Nacjonalizm jest prądem narodowo-politycznym, który się rozwija z wzrastającą siłą wśród wszystkich niemal społeczeństw współczesnych, nie jest atoli – wbrew pozorom – prądem międzynarodowym, ale raczej powszechnym. Zachodzi tu różnica zasadnicza. Na miano międzynarodowego zasługuje taki prąd, którego zwolennicy, z różnych rekrutujący się narodów, myślą nie tylko tak samo, ale i to samo, posiadają więc cele i dążenia nie tylko równoległe, lecz i wspólne; takimi są: socjalizm, prądy religijne, ruch kobiecy, ruch antyalkoholiczny, dążenie do pokoju powszechnego itp. Posiadają one zazwyczaj u swych początków jedno ognisko, z którego się stopniowo rozchodzą po innych krajach, idea zaś, która im przyświeca, jest jedna, wspólna im wszystkim, podawana od narodu do narodu w postaci mniej lub więcej gotowej.
Prąd nacjonalistyczny – a ściślej mówiąc, prądy nacjonalistyczne – dzielą raczej narody, niż je łączą, ich zwolennicy w różnych krajach myślą wprawdzie do pewnego stopnia tak samo, ale nie to samo, a dążenia ich i cele są często nie tylko rozbieżne, ale wręcz wrogie. Już ta jedna okoliczność spowoduje to, że kierunki nacjonalistyczne nie mogą się rozchodzić drogą czystego i bezpośredniego naśladownictwa. Gdziekolwiek prąd narodowy styka się z nacjonalizmem drugiego narodu, powstaje w nim jedynie antagonizm i negacja często zasadnicza (np. stosunek Polaków do nacjonalizmu niemieckiego za czasów Bismarcka!), dopóki własny jego nacjonalizm, powstawszy samorzutnie, nie przybierze cech odwetu i nie przeciwstawi się przeciwnikowi w charakterze siły równorzędnej, negującej tamtą w praktyce, choćby wychodziły z takich samych założeń zasadniczych. Dwa nacjonalizmy w zetknięciu się ze sobą nie mówią nigdy „my”, ale zawsze – ,ja” i „ty”, o ile bowiem każdy prąd międzynarodowy niweluje w pewnym zakresie różnice między narodami, o tyle nacjonalizm podkreśla i wzmacnia ich indywidualność. Nacjonalizm wypływa z patriotyzmu, na nim się opiera i wart jest w każdym narodzie tyle, co jego patriotyzm, ale nader tylko powierzchowny sąd może utożsamiać jedno zjawisko i pojęcie z drugim. Gdy się czegoś nie rozumie, mówi się zazwyczaj, że to nic nowego, inna tylko postać rzeczy dawno znanej i to postać skażona, toteż przeciwnicy ideowi nacjonalizmu upatrują w nim coś w rodzaju patriotycznego zwyrodnienia – przejaw zaborczego narodowego szowinizmu. Otóż stosunek wzajemny patriotyzmu i nacjonalizmu zasługuje na ustalenie ze względu na doniosłość obu zjawisk, zwłaszcza w życiu narodów, znajdujących się w takim jak nasz położeniu.
Bluntschli nazwał wiek XIX wiekiem budzenia się narodowości, rzeczywiście dopiero od konstytucji w Polsce, rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich patriotyzm stał się świadomym prądem wśród narodów europejskich. Nie trzeba się bawić w proroctwa, aby powiedzieć, że wiek XX będzie wiekiem nacjonalizmu. Są to dwie kolejne fazy w rozwoju cywilizacyjnym indywidualności narodowych, fazy, których stosunek wzajemny i następstwo po sobie warunkują się samą naturą dwu tych rodzajów zjawisk w życiu duchowym narodów.
Patriotyzm jest uczuciem zbiorowym i niczym tylko uczuciem. Składają się na niego poczucie jednorodności, a więc i solidarności w łonie narodu, przywiązanie do wspólnych tradycji dziejowych, języka, często wierzeń, obyczajów, kultury własnej, poczucie swej odrębności od narodów otaczających, jednakowe odczuwanie zbiorowej pomyślności lub niepowodzeń, wreszcie dążenie do zachowania własnego typu narodowego. Odczuwanie i uczucie należą do najprostszych zjawisk duchowych, dlatego to budzenie się świadomości narodowej poczynać się zawsze musi od budzenia się patriotyzmu.
