobie – ograniczając się tylko do krytykanctwa w sposób łatwy zostać można wykorzystanym przez establishmentową opozycję, które nigdy nie dopuszczą do realizacji narodowo-rewolucyjnych postulatów, a co najwyżej doprowadzą do ich kompromitacji. Słowa Ernesta Jungera są wciąż aktualne: System niech sobie będzie dobry, ale my go i tak nie chcemy.
Idąc dalej, poddać należy wątpieniu schemat jaki wytworzył się wokół wydarzeń po-smoleńskich, które to autor wartościuje w sposób pozytywny. Wizja sfiksowanych patriotów starszej daty spierającej się z nowoczesnym i kosmopolitycznym społeczeństwem odpowiadać może wyłącznie liberalnemu mainstreamowi dążącemu do wyparcia zbiorowej tożsamości (wspólnoty) na rzecz zatomizowanego zbioru konsumenckich interesików (indywidualizm). Wybitny francuski filozof i badacz społeczny Guy Debord, w książce Społeczeństwo Spektaklu stawia diagnozę współczesnych kapitalistycznych społeczeństw jako zdominowanych przez „fakty medialne” – w wyniku ich działania dochodzi nie tyle do przekształcenia rzeczywistości w spektakl (widowisko), ale stworzenia iluzji, że rzeczywistość nawet jeśli kiedyś istniała, stała się widowiskiem. W tym świecie mamy do czynienia z dominacją mediów, dla których to co spektakularne (znana zasada, iż takie widowiska skupiają największą widownię) jest głównym wytworem. Spektakl zastępuje rzeczywistość, wytwarza jej złudzenie. Sprawia, że rzeczywistość przed czy poza spektaklem ulega zapomnieniu. W świetle krytyki Debord’a wszelkie następstwa po katastrofie smoleńskiej (która sama w sobie była tragedią, jako katastrofa lotnicza, w której zginęli ludzie) okazują się być medialnym imaginarium kolonizującym umysły Polaków i odciągając ich uwagę od rzeczywistych problemów, jakościowo nie różni się od sporów pośród bandy czworga (PO, PiS, SLD, PSL), czy rzekomych alternatyw w postaci Palikota czy PJN.
Pogłębiające się problemy społeczne mające swe źródła w strukturalnych uwarunkowaniach neoliberalnego kapitalizmu są rzeczywistością, wobec której mainstream milczy woląc tworzyć pozorne problemy w postaci wymachiwania wibratorem, czy przepychanek na krakowskim przedmieściu, które następnie stać się mają polem debaty publicznej Angażując się w to, nie przybliżamy się do społeczeństwa; a wręcz przeciwnie – czynimy z siebie atrakcję zoologiczną, o której od czasu do czasu wspomnieć mogą w telewizji. Prawdziwie zakorzeniony nacjonalizm to nacjonalizm w kontakcie z ulicą, poPRLowskimi blokowiskami i zniszczonymi, bądź wyprzedanymi zakładami pracy. Bądźmy częścią rzeczywistości, o której „rzeczywistość spektaklu” nie chce mówić, gdyż zaburzyłoby to jej sielankowy żywot; o której boi się mówić, gdyż spostrzegłaby jak sztucznym i pozornym jest tworem.
Najnowsze komentarze