Kilkaset tysięcy osób protestowało na ulicach francuskich miast przeciwko reformie systemu emerytalnego, która o dwa lata opóźnia wiek przejścia na emeryturę. Częściowo został sparaliżowany ruch kolejowy i lotniczy, a także komunikacja w wielu miastach. Mimo protestów oraz stanowiska opozycji premier Fillon w Zgromadzeniu Narodowym zapowiedział, iż nie zrezygnuje z reformy, która w jego opinii jest absolutną koniecznością.
Tymczasem eurodeputowana z ramienia Frontu Narodowego i prawdopodobna następczyni na stanowisku szefa partii Marine Le Pen oświadczyła, iż obawy w stosunku do planowanej reformy wyrażane przez większość Francuzów są uzasadnione. Atakując plany rządu dodała, iż związki zawodowe nie zasługują na zaufanie Francuzów i wykorzystują obawy społeczne, aby zapewnić sobie przetrwanie. Oskarżyła je także o zdradę interesów francuskich pracowników. Marine Le Pen opowiedziała się za utrzymaniem dotychczasowego wieku emerytalnego i jednoczesnymi radykalnymi oszczędnościami w dziedzinie wsparcia dla imigrantów, transferów na rzecz Unii Europejskiej oraz uszczelnieniem systemu pomocy społecznej. „Ani rząd, ani lewica, ani związki zawodowe działające pod dyktando organizacji pracodawców i rynków finansowych nie są w stanie zaproponować ambitnej i sprawiedliwej reformy systemu emerytalnego. Nadzieja na realne zmiany znajduje się po stronie Frontu Narodowego” podsumowała w oficjalnym oświadczeniu córka legendy francuskiego i europejskiego nacjonalizmu. (WT)
13 października 2010 o 21:24
No ale te kilkaset tysięcy osób to wyciągnęły właśnie te związki zawodowe, które niby nie zasługują na zaufanie. Nie słyszałem żeby tyle ludzi (kiedykolwiek) wyciągalna na ulice partia Le Pena – z całym szacunkiem to jej działań…