Jeżeli patriotyzm jest uczuciem narodowym, to nacjonalizm jest narodową myślą, która bez podłoża uczuciowego ani powstać, ani rozwinąć się nie może, stanowi jednak zjawisko duchowe bardziej złożone, przypuszcza bowiem istnienie wśród zbiorowości pewnego przynajmniej stopnia organizacji, a w każdym razie ujęcia opinii publicznej w karby dyrektyw obowiązujących. Znaczy to, że muszą powstać pewne ośrodki w społeczeństwie, zdolne do zbiorowego myślenia o losach i przyszłości narodu i stanowiące laboratorium tego, co nazywamy polityką narodową. Patriotyzm obraca się jedynie w dziedzinie masowego, ale rozproszonego od czuwania stanów wewnętrznych i doznań zewnętrznych, oraz odruchowego lub uczuciowego na nie reagowania, skoro jednak tylko zjawia się w łonie narodu myśl przewodnia, dążąca planowo do przeprowadzenia pewnych celów w zakresie obrony, wzmocnienia i ekspansji narodu, powstają już w jego łonie zaczątki nacjonalizmu.
Nie należy utożsamiać myśli narodowej z pewną doktryną filozoficzno-socjologiczną lub inną, a tym mniej nadawać nacjonalizmowi znaczenie jakiejś doktryny międzynarodowej. Dlatego to określenie Paola Arcare, że „patriotyzm jest uczuciem, nacjonalizm zaś doktryną”, jest nieścisłe, aczkolwiek w swym przeciwstawieniu zawiera jądro prawdy, o tyle jednak tylko, o ile jest przeciwstawieniem prądu uczuciowego, przenikającego naród – prądowi umysłowemu, mianowicie myśli narodowej, powstającej w jego łonie. Wprawdzie nacjonalizm francuski (a w części i włoski) wytworzył pewnego rodzaju doktrynę, która miała mu nadać najogólniejsze przesłanki, było to jednak wywołane właściwościami umysłowymi narodów romańskich, a zwłaszcza potrzebą reakcji przeciwko indywidualistycznemu racjonalizmowi kierunku liberalnego, któremu zarówno Barres jak i Sighele przeciwstawiają doktrynę determinizmu.
Jedna tylko konieczna przesłanka wypływa z istoty samej nacjonalizmu – to ujmowanie narodu nie jako sumy jednorodnych jednostek (co mogłoby być wystarczającym dla wyprowadzenia zjawiska patriotyzmu uczuciowego), ale jako zbiorowości organicznej, posiadającej swoją budowę społeczną i powołanej przeto do stanowienia odrębnej, terytorialnej indywidualności międzynarodowej. W tym znaczeniu Meneniusz Agrippa, ze swą przypowieścią o potrzebie zgodnych funkcji różnych narządów ciała ludzkiego, był prekursorem pojęć nacjonalistycznych.
Te zadania narodowo-polityczne, które bierze na siebie nacjonalizm, z dawna już spełniały narodowe państwa, odkąd przestały służyć interesom wyłącznie dynastycznym. Czymże więc wytłumaczyć, że prąd ten zjawia się również wśród narodów, posiadających własne państwa, które stoją na straży ich interesów, czuwają nad zapewnieniem ich przewagi na wewnątrz i prowadzą politykę ekspansji na zewnątrz? Jest to skutek demokratyzacji życia publicznego, demokratyzacji nie tylko formalnej, polegającej na rozszerzaniu praw obywatelskich na coraz szersze koła ludności, ale na demokratyzacji rzeczywistej, która się w tym wyraża, że sfery społeczne nieurzędowe biorą coraz żywszy udział w polityce narodowej, poczuwają się do obowiązków i odpowiedzialności na tym polu i na drodze inicjatywy prywatnej współdziałają z państwem w osiąganiu celów tej polityki. Nacjonalizm, jako prąd narodowo-społeczny, zjawia się wszędzie tam, gdzie interesy narodowe nie są zabezpieczone przez państwo lub zabezpieczone w niedostatecznej mierze według opinii kół najmocniej przenikniętych poczuciem potrzeby silnej i wszechstronnej polityki narodowej.
