Wiosna w pełni, a wraz ze wzrostem temperatury wzrasta również spożycie złocistego trunku. Szkoda jednak, że w ofercie większości producentów piwa od dawna już ilość nie idzie w parze z jakością. Innymi słowy, na sklepowych półkach królują niepodzielnie „napoje piwopodobne”, z uporem serwowane klientowi za pomocą wszechobecnej reklamy przez największe koncerny. Dodajmy do tego nieuczciwe zwalczanie konkurencji z małych, lokalnych browarów, czy wprowadzanie konsumenta w błąd: kontrole Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych wykazały m. in., że częstokroć oznaczenia na etykietach bywają mylące, a co czwarte kontrolowane piwo jest wadliwe. Mimo tego, Inspekcja nie zdecydowała się upublicznić wyników kontroli, i nie podała w swym raporcie konkretnych nazw i marek piwa, co z pewnścią ucieszyło piwnych potentatów nastawionych na jak największy zysk, zazwyczaj kosztem jakości. Efekt widoczny i dość mocno odczuwalny: w wielu, szczególnie mniejszych miejscowościach, konsument jest praktycznie „skazany” na picie wyłącznie koncernowych produktów wątpliwej jakości, lub czasochłonne poszukiwania sklepów czy restauracji oferujących coś więcej niż wyroby trzech największych producentów piwa w Polsce.
Mimo, że sytuacja w branży piwnej nad Wisłą nie jest najlepsza, to jednak od pewnego czasu widać tu przysłowiowe „światełko w tunelu”. Wszystko za sprawą rosnącej popularności niewielkich, lokalnych browarów, oferujących piwa zróżnicowane pod względem smaku, czy barwy, które smakiem i jakością wręcz nokautują wyzierające na każdym kroku z reklam w TV, czy z billboardów potworki z wielkich wytwórni. Dużym wzięciem cieszą się tzw. piwa „żywe”, prawdziwie niepasteryzowane, z krótkim, kilkutygodniowym terminem przydatności do spożycia. Wzrasta również powoli ilość browarów restauracyjnych, których obecnie działa w Polsce około 20. Dla porównania jednak, u naszych zachodnich sąsiadów liczba ta wynosi ok. 600 minibrowarów (na 1300 wszystkich obecnie działających). Dodatkowo wzrasta również świadomość samych konsumentów, którzy zdecydowali się powiedzieć „NIE!” koncernowej tandecie. Widać to między innymi na przykładzie spadku sprzedaży wyrobów dwóch największych producentów piwa w Polsce: Kompania Piwowarska zanotowała tu w zeszłym roku trzyprocentowy spadek, a popyt na piwa Grupy Żywiec zmniejszył się o 7 proc. Z kolei lokalni producenci piw, według szacunków Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich, zwiększyli w poprzednim roku swoje obroty o 5-10 proc. Dzisiaj ich udział w rynku piwa wynosi kilka procent, lecz według przewidywań, na fali rosnącego niezadowolenia z „piw” koncernowych, może wzrosnąć, i w perspektywie następnych pięciu lat osiągnąć poziom ok. 10 procent.
17 kwietnia 2011 o 15:28
Widzę,że Kolega Zbigniew Lignarski kusi ludzi a ja nie miałem ani kropelki w ustach od jakichś 3 lat:-)
17 kwietnia 2011 o 15:31
Ja kupuje lokalne produkt. Browar oczywiście nie ,jestem chlubnym wyjątkiem gimnazjalisty ,który nigdy nie pił …
17 kwietnia 2011 o 15:38
Browar Kormoran (wszystko) i browar Amber („Żywe”, „Koźlak”) – kto nie pił, nie próbował piwa Problemem oczywiście jest dostępność i cena, która w dużych marketach potrafi być o kilkadziesiąt procent wyższa od tej w małych, specjalizujących się w lokalnych browarach sklepach. Czasem jednak warto wydać odrobinę więcej na coś o jest piwem, niż pozornie oszczędzić na czymś, co przypomina piwo.
17 kwietnia 2011 o 16:31
Prawda. O ile wspomniany wcześniej „Koźlak” w sklepie z piwami regionalnymi kosztuje ok. 4,5 zł, to w jednym ze sklepów (konkretnie, w tym z „muszkieterem”) butelka kosztuje prawie 7 ! Sklepy wielkopowierzchniowe są nastawione głównie na sprzedaż quasi piwa podatnym na reklamę odbiorcom, stąd niezliczone „promocje” cieszące się dużym powodzeniem, co widać po osobnikach taszczących paki „Tyskich”, „Lechów”, czy innych pomyj.