Jest on przeto objawem samopomocy społecznej w zakresie zadań tej polityki, jest prądem współdziałającym z państwem lub zastępującym brak funkcji ściśle narodowych. Czuł potrzebę takiego współdziałania nawet mąż stanu, stojący na czele państwa tak silnie narodowego jak Niemcy i powołał do życia wielkie towarzystwo „obrony kresów wschodnich”, które dało początek nacjonalizmowi niemieckiemu; inicjatywa wyszła tu jeśli nie od państwa bezpośrednio, to ze sfer państwowych, zgodnie z charakterem narodu niemieckiego. Podobny początek miał nacjonalizm w Rosji. Powołał go do życia Stołypin w tym przekonaniu, że państwo – po wstrząśnieniach rewolucyjnych – potrzebuje współdziałania samego społeczeństwa, celem zabezpieczenia interesów narodowych rosyjskich wobec żywiołów obcoplemiennych. Polityka tego rodzaju prowadzona nawet ze strony państw silnych i ściśle narodowych, znajduje swe uzasadnienie w tym fakcie, że w warunkach współczesnych konsolidacji i ekspansji narodowej potrzebne jest współdziałanie nie tylko inicjatywy prywatnej, ale mas całych, walka bowiem o stan posiadania między narodami nie da się już dziś prowadzić wyłącznie środkami policyjnymi ani prawami wyjątkowymi, ale wymaga akcji kulturalnej oraz wysokiej samowiedzy obywatelskiej ze strony wszystkich żywiołów naród składających, które muszą iść ławą w obronie i zdobywaniu placówek narodowych, nawet w zakresie postępowania czysto jednostkowego. Popieranie własnej wytwórczości narodowej, kupowanie wyłącznie u swoich, nabywanie ziemi, a nie zbywanie jej w obce ręce, obrona języka i obyczaju narodowego, przeciwdziałanie w opinii rozkładowym wpływom obcym itd. – wszystko to są zadania obywatelskie, którym państwo sprostać nie może, nawet chwytając się obosiecznych zawsze praw wyjątkowych, te bowiem, o ile nie stoi za nimi świadoma akcja narodowa społeczeństwa, zamieniają się w środki o charakterze czysto policyjnym.
Im państwo jest silniej rozwinięte, naród zaś ze swym patriotyzmem i samowiedzą słabiej, tym nacjonalizm będzie nosił na sobie wydatniejsze piętno państwowe, tym bardziej stanie się prądem, apelującym ustawicznie do interwencji władz i podniecającym rząd do zaprowadzenia praw wyjątkowych, tym mniejsza też będzie jego wartość narodowa. Przeciwnie, im społeczeństwo bardziej liczy na własne siły i czerpie podniety swego nacjonalizmu nie w inicjatywie z góry idącej, lecz we własnym patriotyzmie i samowiedzy narodowej, o tyle nacjonalizm jego będzie bardziej samorzutny, twórczy i narodowo wyższy, a co już wypływa z natury odpowiednich stosunków – bardziej bezinteresowny, państwo bowiem wynagradza usługi sobie oddawane, choćby narzucone.
Nacjonalizm typu romańskiego – we Francji, we Włoszech nie z państwa (ściśle tu skądinąd narodowego) wziął swój początek, przeciwnie nawet, do pewnego stopnia szedł wbrew sferom u rządu stojącym, te bowiem, ogarnięte duchem mieszczańsko-socjalistycznego liberalizmu, szafowały dobrami narodowymi, zamiast je pomnażać i przyczyniały się raczej do rozkładu organizmu narodowego, zamiast go wzmacniać i dbać o jego potęgę na zewnątrz. Tu pogłębienie patriotyzmu, odrodzenie narodu, wzmożenie jego wiary w siebie, jego siły i ekspansji – stało się hasłem nacjonalizmu.
Ponieważ dążenia te przyjmowały się szybko wśród całego społeczeństwa i wpływały skutecznie na państwo, aby stanęło samo na czele polityki narodowej, ponieważ wreszcie wielka jednolitość składu ludności nie wywoływała ostrych narodowych przeciwieństw wewnętrznych – nacjonalizm w tych krajach, aczkolwiek polityczny w swej istocie, nie przybrał postaci odrębnego prądu polityczno-partyjnego, lecz drogą oddziaływania wywierał mniej lub więcej silny wpływ na wszystkie kierunki myśli narodowej i na wszystkie stronnictwa, pozostając prądem wyłącznie ideowym.
W ogóle powiedzieć można, że im w danym społeczeństwie patriotyzm jest silniej ugruntowany w instynktach, a zarazem bardziej samowiedny, im myśl narodowa jest bardziej wyrobiona i dojrzała, polityka zaś narodowa posiada lepiej zorganizowane ośrodki kierownicze, tym nacjonalizm, jako niezbędna wyższa faza rozwoju samowiedzy narodowej, mniej zogniskuje się w jednym stronnictwie, bardziej zaś rozleje się szerokim łożyskiem po całej masie narodu i przeniknie wszystkie kierunki jego myśli politycznej.
Naród, dochodzący do samowiedzy swej indywidualności i swych dążeń na dalszą obliczonych przyszłość, musi obejmować wzrokiem całość bytu, zdawać sobie sprawę ze wszystkiego, co mu zagraża lub kiedyś zagrażać może i torować sobie drogi dalszego rozwoju. Nacjonalizm, jako myśl narodowa, nakreślająca celowe plany tego rozwoju, zwraca z natury rzeczy swą uwagę na te strony życia, które wymagają bądź większej odporności, bądź wzmocnienia, bądź przyspieszonego rozrostu, mniej zaś troszczy się w danej chwili o placówki niezagrożone lub należycie obstawione. Dlatego to silniej lub słabiej zaznaczony charakter polityczny nacjonalizmu zależy od tego, czy polityka narodowa jest dostatecznie uwzględniona i dobrze prowadzona przez organy do tego powołane, mianowicie przez własne organy państwowe. Gdy naród ich nie posiada, gdy cała siła państwowa zwraca się przeciwko niemu, wtedy samopomoc społeczna musi z siebie wyłonić ośrodki, które ujmą w swe ręce zadanie stworzenia i prowadzenia polityki narodowej.
Rolę tę spełnia właśnie nacjonalizm. On to tworzy myśl narodową, zapładnia nią wszystkie stronnictwa, zaprawia całe społeczeństwo do zgodnego i solidarnego prowadzenia określonej polityki narodowej, a w miarę tego, jak jego wskazania stają się dobytkiem ogółu, nie spoczywa na laurach, jak to czynią zazwyczaj stronnictwa po osiągnięciu swych postulatów, ale idzie dalej, toruje nowe drogi obrony i rozwoju narodowego, bo zadania jego są równie niewyczerpane i nieskończone, jak samo życie postępujące wciąż naprzód.
Narody pozostawione wyłącznie własnym siłom, pozbawione wszelkiej organizacji państwowej, jeżeli chcą nie tylko przetrwać, ale rozwijać się, muszą wyłonić z siebie prąd nacjonalistyczny, który by nie tylko rozwinął narodową myśl polityczną, lecz zastępował również w miarę możności brak organów, rozciągających gdzie indziej swą pieczę nad całością interesów i spraw narodowych. Zadaniem jego jest nie tylko obrona praw narodowych, ale tworzenie faktów, które by się stawały podłożem i uzasadnieniem nowych praw przyrodzonych, a czasem uzyskały sankcję formalną. Jeżeli społeczeństwo na drodze planowych wysiłków zmieni np. stosunek liczbowy zaludnienia pewnej miejscowości na swoją korzyść, pozyskuje przyrodzone prawa większości lub przynajmniej prawa przysługujące mniejszości na obszarze o ludności mieszanej; jeżeli naród broni swej niezależności duchowej, gospodarczej i politycznej od jakichkolwiek wpływów obcych, zdobywa prawo do stanowiska gospodarza we własnym kraju i do rządzenia się samemu na tym obszarze.
Do spełnienia zadań tak złożonych i tak daleko idących, do stworzenia planu działania przynajmniej na przeciąg życia jednego pokolenia, do nakreślenia całokształtu celów narodowych – patriotyzm, choćby najsilniejszy, ale będący tylko uczuciem, nie wystarcza. Co więcej, siła uczucia, nie ujęta w karby rozumu politycznego, może często krzyżować dobrze i trzeźwo pomyślane plany. A cóż dopiero gdy do patriotyzmu przyplątują się obce mu pierwiastki uczuciowe, jak np. obejmowanie nim żywiołów obcych i wrogich w łonie własnego społeczeństwa, jak było u nas przez dziesiątki lat z Rusinami i Żydami: wtedy w imię patriotyzmu, nie regulowanego rozumem stanu, można podcinać korzenie bytu własnego narodu i jego przyszłości. Nacjonalizm bez podstaw mocnego patriotyzmu będzie zawsze formacją kaleką, jak w Rosji np., gdzie jest on wyrazicielem nie tyle interesów narodowo-państwowych rosyjskich, ile koterii, z najróżnorodniejszych złożonej żywiołów, obrabiającej sprawy własne: miejsce patriotyzmu uczuciowego zastępuje w niej szowinizm mózgowy, a politykę narodową – budzenie fałszywych apetytów i prowokowanie starć niepotrzebnych.