Sytuacja bardzo powoli zmienia się na lepsze, co daje się zauważyć tu i ówdzie ale na przełom w świadomości konsumenckiej przyjdzie jeszcze trochę poczekać.
17 kwietnia 2011 o 16:42
A przy okazji: „Raciborskie”, „Ciechan”, „Koźlak” z Ambera i Kormoran (szczególnie „Orkiszowe z miodem” i „Warmiak”). Naprawdę warto. Prawdziwa przyjemność z degustacji i skuteczna odtrutka na rozreklamowaną tandetę.
17 kwietnia 2011 o 16:44
„Perła” jest niczego sobie – moje ulubione piwko
17 kwietnia 2011 o 18:32
Produkowane masowo sikacze już po kilku dniach są „gotowe do spożycia”, a piwo musi jednak trochę poleżeć by dojrzeć. I dlatego piwa z małych browarów te niepasteryzowane-żywe- zawsze będą lepsze i zdrowsze.
17 kwietnia 2011 o 22:14
Browar Lwówek Śląski – chyba najstarsze polskie piwo na rynku i dostępne nie tylko lokalnie. Polecam!
17 kwietnia 2011 o 22:23
Haaa, super teraz to mnie pocieszyliście Właśnie leżałem sobie na łóżku i popijałem „Dębowe Mocne” kiedy nagle piwo po raz pierwszy od dłuższego czasu stanęło mi w gardle. Mianowicie wszedłem sobie na portal nacjonalista.pl
Grrrrłyyy cieszycie się że zepsuliście staremu alfarowi tę chwilę relaksu xD?!
17 kwietnia 2011 o 23:47
Orientujecie się może, jak smakuje teraz „Śląskie”, bo pamiętam, że kiedyś było na prawdę dobre.
18 kwietnia 2011 o 02:22
Tylko że te małe lokalne browary nie produkują piwa bezalkoholowego.
18 kwietnia 2011 o 02:23
Ja preferuję „Łomżę niepasteryzowaną” – w miarę trzyma poziom, a zwłaszcza miodowa – choć jak była wersja limitowana, to była lepsza, teraz masówka ruszyła więc…
Koźlak też jest dobry, a „ciechan” zniechęcił mnie tym, że jest b. słodki (piszę o miodowym) i kumplowi trafił się w butelce pet
18 kwietnia 2011 o 03:19
Alkohol- czy jest jakaś zaleta picia go? Nie sądzę żeby był dużo lepszy od narkotyków czy papierosów. Jeżeli jest spożywany przez odpowiedzialnych ludzi w umiarkowanych ilościach może nie jest taki zły, ale tego nie wiem bo mam 15 lat. Więc pewnie się mylę lub czegoś nie rozumię.
18 kwietnia 2011 o 09:55
„Tylko że te małe lokalne browary nie produkują piwa bezalkoholowego.”
Bo małe lokalne browary cenią jakość i trudno żeby produkowały napój piwopodobny.
Zapomina się, że Polska produkuje porter bałtycki, które jest moim zdaniem najlepszym gatunkiem piwa. Wymieniacie Koźlaka i Żywe browaru Amber, ale to Grand Imperial Porter jest według mnie najsmaczniejszym produktem w ich portfolio. Swoją drogą „W II Gwiazdkowej Degustacji Porterów w Moskwie w 2008 roku na 31 porterów bałtyckich z całego świata rosyjscy degustatorzy za najlepszego uznali Grand Imperial Porter z Browaru Amber”.
19 kwietnia 2011 o 21:40
Jeśli uznać że piwo to napój który koniecznie zawierac musi powyzej 1proc alkoholu to można uznać za piwopodobny wyrób.Co wcale nie znaczy ze ów wyrób to mają być jakaś breja smakujaca nie wiadomo czym.Tutaj również liczy się jakość,nawet bardziej niż przy zwykłym piwie.Przy zwykłym smak można zabić alkoholem,przy bezalkoholowym sie trzeba bardziej postarać.I bynajmiej nie dla jakości piwa małe browary nie produkują piwa bezalkoholowego.Robią to ze wzgledu na koszty.
20 kwietnia 2011 o 15:17
Jeśli w piwie smak zabija się alkoholem, to nie jest ono dobre.