Z drugiej atoli strony patriotyzm bez nacjonalizmu nie zdobędzie się nigdy na prawdziwą politykę narodową. Wymownym przykładem pod tym względem służyć może Galicja. Nikt nie odmówi patriotyzmu tym, co sterowali sprawą polską w Galicji od czasów ery konstytucyjnej, wkrótce jednak po jej zaprowadzeniu przerwała się łączność między ich patriotyzmem a polityką narodową, którą zwekslowano na Wiedeń, utożsamiając interesy państwa z interesami polskimi. Węgrów i Czechów uchronił od tego wcześnie rozbudzony nacjonalizm, Polacy natomiast, aczkolwiek okazali się technicznie bardzo dobrymi politykami, zatracili łączność między patriotyzmem a myślą narodową, spuścili z oka całość spraw polskich i patrzą na nie do dziś dnia z punktu widzenia interesów austriackich.
W Polsce nacjonalizm powstał samorzutnie, wcześniej niż wśród wielu innych narodów i najzupełniej niezależnie od wzorów obcych. Za dowód służyć tu może fakt na pozór formalny, a jednak przekonywający: prąd, który go wytworzył, nie przybrał nazwy nacjonalizmu, nie przeczuwał nawet, że w innych krajach powstaną kierunki analogiczne i dojdą pod pewnymi względami do wniosków zadziwiająco podobnych, jak np. nacjonalizm romański. W Polsce rejestrowano tylko ex post niektóre zdobycze obcej myśli na tym polu, własną jednak skierowano nie na wytworzenie doktryny, lecz na obudzenie polskiej myśli narodowej i na położenie podwalin planowej i celowej polityki narodu.
Źródło: „Przegląd Narodowy”, nr 5 z maja 1912 r.
6 marca 2020 o 17:30
Sylwetka Balickiego:
Zygmunt Balicki (ur. 30 grudnia 1858 w Lublinie, zm. 12 września 1916 w Piotrogrodzie) – polski socjolog, psycholog społeczny, publicysta, polityk i jeden z czołowych ideologów Narodowej Demokracji, członek korespondent Towarzystwa Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu od 1891 roku.
Kształcił się w Gimnazjum Męskim w Lublinie, które ukończył w 1876. Studiował nauki społeczne na Uniwersytecie w Petersburgu, Zurychu i Genewie, uzyskując stopień doktora praw. Był działaczem politycznym, socjologiem i publicystą, jednym z pierwszych ideologów polskiego ruchu narodowego. W 1881 r. współtworzył Socjalistyczne Stowarzyszenie Lud Polski. W 1887 założył Związek Młodzieży Polskiej „Zet”. 3 stycznia 1891 ożenił się z Gabrielą Iwanowską. W 1893 we współpracy z Romanem Dmowskim założył Ligę Narodową i Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne założone w 1897. W broszurze „Egoizm narodowy wobec etyki” przeprowadził rozróżnienie etyki idei i etyki ideałów skłaniając się do pewnego relatywizmu moralnego na rzecz osiągnięcia określonych celów narodowych. Po wybuchu I wojny światowej opowiedział się po stronie państw Ententy. Popierał tworzenie legionów przy armii rosyjskiej. W odpowiedzi na deklarację wodza naczelnego wojsk rosyjskich wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza Romanowa z 14 sierpnia 1914 roku, podpisał telegram dziękczynny, głoszący m. in., „że krew synów Polski, przelana łącznie z krwią synów Rosyi w walce ze wspólnym wrogiem, stanie się największą rekojmią nowego życia w pokoju i przyjaźni dwóch narodów słowiańskich”. Wraz z Wiktorem Jarońskim był pomysłodawcą utworzenia polskich jednostek wojskowych, które miały wziąć udział w walce u boku armii rosyjskiej (Legion Puławski). Był członkiem Komitetu Organizacyjnego Legionów Polskich, formowanych u boku wojsk rosyjskich w 1915 roku.